Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Ja tylko ostrzegam, że to jest dużo za długie, niż być powinno *.*

-Witam, miłych panów- zaświergotała Rosalie, wchodząc do kuchni z radosnym uśmiechem wymalowanym na twarzy.

-Podobno jesteś chora- odparł Leśniak, spoglądając na nią ze zdziwieniem

-Nic poważnego, tylko uczulenie- machnęła ręką lekceważąco- na Szczenę i Krychę.

-Rozumiem- zaśmiał się kucharz- czyli ta kradzież bielizny nie ujdzie im płazem?

-Wszyscy o tym wiedzą?- jęknęła.

-Nie, nie wszyscy. Ten no... panowie, wiecie, o co chodzi?- to ostatnie było skierowane do trzech gotujących obok mężczyzn.

-Nie chce panią martwić, ale Wojtek z Grześkiem powiedzieli to chyba każdemu w hotelu- odrzekł jeden z nich. Reszta uśmiechnęła się do dziewczyny pokrzepiająco. Westchnęła.

-Dobra, ale mam pomysł. Ta cała choroba to był pretekst, żebym nie musiała iść z nimi na trening.

-Zemsta?

-Będzie słodka. No... może słona. Potrzebuję waszej drobnej pomocy.

-Spróbujemy- odpowiedział Tomek- coś potrzebujesz?

-Tak. Macie rodzynki, kostkę rosołową, miód, czerwony barwnik i kakao?

-Jesteśmy w kuchni, jasne, że mamy.

-A zrobilibyście mi taką krew, taką z wody, mąki, miodu, i barwnika?

-Ja zrobię!- zawołał facet, który układał naczynia w szafce- syn taką robił na Halloween.

-Super! A mogę tę kostkę i trochę rodzynek?

Po ugadaniu szczegółów pognała za górę, aby zdobyć klucze do pokoju chłopaków. Nie trwało to długo, ponieważ wystarczyło, że w recepcji powiedziała prawdę, co do swoich zamiarów. Miła recepcjonistka pomogła jej, życząc powodzenia.

Na początku ruszyła do pokoju Szczęsnego, ponieważ tam miała więcej roboty. Drogą logicznego myślenia doszła do wniosku, że Krychowiak pójdzie wziąć prysznic jako pierwszy, gdyż jego "seksownie, perfekcyjne ciało nie może być spocone", a Wojtek wyląduje w wodzie dopiero wtedy, gdy doczłapie się do pokoju. Na obu z nich został obmyślony inny plan, ponieważ wydzierający się bramkarz mógł zepsuć cały efekt zemsty na Grześku.

Oczywiście — jak można się było spodziewać — pokój piłkarza wyglądał jak istny chlew. Wszędzie rozwalone ubrania, buty, kable i różne przedmioty codziennego użytku.

Po odsunięciu — nogą — leżących gaci, zdołała dostać się do łazienki, gdzie (na szczęście) było względnie czysto. To, co miała zrobić, było akurat pomysłem Lewandowskiego, jednak nie przemyśleli jednej rzeczy. Jak ona miała odkręcić słuchawkę od prysznica? Oczywiście bez problemu, w końcu "ma się te mięśnie", jak to powiedziała, gdy zdzieliła raz Jędzę łokciem (łokciem pełnym mięśni — oczywiście).

Dokładnie wysuszyła odkręconą część papierem, po czym skruszyła do środka przygotowaną wcześniej kostkę rosołową. Pozostało tylko zakręcić i odwiesić w taki sposób, jak zrobione to było, gdy weszła do pomieszczenia.

Jeszcze mały dodatek do płynu pod prysznic i rozróbę w łazience można było uznać za zakończoną. Zostało poskręcać w ciasne ruloniki pocięte rodzynki, powodując tym, iż wyglądały jak robaki. Nie trudno się domyślić, że wylądowały w powłoczce na poduszkę. Rosalie nie dopięła jej dokładnie, mając nadzieję, iż po przespanej nocy niechciani przyjaciele "wyjdą" na wierzch.

W tym pokoju to by było na tyle. Po upewnieniu się, że wszystko znajdowało się na swoich miejscach, opuściła pomieszczenie. U Krychy czekało ją mniej pracy, ale więcej zabawy. Tutaj potrzebowała tylko płynu przeciwko parowaniu — nawet nie chciała myśleć, kogo Lewy musiał zbajerować, aby go zdobyć — i krwi wykonanej przez przemiłego mężczyznę z kuchni.

Cała zabawa polegała na tym, aby nie przesadzić. Weszła do kabiny prysznicowej, zamoczyła palec w przygotowanej cieczy, po czym niedbałymi ruchami napisała dwa słowa.

Wcześniej użyła uroku osobistego, aby uzyskać zgodę na pofarbowanie jednego chodniczka i jednego ręcznika. Zobowiązała się za wszystko zapłacić, lecz właściciel nawet nie chciał o tym słyszeć, pozwolił jej bez żadnych konsekwencji czynić swą powinność. Dobrze, że przyjechała z reprezentacją, ponieważ wątpiła, żeby w innym wypadku miała taką swobodę.

Przyniesionym, czerwonym płynem, natomiast, zrobiła dużą plamę i ułożyła na niej matę, na której to staje się przed i po wyjściu z kąpieli. W dodatku odcisnęła krwiste ręce na ręczniku i ułożyła go tak, aby początkowo niczego nie było widać.

Pozostał jej tylko ostatni szczegół. Schowała mały głośniczek w szafeczce pod umywalką, z którego wydobywało się głuche "kap, kap, kap", dokładnie takie, jakie słychać było w horrorach.

Rosalie zdała sobie sprawę, że parę minut temu skończył się trening, więc przerażona opuściła pokój. Słyszała kroki, a po chwili śmiech Krychowiaka. Przecież nie mógł jej teraz zobaczyć, to zepsułoby wszystko! Rozglądała się w panice, ale nie miała drogi ucieczki, a żeby dostać się do swojego pokoju, musiałaby przejść koło wracających piłkarzy.

Jej zbawieniem okazał się stolik z wodą i drobnymi przekąskami. Skokiem, którego nie powstydziłaby się Otylia Jędrzejczak, wturlała się pod obrus, starając nie wydawać więcej dźwięków, mimo iż noga, w którą się właśnie uderzyła, bolała jak cholera. W dodatku krew z miseczki stworzyła ogromną plamę na jej piersi.

-Ale coś jebło!- usłyszała głos Grześka- to pewnie Szczęsny łamaga.

-Szczęsny robi karne kółka- odpowiedział mu chyba Zieliński (nie była pewna, czy dobrze rozpoznała głos).

-Swoją drogą nieźle Nawałka tą piłką oberwał- nie miała wątpliwości, że to był Milik.

-A najlepsze jest to, że to Lewy ją kopnął- rzekł Krycha. Panowie — więcej niż trójka — zaśmiali się, a brunetka robiła wszystko, żeby do nich nie dołączyć. Znaczy, iż Robert pomógł jej jeszcze bardziej, niż było zamierzone.

Gdy głosy ucichły, wreszcie mogła opuścić swoją kryjówkę, ale po chwili zastanowienia zdecydowała się tego nie robić. Miała idealny punkt obserwacyjny .

Mijały minuty. Czekanie zaczęło ją nudzić, była praktycznie przekonana, że cały misterny plan nie udał się, a jej ofiara spostrzegła to, co przygotowała. Miała już wyjść i pójść do Lewandowskiego, gdy nagle usłyszała krzyk. W sumie to tego krzykiem nazwać nie można było, ponieważ to był raczej wrzask, coś jakby kogoś obdzierano ze skóry. Pomysł w jej głowie narodził się błyskawicznie. Wyczołgała się z kryjówki, po czym położyła na środku korytarza, smarując sobie jeszcze usta krwią, która nie zdążyła wsiąknąć w jej ubranie.

Coś walnęło, potem ktoś (oczywiście Krycha) pisnął niczym śpiewaczka operowa, następnie drzwi otworzyły się i wyleciał z nich nasz defensywny pomocnik blady niczym kreda, ubrany tak, jak go pan Bóg stworzył.

-Rosalie- załkał, rzucając się na kolana przed dziewczyną i biorąc ją w trzęsące się ramiona.

Starając się nie roześmiać, dziewczyna spojrzała na niego, głośno oddychając i udając, że się dusiła, ale jednocześnie próbowała coś powiedzieć.

-Pomocy!- krzyknął Grzesiek, rozglądając się w panice- nic nie mów... wszystko będzie dobrze.

Z pokojów wynurzali się piłkarze i po kolei każdy nieruchomiał, widząc dramat rozgrywający się na korytarzu.

-Ty... mogłeś... mnie...- wychrypiała Rosalie. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale i tak ledwo wytrzymywała ze śmiechu, więc cóż... umarła. Przechyliła głowę w stronę chłopaków, którzy również zaczęli się uśmiechać, gdyż koło nich pojawił się Lewy z kartką, na której napisane było "to żart". Do dziś nie wiadomo, skąd wiedział, co było w tej chwili potrzebne.

-Nie, nie, nie- powtarzał Krychowiak, przytulając do siebie jej drobne ciało- nie rób mi tego. Nie możesz, nie pozwalam! Miałaś zatańczyć na stole na moim ślubie do cholery! Ruśka, wróć do mnie.

-A oddasz mi bieliznę?- zapytała brunetka cicho.

-Oczywiście, że oddam, tylko wróć... że jak?

Grzesiek w tym momencie był chyba bardziej przerażony niż w chwili, gdy spostrzegł, iż ta "wykrwawiała się" przed jego drzwiami. Rosalie nie mogła dłużej wytrzymać. Zaczęła się wręcz turlać ze śmiechu i choć próbowała wstać, nie mogła tego uczynić. Reszta wokół też zaśmiewała się wniebogłosy, ponieważ... no siedzący na środku korytarza pomocnik, niemający na sobie nic (kobieta starała się nie patrzeć w nieodpowiednie miejsca, wiedząc, iż mimo przyjaźni Celii by się to raczej nie spodobało). W ruch poszło nawet parę telefonów.

-Ty wredna, mała... ty- pierwszy raz wszyscy widzieli, żeby tenże osobnik nie wiedział, co powiedzieć- jak ty to? I jeszcze ten napis!

Brunetka wytarła łzy, które pojawiły jej się pod powiekami i wstała, chwyciwszy pomocną dłoń Roberta.

-Miałam pomocnika- odpowiedziała radośnie, po czym spojrzała z szerokim uśmiechem na Lewandowskiego i gestem kazała mu się schylić- dziękuję- szepnęła.

-Nie ma za co- odparł, po czym zwrócił się do reszty- ej panowie, weźcie się gdzieś skitrajcie, bo jeszcze Szczęsny się skapnie, że coś jest nie tak!

Grześ otrzymał koszulkę od Milika, dzięki czemu zasłonił strategiczne fragmenty swego ciała. Oczywiście wszyscy weszli do jego sypialni, chcąc zobaczyć, co tak go wystraszyło.

Po wejściu (a raczej przepchaniu) do łazienki byli pełni podziwu dla autorów żartu. Na podłodze leżał zakrwawiony ręcznik, a przy kabinie prysznicowej znajdowały się krwiste plamy w kształcie stóp, gdyż po stanięciu na chodniku ten nasiąknął czerwoną substancją. Najlepszy efekt jednak dał płyn przeciwko parowaniu. Obecnie nie widać było tego tak dokładnie, jak podczas kąpieli Krychy, ale nadal na szklanych drzwiach dostrzec można było napis "za tobą". Kapanie w tle również dorobiło klimatu.

Piłkarze musieli ucichnąć, gdyż słychać było, iż Szczęsny wrócił do pokoju.

-Jemu to samo odwaliliście?- zapytał ubrany już pomocnik.

-Nie- odpowiedzieli jednocześnie Rosalie i Lewy. Spojrzeli na siebie z uśmiechem.

-On nie ma nic strasznego.

-Będzie tylko trochę śmierdział- dopowiedział napastnik.

-Choć w sumie te robaki mogą go przestraszyć.

-Co wyście wymyślili?- zapytał ciekawy Glik, a reszta również patrzyła na nich pytająco, ale i z uśmiechem. Nawet Krycha zdawał się już nie gniewać.

-Troszkę mu przy prysznicu popracowaliśmy- odparła kobieta lekceważąco, po czym stwierdziła, że wraca do siebie do pokoju, licząc, iż jej zagubione elementy garderoby wrócą na miejsce. Piłkarze również postanowili wrócić do siebie.

-Nieźle nam to wyszło- powiedziała brunetka, przystając przy pokoju Lewandowskiego.

-Muszę ci powiedzieć, że byłaś bardzo przekonującym trupem.

-Serio? Może jeszcze zostanę aktorką- zaśmiała się cicho.

-Czemu nie? Nadałabyś się, tylko błagam! Nie rób sobie żadnego botoksu, sztucznych cycków, czy czegokolwiek innego!

-Nie? Czemu? Źle bym wyglądała?- powiedziawszy to, zaczęła wykrzywiać twarz, symulując efekt operacji plastycznych. Napastnikowi nie pozostało nic innego, jak tylko wybuchnąć śmiechem.

-Na pewno pięknie, jak zawsze- odpowiedział, kręcąc głową z rozbawieniem. Przez chwilę patrzyli na siebie, uśmiechając się.

-Dziękuję- rzekła Rosalie po raz kolejny- bez ciebie bym tego wszystkiego nie obmyśliła.

Nie czekając na jego odpowiedź, stanęła na palcach i przechylając jego głowę, pocałowała go w policzek, a następnie odwróciła się i przeskakując z nogi na nogę, niczym mała dziewczynka, ruszyła w stronę swojego pokoju.

-Polecam się na przyszłość- szepnął Lewandowski, lecz ta już tego nie słyszała.

W ciągu najbliższej godziny cała jej bielizna wróciła na swoje miejsce. Krychowiak przestraszył — ale jednocześnie ubawił — się do tego stopnia, iż uznał, że chwilowo ma dosyć żartów (prawdopodobnie wytrzyma tylko do następnego poranka).

Co się stało ze Szczęsnym? Na obiedzie pojawił się jako ostatni, starając się, aby nikt go nie zauważyć. Niestety nadaremnie. W jego płynie pod prysznic znajdował się samoopalacz, także bez trudu można sobie wyobrazić, jak wyglądał. Jego karnacja zmieniło się naprawdę radykalnie, ale niestety nierównomiernie, to znaczy, iż jego twarz pozostała nieopalona.

W dodatku gdziekolwiek się pojawiał, od razu czuć było bulionem. Rosalie z Robertem pokładali się ze śmiechu, słysząc, jak tłumaczył wszystkim, że nie wie, co się stało z jego ciałem i dlaczego wydziela taki zapach.

-Brałem prysznic chyba z pięć razy, a mam wrażenie, że jest tylko gorzej!- skarżył się Błaszczykowskiemu, który słuchał go z dobrze skrywanym rozbawieniem. Biedny bramkarz nie spodziewał się, iż ta dziwna woń powstała właśnie na skutek prysznicu.

-W dodatku opaliłem się na murzyna! Tylko gęba została biała!

-Powiemy mu?- zapytała brunetka, gdy mijała napastnika przy wyjściu z jadalni.

-Kostka już się pewnie rozpuściła, więc nie trzeba- odparł konspiracyjnym szeptem- ciekawe jak zareaguje na te rodzynki!

Następnego dnia Rosalie została wyrwana ze snu nieludzkim wrzaskiem, któremu towarzyszył odgłos uciekających stóp. Potem były śmiechy i przekleństwa. Kobieta tylko się uśmiechnęła, po czym szczęśliwa przewróciła się na drugi bok, a następnie — z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku — na powrót zasnęła.

_______________________

Miało być max wczoraj wieczorem - wiem. Ale tu to się dziwne rzeczy działy :-o. Tak było! Dobra, bo włącza mi się coś w stylu głupawki hard level. 

Początek nieśmieszny, ale myślę, że końcówka trochę lepsza :-). No weźcie sobie wyobraźcie nagiego Krychowiaka, tulącego do siebie zakrawione ciało Rosalie, która ledwie powstrzymuje wybuch śmiechu. Albo, że przechodzi koło was Szczęsny i śmierdzi kostką rosołową :-D dobra, leżę i nie wstaję :'-)

Mam nadzieję, że ta długość was nie zanudziła :-)

Do następnego


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro