*Dlaczego?*
*Następny dzień*
Leo:
Kiedy się obudziłem Karolina była do mnie przytulona. Spojrzałem na zegarek była godzina 6:00. Normalnie to teraz byśmy szykowali się do szkoły, ale dziś mamy na 9:00, ponieważ nie mamy pierwszej lekcji. Jednak trzeba było wstawać.
-Księżniczko wstawaj.
-Już wstaje. Która godzina?
-6:01
-Kurde dzisiaj do szkoły.
-No tak, ale dopiero na 9:00 więc mamy jeszcze trochę czasu.
-Faktycznie, ale tak czy siak muszę wracać do domu odświeżyć się nakarmić kota, wyjść z psem i go nakarmić.
-Ok to zbierajmy się.
Posprzątaliśmy po sobie, ale postanowiliśmy, że zostawimy tu te wszystkie rzeczy. Kiedy skończyliśmy szybkim krokiem ruszyliśmy do domu. Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Karolina poszła pod prysznic, a ja dałem jeść zwierzakom. Po chwil na dół zeszła Karolina. Brała smycz do ręki.
-Księżniczko, a może pójdę z tobą na spacer.
-Nie ja zaraz wrócę. Lepiej spakuj nas do szkoły.
-No dobrze.
Zrezygnowany ruszyłem na górę. Kiedy skończyłem nas pakować wziąłem obydwa plecaki i zszedłem na dół zrobić kanapki do szkoły oczywiście z Nutellą, bo z czym by innym. Jak spakowałem kanapki do mojego i Karoliny plecaka do domu wbiegła cała zdyszana Karolina z Pakiem.
-Karolina co się stało.
-Licealiści mnie zobaczyli, więc zaczęłam spieprzać jak najszybciej się dało. Na szczęście pies zdążył się załatwić.
-Karolina nie możemy tego wiecznie ukrywać.
-Czego?
-Tego, że się nad tobą znęcają. Ja nie chcę, aby moja księżniczka codziennie chodziła ze strachem w oczach. Może ci się tak nie wydaje, ale to widać.
-Leo proszę cię nie mówmy o tym nikomu.... Zobacz już 8:15 musimy iść do szkoły.
-Bądź świadoma, że i tak będę drążył ten temat, aż do skutku.
-Dobrze, ale teraz chodźmy już do tej szkoły.
-Dobrze bierz bluzę i wychodzimy.
-Nie będę brała bluzy jest ciepło na dworze.
-Proszę Karolina załóż bluzę.
-Dobrze mamo.
Zamknęliśmy dom na klucz i ruszyliśmy w stronę szkoły. W szkole byliśmy wpół do dziewiątej więc mieliśmy jeszcze trochę czasu. Poszliśmy jeszcze do pobliskiej żabki i kupiliśmy sobie po soku jabłkowym i wróciliśmy do szkoły.
(...)
Kiedy skończyliśmy lekcje postanowiłem zabrać Karolinę do restauracji jednak mój plan nie wypalił, bo zadzwonił do mnie Charlie.
-Hej Leo!
-Cześć Charlie.
-Jestem pod waszym domem gdzie jesteście?
-Właśnie wyszliśmy ze szkoły i Karolina dzwoni do pana Zygmunta za jakieś 15 minut będziemy.
-No dobra to ja czekam.
Po piętnastu minutach byliśmy przed domem. Pako jak to pies domagał się spaceru, więc nasypaliśmy przy okazji kotu jeść, wzięliśmy smycz, psa i nasza trójka ruszyła w stronę parku. Ja z Karoliną spacerowaliśmy powoli, a Charlie ganiał z psem. Muszę przyznać, że przez chwilę czułem się jakbym był ojcem Charliego, a Karolina matką, ale na szczęście tak nie jest. Po chwili podszedł do nas Charlie.
-Kurde zmęczyłem się.
-Dobrze wiedziałeś, że tak będzie. (Karolina)
-A ile Pako ma lat?
-Pako... ma 10 lat. (Karolina)
-Taki stary, a biega jakby miał 2 lata. (Charlie)
-To prawda. (Karolina)
-Wracamy już do domu?
-W sumie to możemy już wracać. (Karolina)
Kiedy weszliśmy do domu usiedliśmy wszyscy na kanapie i oglądaliśmy jakiś serial. Około godziny 20:30 Charlie wyszedł, a ja wziąłem Karolinę na ramię i pobiegłem z nią do jej pokoju. Rzuciłem ją na łóżko i zacząłem ją całować. Położyłem się obok niej i ręką powędrowałem na jej pośladki, za to ona swoją na moje plecy. Nie chciałem przerywać tej chwili, ale dostałem esemesa. Oderwałem się na chwilę od Karoliny i przeczytałem esemesa.
Nieznany:
Zginiesz marnie.
Nie przejąłem się tym położyłem telefon obok siebie i odwróciłem się w stronę Karoliny. Całowaliśmy się bez przerwy dopóki Karolina nie przerwała. Udała się do łazienki, a po 10 minutach kiedy z niej wyszła ja poszedłem do łazienki . Kiedy wróciłem do pokoju postanowiłem, że zabawie się w ,,niegrzecznego chłopczyka''. Podszedłem do łóżka.
-W tej piżamie wyglądasz jeszcze seksowniej niż zwykle.
-Weź spadaj.
-Co spadaj. Mówię prawdę.
-Ta może jeszcze zaczniesz mówić do mnie ,,seksiaku'' czy coś podobnego.
-Czytasz mi w myślach seksiaku.
-Weź przestań.
-Przy tobie nie da się przestawać.
Karolina wstała i przywarłem ją do ściany zacząłem robić jej malinkę. Kiedy skończyłem zapytałem.
-Co chcesz robić seksiaku?
-Chce spać.
-O nie nie ma mowy ja ci nie dam spać. (złapałem ją za tyłek) To może jeszcze jedną malinkę.
-Dobra rób co chcesz.
-Nie pożałujesz.
-No ja myślę, że nie pożałuje mojego wyboru.
Przygryzła lekko wargę co mnie jeszcze bardziej podnieciło. Dała ręce na mój kark ja całowałem ją po szyi potem przechodziłem coraz wyżej do ust. Przygryzłem lekko jej dolną wargę, ścisnąłem trochę pośladki. Usłyszałem ciche jęknięcie w tedy wiedziałem, że jest jej dobrze.
*Piątek po szkole*
Karolina:
Kiedy wróciliśmy do domu od razu poszliśmy do parku na spacer z psem. Kiedy pies się załatwił wróciliśmy do domu daliśmy jeść zwierzakom i postanowiliśmy, że przejdziemy się do parku, a kogo spotkaliśmy w parku? Oczywiście moich dręczycieli. Prosiłam Leo, abyśmy nie przechodzili obok nich, ale jednak on się uparł złapał mnie za rękę i przeszliśmy obok nich. Na początku wydawało mi się, że nas nie zobaczyli, ale jednak źle mi się wydawało. Po chwili poczułam ogromny bul i miałam tylko ciemność przed oczami. Obudziłam się w najgorszej części parku gdzie nikogo nie ma i oczywiście kto się po chwili pojawił Mike.
-No mała teraz my się trochę zabawimy.
-Nie masz na co liczyć.
-Twój chłopak cię nie uratuje. Teraz jesteś moja.
-Nie jestem.
Mike nic na to nie odpowiedział tylko zaczął mnie powoli rozbierać. W tedy kiedy zaczął mnie rozbierać coś sparaliżowało moje ciało kompletnie nie mogłam się ruszać bałam się, że nie ma już dla mnie ratunku.
Leo:
Obudziłem się z wielkim bólem głowy. Nie wiedziałem gdzie dokładnie jestem widziałem tylko John'a stojącego na demną kiedy wstałem John zaczął mną szarpać.
-John uspokój się!
-Zamknij ryj!
-Gdzie jest Karolina?!
-Mike się nią zają nie musisz się martwić.
-Jak to Mike puść mnie zakuty łbie i powiedz gdzie jest Karolina!!!
W tedy nie wytrzymałem uderzyłem go jak najmocniej się dało i uciekłem rozglądałem się w każde możliwe strony jednak nigdzie jej nie widziałem, aż w końcu zobaczyłem John'a pobiegłem tam i to co zobaczyłem o mało mnie nie zabiło. Zobaczyłem Johna rozbierającego MOJĄ DZIEWCZYNĘ. Bez chwili namysły rzuciłem się na niego. Karolina szybko się ubrała i nagle w oddali zobaczyłem Charliego podbiegł do mnie i pomógł mi bić Johna. Nie lubię się bić, ale na takie coś co on robił nigdy nie pozwolę.Kiedy z nim skończyliśmy jak najszybciej się dało uciekliśmy stamtąd we trójkę do domu Karoliny. Karolina cały czas płakała uciekła do swojego pokoju i zamknęła się na klucz bardzo się o nią bałem.
__________________________________________________________________
Cześć, cześć, cześć i czołem!!!
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał.
Do zobaczenia w następnym :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro