42."I gdy sobie to uświadamiam, płaczę razem z nim."
Love of my life, you've hurt me
You've broken my heart and now you leave meLove of my life, can't you see?
~Queen - "Love of my life"
Jesy
- Nie śpisz? - Spytała Leigh, wchodząc do kuchni.
- Nie, a ty co?
- Obudziłam się. Jesminda, idź spać, to nic nie da.
- Nie mogę spać.
- Masz. - Podała mi opakowanie z jej lekami na sen. - Od jednego razu nic ci nie będzie.
- Wiesz, co mówisz? - Spojrzałam na nią bez przekonania.
- Jesteś kłębkiem nerwów, Jess.
- Jestem na niego zła, tyle.
- Znam cię trochę. Ale teraz musisz odpocząć, jesteś w strasznym stanie.
Leigh-Anne chyba naprawdę wiedziała, o czym mówi, bo zasnęłam niemal natychmiast. Przy śniadaniu Becky spytała:
- Zamierzasz jechać na komisariat?
- Chyba tak... chociażby po to, że chcę to wszystko usłyszeć od niego.
- Zawiozę cię. - Powiedziała Perrie. - Zbieraj się.
Ubrałyśmy się i pojechałyśmy na komendę. Po wielu błaganiach pozwolili mi spotkać się z Zabdielem. Usiadłam przy stoliku w sali widzeń i czekałam na niego. W końcu pojawił się w towarzystwie policjanta. Usiadł na przeciwko mnie i próbował złapać za rękę, ale się odsunęłam. Poczułam, że zaraz się rozpłaczę.
- Jesy... Przepraszam, ale to naprawdę nie tak, jak to wygląda...
- Więc... mi to wytłumacz. - Spojrzałam mu w oczy. - Czy to naprawdę tak, jak mówią chłopcy? Carlos cię w to wkręcił?
- No... no tak. Nie chciałem was w to mieszać. Więcej przechowywałem, niż sprzedawałem.
- Chcesz mi powiedzieć, że trzymałeś dragi w domu, w którym wychowuje się moje dziecko?! Od kogo brałeś te narkotyki? Hm? Jakaś mafia, gang narkotykowy? Powinnam się bać, że będą czegoś ode mnie chcieli? Pomyślałeś chociaż przez chwilę o nas? O Nico, o mnie?
- Błagam cię nie płacz, nie mogę z tobą rozmawiać, jak przeze mnie płaczesz.
- Może to przemówi ci do rozsądku. - Parsknęłam. - A ja myślałam, że jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, nie mamy żadnych problemów. Wszystko zniszczyłeś.
- Nie mów tak, proszę.
- Muszę wracać do domu, bo mamy syna, o czym ty zapomniałeś.
- Jess, poczekaj. - Złapał mnie za rękę. Szybko się mu wyrwałam. - Co z nami?
- Nie wiem. Nie wiem, kiedy cię wypuszczą. Jak wyjdziesz, to... nie wiem, w domu są jeszcze dwa wolne łóżka.
- Więc co, chcesz mi powiedzieć, że to koniec?
- Nie wiem. - Pociągnęłam nosem. - Właśnie dowiedziałam się, że mój mąż jest dealerem. Nie mam czasu się zastanawiać nad takimi rzeczami, bo razem z twoim prawnikiem próbujemy cię stąd wyciągnąć. Cześć. - Pożegnałam się cicho i wyszłam.
Następnego dnia prokurator podjął decyzję o wypuszczeniu Zabdiela. Wrócił więc do domu, a ja unikałam go, jak mogłam. Któregoś wieczora usłyszałam rozmowę chłopaków.
- Idioto, ale ile razy mówiliśmy, hm? Ile razy? - Mówił Richard. - To się nie mogło dobrze skończyć, stary!
- Ja nadal nie rozumiem, jak ty jej mogłeś to zrobić. - Powiedział Joel. - Myślałem, że jesteś mądrzejszy. Nie masz już 16 lat, to nie związek bez zobowiązań. Jesteście małżeństwem i macie dziecko, powinieneś siedzieć na dupie, a twój braciszek powinien przestać pakować cię w te swoje biznesy.
- Ale to mój brat, nie mogłem mu nie pomóc.
- Czy kasa twojego brata jest ważniejsza od Jesy i Nico?! - Krzyknął Chris. - Człowieku, ja jestem cierpliwy, ale w tym momencie moja cierpliwość ulatuje!
- Chłopaki no, ale on potrzebował mojej pomocy.
- Kurwa, zaraz mu przypierdolę.
W końcu nie wytrzymałam.
- Możecie się nie kłócić?! - Weszłam do pomieszczenia. - Po prostu przestańcie się kłócić, bo mam tego wszystkiego już dosyć!
Wróciłam do sypialni. To mnie za dużo kosztowało.
- Hej. - Joel wszedł do pokoju. Wytarłam łzy. - W porządku?
- Ciężko.
- Domyślam się. W się jakoś chyba nigdy nie kłóciliście, znaczy... kłóciliście się, ale zaraz godziliście w najlepszym tego słowa znaczeniu. Wiesz, on chyba naprawdę żałuje.
- Co z tego? Dzięki za troskę, ale chyba chcę iść spać.
- Okej. Trzymaj się.
Niestety, nie mogłam spać, więc zaczęłam przeglądać instagram, w tym komentarze pod moim ostatnim postem.
lubią to: @jadethirwall, @perrieedwards i 400 534 innych
@jesynelson: everything's gonna be alright, everything's gonna be okay, it's gonna be a good, good life, that's what my therapist says @beberexha
@beberexha hey, to moja piosenka!
@jadethirwall beau-tea kween
@perrieedwards moja piękna
@leighannepinnock śliczny uśmiech, słonko, chcę go więcej ♥
@iambeckyg that's my girl!
@taylorswift you're goorgeeeeoooouuus
@user1235 fu, sam botox
@cnco_my_loves co jej się stało z ryjem?
@zabdiel's.future.wife lepsze pytanie, co ona ma z oczami
@cnco_fann niech się w końcu odpieprzy od Zabdiela
@mindy_bae zgadzam się @cnco_fann złapała go na dziecko i co sobie myśli?
@claudimar9 your hair is everything, bae
@cnco nasza piękna Jesminda ♥
@lm_hater równie brzydka, jak jej koleżaneczki
@jadethirwall fuck off, bitch
@normani spójrz na swój ryj @lm_hater
@lm.shady upuściłam telefon, tak się tego czegoś przestraszyłam
@diggydix mój Boże, ten tłuszcz jej się zaraz wyleje z tej sukienki
Miałam tego dość. Co ja takiego tym ludziom zrobiłam? Dobijało mnie to wszystko.
- Dlaczego nie śpisz? - Leigh weszła do sypialni bez pukania.
- Skąd wiesz?
- Widzę, że jesteś aktywna. Wszystko okej?
- O ile w ogóle w obecnej sytuacji może być okej. Tak swoją drogą... od którejś nocy mnie nachodzisz, bo sama nie śpisz. Wszystko dobrze?
- Tak, spokojnie.
- Na pewno? Leigh-Anne...
- Jess, to nie moment na rozmowę o mnie.
- Najbardziej mi pomożesz, jak oderwę się od tej całej sytuacji. Więc? Co się dzieje?
- Ah... - Opadła na łóżko. - Wydaje mi się... Wydaje mi się, że Richard ma żal, że to dziecko nie żyje.
- Upadłaś na głowę, czy jak? Leigh-Anne, jak możesz tak myśleć? Powinniście przestać roztrząsać tą sytuację. Najważniejsze, że przez to przeszliście, skupcie się na tym, co przed wami.
- Tak, pewnie masz rację. Idź spać. I tak wiem, że podkradasz mi leki na uspokojenie. Do czasu, Jess, do czasu...
- Leigh-Anne! Zaczekaj. - Zatrzymałam ją, zanim wyszła z pokoju. - Może... po prostu, gdybyście potrzebowali pomocy, to...
- Na razie to wy potrzebujecie pomocy.
- Nie chcę mieć ciebie albo jego na sumieniu.
- Dobranoc. - Wywróciła oczami.
Dwa tygodnie później...
Leigh-Anne
- Szczęśliwego Nowego Roku! - Stuknęliśmy się wszyscy kieliszkami. No, wszyscy z wyjątkiem Perricka, bo ta dwójka postanowiła wyjechać w podróż poślubną.
Usłyszeliśmy w oddali "Love Of My Life" Queen. Zaczęliśmy śpiewać, Richard objął mnie ramieniem i przytulił.
- Love of my life, you've hurt me
You've broken my heart and now you leave me
Love of my life, can't you see?
Bring it back, bring it back
Don't take it away from me, because you don't know
What it means to meLove of my life, don't leave me
You've stolen my love, you now desert me
Love of my life, can't you see?
Bring it back, bring it back (back)
Don't take it away from me
Because you don't know
What it means to me
- OBRIGADO! - Wykrzyknął Chris.
You will remember
When this is blown over
Everything's all by the way
When I grow older
I will be there at your side to remind you
How I still love you
- I still love you... - Zanuciła Jesy.
- Oh, hurry back, hurry back
Don't take it away from me
Because you don't know what it means to me
Love of my life
Love of my life
Ooh, eh
Sytuacja między Jabdielem pozostaje bez zmian. Nikt nie wie, co dalej.
Wtedy, patrzę na Zabdiela patrzącego na Jesy i wiele do mnie dociera. Zastanawiałam się między innymi, jak to jest, że chłopcy odwalają różne głupoty, a nadal są dla siebie jak bracia i nie ma między nimi poważniejszych kłótni (przeważnie). I dochodząca jeszcze z oddali melodia przypomina mi zdjęcie z premiery "Bohemian Rhapsody". Brian May patrzący na Ramiego Maleka z taką nostalgią w oczach. Widział w nim Freddiego, to jasne, ale mnie zastanawiało, dlaczego mimo tego, że Mercury bywał dupkiem, do tego upierdliwym i było z nim gorzej niż z dzieckiem, a czasami przeginał na tyle, że niemal doszczętnie zniszczył reputację zespołu (na przykład przychodząc na wywiad na haju), to i Brian, i Roger (i zapewne John, ale to jest jakiś duch) za nim tęsknią i był ich najlepszym przyjacielem? Teraz znam odpowiedź na to pytanie.
W życiu możemy odpierdolić wiele rzeczy i wiele osób może nas przez to znienawidzić, ale nie prawdziwi przyjaciele. Oni albo idą na dno razem z nami, albo ciągną nas do góry. Prawdziwi przyjaciele to ci, którzy wiedzą, jacy naprawdę jesteśmy, a mimo to są przy nas.
Z tych zamyśleń wyrywają mnie przyjaciele śpiewający "Who wants to live forever". Ten ktoś z drugiego końca plaży lubi Queen.
- Who wants to live forever?
Who wants to live forever? - Dołączam się.
Patrzę na Richarda i widzę, że płacze. Przez chwilę zastanawiam się, dlaczego, ale potem słyszę "Who dares to love forever? Oh, when love must die?" i przypominam sobie, że nasza mała miłość prawdopodobnie urodziłaby się w najbliższych dniach, gdyby tylko żyła. Albo on żył. I gdy sobie to uświadamiam, płaczę razem z nim.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
***
Postanowiłam rozdzielić tą część na dwie, bo mi tu strasznie dużo rozdziałów się robi, no i chcę oddzielić pewien etap od następnego. Buziaki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro