Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18. "Kim jest... Taylor?"

She took Jamie as a chaser,
Jack for the fun
She got Arthur on the table with
Johnny riding as a shotgun
Chatted some more, one more drink at the bar
Then put Van on the jukebox, got up to dance

~Ed Sheeran - "Galway Girl"

Jade

Po tygodniu mogliśmy wrócić do domu. Nadal nie czułam się jakoś świetnie, ale dochodziłam do siebie. Musiałam się ogarnąć, bo za sześć dni miałyśmy wystąpić w finale The Voice of Holland. 

Dzięki temu, że nasz dzieci pojawiły się na świecie, Leigh-Anne zaczęła częściej się u nas pojawiać. I prawie udało jej się zwieść nas, że czuje się świetnie.

Naprawdę wydawało nam się, że oswoiła się z myślą o zakończeniu związku z Richardem. Przychodziła do nas w pozornie dobrym humorze, ale trochę nie pasowało mi, że przestała odmawiać alkoholu. Nie zwróciłam na to uwagi, bo hello, od dziewięciu miesięcy nie tknęłam procentów!

- Hej! - Do mieszkania weszły Leigh i Sarah oraz Jonathan.

- Hejka. - Przytuliłam każde z nich.

- Gdzie moja przyszła chrześnica i jej brat? - Spytała Lee.

- Chodź. - Kiwnęłam głową w stronę ich pokoju.

- I jak, grzeczni są w nocy?

- Raczej tak, tylko Juan ma czasami kolkę.

- To rumianek, koniecznie. Działa.

- Wiem, wiem.

- A... jak radzi sobie Richard z Ali?

Do pomieszczenia weszły pozostałe dziewczyny.

- Chyba dobrze. - Wzruszyłam ramionami.

- Pójdę spędzić z nią trochę czasu. Swoją drogą... - Wyciągnęła z torby butelkę. - Lubicie tequilę?

Tego wieczora wszystkie wypiłyśmy dużo za dużo. Dużo.

- Może wam wystarczy? - Mruknął Richard.

- Ekhm. - Lee wstała chwiejnie z kanapy i podeszła do niego. - A kim ty jesteś, żeby mi mówić, co ja mam robić, hm? Jesteś tylko pieprzonym dupkiem, który nie widzi nic, poza czubkiem własnego nosa. - Mówiła, celując palcem w jego klatkę piersiową.

- To my może już pójdziemy. - Zaproponował Jonathan.

- Tak, świetny pomysł. - Dodała Sarah. - Chodź, Leigh-Anne. - Wzięła ją pod ramię.

- Ale poczekaj poczekaj... Zostało mi jeszcze trochę tequili w kieliszku. 

- Już ci wystarczy, chodźmy do domu.

- A pooglądamy później "Gwiezdne wojny"? - Usłyszeliśmy jeszcze, gdy zmierzali do wyjścia.

- Cześć wszystkim! - Pożegnał się Jon, patrząc na nas przepraszająco. 

Leigh-Anne

W sobotę rano wylatywałyśmy do Holandii, a ja w piątek wieczorem stwierdziłam, że dlaczego by nie skorzystać z piątkowego wieczora. Założyłam zwyczajne jeansy typu "mom fit", t-shirt z logo "Friends", oversize'ową jeansową kurtkę i kolorowe sneakersy. Włożyłam telefon do kieszeni.

- Sairah! - Zawołałam siostrę, używając jej przezwiska. - Wychodzę, wrócę późno.

- Masz rano samolot!

- Wiem! Pa!

Wyszłam z domu i wsiadłam do zamówionej wcześniej taksówki. Kierowca zawiózł mnie do kameralnego klubu na przedmieściach Barcelony.

Usiadłam przy barze.

- "Sex on the beach" poproszę. - Powiedziałam.

W klubie nie było zbyt wiele osób. Kilkanaście osób tańczyło na parkiecie, niektórzy siedzieli przy stolikach ustawionych wzdłuż ścian, po drugiej stronie baru siedział jeden facet. 

- Co cię tu sprowadza? - Spytał barman podając mi mojego drinka.

- Nie wiem, po prostu chciałam się wyluzować. - Wzruszyłam ramionami z uśmiechem.

- Jak masz na imię?

- Leigh-Anne. - Podałam mu rękę.

- Miguel. Dobra,będę zgadywał. Chodzi o faceta?

- Przewidywalne, nie?

- Rozstałaś się z nim?

Spojrzałam na telewizor stojący za barmanem. Pokazywali tam mnie, Richarda i jakąś kobietę. Świetnie, już mówią o nas w telewizji.

- To właśnie jest mój były. - Kiwnęłam głową w stronę telewizora.

Mężczyzna podgłosił odbiornik.

- To już potwierdzona informacja! Leigh-Anne Pinnock i Richard Camacho nie są już razem. Jak wszyscy wiemy, był to związek pełen niewyjaśnionych, dziwnych sytuacji, a sami zainteresowani niewiele chcieli ujawnić opinii publicznej. Już od tygodnia zaczęto spekulować, że być może między tą parą nie dzieje się najlepiej, lecz dziś otrzymaliśmy na to najlepszy dowód! Wokalista boysbandu CNCO został przyłapany na spacerze z Taylor Marie Hill. To modelka, jeden z aniołków "Victoria's Secret". Spacerująca para trzymała się za ręce. Czekamy teraz na jakiekolwiek oficjalne doniesienia ze strony Leigh-Anne lub Richarda.

- Wiedziałem, że skądś cię kojarzę.

- Po prostu wspaniale! Nie zdążyłam nawet zabrać od niego jeszcze wszystkich swoich rzeczy, a on już kogoś ma. I to jeszcze kurwa aniołek VS. Daj coś mocniejszego niż to, co?

- Masz tu kartkę i napisz, po kogo mam zadzwonić, żeby zebrał twoje zwłoki. I jak ma na imię.

Wpisałam mu numer Jade i oddałam się poważnemu zajęciu upijania do nieprzytomności.

- Skąd jesteś, swoją drogą? Wybacz, nie jestem jakimś wielkim fanem girlsbandów czy coś, słucham Metallici i Nirvany.

- Luz. Urodziłam się w Galway, ale potem przenieśliśmy się do Londynu.

- A więc Galway girl. - Poruszył brwiami.

Perrie

- Dziewczyny! - Do salonu weszła Jade. - Musimy jechać do klubu po drugiej stronie miasta, bo ta debilka Leigh-Anne się uchlała.

- Kurwa, czy ona jest normalna? - Jęknęłam.

- Nie. Jedziecie ze mną?

Poszłyśmy do auta i dopiero po około godzinie byłyśmy na miejscu, bo musiałyśmy przejechać całe miasto w szerz.

Ale tego co zastałyśmy w ogóle się nie spodziewałam. Lee siedziała na stołku przy barze, wypijając właśnie kieliszek tequili.

- Mój Boże. - Westchnęłam. Podeszłyśmy do niej. - Ładnie tak bez nas się upijać? Idiotka, jutro lecimy do Holandii, zbieraj się, idziemy do domu. 

- Dziękujemy, że po nas pan zadzwonił. - Odezwała się Jade.

- Do usług. Swoją drogą, ten jej były facet to niezła szuja.

- Znaczy... ideałem nie jest, ale bez przesady. - Mruknęła Becky.

- No, nie wiem jak wy, ale dla mnie facet, który znajduje sobie inną dwa tygodnie po zerwaniu, i to jeszcze modelkę.

- CO?! - Nie mogła uwierzyć Jesy.

- Richard znalazł sobie dziewczynę. Modeleczkę Victoria's Secret. Jakaś kurwa Taylor Slejror Marie coś tam. - Wybełkotała Leigh-Anne.

- O czym ona gada? - Spytałam.

- No tak. W tv mówili. Jakaś Taylor Marie Hill czy coś.

- O kurwa. 

- Jak wytrzeźwieje to się załamie. Dobra, mniejsza, to już nasz problem. Dzięki jeszcze raz. Miłej nocy! - Pożegnała się Becky.

Wróciłyśmy do domu i położyłyśmy Leigh w pokoju gościnnym. Gdy już się z nią uporałyśmy, poszłyśmy do kuchni coś zjeść, a wtedy do pomieszczenia wszedł Richard.

- Nawaliła się? -Pokiwałyśmy głowami. - To wszystko wyjaśnia. 

Chłopak pokazał nam telefon, na którym widniała wiadomość od Lee o treści: "Jkestes kureadsiim piewprznym chyjmem i dyploiem"

- Ekhm. - Odchrząknęłam. - A kim jest... Taylor?

Jeśli atmosfera była gęsta, to teraz można było ciąć ją nożem.

- To moja... coś na kształt... ekhm, dziewczyny.

Pokiwałam głową.

- Idę spać, rano wylatujemy. - Oznajmiłam.

***

Umiem zaśpiewać te szybkie wersy w "Galway Girl", fight me.

Well... umiem też śpiewać Eminema, Nicki i Cardi, ale ćśśś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro