8-"Daję sobie rękę uciąć, że nie tylko ja i Eric mało spaliśmy tej nocy."
Jesy
- Ej a my nie miałyśmy mieć nagrania dzisiaj o ósmej? - zauważyła Leigh - Anne.
- Gdybyś miała włączony telefon to może byś wiedziała, że dzwonił Peter i mamy przełożone nagranie na czwartą, bo była awaria w studio. - odpowiedziałam.
- Aha. Ej a przeszkadzałoby wam gdyby Richard też z nami pojechał?
- Nie, bo nasi chłopcy też jadą. I Joel też. - wyjaśniła Jade.
- Oookej. Wiecie że się nie nauczyłam tekstu?
- My też. - wzruszyła ramionami Perrie.
Leigh zamknęła się potem u siebie w pokoju, Jade modliła się do telefonu, Pezz gotowała obiad, a ja oglądałam TV. Po zjedzonym posiłku przebrałyśmy się i pojechałyśmy do studia. Chłopcy już na nas czekali. Zabdiel przywitał mnie długim pocałunkiem.
- Skwituję tę scenę namiętności następującym stwierdzeniem: rzygam tęczą, sram brokatem. - zakomunikował Joel.
- Naprawdę nikogo nie interesuje czym rzygasz ani czym srasz. - odburknął Eric.
- Dzieci i ryby głosu nie mają.
- Zamknij się.
Weszłyśmy do pokoju nagrań. Chłopcy obserwowali nas przez szybę. Pokazali nam kciuki uniesione do góry, co wywołało uśmiechy na naszych twarzach. Piosenka wyszła fenomenalnie. Podobała się nawet Leigh - Anne, która do tekstu podchodziła na początku sceptycznie. Chyba trzeba będzie kupić Richardowi w podziękowaniu jakąś dobrą whisky.
- Miłe panie, ponieważ byłyście świetne, my zapraszamy na małe after party do nas. - zakomunikował Chris.
- Ale macie jedzenie? - Zaśmiała się Leigh - Anne.
- Tym razem tak. - Richard pocałował ją w czubek głowy.
- Dobra, to chodźcie mam ochotę się napić! - oznajmiła Jadey.
Do domu chłopaków jechałam autem Zabdiela z nim, Perrie, Eric'iem i Joelem, a reszta pojechała samochodem Lee - Lee.
Joel
Gdy dotarliśmy do domu z chłopakami szybko wyciągnęliśmy jedzenie i alkohol, więc zabawa natychmiastowo się rozkręciła. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Jako jedyny w całym towarzystwie wiedziałem kto to. Z uśmiechem poszedłem otworzyć.
- Hola, Joel!
- Hola, Becky! - pocałowałem ją. - Co słychać?
- Wszystko okej. Idziemy do środka? Głodna jestem, wracam prosto z nagrania teledysku, lecę z nóg.
- Jasne, chodź. - weszliśmy do salonu. - Piękne panie i nieco mniej piękni panowie, przedstawiam wam moją boską dziewczynę, Becky G.
- Em... cześć?
- Co pijesz? - spytała ją Leigh. Odetchnąłem z ulgą.
- Piwo i... dajcie mi jeść, padam z głodu!
Leigh - Anne
Becky okazała się naprawdę równą laską. Jednak ona jak i Joel zniknęli w jego sypialni już po godzinie. Interesujące...
Mój telefon zawibrował. Odczytałam wiadomość.
Jason: Nie uwolnisz się ode mnie.
- No ja nie wierzę! - krzyknęłam odgarniając włosy do tyłu.
- Co jest? - spytał Richard. Podałam mu komórkę. - Nie przejmuj się. W końcu mu się znudzi.
- Mam nadzieję, bo mam tego wszystkiego serdecznie dość.
- Nie martw się. - wciągnął mnie do siebie na kolana. - Leigh?
- Hm?
- Czytasz tabloidy?
- Nie.
- To dobrze.
- A co?
- Nic, nic, tak pytam.
- Coś się stało. - to było raczej stwierdzenie niż pytanie.
- Nieprawda...
Wzięłam mój telefon i wyszukałam swoje nazwisko. Kliknęłam w zakładkę "wiadomości". Wszystkie nagłówki krzyczały:
" Leigh - Anne Pinnock zerwała z Jasonem Derulo!"
"Tragiczne rozstanie wokalistki Little Mix i Jasona Derulo! Leigh-Anne złamała mu serce!"
Weszłam w ten drugi. Zaczęłam czytać na głos, i tak wszyscy na mnie patrzyli.
- Wokalistka zespołu Little Mix, Leigh - Anne Pinnock, zerwała ze swoim chłopakiem, Jasonem Derulo. Artysta komentuje rozstanie w następujący sposób:
" Leigh - Anne zerwała ze mną, ponieważ zdradzała mnie i wyjechała do Barcelony, do jej kochanka. Jest mi przykro z tego powodu, jednak życzę im jak najlepiej" - powiedział naszej reporterce.
Okazuje się, że mężczyzną, dla którego Leigh porzuciła Jasona, jest Richard Camacho, członek latynoskiego zespołu CNCO. A co wy myślicie o tym rozstaniu?
- Tylko nie czytaj komentarzy... - Jade przygryzła wargę.
- Co za puszczalska szmata, zdradzała go i zostawiła. To piękne że Jason nadal potrafi jej dobrze życzyć. Co za suka, z pewnością leciała tylko na jego kasę. Brzydka sucz, gruba i obrzydliwa, czarnuchów nie powinno się wpuszczać do show - biznesu. To zwykła dziwka, była z nim żeby mieć dach nad głową, ciekawe co teraz zrobi. - przy ostatnim komentarzu zaczęłam płakać. - O wszystkim wiedzieliście i nic mi nie powiedzieliście?! Teraz każdy tabloid i każde plotkarskie pismo będzie krzyczało jaka ze mnie suka, dziwka i szmata!
- Kochanie, dobrze wiesz, że tak nie jest.
- Ja już nie wiem jak jest!
- Chyba w to nie wierzysz? - powiedziała Perrie.
- Nie wiem komu wierzyć, sobie czy opiniom ludzi, w końcu widzimy wszystko tylko nie siebie, co nie? - powiedziałam i wstałam. Wyszłam na balkon. Po chwili jednak wróciłam do środka. - Ej pali ktoś coś? Nic? Eh... - obróciłam się i poszłam z powrotem na balkon. Po chwili poczułam jak Richard mnie obejmuje od tyłu.
- Naprawdę tak myślisz? - wzruszyłam ramionami. - No to inaczej. Kogo widzisz jak patrzysz w lustro?
- Hm. Włosy które nigdy nie chcą mi się po ludzku ułożyć. Grube uda. Obrzydliwą dziewczynę z kompleksami.
- A wiesz kogo ja widzę? Silną, piękną dziewczynę, która aktualnie przechodzi przez piekło, ale to minie, i zacznie cieszyć się życiem. Widzę jej przepiękne oczy, uroczy nos, idealne ciało. Moją, idealną dziewczynę. Tylko moją. - odwrócił mnie twarzą w swoją stronę i wytarł moje policzki. - Nie płacz. - przyciągnął mnie do siebie. Moje łzy wsiąkały w jego t - shirt, a on gładził moje włosy, szepcząc:
- Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Nie zamieniłbym cię na nikogo innego. Nieważne, co sądzi jakaś głupia laska z końca świata, która zazdrości ci urody, ani jakiś chuj który tak cię zepsuł. Interesuje mnie tylko, żebyś uwierzyła, że dla mnie jesteś najpiękniejsza na świecie. - pokiwałam głową. - Chcesz do nich wrócić?
- Nie... chyba nie.
- Chodź do mnie. - wziął mnie za rękę i poszliśmy do jego sypialni. Nie skończyło się jednak na spaniu, ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz?
Perrie
- Ale trzeba przyznać że te komentarze to totalna przesada. Nawet na mnie nie było takiego hejtu. - westchnęłam.
- Najgorzej, że Lee - Lee bierze to tak do siebie, jak ja kiedyś. - zmartwiła się Jade.
- A tak z innej beczki, to ja się założę, że oni już do nas nie wrócą, tak samo jak Joel i Becky. - stwierdził Zabdiel.
- Myślisz? - spytałam.
- Tak, jestem nawet pewien.
Po chwili Jesy ziewnęła, więc i ona z Zabdielem się zabrali. Reszta z nas pozostałych też poszła do sypialni chłopaków. Daję sobie rękę uciąć, że nie tylko ja i Eric mało spaliśmy tej nocy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro