Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30."Zerwałem z Taylor"

I said it was fine, but I never said it didn't hurt.

Jade

Z Milanu pojechaliśmy prosto do Stuttgartu, gdzie mieli do nas dołączyć Richard, Joel i Becky, bo też mieli zagrać jeden koncert na jakimś festiwalu. 

- Nienawidzę lotnisk. - Westchnęłam, odstawiając walizkę w kąt. 

Rozpakowaliśmy się, Sabrina i Juan akurat ucięli sobie popołudniową drzemkę. 

- Mmm, co to? - Spytałam widząc paczkę ciasteczek czekoladowych na stoliku. Zjadłam jedno, zanim to przemyślałam. Mój Boże, co ja zrobiłam

Tak dobrze mi tego dnia szło, udało mi się uniknąć śniadania i dotychczas żyłam tylko na kawie. Mogło być tak pięknie.

Chris spojrzał na mnie zaskoczony tym, że właśnie wpakowałam sobie do żołądka ekstra kaloryczne ciastko. Które zaraz miało ten żołądek opuścić. Zrobiłam kilka kroków w stronę łazienki.

Chris

Znałem moją żonę na tyle, że wiedziałem, do czego to wszystko zmierza.

Zaczęła zmierzać w stronę łazienki, więc złapałem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie. Jade zaczęła się ze mną szarpać i płakać.

- Zostaw mnie!

- Jade, Jade, Jadey, spokojnie. Kochanie... cichutko... Ćśś...

Dziewczyna w końcu odpuściła. Opadła z płaczem na moje kolana.

- Jadey... Jade, słuchasz mnie? Nic się nie dzieje, spokojnie... Jade, czy ty się naprawdę aż tak przejechać komentarzami tych dziewczyn wtedy w sklepie?

- Też. Ostatnio... - Zaniosła się szlochem.

- Spokojnie. - Pogłaskałem ją po plecach. 

- Pamiętasz to zdjęcie w kostiumie kąpielowym, które zrobiłeś mi w Milanie? Wstawiłam je na Instagrama. Następnego dnia przeczytałam w internecie taki... taki wpis na jakimś portalu. Ktoś napisał, że "Jade Thirwall wstawiła na swój Instagram odważne zdjęcie w kostiumie kąpielowym. Jak widać piosenkarka nie przejmuje się pozostałymi po ciąży krągłościami".

- Że co?! Jadey, czyś ty zwariowała? Przecież to tylko dziennikarze szukający dziury w całym. 

- Nieprawda.

- Princesa, proszę cię, nie przejmuj się tym. Dla mnie i tak jesteś najpiękniejsza. I w końcu przynajmniej nie wyglądasz jak wieszak. Serce mi łamiesz, jak sama siebie wykańczasz. 

Jade

Wiedziałam, że Chris się martwi, ale nie panowałam nad sobą. Nie umiałam inaczej.

W dniu koncertu, rano znów wymiotowałam. Nie czułam się najlepiej. Ledwie wyszłam z toalety, zakręciło mi się w głowie. Podparłam się o ścianę.

- Jade? - Chris szybko do mnie podszedł. 

A później nie pamiętam nic, bo straciłam przytomność.

Obudziłam się w szpitalu. Przy moim łóżku siedział Chris. Chyba płakał.

Potarłam kciukiem jego dłoń.

- Jadey? Mój Boże. Jak się czujesz?

- Chyba okej. Będę mogła wyjść do wieczora? Przecież koncert...

- Pytałem. Powiedzieli, że tak. Kochanie... Co ty narobiłaś?

- Przepraszam...- Szepnęłam. - Są tu dziewczyny?

- Zaraz powinny być.

- Dostanę opiernicz.

- Może nie... - Uśmiechnął się lekko chłopak.

- Tak, bo wiedzą, że ty mnie nie opieprzysz.

- Jade, musisz przestać...

Nie dane mu było dokończyć, bo do sali wbiły dziewczyny.

- Co się stało? - Spytała Becky.

- Niedożywienie i odwodnienie. Mam dalej tłumaczyć? - Odparł Chris.

- Kochanie, co ty wyprawiasz? - Jesy podeszła bliżej mojego łóżka.

- Jade... oszalałaś? Doprowadzić się do takiego stanu? - Powiedziała Perrie.

- Kobieto, czy tobie życie niemiłe?! - Warknęła Leigh. - Masz dwoje dzieci, chcesz wąchać kwiatki od spodu?!

- Mogłabyś się na mnie nie unosić? - Spytałam.

- Nie zdajesz sobie sprawy z tego, co robisz!

- Leigh-Anne, co z tobą? - Spytała Perrie.

- Jestem zła. Jestem na nią wściekła, bo przecież to jest powolne wykańczanie się!

- Przestań krzyczeć! Co się z tobą dzieje? Nie widzisz tego, że się zmieniłaś? Nie zachowywałaś się tak! - Odparłam.

Taka była prawda. Tu coś było nie tak.

- Świetnie. Więc teraz róbcie ze mnie taką okropną. - Burknęła i wyszła z pomieszczenia.

- Co to było? - Spytał Chris. Wzruszyłam ramionami. 

Wkrótce dziewczyny zebrały się na próbę, ja za to musiałam odczekać aż spłynie mi kolejna kroplówka. 

- Czemu się tak na mnie patrzysz? - Spytałam, nie wytrzymując utkwionego we mnie wzroku Chrisa. Chłopak westchnął i przysunął krzesło bliżej łóżka.

- Nigdy więcej do tego nie dopuszczę, wiesz?

- Chris... 

- Kocham cię.

- Ja ciebie też.

Poczułam się później już lepiej, mogłam śmiało zagrać koncert. I to był dziwny koncert.

Leigh-Anne płakała. Więc... to było coś, bo ona jakby nigdy się na scenie nie rozkleja, a przy "The Cure" zupełnie poległa. Zastanawiałam się, czy wszystko jest okej. Może chodziło o naszą kłótnię w szpitalu? A może chodziło o niespodziankę od naszych fanów? Gdy śpiewałyśmy "Told You So", "The Cure" i "Secret Love Song" wyciągnęli kartki z napisem "Jesteśmy z wami". Do mediów wyciekł mój dzisiejszy pobyt w szpitalu, jacyś paprazzi zrobili zdjęcie płaczącej Perrie po rozmowie z ojcem, rozstanie Lee i Richarda... mimo że minął miesiąc to dla wszystkich nadal jest świeże. No i Jesy, po której ostatnio hejterzy jakoś strasznie jadą. Tak czy siak, było to bardzo miłe.

Wróciliśmy do hotelu. W sumie nie byliśmy śpiący, więc wszyscy z wyjątkiem Leigh-Anne zebraliśmy się w pokoju Perrie i Ericka. 

- Zerwałem z Taylor. - Wypalił Richard.

- Co?

- Co?

- Co?

- No tak... Żadna laska nie zmieni tego, że kocham Leigh-Anne.

- Ona ma faceta, zdajesz sobie z tego sprawę? - Zauważył Erick.

- Ja pierdole, ale z was debile. - Westchnęłam. Wszyscy spojrzeli na mnie. - Miguel to nie jej chłopak. To układ, rozumiecie? Przyjaciele z korzyściami czy coś. Oni się tylko tam bara-bara i te sprawy. Czaicie?

- Że co? - Nie dowierzała Perrie.

- Leigh poszłaby na coś takiego? Nie wierzę. - Zaśmiał się Chris. Spojrzałam na niego gniewnie.

- Nie pomagasz, słońce. 

- Nic z tego nie rozumiem. - Stwierdził Rich.

- Boże, po prostu idź i o nią walcz! - Jęknęłam. 

- Ale... 

- Stary. - Załamał się w końcu Joel. - Kochasz ją?

- Tak.

- Na ile procent.

- Na 99.

- A... ten 1?

- Nienawidzę jej za to, że kocha takiego dupka jak ja.

- Ale kocha i oboje nie będziecie szczęśliwi oddzielnie. - Powiedziała Jesy.

- Myślicie, że powinienem?

- Rich, ona skończy z nowym facetem, to złamie ci serce i będziesz marzył, że wziąłeś ją na poważnie gdy była tylko dla ciebie. - Odparł Zabdiel. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ilu chciałoby ją mieć. Wielu. A wiesz kto może? Tylko ty. Facts only.

- Myślicie, że to...

- TAK! - Krzyknęliśmy razem.

***

Przepraszam, że tak krótko, ale nie mogłam rozwijać tego dalej, bo następnego wydarzenia potrzebują osobnego rozdziału. See ya!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro