Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14-" Nie potrafiłam myśleć, że to wszystko ma się zawalić."

Leigh - Anne

Następnego wieczora chłopcy postanowili wybrać się na imprezę. Bez nas. Cóż należało im się, trzeba to przyznać. Z dziewczynami zostałyśmy u nas i oglądałyśmy "Gwiazd naszych wina".
- Dziewczyny? - zaczęła Perrie. - Ja... powiedziałam mu. - Jesy prawie zakrztusiła się sokiem.
- Że Ericowi?! - wykasłała. Pezz pokiwała głową.
- To dobrze, bez zaufania nie ma związku. - stwierdziłam.
- Też prawda. - poparła mnie Jade.

Joel

Była już dwunasta w nocy. To był dość fajny wieczór, ale do czasu.
Tej nocy wrócił stary Richard. Który pił, palił i ćpał. Wszystko zmieniło się, gdy poznał Leigh - Anne. Ale tego wieczora straciliśmy go z oczu dosłownie na chwilę. Wrócił totalnie napruty. I nie tylko...
- Stary, co ty brałeś? - załamał ręce Chris.
- I nie tylko brałem - wybełkotał. - Ta laska dobra była.
- Że co?! - nie dowierzałem w to, co usłyszałem. - Zawijamy go, chodźcie.
Jakimś cudem zawlekliśmy go do domu. Usiedliśmy w salonie.
- Co o tym myślicie? - zaczął Eric.
- Ja wolę nic nie myśleć. - westchnął Chris.
- Ale... myślicie, że on... mógłby zdradzić Leigh? - spytałem.
- Na to wygląda. - mruknął Zabdiel. - Ale stary on był totalnie naćpany!
- Zamiast go usprawiedliwiać, a tego i tak nic nie usprawiedliwia, lepiej zastanówmy się co zrobić. Chyba nie powiemy Lee - Lee? - zapytałem.
- W żadnym wypadku, przecież ona się załamie. - zaprotestował Chris.
- To co mamy zrobić?
- Poczekamy, aż wytrzeźwieje, powiemy mu co odwalił a co on zrobi dalej to już jego sprawa. - zaproponował Zabdiel.
- Dobry pomysł. - poparł go Eric.
- Ale tak czy siak jesteśmy za to trochę odpowiedzialni, nie możemy umywać rąk. - dodałem.
- Dobra, poczekajmy do rana, zobaczymy jak się sytuacja rozwinie. - westchnął Zabdiel.

Richard obudził się o 12, totalnie skacowany. Od dziesiątej dostawał już milion telefonów od zdenerwowanej Leigh - Anne, a my musieliśmy ją przekonywać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Przy śniadaniu dało się wyczuć mocno napiętą atmosferę. W końcu Richard spytał:

- Dobra, co tym razem odpierdoliłem?

- E... he... naćpałeś się, schlałeś i z tego co powiedziałeś, to... - westchnąłem. - Zdradziłeś Leigh - Anne.

- Kurwa. - uderzył dłońmi w stół. - O fuck...

- Co zamierzasz z tym zrobić? - zapytał Eric.

- Nie wiem! Stary, ja nawet kurwa nie wiem dlaczego to zrobiłem!

- Ale chcesz jej powiedzieć? - spytał Chris.

- Przecież ona się załamie, nie mogę jej tego zrobić.

- Ukrywać wiecznie tego też nie możesz. - mruknął Zabdiel.

- Nie wiem, nie mam pojęcia co zrobić, tak źle i tak nie dobrze...

Gdy zjedliśmy każdy z nas udał się w swoją stronę. Widziałem, że Richard żałuje tego co się stało. Ale nie będę go usprawiedliwiać. Siedzi w gównie po uszy.

Perrie

Chłopcy wpadli na świetny pomysł nagrania wspólnie piosenki. Dostałyśmy tekst, następnego dnia mieliśmy zacząć nagrywać. Stałam z Eric'iem w kuchni gdy podeszła do nas Lee - Lee.

- Eric, stało się coś na tej imprezie? - spytała.

- Nie, a co się miało stać?

- Nie wiem, Richard jest jakiś dziwny.

- Kaca po prostu ma.

- Nie wiem, może... ale mam złe przeczucia. - westchnęła i wróciła do siebie.

- Eric? - zaczęłam.

- Hm?

- Nie umiesz kłamać. Coś się stało.

- Eh... - rozejrzał się, sprawdzając, czy nikogo poza nami nie ma. - Richard... nie wiem, naćpał się wczoraj i... zdradził Leigh. - nóż wysunął mi się z ręki i upadł na deskę do krojenia.

- Że co?!

- Ciszej trochę bo jeszcze ona usłyszy. - szepnął.

- Ja już sobie z nim pogadam. Co on zapomniał, że ma dziewczynę, która świata poza nim nie widzi?!

- Był naćpany...

- I ty go jeszcze usprawiedliwiasz?!

Byłam wściekła. Gdy Leigh - Anne się dowie... przecież... nigdy nikogo tak nie kochała, to widać, z resztą sama tak mi powiedziała. Załamie się. Boję się pomyśleć co z nią będzie...

- Nie usprawiedliwiam go, tylko podaję ci argumenty, dla których nie miałabyś iść i wbić mu noża w brzuch. - wyjaśnił.

- Prędzej urwę mu jaja. Co on sobie w ogóle myślał?! Czy on zdaje sobie sprawę, jaki to będzie cios dla Leigh?! On jest dla niej wszystkim!

- Wiem. On chyba musi na razie to wszystko sobie przemyśleć. Nie mów nic nikomu. To będzie wojna domowa.

- Nie zamierzam łamać Lee - Lee jej biednego serduszka, nie martw się, nikomu nie powiem.

Następnego dnia pojechaliśmy do studia. Istotnie, zachowanie Richarda było dziwne. Siedział zamyślony, nie był tak czuły w stosunku do Leigh jak zazwyczaj. Miał wyrzuty sumienia. Po prostu.

Siedzieliśmy w studiu dziesięć godzin. Ale udało się nam. Efekty były naprawdę zadowalające. Byliśmy z siebie dumni. 

- Leigh, w tym "baby you, baby you" brzmisz trochę jak Becky. - zauważył Joel. Miał rację.

- Ty już chyba we wszystkim widzisz Becky. - zaśmiała się ciemnoskóra.

- Lee - Lee jest jedyna w swoim rodzaju. - dodał Richard. Posłałam mu pogardliwe spojrzenie. Tak, teraz udawaj że wszystko jest w porządku, proszę bardzo. Biedna Leigh - Anne myśli, że wszystko jest w porządku, perfidnie ją okłamujesz a potem złamiesz jej serce, dziewczyna się załamie i znowu, nieprzespane noce, płacz i załamanie, ciekawe co ja z nią zrobię.

Kolejnego dnia nagrywaliśmy teledysk. Postanowiłyśmy, żeby zrobić z niego namiastkę pamiętnika. Klub, nawet te same ubrania, które miałyśmy na sobie tej nocy, której poznałyśmy chłopaków. Lee - Lee wreszcie patrzyła na siebie w tym boskim kombinezonie z uśmiechem. A mnie serce się krajało, że tak ją okłamuję. Wreszcie była szczęśliwa, a ja wręcz nie potrafiłam myśleć, że to wszystko ma się zawalić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro