Rozdział 17
-Powiedz no! No weź!
-Krycha do cholery!- warknęła zirytowana Rosalie- daj mi już spokój.
-Szczena, zrób jej coś!
-Zamilcz, amatorze- westchnął Wojtek, chwytając dłoń dwudziestopięciolatki. Siedzący niedaleko Grosicki, Glik, Mączyński i Błaszczykowski zachichotali- do kobiet trzeba mieć podejście.
-No to mój drogi, nie musisz nawet próbować.
-Rosalie- zaczął bramkarz, kompletnie ignorując jej słowa- powiedz wujkowi, jak tam lewakowe sprawy.
-Że jak?
-Lewakowe. Nie czaicie?
-Wojtek, miałeś nie chlać red bulla przed lotem- powiedział Grosik, patrząc na młodszego kolegę z pobłażaniem.
-No wiecie, Lewy - lewakowe sprawy. Przecież to jest logiczne.
-Ja pierdziele- szepnęła brunetka, ciężko wzdychając- co ja mam wam niby powiedzieć?
-Nie pierdziel, bo rodzinę powiększysz- wtrącił Grześ.
-Seksy były?- zignorował go bramkarz.
Rosalie wypluła na Krychowiaka wodę, którą akurat piła. Piłkarze zaczęli się śmiać z jej reakcji.
-Nie!- zaprotestowała gwałtownie, gdy już przestała kaszleć- to był tylko miły dzień. Escape room i... nie mówiłeś tego serio, co nie?
-Nie- zgodził się Szczęsny z szerokim uśmiechem- ale chciałem posłuchać, jak się będziesz tłumaczyć.
-Kretyn- skwitowała krótko- idę stąd. Tutaj czuję się osaczona. A kiedy mnie nie będzie, drogie dzieci, przemyślcie swoje zachowanie.
Odprowadzona głośnym chichotem zawędrowała aż na praktycznie drugi koniec kabiny, dosiadając się do Boruca. Po drodze minęła fotel Lewandowskiego, który uśmiechnął się na jej widok, lecz ta, mając w pamięci słowa Wojtka, odpowiedziała tylko słabym grymasem.
-Zmęczona?
-Krycha ze Szczęsnym się na mnie uwzięli- odpowiedziała z westchnieniem.
-Ci już tak mają, nic nowego- powiedział siedzący za nią Pazdan, a Piszczek tylko pokiwał głową.
-To nie zmienia faktu, że mam ich dość. Przycupnę tu na trochę, dobrze?
-Siedź, młoda, ile chcesz- odparł bramkarz. Kobieta uśmiechnęła się lekko, po czym wsunęła na nos ciemne okulary i wtuliwszy się w miękki fotel, podziwiała widoki.
Wolny czas w Warszawie upłynął bardzo szybko. Nim wszyscy się obejrzeli, już na powrót spotkali się na lotnisku, gdzie, dziwnym trafem, witali się, jakby nie wiedzieli się co najmniej od roku, a nie od paru dni. Rosalie przelotne poznała polskie, jak to mówią "Wags", czyli żony i dziewczyny piłkarzy, które to ich pożegnały. Większość pojawić się miała jeszcze na euro, ale przyjechać miały dopiero na pierwszy mecz.
Piliszek nie mogła wyzbyć się wrażenia, że kobiety spoglądały na nią jak na zagrożenie. Może to były tylko jej wymysły, albowiem te były w stosunku do niej bardzo miłe i nie dały jej żadnego powodu do obaw. Mimo to wiedziała, że każdej przez głowę przeszedł zapewne jakiś nieprzyjemny scenariusz, dodatkowo media również nie przebierały w słowach. Ostatnio Rosalie się dowiedziała, iż podobno w Arłamowie była afera, podczas której Nawałka znalazł ją kompletnie pijaną, śpiącą w jednym łóżku z Błaszczykowskim. "Niestety" pudelek nie wygrał, praktycznie nikt nie uwierzył, że były kapitan reprezentacji byłby zdolny do czegoś takiego. Karma wraca, a PZPN oficjalnie oskarżył portal o oczernianie i propagowanie informacji wyssanych z palca.
Wracając jednak do żon orzełków. Brunetce bardzo przypadła do gustu Marina Łuczenko-Szczęsna i Agata Błaszczykowska. Kobiety różniące się wszystkim, prócz ogromnego poczucia humoru i dystansu do otoczenia. Marina zdawała się kobietą idealną dla Wojtka, będącą uosobieniem jego żeńskiej wersji. Agata natomiast to osoba wesoła, opiekuńcza, jednak lekko roztrzepana. Blondynka śmiała się z całej afery z rzekomym romansem Rosalie i Kuby. Taka żona to prawdziwy skarb.
-Jej jasne włosy rozwiewał wiatr, błyszczące z radości oczy poznawały niknące za załomem gór słońce, a...
-Jej dłoń wyglądała jak u orangutana- skończył Artur, wycierając gumką część rysunku. To, co tworzył, wyglądało naprawdę ładnie, kto by pomyślał, że bramkarz miał taki talent.
-Od małpy do człowieka niedaleko- zaśmiała się Rosalie.
-Otóż to, koleżanko, otóż to- potwierdził Piszczek, celowo mówiąc głośno, z taką powagą, że aż brunetka spojrzała na niego z uniesionymi brwiami- spójrz na takiego Peszkina. Podobieństwo uderzające.
-Ty to uważaj, żebym ja cię tam zrazu nie uderzył- krzyknął wspomniany zawodnik z drugiego końca samolotu, powodując śmiech wszystkich tych, którzy słyszeli wymianę zdań.
-Prosimy o zapięcie pasów, za niedługo przystępujemy do lądowania- usłyszeli spokojny głos stewardesy. Pojawiła się również takowa pisemna informacja. Trzeba było także wyłączyć wszelkie urządzenia elektroniczne.
Piłkarze zaczęli poprawiać krawaty, a Rosalie przeglądała się w lusterku, upewniając, że nie rozmazała makijażu. Jeszcze trochę potrzęsło i wyprawę można uznać za zakończoną.
-Czujecie to?- Jędza wciągnął głośno powietrze przez nos- zapach zwycięstwa.
-To croissanty!
-Francuska dusza- rzekł Szczęsny ze śmiechem- teraz to będzie się nam Krycha czuł jak ryba w wodzie.
-Wychodzimy, panowie, wychodzimy- trener Nawałka poklepał ich po plecach, po czym jako pierwszy opuścił samolot.
Brunetka nie mogła powstrzymać pełnego zadowolenia uśmiechu. W końcu pobyt w otoczeniu takich przystojniaków odzianych w dobrze skrojone garnitury, to nie lada gratka. Ona sama miała na sobie elegancki, czarny kombinezon, a nawet poświęciła rano trochę czasu na podkręcanie włosów.
Na lotnisku byli w centrum uwagi, lecz wszystko zostało płynnie zaplanowane i w niedługim czasie wsiedli do przygotowanego nań autobusu.
-Nie no, rewelacja!
-Czujesz się doceniony, Piszczu?- zapytała kobieta, nie podnosząc wzroku znad telefonu. W końcu byli we Francji, więc musiała pochwalić się na wszelkich serwisach społecznościowych.
-O tak- odparł z dumą.
Po chwili znaleźli się już przed swoim hotelem.
-Szczerzyć ząbki, panowie- powiedział Lewy, wstając ze swego miejsca i podchodząc do wyjścia- fani na horyzoncie.
-Trochę skromności nie zaszkodzi- zawołał Milik ze śmiechem.
-A co to takiego?- odparł Kapustka, przybijając piątkę ze Stępińskim.
-Bez żartów, powagi proszę- przerwał im rzecznik prasowy, mówiąc do mikrofonu, dzięki czemu miał pewność, że wszyscy go słyszeli- pamiętajcie o cierpliwości. Bez żadnych akcji proszę, pismaki tylko na to czekają. Wiecie, gdzie jesteśmy i wiecie, jaka to odpowiedzialność.
-Wiemy- powiedzieli jednocześnie Wojtek z Krychą. Kwiatkowski tylko westchnął, wiedząc, że i tak nikt nie zdołałby ich opanować.
-Dobra, wypad!
Drzwi się otworzyły, a piłkarze zaczęli opuszczać autokar. Rosalie widząc ogromny tłum czekających, zarówno kibiców — po kolorach ubrań rozpoznała polaków - , jak i dziennikarzy, postanowiła wysiąść jako ostatnia, gdy cała uwaga skupi się na kadrze i sztabie. Nic jednak z tego nie wyszło, gdyż od razu po stanięciu na równej ziemi spostrzegła wycelowane w nią obiektywy. Uśmiechnęła się lekko i skierowała wprost do hotelu, starając się, aby jej chód był jak najlepszy — w końcu jedenastocentymetrowe szpilki to nie byle co.
-Proszę pani! Proszę pani!
Kobieta przystanęła na schodach i rozejrzała się zdziwiona, nie będąc pewna, czy aby się nie przesłyszała.
-Tutaj! Pani Rosalie!
Jej wzrok spoczął na niewysokim chłopcu, na jej oko siedmioletnim. Stał obok podobnej do siebie blondwłosej kobiety, a ubrany był w biało-czerwoną koszulkę z nazwiskiem Lewandowskiego. Machał do niej z radością, nie zwracając uwagi na piłkarzy, choć część z nich była naprawdę blisko niego.
Piliszek bez chwili zastanowienia zawróciła, kierując się w jego kierunku.
-Cześć, młody- powiedziała, przybijając z nim "żółwika".
-Zrobi sobie pani ze mną zdjęcie?- zapytał, patrząc na nią z nadzieją.
-Ja?- zdziwiła się- zaraz będzie tu Lewandowski, zaraz za nim Fabiański, Błaszczykowski, więc czemu chcesz zdjęcie ze mną?
-Bo tata i ja uważamy, że jest pani bardzo ładna- odpowiedział, powodując śmiech brunetki- prawie tak ładna, jak moja mama.
-Olek!
-Masz rację, twoja mama jest bardzo ładna- rzekła Rosalie, po czym spojrzała z uśmiechem na lekko zażenowaną matkę chłopca.
-Tata jeszcze mówił, że pasuje pani do Grzesia, ale Robert też nie byłby złym wyborem.
W tym momencie blondynka schowała twarz w dłoniach, jednocześnie śmiejąc się i przepraszając.
-Wezmę to pod uwagę- odparła Piliszek ze względną powagą. Jej oczy spotkały się ze stojącym jakieś dwa metry dalej uśmiechniętym Lewym, lecz kobieta szybko odwróciła wzrok- to, co z tym zdjęciem?
-Robert!- zawołał Olek, a na jego szczęście napastnik już zmierzał w ich kierunku- mogę z wami zdjęcie?
-Jasne, młody- odrzekł piłkarz, po czym podniósł chłopaka, zabierając go na drugą stronę barierki i kucnął, zrównując się z nim. Rosalie niewiele myśląc, uczyniła to samo, uśmiechając się szeroko do mamy dzieciaka, która to trzymała aparat. Po wszystkim szczęśliwy Olek wrócił na swoje miejsce, Lewandowski rozdawał autografy, a brunetka na powrót skierowała się w stronę hotelu. A Kwiatkowski mówił coś, o nierobieniu sensacji. Westchnęła. Oczami wyobraźni widziała już nowe artykuły. A przecież to dopiero pierwszy dzień ich pobytu we Francji. Zaczynało się ciekawie.
________________
No comment, guys... or rather girls xd
Powiem tylko tyle: czuję święta, bo Kevin na Polsacie leci xd
A Kevin ma ten koks!
Ma ten koks!
I rozpali to, co się tli.
Ma ten koks!
Ma ten koks!
Już nie ma proszku, nie!
Wszystkim wbrew,
Na ten gest go stać!
Co tam w święta jest?
Od lat go oglądam w zimę, bo tak.
Dobra, beka w ciul. Mam głupawkę xd jak chcecie, to mogę Wam jeszcze pośpiewać :-D mam na to wizję dzisiaj :'-D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro