35."Chyba czas coś z tym zrobić."
When something goes wrong in your life
Just yell:
"PLOT TWIST!"
And move on.
Leigh-Anne
- Zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia! - Powiedziała Jade, gdy byliśmy już po koncercie i spotkaliśmy się w pokoju Perrie i Ericka.
- Już, już. - Odpowiedział Richard. Poszedł po aparat i przełożył kartę SD do laptopa.
- Powiem wam... Jesteśmy cholernie gorące. - Zaśmiała się Jesy.
- Jade, kocham twoją minę. - Zaśmiałam się.
- Spadaj, to nie moja wina, że jestem memiczna. Z tym się trzeba urodzić - Zarzuciła włosami.
- CO MI SIĘ STAŁO Z TWARZĄ? - Pisnęła Perrie. Zaśmialiśmy się.
- Mój makijaż to porażka. - Stwierdziłam.
- Oj bez przesady.
- Ale to mi spłaszczyło powiekę!
- I kto tu jest królową dziwnych min, co? - Jade wystawiła mi jezyk.
- Jak widać ciebie się nie da zdetronizować.
- Ja mam tu takie coś pomiędzy "zaraz się rozpłaczę" a uśmiechem. - Parsknęła Pezz.
- Uwu moja ulubiona część koncertu! - Powiedziałam.
- Jestem absolutnym fanem tego zdjęcia. - Stwierdził Zabdiel. - Pesy w całej swojej okazałości. - Zaśmialiśmy się.
- Nie wiem, kto tam stał, chyba Lee, ale Pezz, masz tu takie: "Excuse me, have ya got a problem?" - Zaśmiała się Jade.
- To zdjęcie jest przekomiczne. - Powiedział Richard. - Oczy Perrie mówią wszystko, Jade wygląda, jakby śpiewała coś bardzo głębokiego, postawa Leigh mówi: "Watch the Queen.", a Jesy ma takie "What's goin' on?"
- Jeju, jesteście takie słodkieee! - Pisnęła Perrie.
- Aww. Właśnie. Dzieci. - Westchnęła Jade. - Idziemy?
- Idziemy... - Chris z westchnieniem wstał z podłogi.
- To i my się zwijamy. - Powiedziała Jesy.
- Bye! - Pożegnał się Zabdiel i cała czwórka wyszła z pokoju.
- Też idziemy, hm? - Zwróciłam się do Richarda.
- No, czas najwyższy.
- Poczekajcie chwilę. - Zatrzymała nas Perrie. - Chciałam z tobą porozmawiać, Leigh. Wy dwoje - wskazała na mnie i Ericka. - macie się pogodzić do cholery.
Erick skrzyżował ręce na piersi i odwrócił głowę.
- Pezz... daruj. Ja wiem, że on jest na mnie wściekły, ma do tego pełne prawo...
- Nie, nie ma prawa! Erick, czy ty możesz przestać się zachowywać jak małe dziecko?
-Perrie, czy ty rozumiesz, że przez nią mogłaś um-
- Erick, błagam cię! To ja jej grzebałam w rzeczach, to ja to wzięłam. Ona nie mogła nic zrobić tak samo, jak każde z was, czy to jest jasne?
- Posłuchaj, ja wiem, że to jest głupota i gdybym ja nie... Gdybym się kurwa nie cięła to może by się to wszystko nie wydarzyło...
- Wydarzyłoby się, kurwa mać! - Perrie straciła cierpliwość. - Jakbym tego nie znalazła, to bym wzięła nóż, nie wiem, cokolwiek, rozumiecie?!
- A nie wydaje ci się to dziwne, że najpierw Jesy połknęła jej tabletki...
- Stary, przeginasz. - Uniósł się Richard. - Nie mów-
- Stop! - Przerwałam tę wymianę zdań. - Nie kłóćcie się, okej? Nie przeze mnie. Pójdę już. - Wstałam. - Przepraszam, że przeze mnie to wszystko was spotyka. Ty, Jesy...
- Leigh...
Wyszłam z pomieszczenia i wróciłam do swojego pokoju.
Richard
- Stary, mógłbyś jej darować. - Powiedziałem. - Wiem, że jesteś wściekły i wiem, że to wszystko trudne i pojebane, ale nie wyżywaj się na niej, proszę cię. Każdy z nas ma jakieś pojebane życie i problemy, ja wiem, że to jest popierdolone jak cholera, ale obwinianie wszystkich wokół nic nie da.
- Idź do niej, bo też już nie wiem, co jej strzeli do głowy. - Westchnęła Perrie
Wróciłem do naszego pokoju. Leigh siedziała na balkonie. Usiadłem obok niej i wciągnąłem ją na kolana.
- Może on ma rację?
- Nie, nie ma racji, do cholery, Leigh-Anne. Najważniejsze jest, że Pezz z tego wyszła, tak? Idziemy na spacer?
- Na spacer? A Ali?
- Zaraz ją komuś sprzedam.
- Okej, daj chwilę, ubiorę coś cieplejszego.
Leigh poszła się przebrać, a ja wziąłem śpiącą Aaliyah na ręce i poszedłem do drzwi pokoju Jess i Zabdiela. Zapukałem.
- Nie mamy czasu! - Usłyszałem.Cóż... mogłem się spodziewać.
Zapukałem do Jade i Chrisa. Otworzył mi przyjaciel.
- Nie przeszkadzam?
- Nie, co tam?
- Mógłbym zostawić u was Ali? Chcieliśmy iść z Lee na spacer, a Jabdiel... domyśl się.
- Jasne, wejdź. - Wpuścił mnie do środka. - Nie spadnie z kanapy?
- Nie, nie wierci się w nocy. Dzięki wielkie.
- Hej. - Jade weszła do pokoju. - Co jest?
- Porzucam wam Ali na godzinkę, dwie, no może trzy, bo idziemy z Leigh na spacer.
- Jasne, nie ma problemu, ale... późno jest trochę, skąd ten pomysł?
- Leigh pokłóciła się z Erickiem, mnie ta sytuacja też męczy, musimy iść się odstresować.
- O co się pokłóciła z Erickiem? - Chris zmarszczył brwi.
- To, czym Perrie podcięła sobie żyły, znalazła u Leigh-Anne.
- O kurwa.
- Radzicie sobie? - Spytała Jade.
- Wiesz, Lee z jednej strony wie, że to nie jej wina, z drugiej... gdzieś z tyłu głowy ma Jesy która wzięła jej tabletki...
- Oho, ja sobie chyba z Erisiem pogadam. - Mruknęła dziewczyna.
- Dajcie im spokój. Oni mają wystarczająco problemów, niepotrzebna im jesteś wkurwiona ty.
- Dobra, idź z nią na ten spacer, sio. - Chris wygonił mnie z pokoju.
Leigh czekała na mnie w korytarzu. Miała na sobie dresy i moją bluzę. Wyszliśmy z hotelu, wcześniej zakładając kaptury, żeby nikt nas nie rozpoznał.
- Jakie masz podejście do zakładania rodziny? - Spytała nagle Leigh, gdy staliśmy oparci o barierkę mostu, obserwując panoramę miasta.
- Wiesz... niewiele miałem w tej kwestii do gadania. - Zaśmiałem się.
- Ale wiesz, chodzi mi że wziąć ślub, mieć wspólne dzieci...
- Hm. Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałem.Nie wiem, co ci odpowiedzieć. A ty?
- Ja? Hm. - Zamilkła na chwilę. - Dziewczyny zawsze mówiły: "Leigh-Anne, ty pierwsza znajdziesz męża, będziesz miała dzieci, ustatkujesz się". Co się okazuje? Moje życie to jakiś pojebany bałagan i ostatecznie to jestem z tym wszystkim ostatnia.
Znowu przez chwilę milczeliśmy, aż postanowiłem jej wyznać:
- Napisałem piosenkę. - Leigh zakrztusiła się powietrzem.
- Ty? Piosenkę?
- Jakoś tak wyszło. - Wzruszyłem ramionami.
- Kiedy?
- Zaraz po tym, jak do siebie wróciliśmy.
- Gdzie ją masz?
- W notatkach w telefonie.
- Mogę zobaczyć? - Kiwnąłem głową i podałem jej telefon.
Pelo negro
Su boca que combina con mis besos
Puedo imaginarme cómo sabe hacerlo
Tan solo viendo
Cómo posa
Ya empecé a sentir las mariposas
Roza mi cuerpo cuando baila y se le nota
Que en la cama es otra cosaSiempre lista pal flash, una superstar
Ella está bendita entre todas las demás
Inspira maldad, de eso yo quiero probar
Baby, tú estás rica, hoy te pongo pa llevarHoney boo
Nadie tiene más sex appeal que tú
Y por donde pasas eres el boom
Yo te quiero de primero
- Nic specjalnego, kawałek raptem.
- Podoba mi się.
- Tak?
- Mhm. Bardzo.
- Widzisz, jak na mnie działasz? - Objąłem ją.
- Zróbmy coś z tą piosenką. - Wypaliła. - Dopiszę coś.
- Okej. To będzie taka "nasza" piosenka.
- Dziękuję.
- Kocham cię, wiesz?
- Też cię kocham, wiesz? Wracamy?
- Wracamy.
Cieszyło mnie, że zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Nie zadawaliśmy sobie nigdy wcześniej takich pytań, tych standardowych, typu "ile chcesz mieć dzieci", "co sądzisz o małżeństwie". Nie umieliśmy ze sobą w ogóle rozmawiać.
A ta rozmowa chyba otworzyła mi oczy. Leigh-Anne chciała wziąć ślub bardziej, niż mówiła i chciała założyć rodzinę bardziej, niż to pokazywała.
Chyba czas coś z tym zrobić.
***
Kochaaaaaniiiii mam prooooośbęęęęęę!!!
A więc, dzięki tej książce nawiązałam wspaniałą znajomość z @Dusia1203 i ostatnio otworzyła ona własną okładkownię, więc obie będziemy wdzięczne jeżeli, czy to wy skorzystacie, czy komuś dacie o tym znać. Prowadzi też na ig fanpage Little Mix --- _littlemix_fann więc wbijamyyyyy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro