14-" Nie potrafiłam myśleć, że to wszystko ma się zawalić."
Leigh - Anne
Następnego wieczora chłopcy postanowili wybrać się na imprezę. Bez nas. Cóż należało im się, trzeba to przyznać. Z dziewczynami zostałyśmy u nas i oglądałyśmy "Gwiazd naszych wina".
- Dziewczyny? - zaczęła Perrie. - Ja... powiedziałam mu. - Jesy prawie zakrztusiła się sokiem.
- Że Ericowi?! - wykasłała. Pezz pokiwała głową.
- To dobrze, bez zaufania nie ma związku. - stwierdziłam.
- Też prawda. - poparła mnie Jade.
Joel
Była już dwunasta w nocy. To był dość fajny wieczór, ale do czasu.
Tej nocy wrócił stary Richard. Który pił, palił i ćpał. Wszystko zmieniło się, gdy poznał Leigh - Anne. Ale tego wieczora straciliśmy go z oczu dosłownie na chwilę. Wrócił totalnie napruty. I nie tylko...
- Stary, co ty brałeś? - załamał ręce Chris.
- I nie tylko brałem - wybełkotał. - Ta laska dobra była.
- Że co?! - nie dowierzałem w to, co usłyszałem. - Zawijamy go, chodźcie.
Jakimś cudem zawlekliśmy go do domu. Usiedliśmy w salonie.
- Co o tym myślicie? - zaczął Eric.
- Ja wolę nic nie myśleć. - westchnął Chris.
- Ale... myślicie, że on... mógłby zdradzić Leigh? - spytałem.
- Na to wygląda. - mruknął Zabdiel. - Ale stary on był totalnie naćpany!
- Zamiast go usprawiedliwiać, a tego i tak nic nie usprawiedliwia, lepiej zastanówmy się co zrobić. Chyba nie powiemy Lee - Lee? - zapytałem.
- W żadnym wypadku, przecież ona się załamie. - zaprotestował Chris.
- To co mamy zrobić?
- Poczekamy, aż wytrzeźwieje, powiemy mu co odwalił a co on zrobi dalej to już jego sprawa. - zaproponował Zabdiel.
- Dobry pomysł. - poparł go Eric.
- Ale tak czy siak jesteśmy za to trochę odpowiedzialni, nie możemy umywać rąk. - dodałem.
- Dobra, poczekajmy do rana, zobaczymy jak się sytuacja rozwinie. - westchnął Zabdiel.
Richard obudził się o 12, totalnie skacowany. Od dziesiątej dostawał już milion telefonów od zdenerwowanej Leigh - Anne, a my musieliśmy ją przekonywać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Przy śniadaniu dało się wyczuć mocno napiętą atmosferę. W końcu Richard spytał:
- Dobra, co tym razem odpierdoliłem?
- E... he... naćpałeś się, schlałeś i z tego co powiedziałeś, to... - westchnąłem. - Zdradziłeś Leigh - Anne.
- Kurwa. - uderzył dłońmi w stół. - O fuck...
- Co zamierzasz z tym zrobić? - zapytał Eric.
- Nie wiem! Stary, ja nawet kurwa nie wiem dlaczego to zrobiłem!
- Ale chcesz jej powiedzieć? - spytał Chris.
- Przecież ona się załamie, nie mogę jej tego zrobić.
- Ukrywać wiecznie tego też nie możesz. - mruknął Zabdiel.
- Nie wiem, nie mam pojęcia co zrobić, tak źle i tak nie dobrze...
Gdy zjedliśmy każdy z nas udał się w swoją stronę. Widziałem, że Richard żałuje tego co się stało. Ale nie będę go usprawiedliwiać. Siedzi w gównie po uszy.
Perrie
Chłopcy wpadli na świetny pomysł nagrania wspólnie piosenki. Dostałyśmy tekst, następnego dnia mieliśmy zacząć nagrywać. Stałam z Eric'iem w kuchni gdy podeszła do nas Lee - Lee.
- Eric, stało się coś na tej imprezie? - spytała.
- Nie, a co się miało stać?
- Nie wiem, Richard jest jakiś dziwny.
- Kaca po prostu ma.
- Nie wiem, może... ale mam złe przeczucia. - westchnęła i wróciła do siebie.
- Eric? - zaczęłam.
- Hm?
- Nie umiesz kłamać. Coś się stało.
- Eh... - rozejrzał się, sprawdzając, czy nikogo poza nami nie ma. - Richard... nie wiem, naćpał się wczoraj i... zdradził Leigh. - nóż wysunął mi się z ręki i upadł na deskę do krojenia.
- Że co?!
- Ciszej trochę bo jeszcze ona usłyszy. - szepnął.
- Ja już sobie z nim pogadam. Co on zapomniał, że ma dziewczynę, która świata poza nim nie widzi?!
- Był naćpany...
- I ty go jeszcze usprawiedliwiasz?!
Byłam wściekła. Gdy Leigh - Anne się dowie... przecież... nigdy nikogo tak nie kochała, to widać, z resztą sama tak mi powiedziała. Załamie się. Boję się pomyśleć co z nią będzie...
- Nie usprawiedliwiam go, tylko podaję ci argumenty, dla których nie miałabyś iść i wbić mu noża w brzuch. - wyjaśnił.
- Prędzej urwę mu jaja. Co on sobie w ogóle myślał?! Czy on zdaje sobie sprawę, jaki to będzie cios dla Leigh?! On jest dla niej wszystkim!
- Wiem. On chyba musi na razie to wszystko sobie przemyśleć. Nie mów nic nikomu. To będzie wojna domowa.
- Nie zamierzam łamać Lee - Lee jej biednego serduszka, nie martw się, nikomu nie powiem.
Następnego dnia pojechaliśmy do studia. Istotnie, zachowanie Richarda było dziwne. Siedział zamyślony, nie był tak czuły w stosunku do Leigh jak zazwyczaj. Miał wyrzuty sumienia. Po prostu.
Siedzieliśmy w studiu dziesięć godzin. Ale udało się nam. Efekty były naprawdę zadowalające. Byliśmy z siebie dumni.
- Leigh, w tym "baby you, baby you" brzmisz trochę jak Becky. - zauważył Joel. Miał rację.
- Ty już chyba we wszystkim widzisz Becky. - zaśmiała się ciemnoskóra.
- Lee - Lee jest jedyna w swoim rodzaju. - dodał Richard. Posłałam mu pogardliwe spojrzenie. Tak, teraz udawaj że wszystko jest w porządku, proszę bardzo. Biedna Leigh - Anne myśli, że wszystko jest w porządku, perfidnie ją okłamujesz a potem złamiesz jej serce, dziewczyna się załamie i znowu, nieprzespane noce, płacz i załamanie, ciekawe co ja z nią zrobię.
Kolejnego dnia nagrywaliśmy teledysk. Postanowiłyśmy, żeby zrobić z niego namiastkę pamiętnika. Klub, nawet te same ubrania, które miałyśmy na sobie tej nocy, której poznałyśmy chłopaków. Lee - Lee wreszcie patrzyła na siebie w tym boskim kombinezonie z uśmiechem. A mnie serce się krajało, że tak ją okłamuję. Wreszcie była szczęśliwa, a ja wręcz nie potrafiłam myśleć, że to wszystko ma się zawalić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro