Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23."Na co ja się właściwie zgodziłam?"

Give it to me I'm worth it

~Fifth Harmony - "Worth it"

Chris

- Lee, nie... - Westchnąłem, gdy zobaczyłem zmieniający się wyraz twarzy dziewczyny.

Po chwili osunęła się na podłogę. Razem z Perrie ukucnąłem obok niej.

- Leigh, Leigh, spokojnie. - Próbowała uspokoić ją Pezz.

- Przepraszam, czy wszystko w porządku? - Podeszła do nas pielęgniarka.

- Czy możecie dać jej maskę z tlenem? - Spytałem.

- Oczywiście, proszę powolutku za mną, do tego pomieszczenia.

Pomogłem dziewczynie dojść do gabinetu.

- Cierpi na ataki paniki? - Spytała pielęgniarka, podając jej maskę z tlenem.

- Tak. - Pokiwała głową Pezz.

- Proszę podać to pudełko. - Kobieta wskazała na pudło z dokumentacją stojące obok biurka. Przeniosłem je.

Pielęgniarka położyła je na łóżku, kazała położyć się Leigh-Anne i ułożyła na kartonie jej zgięte nogi.

Dzięki pomocy kobiety Lee szybko doszła do siebie.

- Proszę poleżeć tak jeszcze chwilę, pić wodę i myślę, że za jakieś 15 minut może pani wstać, zgoda?

- Bardzo pani dziękuję. - Uśmiechnęła się Lee.

Gdy kobieta wyszła, zacząłem przekonywać przyjaciółkę:

- Leigh, nie próbuj się nawet o to obwiniać. To nie jest twoja wina. Znasz Richarda, pewnie wjechał na skrzyżowanie na późnym pomarańczowym czy coś.

- Gdyby nie ja, nawet nie wsiadłby w ten samochód. - Odparła cicho z wzrokiem utkwionym w ścianę.

- Lee, błagam, przestań. Posłuchaj, zadzwonię po taksówkę i zabieram cię do domu. Sama widzisz, w jakim stanie jesteś, Sarah i Jonathan sobie z tobą nie poradzą, a Ali potrzebuje rodzica. - Zarządziła Perrie.

Wkrótce przyjechała ich taksówka i dziewczyny wróciły do domu. Ja natomiast dołączyłem do Jesy i Zabdiela, którzy siedzieli u Richarda.

- Co z nią? - Wypalił chłopak.

Miałem ochotę przybić mu piątkę.

W twarz.

Krzesłem.

- Z kim? Coś nie tak z Leigh? Co się stało?

- Ekhm, dowiedziała się, że... że jechałeś do niej. - Westchnąłem. 

- Kurwa, poważni jesteście? Myślałem, że jesteście chodź trochę bardziej odpowiedzialni. Fuck. 

- Pojechała z Perrie do domu zająć się Ali. A ty szybko dochodź do siebie, bo one za dwa tygodnie jadą do Madrytu a potem już prosto do Mediolanu i dalej. Ciąganie za sobą Aaliyah na pewno nie ułatwi jej pracy. - Mruknąłem. 

Jade

Odkąd dziewczyny przyjechały z tego szpitala, Leigh siedziała na kanapie i patrzyła się w ścianę. 

- Powiedzieliście jej?! - Szepnęła Becky.

- Jess się wygadała, nie wyżywaj się na mnie! 

Dziewczyny szeptały między sobą wyzwiska, a ja usiadłam obok Lee.

- Leigh... to naprawdę nie twoja wina. Przecież nie kazałaś mu wsiąść w to auto. 

- Nie wsiadłby w nie, gdybym nie istniała.

- O czym ty gadasz, Lee! Nigdy nawet tak nie myśl, słonko. - Przytuliłam ją.

Leigh-Anne

Następnego dnia stwierdziłam, że jeśli się nie napiję, to zwariuję. Tak więc poprosiła Jesy, żeby popilnowała Ali, bo ostatecznie to ona z Zabdielem mają najmniej dzieci z całego towarzystwa. Oprócz mnie, oczywiście. Chyba, że dzieci stracone się liczą, wtedy jest 1:1. 

Pojechałam znów do klubu, w którym pracuje Miguel. Nie wiem czemu, ale gość wzbudza moje zaufanie. 

Tym razem było tam nieco więcej ludzi. Na szczęście za barem zobaczyłam znajomą twarz. 

- Hejka.

- O, cześć! Życzysz sobie "Sex on the beach" na rozgrzewkę czy od razu konkrety?

- Whisky. 

- Z colą?

- Niewielką ilością.

Mężczyzna podał mi szklankę z bursztynową cieczą.

- Więc, wiesz już coś na temat twojego ex i tej modelki?

- Są razem. - Wzruszyłam ramionami. - Richard miał wypadek. Jechał do mnie.

- Nic mu się nie stało?

- Parę złamań i niegroźny wstrząs mózgu, ale mogło być gorzej, w takich sytuacjach wystarczą centymetry. Jechał Mini, a uderzył w niego Citroen C4 Picasso, to jest locha w porównaniu do jego auta. 

- Nie przejmuj się. Najważniejsze, że nic mu nie jest.

Później zeszliśmy na przyjemniejsze tematy. Zaczęliśmy rozmawiać o mojej trasie oraz tak ogólnie się poznawaliśmy, pytaliśmy o zainteresowania i takie tam.

- Masz kogoś? - Spytał wycierając szklankę.

- Dopiero co się z nim rozstałam, za kogo ty mnie masz?

- Nie no, po prostu uważam, że nie powinnaś pozostawać mu dłużna.

- Sugerujesz coś?

- Sugeruję... - Oparł się łokciami o blat. - Że masz zbyt seksowny tyłek, żeby się marnować.

Wypiłam już 3 whisky, więc zwalmy moje decyzje na alkohol, okej?

- Tak sądzisz? - Przygryzłam wargę.

- Dokładnie tak.

- O której kończysz?

- Za... pół godziny.

- Mieszkasz sam?

- Nie, ale mój współlokator wyjechał.

- To co ty na to, żebyśmy poszli do ciebie?

- Skończę za piętnaście minut. - Puścił mi oczko i wyciągnął telefon. - Marina? Dałabyś radę być w robocie 15 minut wcześniej?

*

Zwalę wszystko na alkohol. Tak. Świetny pomysł. Nieważne, że wcale nie byłam jakoś mega pijana.

Przespałam się z facetem, którego widziałam drugi raz w życiu. Boże, przecież nie jestem taka!

W sumie, skąd mogę to wiedzieć skoro jedyną osobą, z którą w ogóle spałam, jest, przepraszam, był, Richard. Do wczorajszego wieczora. 

Chociaż chwila, nie zapominajmy o Zaynie. Ale tego nawet nie pamiętam, więc błagam, nie liczmy tego.

Ale czy żałuję? Nie. W ogóle nie żałuję. Było mi cholernie dobrze. 

Jeszcze będąc w klubie napisałam do dziewczyn, że nie wracam na noc. 

Gdy obudziłam się rano, Miguela nie było obok, ale usłyszałam stukanie talerzami i ekspres do kawy. Ubrałam się więc i poszłam do kuchni.

- Cześć.

- Cześć. Zjesz coś?

- W zasadzie chętnie.

Miguel postawił przede mną talerz z kanapką z serem.

- Dziękuję.

Zaczęliśmy jeść w milczeniu.

- Dziwna jakaś jesteś. - Powiedział, przyglądając się mi badawczo. 

- Słucham?

- Żałujesz?

- Co? Nie! - Zaśmiałam się. 

- Powtórzyłabyś to? 

- Tak. - Pokiwałabym głową. - Z chęcią tak.

- Wierzysz w układy w stylu "przyjaciół z korzyściami"? Wiesz, że żadna ze stron się nie zakocha?

- Tak. Raczej tak. W sensie, uważam, że seks nie definiuje uczucia. 

- Poszłabyś na coś takiego?

- Czy ty proponujesz mi układ? - Spojrzałam na niego, mrużąc oczy. 

- Korzystny dla obu stron. - Wyciągnął do mnie dłoń. - To tylko seks? 

- To tylko seks. - Uścisnęłam jego rękę. - A tymczasem bardzo dziękuję ci za śniadanie i bardzo przyjemną noc, ale muszę jechać zająć się dzieckiem, bo zostawiłam ją przyjaciółkom na całą noc. 

- W takim razie do zobaczenia.

- Do zobaczenia.

Gdy wyszłam z mieszkania, a później z bloku owiało mnie świeże powietrze, i wtedy do mnie dotarło:

- Na co ja się właściwie zgodziłam?

*

- Z kim i jak było? - Spytała Jade, gdy tylko zamknęłam drzwi.

- Jade, od kiedy prowadzisz przesłuchania?

- Jeśli znikasz na całą noc i zostawiasz nam dziecko to mogę oczekiwać wyjaśnień. 

- Dobrze, skoro tak bardzo interesuje cię moje życie towarzyskie, to noc spędziłam z Miguelem, barmanem z tego klubu, w którym się ostatnio upiłam i było cholernie dobrze. 

Z tymi słowami opuściłam ją i ruszyłam do łazienki, słysząc jeszcze tylko niedowierzający ton Jade:

- Leigh-Anne?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro