Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🎶1🎶- Obiecuję ją naprawić

Leigh - Anne

- Jadey!!! Rusz się, bo przez ciebie odleci nam samolot. - krzyczałam parę dni później.
- Idę, idę. - mruknęła prawie zabijając się na schodach o swoją walizkę. Pożegnałyśmy sję z państwem Thirwall i ruszyłyśmy na lotnisko, skąd odbyłyśmy sześciogodzinny lot do Barcelony. Wszystkie formalności udało mi się załatwić przed wylotem z UK, więc do naszego apartamentu zajechałyśmy właściwie na gotowe. Rozpakowywanie zajęło nam cztery godziny, więc o dwudziestej padłyśmy na kanapę.
- Dziewczyny... - zaczęła Jesy. - Chodźmy na jakąś imprezę.
- Kategorycznie protestuję! - mruknęłam w sofę.
- Kochanie, my wiemy że ciebie mega dotknęło to co zrobił ten... jak on... Jack? - jęknęła Perrie
- Jason.
- No widzisz, nawet już nie pamiętam jak miał na imię. Ale kontynuując, rozstanie nie znaczy że musisz siedzieć w domu objadając się lodami. - przekonywała mnie.
- Argh, no dobra...
Tak więc dziewczyny wcisnęły mnie w kombinezon, który wygrzebały z dna mojej szafy.

Tak więc zostałam ściągnięta do klubu i trzymając się z tyłu miałam nadzieję przeżyć jakoś ten wieczór. Usiadłyśmy w loży, gdzie jak na komendę mruknęłyśmy:
- Mam ochotę się upić.
Tak więc piłyśmy drink za drinkiem gdy w pewnym momencie Jade mało się nie opluła.
- Widzicie to co ja? - spojrzałyśmy się w tą stronę co ona.
- Czy to... - nie dowierzała Perrie.
- CNCO? - westchnęła z uwielbieniem Jesy.
- Powietrza... ej laski gapimy się. - mruknęłam i odwróciłyśmy wzrok. Co chwila spoglądałyśmy jednak na nich i jednak udało się zauważyć że oni też na nas zerkają. Po chwili zaczęli zmierzać w naszą stronę.
- Czy oni... - urwała Jadey.
- Zgubiłam... płuco... - westchnęłam.
- Cześć... wy jesteście Little Mix? Nie no co za pytanie, przecież jesteście. - podrapał się po głowie Zabdiel. - Od nowa. Cześć, jestem Zabdiel, to Chris, Joel, Eric i Richard. - gapiłyśmy się na nich ale Perrie w pewnym momencie postanowiła ratować sytuację i gdy się odezwała, momentalnie się ocknęłyśmy
- Ja jestem Perrie, to Jade, Jesy i Leigh - Anne.
- Możemy się dosiąść? - spytał Eric.
- Jasne. - odparła Jesy.
Wszyscy świetnie się bawili - miałam wrażenie, że Jesy i Zabdiel aż za dobrze. Ale to chyba ten typ człowieka - imprezowicza, któremu wszystko jedno, co się z nim stanie po tym, jak się schla.

Richard

Rozmawiałem miło z dziewczynami, zauważyłem jednak, że Leigh - Anne, która od początku przykuwała moją uwagę, była nieco wycofana i unikała uczestniczenia w konwersacji.
- Ej, a coś stało się z Leigh? - spytałem w końcu Jade.
- Ją też zdradził chłopak i chyba najbardziej z nas to przeżywa, nie martw się, przejdzie jej.
Przysunąłem się bliżej ciemnoskórej i zacząłem rozmowę.
- Hej, co tak się nie odzywasz?
- Cco...? - wzdrygnęła się dziewczyna wyrwana z transu. - Wybacz, zamyśliłam się.
- Jakoś się mało odzywasz.
- Mam marny dzień. Dziewczyny, ja idę do domu, słabo się czuję, jutro muszę samochód odebrać, nie chcę mieć kaca. - oznajmiła i wyszła.
- Pieprzony Derulo. - westchnęła Perrie.
- Zepsuł naszą Leigh- Anne. To zawsze ona była pierwsza do chodzenia na imprezy. - dodała Jesy.
- Uroczyście oznajmiam że Jason Derulo to największy kutafon na świecie. - mruknęła Jade.
A w mojej głowie krążyła jedna myśl.
Skoro Derulo ją zepsuł, to ja Richard Camacho, obiecuję ją naprawić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro