Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🎶2🎶 - "A jak chcesz to traktować?"

Jade

Następnego dnia rano dostałam wiadomość.
Chris: Hej piękna, śpisz jeszcze?
Jade: Właśnie wstałam.
C: Dasz się zaprosić na kawę?
J: Em... no spoko, chyba nie mam żadnych planów.
C: Będę po ciebie o piątej, wyślij mi adres, do zobaczenia, chica, besos 🤩
Wysłałam mu więc adres i poszłam do łazienki się ogarnąć. Pod prysznicem złapałam się na tym, że rozmyślam o Chrisie. Jest całkiem spoko. No dobra kogo ja oszukuję jest nieziemsko przystojny. Może skoro się do mnie odezwał, to się mną zainteresował? Oby. Nie mogę tego zepsuć.
Śniadanie zjadłyśmy bez Leigh - Anne, która miała odebrać jej auto. Po zjedzonym posiłku spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 12.43.

Spojrzałam na szczerzącą się do telefonu Perrie.
- Pezz co z tobą? - zaśmiałam się.
- Tak, tak, wstawiłam talerze do zmywarki.
- Pytam, co ci się stało.
- Cco? Aaa... sory, zamyśliłam się. A co ma ze mną być?
- Modlisz się do telefonu.
- Wydaje ci się. - spojrzałam na nią wymownie. - No dobra... eh... Erick napisał. - pisnęła.
- A do mnie Chris. - pochwaliłam się.
- Widzę że tylko mnie nikt nie stalkuje. - mruknęła Leigh - Anne, która akurat weszła do domu.
- Chociaż nie wiem, czy powinnam brać to na poważnie. - Przyznała Pezz. - Jest ode mnie o siedem lat młodszy. Z resztą, o czym my rozmawiamy. Dopiero się poznaliśmy
- A... komuś się tu spodobał. - Zaczęłam ją przedrzeźniać.
- Jakie mamy dzisiaj plany? - spytała Jess.

- Ja idę na kawę z Chrisem. - odpowiedziałam.
- Mrr... - Uśmiechnęła się Jesminda, za co zarobiła poduszką w głowę.
- Ja na zakupy, muszę kupić sobie coś do biegania i na próby. - dodała Perrie.
- A ja... pojadę sobie na klif... o jeju taak widziałam tu taki ładny, pojadę sobie tam. - rozmarzyła się Leigh.
- I co będziesz tam robić? - spytałam.
- Siedzieć. - wzruszyła ramionami.
- A ty, Jesy? Jakie plany?
- Ja idę na plażę, muszę się opalić żeby nie wyglądać tu jak kosmitka.
Każda z dziewczyn udała się w swoją stronę, a ja zostałam sama w domu.
- Co ja tu będę robić sama do siedemnastej...? - mruknęłam sama do siebie.
Najpierw obejrzałam jakiś serial, potem przejrzałam insta, przespałam się, a gdy się obudziłam spostrzegłam że jest już czwarta.
- Boże drogi ratuj nie wyrobię się!
Zrobiłam makijaż, ubrałam się i uczesałam.

Dosłownie wsunęłam ostatnią wsuwkę gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Przestraszyłam się, że to Chris, ale było za dziesięć piąta. Otworzyłam i okazało się, że to Perrie. Weszła do środka i spojrzała na mnie z radością w oczach.
- Odstawiłaś się.
- Co? Nieprawda. - zaprzeczyłam.
- Zależy ci! - pisnęła i przytuliła mnie.
- No... może trochę. Tak ciuteczkę.
- Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam...!
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdenerwowana chodziłam obok drzwi balkonowych w tę i  z powrotem, a Pezz poszła otworzyć.
- Hola, chica! - przywitał mnie.

Christopher

- Cześć. - uśmiechnęła się Jade ukazując swoje śliczne dołeczki.
- Idziemy? - spytałem.
- Jasne.
- Jeśli złamiesz jej serce zaliczysz bliskie spotkanie z moją pięścią! - krzyknęła Perrie.
- Pezz! - pisnęła Jadey. Zaśmiałem się i wyszliśmy z ich mieszkania. Wsiedliśmy do mojego auta i dziewczyna spytała:
- Dokąd jedziemy?
- Niespodzianka. - odpowiedziałem z uśmiechem.
Zajechaliśmy na jedną z najbardziej znanych plaż, Barcelonetę. Była tam śliczna restauracja, z lampionami i widokiem na morze. Usiedliśmy przy stoliku.
- Co sobie piękna pani życzy? - spytałem ją.
- Mam to traktować jako kawę czy już jako randkę? - po jej wyrazie twarzy zauważyłem, że nie chciała tego powiedzieć.
- A jak chcesz to traktować? - spojrzałem jej w oczy. Dziewczyna pochyliła się nad stolikiem. Jej twarz od mojej dzieliły zaledwie milimetry. Przysunąłem swoją twarz jeszcze bliżej i złączyłem nasze usta. Jadey odsunęła się ode mnie po kilkunastu sekundach i pięknymi rumieńcami na policzkach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro