🎶Prolog🎶
Leigh - Anne
Wróciłam do domu po długim dniu prób. Marzyłam tylko o położeniu się do łóżka. Otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do korytarza. Wokół leżały porozrzucane ubrania i unosiła się słodka woń damskich perfum. Weszłam do salonu, gdzie zobaczyłam mojego chłopaka z jakimś blond białym plastikiem.
- Jason?!
- Leigh?!
- O Boże... - ze łzami w oczach pobiegłam do garderoby i zaczęłam pakować swoje ubrania.
- Leigh - Anne, zaczekaj! Przepraszam, to dla mnie nic nie znaczyło! Leigh... kochanie...
- Nie mów już tak do mnie. - warknęłam uderzając go torbą i wyszłam z domu. Wsiadłam do mojego niebieskiego Mustanga z zamiarem pojechania do Jade.
Perrie
Wróciłam do domu z całego dnia prób. Zmęczona weszłam do kuchni, skąd dobiegała mnie rozmowa. Udało mi się dosłyszeć że to Zayn rozmawiający z Gigi.
- Musisz jej powiedzieć!
- Gigi, na to przyjdzie czas, cierpliwości.
- Ale o co ci chodzi? Nie podobam ci się już? Przecież było nam razem dobrze...
- Tak, Gi, ale nie teraz. Odszedłem z 1D, potrzebuję Perrie, żeby się wypromować.
- Masz mnie, też jestem znana.
- Tak, ale...
- Zayn możesz mi wytłumaczyć o co tu chodzi?! - wbiłam do pomieszczenia.
- Perrie, to nie tak...
- Boże, jaka ja byłam głupia... - powiedziałam łamiącym się głosem. Spakowałam się w ciągu pół godziny i wyszłam z jego domu, wcześniej mówiąc:
- Masz klucze, nie dzwoń, nie pisz, zniknij z mojego życia.
Zastanawiałam się, jak oni oboje mogli mi to zrobić. Z Gigi się przyjaźniłam! Z Zaynem byliśmy już zaręczeni... Jedyne, czego chciałam, to jechać do Jade, bardzo lubię jej mamę.
Jesy
Wróciłam do domu prawie na kolanach. Byłam zmęczona, to był trudny dzień. Weszłam do salonu, gdzie stał Jake z przyklejoną do niego wysoką, szczupłą, długonogą brunetką.
- Co tu się odwala?!
- Jesy, usiądź i posłuchaj, tylko spokojnie.
- Powiedz mi o co chodzi.
- Eh... dobra. To jest Alice... posłuchaj, byłem pijany i... cię z nią zdradziłem?
- Co?! - krzyknęłam. Po chwili wyszłam z pomieszczenia i spakowałam się.
- Jesy, jeśli teraz stąd wyjdziesz... - dałam mu klucze. - Jesteś wredną, głupią suką.
- A ty... ty byłeś całym moim światem. - powiedziałam i wyszłam, zostawiając cały swój świat za sobą. - Kierunek: dom Jade. - Powiedziałam do siebie.
Jade
Wróciłam do domu po ciężkim dniu z zamiarem spędzenia tego wieczora z moim chłopakiem. Przywitałam się z mamą i poszłam do mojego i Tom'a pokoju.
- Hej kochan... - urwałam zastając go z jakimś plastikiem... w łóżku. - Tom?!
- Jade... kochanie naprawdę to nie tak!
- Wynoś się... wypierdalaj z mojego domu!!!
- Jade, daj mi wytłumaczyć...
- Zostaw mnie! Wynoś się i nie wracaj!!!
Chłopak westchnął, szybko spakował swoje rzeczy i wyszedł, wcześniej żegnając się z moją mamą.
Około dziesięciu minut później mama zawołała mnie z dołu:
- Jadey, masz gościa!
Zeszłam na dół i przywitałam gościa takimi słowami:
- Tom kazałam ci się wynosić kutasie.
Zamiast mojego byłego zastały mnie objęcia moich rozryczanych przyjaciółek.
- Idźcie do pokoju Jadey, a ja zaraz wam przyniosę lody, pudełko z komediami romantycznymi i wino. - powiedziała mama i wygoniła nas na górę.
- Dobra, to na trzy cztery mówimy co się zadziało. - Zaproponowałam. - Trzy, cztery...
- Zdradził mnie. - Powiedziałyśmy razem.
- Nie mam teraz nawet gdzie mieszkać. - szepnęła Perrie.
- Ja tak samo. - dodała Jesy.
- I ja ale... eh... myślałam o tym już długo, w końcu muszę wam powiedzieć. - zaczęła Leigh - Anne. - Ciągnie mnie do Barcelony. Znalazłam piękny apartament, jest ogromny, każda miałaby swój własny, bardzo duży pokój z własną garderobą i łazienką. Prooooszęę...
- Ja jestem za. - zgodziła się Perrie. - Chcę odciąć się od tego wszystkiego, Zayn'a i w ogóle.
- Ja tak samo. - dodała Jesy
- A więc kierunek Barcelona.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro