Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*Stare wspomnienia wracają*

Karolina:

Nareszcie środa godzina 6:30 ja z Leo byliśmy już gotowi do wyjścia, ale jednak postanowiliśmy, że wyjdziemy o 7:15. Przez ten czas nic nie robiliśmy czasami się przytuliliśmy. Nareszcie 7:15 wyszliśmy do szkoły bardzo się bałam wracać do szkoły sami wiecie czemu, ale no cóż musiałam iść. Kiedy byliśmy pod szkołą Leo pocałował mnie w policzek. Nie mówiłam wam tego, ale ja się jeszcze nigdy nie całowałam nawet jak chodziłam z Kacprem nigdy w usta i za każdym razem się boję, że Leo pocałuje mnie w usta, a ja... No cóż po prostu nie potrafię całować, ale wracając do szkoły jak zwykle stała tam Virginia oraz jej przyjaciółki. Przeszliśmy, ale nie zareagowały kompletnie nic zdziwiło mnie to, ale również ucieszyło nawet przeszła mnie myśl, że dadzą mi spokój. Po lekcjach dostałam wiadomość od Kacpra,że chciałby się ze mną spotkać. Powiedziałam to Leo postanowiliśmy, że pójdziemy tam we dwójkę umówiliśmy się w parku. Doszliśmy do parku była godzina 14:58 na ławeczce ujrzałam wysokiego blondyna (stwierdzam, że był wysoki , ponieważ ma długie nogi i z resztą zawsze był wysoki). Blondyn odwrócił głowę w nasza stronę kiedy spojrzał na mnie od razu wstał i ruszył w naszą stronę kiedy byliśmy pół metra od siebie zatrzymaliśmy się w tedy usłyszałam jego słodki głos.

-Karolina?!

-Kacper?!

-No tak. We własnej osobie.

-Wysoki jesteś jak na 15 lat.

-No tak pamiętasz mnie ja zawsze byłem wysoki w szóstej klasie podstawówki miałem prawie 180 centymetrów... Teraz mam z jakieś 2 metry może trochę mniej. Z resztą ty też urosłaś.

-Taaa ja mam 170 centymetrów urosłam z jakieś 5 centymetrów może więcej nie wiem nie mierzyłam się.... A co słychać u Matyldy... Dalej z nią jesteś? (Matylda to dziewczyną z którą Kacper był w związku od razu po mnie)

-No nie już nie jesteśmy razem jakoś tak po twoim wyjeździe zerwaliśmy.

-Aha szkoda... A tak w ogóle to jest Leo. Ten za którym Kornelia tak szalała.

-Aaaa ten z Bars & Meldy?

-Tak dokładnie ten.

-Dalej szlaje.

-Dalej myślałam, że jej przeszło.

-No nie.

-Dobra, dobra my tak gadamy, a biedny Leo nic nie rozumiem. Kacper umiesz gadać po angielsku?

-Tak sobie, ale przedstawić się umiem.

-To dobrze to się przedstaw.

Leo:

Kompletnie nic nie zrozumiałem z tego co mówili, ale Kacper okazał się być fajnym gościem niestety ciągle było mi źle z tym, że spędzam czas z MOJĄ dziewczyną oraz jej Byłym chłopakiem. W trójkę poszliśmy do domu Karoliny i okazało się, że mieszka obok jej tylko, że po lewej stronie. Wieczorem Kacper sobie poszedł, a ja zostałem sam z Karoliną. Była godzina 20:56 Karolina powiedziała, że jest padnięta i, że idzie się umyć, a potem spać. Kiedy wyszła z łazienki to ja poszedłem się myć kiedy wyszedłem zobaczyłem Karolinę leżącą na łóżku z telefonem w ręce płakała. Bez chwili wahania podbiegłem do niej i ją przytuliłem zapytałem się.

-Karolina co się dzieje?

-Mój brat miał wypadek jest w szpitalu.

-Boże co się stało, że miał wypadek.

-Kiedy jechał z jakimiś papierami do firmy to jakiś dupek w niego wjechał. Uderzenie było tak silne, że zepchnęło samochód Sebastiana z drogi. W przyszłym tygodniu lecę do Polski odwiedzić brata.

-Boże to straszne w Polsce to chyba same jełopy jeżdżą.

-W większości tak. Sama nie wiem kto takim ludziom daje prawo jazdy.

W tej chwili weszła moja mama do pokoju. Powiedziała, że ona ma również złe wieści . Musi wyjechać na dwa tygodnie i albo ja pojadę z mamą, albo z Karoliną do Polski. Osobiście wolałem do Polski. Pwiedziałem o tym mamie. Mama się zgodziła pod jednym warunkiem, że mama Karoliny pozwoli. Karolina zapytała się mamy i się zgodziła.

*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ NA LOTNISKU*

Leo:

Kiedy siedzieliśmy na lotnisku czekając na samolot zagadałem do Karoliny.

-Jak się czujesz księżniczko?

-Tak sobie, a ty?

-Ja...Dobrze. Tak w ogóle to w jakim mieście wylądujemy?

-Wrocław.

-Fajne miasto i zostaniemy we Wrocławiu?

-Kiedy wylądujemy pojedziemy do kwiaciarni po kwiatka, potem do szpitala posiedzimy tam trochę, a później do Oławy do domu.

-Ok. Księżniczko nie smuć się tak zaraz zobaczysz swojego brata, a z tego co pisała twoja mama to czuje się już dużo lepiej.

-No niby tak, ale jednak czuję niepokój.

-Jaki niepokój. Księżniczko kiedy Sebastian cię zobaczy poczuje się jeszcze lepiej niż teraz się czuje, a teraz chodź bo już trzeba iść do samolotu.

Karolina:

Po tym co powiedział Leo poczułam się lepiej. Podróż nie trwała długo. Nim się obejrzeliśmy byliśmy we Wrocławiu, potem w kwiaciarni po kwiatka dla mojego brata. Wybrałam najładniejszego jaki był. Kiedy dotarliśmy do szpitala czułam jak serce coraz bardziej mi bije. W sali której był Sebastian była moja babcia cała zapłakana podeszłam i przytuliłam ją najmocniej jak umiałam potem przedstawiłam jej Leo . Bardzo się cieszyła, że znalazłam sobie porządnego chłopaka. Zapytałam się gdzie jest Sebastian, ponieważ nie było go na sali.

-Sebastian jest na prześwietleniu. Obawiają się, że ma coś jeszcze złamane oprócz lewej nogi.

-Coo?! Sebastian ma złamaną nogę?!

-No tak nie powiedzieli ci rodzice?

-No nie powiedzieli. Powiedzieli tylko tyle, że miał wypadek i, że leży w szpitalu. Z resztą nie ważne kiedy przyjdzie?

-No za chwilę powinien być.

-Dobrze ja poczekam.

-Sebastianek z pewnością się ucieszy, że przyjechałaś.

-Mam nadzieję.

W tej chwili przywieźli Sebastiana. Zapytali się mnie i Leo czy jesteśmy członkami rodziny. Powiedziałam, że jestem siostrą, ale o Leo skłamałam powiedziałam, że jest kuzynem, bo inaczej kazali by mu wyjść. Podeszłam do Sebastiana i przywitałam się.

-Cześć bracie jak się trzymasz?

-Cześć jak widzisz słabo.

-Mam coś dla ciebie. (wyciągnęłam kwiatka zza moich pleców)

-Ale piękna róża... Dziękuje.

Posiedzieliśmy ze dwie godziny i siedzielibyśmy dłużej, ale niestety trzeba było jechać do Oławy. Mój tata nas podwiózł do domu. Leo nigdy nie był w tym mieście więc kiedy pokazałam mu dom poprosił mnie, abyśmy przeszli się po mieście. Zgodziłam się ,,wycieczkę'' zaczęłam od mojego ulubionego miejsca czyli ,,Luma'' zwykły plac PKP gdzie można chodzić nazwaliśmy z bratem oraz moją przyjaciółką i przyjaciółką mojego brata ten plac ,,Luma'', ponieważ kiedyś obok było biuro oraz sklep budowniczy pod nazwą ,,Luma'' teraz obecnie to wszystko stoi z powybijanymi szybami, nikt się tym nie zajmuje. Opowiedziałam Leo chyba wszystkie wspomnienia związane z tym miejscem. Kiedy doszliśmy do końca placu spotkaliśmy moją przyjaciółkę Olę. Kiedy się zobaczyłyśmy pobiegłyśmy do siebie i przytuliłyśmy zaczęłyśmy płakać. Leo do nas podszedł i nie wiedział co zrobić więc po prostu to przeczekał. Kiedy oderwałyśmy się od siebie przedstawiłam Oli Leondre. Ola prawie zemdlała ona po prostu kocha Bars & Melody. Zaczęłam ją uspokajać.

-Spokojnie Helena wszystko dobrze to tylko mój chłopak.

-Jak to twój chłopak.

-No normalnie.

-Nie wieżę.

-To lepiej uwierz.

-Madonna nie uwierzę dopóki nie zobaczę. (Ja z Ola uwielbiamy mówić do siebie takimi imionami)

-No, ale przecież widzisz. Helena jeżeli nie widzisz to musisz iść do okulisty.

-Pocałujcie się w tedy uwierzę.

-Sama się pocałuj w dup...... (Nie dokończyłam, ponieważ w tym momencie Leo pocałował mnie w usta, ale to był tylko normalny buziak bez ,,języczka'')

-Uuuuuu. No dobra teraz wierzę mianuję was mężem i żoną.

-Ola.... Ja kiedyś cię ukatrupię.

-Dobra, dobra pitolenie o Chopinie. Oprowadzasz Leo po naszych ulubionych miejscach?

-No tak jak widać.

-Zaprowadziłaś go już gdzieś czy to pierwsze miejsce?

-Proszę cię to jest pierwsze miejsce. To oczywiste, że zaczęłam od miejsca skąd wiążę się najwięcej wspomnień.

-Ok, a mogę iść z wami?

-Pewnie!!!

-Zajebiście to gdzie teraz idziemy?

-To może do parku?

-Tak, a może nad Oławkę pod most? Jak kiedyś?

-Dobry pomysł.

Poszliśmy całą trójką do parku ja z Olą opowiadałyśmy mu o wszystkim dosłownie chyba w ciągu 10 minut opowiedziałyśmy mu pół naszego dzieciństwa. Kiedy doszliśmy do Oławki zeszliśmy pod most. To tam zazwyczaj spędzałyśmy nasze wakacje.... Taaa wakacje pod mostem brzmi dziwnie tak jak byśmy nie miały domów, ale podczas wakacji po prostu przychodziłyśmy pod ten nasz most i siedziałyśmy tam godzinami chlapiąc się wodą ganiając się i rozmawiając.

_________________________________________________________________________________

Cześć! Znowu przepraszam, że tak późno, ale choroba daje o sobie znać jeszcze bardziej i znowu było kilka podejść do pisania. Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał i, że chcecie więcej.

No to do zobaczenia w następnym rozdziale. :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: