Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12-"Ale to miała być tylko cisza przed burzą, nie tylko w moim życiu..."

Jade

Obudziłam się o dziesiątej. Założyłam bluzę Chrisa i poszłam do kuchni. Zrobiłam kawę i usiadłam na wyspie kuchennej. Po chwili chłopak wszedł do pomieszczenia.

- Cześć, słońce. - przywitał mnie.

- Hej. - uśmiechnęłam się. - Co chcesz na śniadanko?

- To samo co ty.

- A... em... ja... już jadłam.

- A co jadłaś?

- E... naleśniki. - odparłam bez przekonania. Chłopak spojrzał na mnie wymownie i podszedł do zlewu, po czym wyciągnął z niego brudną patelnię.

- Patelnia leży tu brudna od wczoraj, a jestem pewien,że położyłem ją pod tym talerze. - no i mnie masz. - Jadey... - podszedł do mnie i położył ręce po dwóch stronach moich nóg. - Co się dzieje?

- Nic, rano po prostu nie mam apetytu.

- Słońce nie umiesz kłamać. Mogłaś mi to od razu powiedzieć a mnie okłamałaś. Jade...

- Możecie się nie zachowywać jakbym była małym dzieckiem którego trzeba ciągle pilnować?! - wybuchnęłam odsuwając chłopaka od siebie i zeskakując z wyspy.

- Ale właśnie tak się zachowujesz!

- Uwierz mi, że jak raz nie zjem śniadania to nic mi się nie stanie!

- Wtedy u nas też go nie zjadłaś, wczoraj na kolację też nic nie jadłaś, w kinie nawet nie tknęłaś chipsów, dzisiaj nie zjadłaś śniadania, skąd mam wiedzieć, może jutro nie zjesz nic?!

Chris

- Po prostu daj mi spokój, bo przez to się tylko kłócimy! - powiedziała dziewczyna ze łzami w oczach.

- Wiesz co? Możesz mnie nawet znienawidzić, ale dla mnie najważniejsze jest twoje dobro, bez względu na cenę, rozumiesz?!

Gdy do dziewczyny dotarło, co powiedziałem, podeszła do mnie i się przytuliła.

- Przepraszam. - wyszlochała.

- Nie przepraszaj, tylko pomyśl wreszcie o tym, co sobie robisz.

Jade spojrzała w moje oczy, a po chwili mnie pocałowała, zaplatając dłonie na moim karku.

Richard

Obudziły mnie krzyki dobiegając z kuchni. Domyśliłem się że to Jade i Chris. Już miałem iść ich uciszyć, ale wrzaski ucichły. Po chwili Leigh - Anne otworzyła swoje piękne oczy.

- Hej, księżniczko.

- Hej.

- Jak się czujesz?

- Dobrze. Wiesz, że dzisiaj nic mi się nie śniło? Te leki na sen chyba działają.

Istotnie, Leigh od paru dni brała leki nasenne, aby twardo spać.

- To dobrze, moja dzielna dziewczynka. - pocałowałem ją w czubek głowy. Po chwili dziewczyna sprawdziła swój telefon.

- To, co nagrałam na Insta chyba zadziałało, nie dostałam żadnej wiadomości od Jasona już kolejny dzień.

- To dobrze, wreszcie dał ci spokój.

Lee - Lee wtuliła się we mnie mocniej z uśmiechem. Leżeliśmy tak chwilę, aż powiedziałem:

- Jade z Chrisem się o coś kłócili, może sprawdzimy czy żyją?

- Tak... dobry pomysł. - odpowiedziała po czym poderwała się z łóżka. Założyła na siebie moją koszulkę.

- Ej, to moje. - zaśmiałem się. Dziewczyna wystawiła mi język. Gdy wychodziliśmy z jej pokoju Leigh złapała się za podbrzusze.

- Auch.

- Co jest?

- Brzuch mnie boli. - zaśmiałem się. - No co? Nie dam ci tej satysfakcji.

Weszliśmy do kuchni. Jade stała przytulona do Chrisa.

- Co się stało? - spytała Leigh.

- Długa historia. Ale już wszystko okej. - odparła Jadey.

- O cholera. - mruknął Chris odbierając powiadomienie na swoim telefonie.

- Co jest? - spytałem.

- Pamiętasz, że dzisiaj jest to rozdanie nagród?

- O szlag. Całkiem zapomniałem.

- Jakie rozdanie? - dopytała Leigh - Anne.

- Rozdanie nagród z takiego radia i my zostaliśmy nominowani z Meghan i Sean'em jako tam najlepszy cooperation. - wyjaśniłem.

- Trzeba zadzwonić i przypomnieć chłopakom. - westchnął Chris. Wykręcił numer do Zabdiela. - Nie odbiera. Spróbuję do Erica. - pierwszy, drugi, szósty sygnał... - też nic. Pozostaje Joel.

Jak się domyślacie, on także nie odbierał.

- Zadzwonię do dziewczyn. - stwierdziła Leigh. Wybrała numer Perrie. - Hej Pezz, żyjecie? No to możesz dać mi Eric'a, bo chłopaki coś od niego chcą? Okej, dzięki. - podała mi telefon..

- Cześć, Eric, słuchaj, pamiętasz o tym rozdaniu dzisiaj?

- O kurwa całkiem zapomniałem.

- Wyrażaj się dziecko. Bierzesz Perrie ze sobą?

- Jak się zgodzi to tak.

- Dobra, to bądź tak wspaniałomyślny i przekaż to Zabdielowi, gracias. - powiedziałem z sarkazmem i się rozłączyłem. Później wykonaliśmy jeszcze taki telefon do Becky.

- Dziewczyny, a wy z nami idziecie? - spytał Chris.

- Nie mam się w co ubrać... - jęknęła Lee - Lee.

- Ja też, nie przygotowałam się.

- Macie jeszcze pięć godzin jeśli chcecie zdążyć się umalować i uczesać, więc ubierajcie się i idźcie na zakupy. - zaproponowałem.

Dziewczyny pobiegły się ubrać wcześniej dzwoniąc do Perrie, Jesy i Becky że za pół godziny po nie będą i że jadą po sukienki.

Jesy

Dziewczyny podjechały do nas i ruszyłyśmy do galerii. Mój wybór był prosty. Od razu zakochałam się w mojej kreacji. Pezz też w miarę szybko coś wybrała, ale potem zaczęło się z Leigh - Anne i Jade. Bo a to Jadey wygląda za grubo, a to dla Leigh jest za krótka... w końcu Jade znalazła coś co jej odpowiadało, a dla Lee - Lee sukienkę musiałyśmy wybrać za nią, bo zwariować szło. Becky też wybrała świetne ciuchy i mogłyśmy wracać do domu. 

Szykowałyśmy się chyba cztery godziny. Gdy przed dziewiętnastą chłopcy stracili do nas cierpliwość kazałyśmy im poczekać na dole w holu. W końcu gotowe i my zeszłyśmy na dół. Widziałam, że na mój widok Zabdielowi zaświeciły się oczy.

Perrie

Długo myślałam nad moimi włosami. W końcu upięłam je z tyłu głowy. Byłam jak najbardziej zadowolona z efektu. Zeszłyśmy do holu gdzie czekali na nas chłopcy. Eric przyciągnął mnie do siebie i powiedział mi do ucha:

- Wyglądasz bosko.

Leigh - Anne

Wiem, że byłam dzisiaj upierdliwa. Ale wciąż miałam wrażenie, że nie wyglądam dobrze. Po pewnym czasie dziewczyny straciły do mnie cierpliwość i siłą woli to one wybrały moją kreację. No ale przyznam im jedną rację. Podobałam się sobie. Wreszcie widziałam siebie taką, jaką widział mnie mój chłopak. Ładną. Z płaskim brzuchem. Po prostu piękną.

Na dole zastałyśmy chłopców w garniturach. Wyglądali... inaczej. Zeszłam jako ostatnia. Richard wyraźnie rozpromienił się na mój widok. Przyciągnął mnie do siebie.

- Wyglądasz... wow.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.

- Kto cię na to namówił?

- Dziewczyny. Ale naprawdę jest świetna.

- Nieprawda. To ty jesteś świetna.

Jade

Ja wiem, bywam okropnie nieznośna. Ale serio czasami mam wrażenie że dosłownie wszystko mnie pogrubia. W końcu, Bogu dzięki w czymś wyglądałam w granicach tolerancji i mogłam się pokazać z Chrisem. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, dobrałam odpowiedni makijaż i byłam gotowa. Zeszłyśmy do holu gdzie zastałyśmy chłopaków w garniturach. Okej... to niecodzienny widok, ale muszę przyznać, że Chris wyglądał jeszcze przystojniej niż zawsze. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. A ja wiedziałam, że chce przez to powiedzieć że dla niego mogłabym iść nawet w jego bluzie a i tak wyglądałbym pięknie. I wiedziałam, że to prawda. Tego wieczora pierwszy raz poczułam przy nim, że naprawdę jestem piękna. Ale to miała być tylko cisza przed burzą, nie tylko w moim życiu...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro