Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*Coś tu jest nie tak*

*NASTĘPNY DZIEŃ*

Leo:

Kiedy obudziłem się rano Karoliny już nie było w łóżku natomiast w drugim końcu pokoju spał Charlie.

-Chłopie co ty tu do cholery robisz?(zapytałem)

-No bo Karolina zrzuciła mnie z łóżka i powiedziała, że ona dziś spędza czas z Olą, a ja mam iść do ciebie i spędzić czas z tobą.

-Chłopie wiesz, że jesteś dla mnie jak brat, a to zabrzmiało jakbyś był gejem.

-Co?! Weź się ogarnij. Po prostu twoja dziewczyna wygoniła mnie z pokoju i kazał mi iść do ciebie i przyjść z tobą do kuchni za godzinę.

-Aha, a długo tutaj jesteś?

-Nie jakieś 5 minut.

-Zaraz... Czekaj... Karolina na serio zrzuciła cię z łóżka?

-Nie zrzuciła myszkę Mickey wiesz?

-Nie no spoko. Która jest godzina?

-10:08

-Czyli o 11:00 musimy wejść na dół.

-No ciekawe co się takiego stało?

-Nie wiem, ale opowiadaj jak spędziłeś dzień z Olą.

-No więc kiedy wy wyszliście z domu poszliśmy się przebrać i poszliśmy na plażę. Zrzuciłem ją z mola, przytulaliśmy się, pocałowałem ją, opalaliśmy się, budowaliśmy zamek z piasku, pływaliśmy no co ja będę gadał wiesz co się robi na plaży.

-Serio pocałowałeś ją? I co jesteście razem?

-No jesteśmy razem.

-Super stary gratuluje.

-Dzięki, a teraz ty opowiadaj co robiliście.

-Poszliśmy do parku, spotkaliśmy jej byłego chłopaka wiesz którego Michała, spacerowaliśmy, a potem zasłoniłem jej oczy i zaniosłem na rękach na plażę, a potem namiętnie się pocałowaliśmy.

-O stary moje gratulacje.

W tym momencie usłyszeliśmy piski dziewczyn.

-Co to było? (powiedział Charlie)

-Chyba dziewczyny piszczały ty weź kijek do selfie, a ja wezmę kij bejsbolowy.

-Dobra.

Złapaliśmy za co mieliśmy złapać, a potem wywracając się pobiegliśmy do dziewczyn,a co tam zastaliśmy... Dziewczyny, które się śmiały wniebogłosy.

-Boże Karolina co tu się dzieje?!

-Leoś nie przejmuj się tak Ola po porostu opowiadała mi o wczorajszym dniu spędzonym z Charliem i tak jakoś wyszło, że zaczęłyśmy się śmiać. Tak w ogóle to skąd masz ten kij bejsbolowy?

-Kupiłem go przed końcem roku szkolnego, abyś czuła się bezpieczniej.

-Jeżeli chciałeś, abym czuła się bezpieczniej to trzeba było kupić mi paralizator.

-Rozważałem taką opcje, ale wolałem nie. Nie chce ryzykować.

-Czemu nie chcesz ryzykować.

-Boje się, że kiedy się na mnie wkurzysz to oberwę paralizatorem po dupie, a tak to wolę kijem bejsbolowym... Mniej boli.

-Aha. Co wy na to, aby przez cały dzień siedzieć tak jak teraz stoimy. Przecież i tak pada wielki deszcz i zaraz dojdzie do burzy i nigdzie nie wyjdziemy.

-No dobra. (powiedzieliśmy wszyscy)

Karolina:

Kiedy byliśmy w połowie oglądania jakiejś komedii zadzwonił telefon domowy poszłam odebrać. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Dzwoniła do mnie mama.

-Dzień dobry słucham.

-Cześć Lola to ja mama.

-O cześć mamo coś się stało, że dzwonisz?

-Tak coś bardzo poważnego.

-Co takiego?!

-Ty, Leo, Charlie oraz Ola lecicie na dwa tygodnie do Stanów Zjednoczonych!!!!!!!!

-CO!!!!

-Pstro... Pakujcie się już po jutrze wyjeżdżacie. Bilety masz na stole w kuchni. Wszystko masz na bilecie rozpisane. Mam nadzieję, że będziesz wiedziała co robić?

-Mamo kocham cię spokojnie nie bój się o wszystko zadbam.

-Właśnie dla tego się boje.

-Mamo!

-Przestań przecież wiesz, że żartuje dobrze zadzwonię po jutrze rano. Papa. Kocham.

-Papa ja ciebie tez kocham.

Leo i cała reszta stała za mną i wytrzeszczała na mnie gały ja pobiegłam szybko do kuchni po bilety pewnie mama Leo je nam podrzuciła od mojej mamy. Kiedy miałam je już w ręku poszłam do salonu w tedy trzymałam bilety za plecami. Leo zapytała się mnie.

-Księżniczko wszystko dobrze?

-Oj dobrze nawet nie wiesz jak.

-To co twoja mama mówiła? (Ola mnie zapytała)

-Usiądźcie wszyscy. Mam coś ważnego do powiedzenia... Więc tak moja mama powiedziała mi,że... LECIMY DO STANÓW ZJEDNOCZONYCH!!!

-Ale jak to? Moi rodzice się zgodzili? (Ola)

-Najwyraźniej tak  (Karolina)

-TO ZAJEBIŚCIE! Kiedy lecimy? (Leo)

-Po jutrze (Karolina)

-Ola chodź idziemy się pakować później wrócimy do oglądania! (Charlie)

-Dobrze tylko zaraz... Karolina wkręcasz nas przecież są potrzebne bilety oraz wiza i paszport. Ja mam paszport, ale nie mam wizy i biletu. (Ola)

-Poczekaj zaraz ci coś pokarzę. (Karolina- w tym momencie pokazałam jej bilety oraz wizy wszystkich)

-Boże Karolina twoja mama jest bogiem!!! (Ola)

-Wiem, a teraz chodźmy się pakować. Pamiętajcie potrzeba dużo rzeczy bo, aż na dwa tygodnie lecimy. (Karolina)

Poszłam z Leo do pokoju się spakować w tedy on niespodziewanie rzucił mnie na łóżko i usiadł na mnie.

-Leo do chuja co ty odpierdzielasz?!

-Nudzi mi się. Nie zapomniała, że nie można się tak brzydko odzywać do swojego księcia.

-Niech ci będzie... przepraszam.

-A teraz mnie pocałuj.

-Chyba w snach.

-Oj w snach to ty nie wiesz co robimy.

-I nie chce wiedzieć!

-Dobra, dobra, a teraz buzi.

-No chyba nie. (Zaczęłam się wyrywać)

-Nie wyrywaj się tak bo będzie boleć.

-Puść mnie!

-Nie.

-Dobra, a co chcesz w zamian?

-Buziaka od mojej pięknej księżniczki. 

-Dobrze tylko zamknij oczy.

-No dobrze. (Zamknął oczy)

Zrzuciłam go z siebie i zaczęłam uciekać po całym domu. W końcu dołączyła się Ola ona zaczęła gonić Charliego, a Charlie uciekł. W końcu udało mi się schować w garderobie pomiędzy ciuchami. Nie musiałam długo czekać na towarzystwo, bo po chwili przybiegł Charlie.

-Ktoś widział jak tu wbiegałeś?

-Nie.

-To dobrze i siedź teraz cicho coś mam przeczucie, że Leo tu zaraz wpadnie.

-Ok

Nie myliłam się po nie całej minucie Leo wpadł tutaj z hukiem, bo spadło kilka moich bluzek z półki.

-Księżniczko gdzie jesteś? Ja i tak cię znajdę i wtedy będziesz robić to co ci będę kazać.

Muszę powiedzieć, że dość szybko mnie znalazł i złapał. Potem wziął mnie na ramię i zaciągną do pokoju. Położył mnie na łóżku i usiadł na mnie mówiąc.

-No dobra to ja wygrałem i teraz będziesz robić to co ci każę ok?

-No dobra.

-Więc tak na początek masz mnie pocałować.

-Jak sobie książę życzy.

Leo:

Jej pocałunek był taki delikatny całowaliśmy się bardzo długo. Kiedy zaczęliśmy była godzina 16:39, a kiedy skończyliśmy była 20:39. Kiedy się od niej oderwałem powiedziałem.

-No,no,no księżniczko nie wiedziałem, że tak długo i doskonale potrafisz całować.

-Szczerze... To ja też nie wiedziałam, ale ty całujesz najlepiej na świecie.

-Dobrze księżniczko ja się idę myć, a potem idziemy spać.

-Nie potem ja się idę myć, a potem wołamy resztę do salonu, bo będziemy oglądać film.

-No dobrze.

-To ja idę powiedzieć to naszej Romeo i Julii.

Myłem się dłużej niż zwykle nie wiem dlaczego. Nawet nie potrafię powiedzieć o czym myślałem, ale chyba myślałem o Karolinie i jej cudownych ustach. Boże ja przy niej potrafię pokazać prawdziwe zwierze, ale tego nie robię, bo boję się, że coś pójdzie nie tak, ale jak będziemy w USA to obiecuje, że to zmienię. Dobra pora iść na dół. Ciekawe jaki film będziemy oglądać...

Karolina:

Ja już się umyłam w drugiej łazience (tak mamy dwie łazienki, a nawet trzy). Postanowiłam, że obejrzymy horror pt,,Ring''. Film nie był taki straszny, ale Ola udawała, że był bardzo straszny.

*Dzień wyjazdu*

Karolina:

Obudziłam się o godzinie 9:40  samolot był na godzinę 15:50 więc póki co nie trzeba było się stresować. Leo dalej spał, a że nie miałam sumienia go budzić to po cichu wzięłam ciuchy kosmetyki i poszłam do łazienki. Siniaki z twarzy już mi poschodziły co mnie bardzo cieszyło, ale rany z rąk jeszcze nie więc dalej nosiłam bransoletki. Kiedy odprawiłam moją codzienną toaletę poszłam do pokoju odnieść rzeczy. Ogólnie ubrałam się luźniej, ponieważ czeka nas bardzo długa podróż samolotem więc ubrałam bluzę z logiem Sprajta oraz czarne dresy i new balans'y . Wiem jest lato, a ja ubieram bluzę, ale na szczęście jest cienka i bez problemu mogę podwinąć rękawy, ale wracając do dnia to poszłam zrobić wszystkim kanapki z Nutellą. Kiedy skończyłam robić wielki talerz wszyscy byli gotowi już do drogi, ale ja widziałam jak Ola była ubrana i dobrze wiedziałam, że jej będzie nie wygodnie więc powiedziałam.

-Ola my będziemy lecieć do 15 godzin może mniej i będzie ci nie wygodnie naprawdę radze ci się przebrać.

-Nie ma mowy nie mam zamiaru przebierać mojej spódniczki na dresy.

-Ola proszę cię tobie naprawdę będzie nie wygodnie to chociaż spodenki krótkie załóż będzie naprawdę nie wygodnie.

-No, ale przecież lecimy pierwsza klasą i trzeba pokazać styl.

-Jak chcesz. Ja potrafię pokazać styl nawet przy dresach także mnie się nie czepiaj.

-Jeszcze raz ile będziemy lecieć?

-No tak do 15 godzin.

-To ja chyba faktycznie się przebiorę na leginsy i spodenki.

-Będzie ci na pewno wygodnie.

Kiedy nastała godzina 13:00 mama Leondre zawiozła nas na lotnisko zawsze trzeba być wcześniej na odprawie bagażowej. Wszyscy mieliśmy tylko po jednej walizce i po jednej torbie podręcznej, a Ola jedna torba podręczna i dwie walizki. Potem ruszyliśmy w stronę bramek celnych na szczęście nik z nas nie zapiszczał. Następnie czekaliśmy na samolot równo o godzinie 14:00 byliśmy w samolocie, a tam spotkaliśmy....

______________________________________________________________________

Dobra ludzie tutaj zakończymy ten rozdział.

No to do zobaczenia w następnym :)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: