🎶1🎶- Obiecuję ją naprawić
Leigh - Anne
- Jadey!!! Rusz się, bo przez ciebie odleci nam samolot. - krzyczałam parę dni później.
- Idę, idę. - mruknęła prawie zabijając się na schodach o swoją walizkę. Pożegnałyśmy sję z państwem Thirwall i ruszyłyśmy na lotnisko, skąd odbyłyśmy sześciogodzinny lot do Barcelony. Wszystkie formalności udało mi się załatwić przed wylotem z UK, więc do naszego apartamentu zajechałyśmy właściwie na gotowe. Rozpakowywanie zajęło nam cztery godziny, więc o dwudziestej padłyśmy na kanapę.
- Dziewczyny... - zaczęła Jesy. - Chodźmy na jakąś imprezę.
- Kategorycznie protestuję! - mruknęłam w sofę.
- Kochanie, my wiemy że ciebie mega dotknęło to co zrobił ten... jak on... Jack? - jęknęła Perrie
- Jason.
- No widzisz, nawet już nie pamiętam jak miał na imię. Ale kontynuując, rozstanie nie znaczy że musisz siedzieć w domu objadając się lodami. - przekonywała mnie.
- Argh, no dobra...
Tak więc dziewczyny wcisnęły mnie w kombinezon, który wygrzebały z dna mojej szafy.
Tak więc zostałam ściągnięta do klubu i trzymając się z tyłu miałam nadzieję przeżyć jakoś ten wieczór. Usiadłyśmy w loży, gdzie jak na komendę mruknęłyśmy:
- Mam ochotę się upić.
Tak więc piłyśmy drink za drinkiem gdy w pewnym momencie Jade mało się nie opluła.
- Widzicie to co ja? - spojrzałyśmy się w tą stronę co ona.
- Czy to... - nie dowierzała Perrie.
- CNCO? - westchnęła z uwielbieniem Jesy.
- Powietrza... ej laski gapimy się. - mruknęłam i odwróciłyśmy wzrok. Co chwila spoglądałyśmy jednak na nich i jednak udało się zauważyć że oni też na nas zerkają. Po chwili zaczęli zmierzać w naszą stronę.
- Czy oni... - urwała Jadey.
- Zgubiłam... płuco... - westchnęłam.
- Cześć... wy jesteście Little Mix? Nie no co za pytanie, przecież jesteście. - podrapał się po głowie Zabdiel. - Od nowa. Cześć, jestem Zabdiel, to Chris, Joel, Eric i Richard. - gapiłyśmy się na nich ale Perrie w pewnym momencie postanowiła ratować sytuację i gdy się odezwała, momentalnie się ocknęłyśmy
- Ja jestem Perrie, to Jade, Jesy i Leigh - Anne.
- Możemy się dosiąść? - spytał Eric.
- Jasne. - odparła Jesy.
Wszyscy świetnie się bawili - miałam wrażenie, że Jesy i Zabdiel aż za dobrze. Ale to chyba ten typ człowieka - imprezowicza, któremu wszystko jedno, co się z nim stanie po tym, jak się schla.
Richard
Rozmawiałem miło z dziewczynami, zauważyłem jednak, że Leigh - Anne, która od początku przykuwała moją uwagę, była nieco wycofana i unikała uczestniczenia w konwersacji.
- Ej, a coś stało się z Leigh? - spytałem w końcu Jade.
- Ją też zdradził chłopak i chyba najbardziej z nas to przeżywa, nie martw się, przejdzie jej.
Przysunąłem się bliżej ciemnoskórej i zacząłem rozmowę.
- Hej, co tak się nie odzywasz?
- Cco...? - wzdrygnęła się dziewczyna wyrwana z transu. - Wybacz, zamyśliłam się.
- Jakoś się mało odzywasz.
- Mam marny dzień. Dziewczyny, ja idę do domu, słabo się czuję, jutro muszę samochód odebrać, nie chcę mieć kaca. - oznajmiła i wyszła.
- Pieprzony Derulo. - westchnęła Perrie.
- Zepsuł naszą Leigh- Anne. To zawsze ona była pierwsza do chodzenia na imprezy. - dodała Jesy.
- Uroczyście oznajmiam że Jason Derulo to największy kutafon na świecie. - mruknęła Jade.
A w mojej głowie krążyła jedna myśl.
Skoro Derulo ją zepsuł, to ja Richard Camacho, obiecuję ją naprawić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro