Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26."No więc jeśli myśleliście, że to był koniec niespodzianek to nie, nie był."

To be honest
His best friend was hotter than him
His jokes were just lacking content
But darling, you're better than
Someone who lies and cheats to set the scene
It's every week and every single club we've been in
He's with another girl again
Now you know that he's
Never gonna love you like we do,
Please
He's never gonna find no one like you

~Little Mix - "Told You So"

Jade

- O ty mały chujku! - Rzuciłam się na Nialla, gdy ten śmiał obudzić mnie, wylewając na mnie wodę.

- Skąd wiesz, że mały? - Poruszył brwiami, lecz po chwili widząc żądzę mordu w moich oczach zaczął uciekać. Na szczęście w końcu go dopadłam.

- Uśmiech! - Usłyszeliśmy od Chrisa stojącego w drzwiach.

- No, piękni jesteście, a teraz chodźcie na śniadanie. A, ostrzegam, żebyście uważali, bo Taylor postanowiła wykazać się kulinarnymi zdolnościami. - Powiedział piskliwym głosem. Wywróciłam oczami.

- Czy tylko mi ona tak działa na nerwy? - Jęknęłam.

- Nie tylko tobie.

- Co wy macie do tej biednej dziewczyny? - Spytał Niall. - Jedziecie po niej jak po szmacie, a, nie powiem, laska jest niczego sobie.

- Błagam cię. - Mruknęłam. - Pierwsza, najważniejsza rzecz to fakt, że nie jest Leigh-Anne, a ja zdecydowanie wolałam,jak to ona tu mieszkała. 

- Ludzie, chodźcie na to śniadanie, bo Rich jest za ścianą i jak usłyszy będziemy mieli przejebane. Come on. - Ponaglił nas Chris. 

- Nie jestem chyba głodna. Zjem coś później nie narażając się na otrucie przez Taylor.

- Jade... - Westchnęli chłopcy równocześnie.

- Nie ze mną te numery, chodź. - Chris pociągnął mnie za rękę. Z naburmuszoną miną poszłam z nim do kuchni.

Zaczęliśmy jeść, gdy do domu weszli Richard i Leigh-Anne.

- Kim ty jesteś, żeby się w to wtrącać? To nie twoja sprawa.

- Nie moja? A może puszczałaś się z nim jeszcze jak byliśmy razem, co?!

- Posłuchaj mnie. Nie jestem taka, jak ty i nigdy w życiu nie zdradziłabym osoby, którą kocham. Jesteś dla mnie skończony. - Nawarczała na niego i weszła rozwścieczona do kuchni. I stanęła twarzą w twarz z Taylor. - Kurwa, jeszcze jej tu brakowało.

Wyszła z pomieszczenia, a Louis za nią. Przez to, że przebywali u nas chłopcy, musieliśmy się troszkę ścisnąć, więc siedziałam na kolanach Chrisa. Gdy Richard podszedł do Taylor i pocałował ją w policzek, odchrząknęłam i się poruszyłam.

- Em, Jade, mogłabyś się nie ruszać? - Powiedział cicho Chris. Zaśmialiśmy się, a ja spaliłam buraka.

- Słuchajcie, to może ja odwołam tą rezerwację w restauracji, jeśli wasze życie łóżkowe ma na tym ucierpieć... - Zaczął Niall. Zanim zdążył powiedzieć jeszcze coś głupiego, zakryłam mu usta.

- Niall, błagam, nic już nie mów. - Westchnęłam. 

Perrie

- Idziemy na spacer? - Spytał Erick.

- Nie wiem, nie mam chyba ochoty. - Westchnęłam, odwracając się do niego plecami.

- Hej, coś się dzieje? 

- Nie, wszystko ok. 

- Nie wiem, dziwna jakaś jesteś ostatnio. Zaczynam się martwić.

- Tak też się czuję. 

- Pezza, co się dzieje? - Usiadł obok mnie i pociągnął mnie za rękę do pozycji siedzącej.

- Erick, daj mi spokój.

- Hej, widzę, że coś jest nie tak. Stało się coś?

- Właśnie się kurwa nic nie stało, a ja czuję się jak shit. Odstawianie tych pieprzonych leków to była najgorsza decyzja, jaką w życiu podjęłam.

- Pezz... - Przytulił mnie. - Jakoś przez to przebrniemy. Obiecuję, że to nie potrwa długo. 

- Właśnie. "My". Wszędzie jest "my", a ja nie chcę być dla ciebie ciężarem i...

- Nie mów tak. Wiedziałem, na co się piszę, a gdybym się z tobą męczył, to bym ci się nie oświadczył, nie uważasz?

- Chciałabym już wziąć ten ślub. 

- Ja też, ale wasza trasa  wszystko psuje. - Zaśmiał się. - Może czas powiedzieć reszcie o dacie ślubu?

- Tak, to chyba dobry pomysł. Wykorzystamy to, że Liam i chłopaki tu są. 

- Idziemy? - Wziął mnie za rękę.

- Chodźmy. 

Na szczęście w salonie siedzieli wszyscy razem, więc nie trzeba się było nikogo prosić, żeby zaszczycił nas swoją obecnością.

- Guys, chcemy wam coś powiedzieć, zaczął Erick, przyciągając mnie do siebie. - Mamy już wyznaczony termin ślubu i chcemy was oficjalnie powiadomić, że odbędzie się on pierwszego grudnia. 

- O wow, to super! - Ucieszyła się Becky.

- Nareszcie. - Mruknął Harry. Spojrzeliśmy wszyscy na niego. - No co? Jak jesteście w jednym pomieszczeniu, to pożeracie się wzrokiem. Wiadomo było, że to kwestia czasu. - Zaśmialiśmy się.

- No... Liam, Niall, Louis i Harry, wy też jesteście zaproszeni z osobami towarzyszącymi, o ile w ogóle ktokolwiek będzie chciał nimi zostać. - Wystawiłam im język. - O, Lee, ty oczywiście jesteś zaproszona z Miguelem, a Richard też z... osobą towarzyszącą.

- No chodźcie się tu przytulić, moja psiapsióła bierze ślub. - Lee wstała z kanapy i nas przytuliła. 

- A, no i potrzebuję świadkowej. Jade? - Spojrzałam na nią błagalnie.

- No pewnie! - Pisnęła i mnie przytuliła.

- A świadek? - Spytał Zabdiel.

- Chris? - Poprosił Erick.

- No jasne, stary. - Przybił z nim piątkę. 

- Właśnie zabrałaś mi świadkową! -Zaburmuszyła się Leigh.

- Co?

- Come on, prędzej czy później wezmę ślub, a tylko Jade nie była jeszcze u nikogo świadkową.

- Ja też nie byłam! - Oburzyłam się.

- A ty nie byłaś świadkową u Jesy i Za- Aaa, przecież u was świadkową była Becky! Zwracam honor. W takim razie już wiesz, co cię czeka. - Zwróciła się do mnie.

Leigh-Anne

No więc jeśli myśleliście, że to był koniec niespodzianek to nie, nie był.

Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Chris poszedł otworzyć, okazało się, że to Sarah i Jonathan.

- Hejka! - Przywitałam się z nimi.

- Co was sprowadza? - Spytał Chris.

- Bo... jakby... - Sarah uniosła dłoń i poruszyła palcem, na którym miała...

Pierścionek.

Zbladłam. Moja siostra... się zaręczyła. Z BRATEM CHRISA. CO TU SIĘ ODPIEPRZA?!

- Powiesz coś? - Sairah spojrzała na mnie niepewnie.

- Daj moment. - Powiedziałam i pobiegłam do kuchni. 

Wyciągnęłam z szafki dwa kieliszki, dwie szklanki, wódkę i colę. Wróciłam do salonu.

- Czy mój przyszły szwagier ma ochotę się ze mną napić? Oboje na trzeźwo tego nie przełkniemy.

- To chyba było pytanie retoryczne.

Chyba po czterech kieliszkach zebrało nam się na wyznania miłosne.

- Nienawidzę cię, wiesz? - Zaczął Chris.

- I nawzajem. - Stuknęliśmy się kieliszkami. - Jesteś chujem, wiesz?

- A ty suką. 

- Jesteś debilem. 

- Idź się udław. 

- Może wam wystarczy? - Jęknęła Jade.

- Jakiś problem? - Spytałam. - A więc, Sairah, może powiesz mi wreszcie czy to chłopczyk czy dziewczynka? 

- Eh... dziewczynka.

- HA!!! MÓWIŁAM! Zabierasz mnie na zakupy, bankrucie!

- Co?

- Co?

- Co?

- Zakładaliśmy się o to. No to co, jeszcze po shociku?

- Właśnie zbankrutowałem, więc wszystko mi jedno. 

Po piętnastu minutach byłam zupełnie zlana, Chris z resztą też.

- Ostatni raz, kiedy się tak uchlałam... - Zachichotałam. - To wydałam kasę na alko przez... niego. - Zaśmiałam się, mierząc palcem w Richarda.

- Oj tam, nie przejmuj się... - Chris objął mnie ramieniem. - My cię i tak... - Pocałował mnie  w policzek. - Kochamy. 

- Be honest

How are you feeling, girlfriend?
Have you been crying again?
Just give it some time, breath out
See I'm happy
That boy was just playing pretend
We said it, you wouldn't listen
But finally, you found out
That he's never gonna love you like we do, ooh- Zaczęliśmy oboje śpiewać

- Wystarczy wam już, naprawdę. - Powiedziała bardziej stanowczo Jade, zabierając nam z dłoni kieliszki oraz butelkę z wódką ze stolika.

- Jadey, kochanie, no weeeź...

- Idziemy spać? - Zwróciłam się do chłopaka.

- Razem? - Wzruszyłam ramionami. - Z moją... psiapsiółą zawsze.

Chwiejnie wstaliśmy z kanapy i podpierając się o siebie nawzajem ruszyliśmy do pokoju Chrisa i Jade. Usłyszałam jeszcze Nialla za plecami:

- I mu na to pozwolisz?

- Oh come on, to moja przyjaciółka i mój mąż, poza tym są zbyt pijani żeby robić tam cokolwiek. A ty idziesz spać ze mną?

***

Leigh-Anne i Chris to taki friendship goal że nie mogę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro