Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22.

Jade

Nie wiem, czy w całym swoim życiu byłam równie zestresowana jak tego dnia. Ochrzaniłam Chris'a, oparzyłam się lokówką i prawie zabiłam Ali ale wszyscy żyją, żeby nie było. Byłam wyjątkowo dumna z wyboru fryzury.

- Jadey? - Mama weszła do pokoju. Byłam już w 100% gotowa. - Wyglądasz tak pięknie. - Przytuliła mnie. - Nie mogę w to uwierzyć. Wydaje się, że dopiero co uczyłaś się chodzić... cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Jestem z ciebie taka dumna.

- Dziękuję. - Przytuliłam ją.

- Kochana, czas nam się kończy, możemy już jechać? Jonathan do mnie wydzwania. - Leigh-Anne weszła do pomieszczenia.

- Jasne, chodźmy. No to... do zobaczenia na ceremonii, dziewczyny!

Auto Leigh było udekorowane kwiatami i wstążkami. Wsiadłyśmy do niego i po paru minutach siłowania się z welonem wyruszyłyśmy. Po drodze zabrałyśmy Jonathana. Cały czas miał pretensje o to, że musi siedzieć z tyłu.

- W porządku? - Dziewczyna położyła dłoń na moim kolanie. Pokiwałam głową. - Cieszę się, że to właśnie Chris. Jesteście przesłodcy, wspaniale razem wyglądacie. Jestem taka dumna. - Uśmiechnęła się.

Byliśmy coraz bliżej. Znaleźliśmy się już na plaży. Lee podjechaław miejsce, gdzie stali nasi przyjaciele.

- Boże, pięknie wyglądasz, Jade! Ty, Leigh-Anne też. - Powiedział Richard. - Jaki jest plan?

- Wysadzamy Jonathana i idziecie pod ołtarz. Ustawiacie się tak, jak się umawialiśmy. Tata Jade już jest? - Spytała ciemnoskóra.

- Tak.

- Czyli nie ma się czym stresować. Będzie dobrze. Będzie dobrze. - Nie wiem czy przekonywała bardziej siebie niż mnie, ale olbrzymia część przygotowań była na jej głowie i chciała, żeby wyszło perfekcyjnie.

Odczekałyśmy chwilę aż wszyscy doszli do ołtarza i dziewczyna ruszyła.

- Już nie ma odwrotu kochana. Wszystkiego dobrego. - Ścisnęła moją dłoń. Czułam jak żołądek mi się zaciska.

Podjechałyśmy pod łuk weselny. Lee zatrzymała auto, wysiadła i pomogła mi z wyjęciem welonu. Później jeszcze raz się do mnie uśmiechnęła i szybko poszła stanąć równolegle do Jonathana, przy ołtarzu. Tata podszedł do mnie i podał mi ramię. Uśmiechnął się do mnie. Ruszyliśmy w stronę ołtarza.

Chris już tam stał. W szarym garniturze z bordowym krawatem, patrzył na mnie ze łzami w oczach.

Myślałam, że się przewrócę. Było mi słabo, gorąco, chciało mi się pić i czułam, jakbym za chwilę miała zwymiotować. Wreszcie doszliśmy do ołtarza. Tata przekazał moją dłoń Chrisowi.

- Wyglądasz przepięknie. - Szepnął.

- Zebraliśmy się tu dzisiaj, aby połączyć węzłem małżeńskim tych dwoje młodych ludzi. - Chwila ciszy. Czułam w uszach, jak bije mi serce. - Miłość nie wybiera. Tych dwoje ludzi zakochali się w sobie zupełnie bez powodu, a już za chwilę pozostaną na zawsze ze sobą połączeni. Przejdźmy zatem do przysięgi. - Mężczyzna wskazał na Becky, Jesy i Perrie, które podeszły z obrączkami.

- Ja, Christopher, biorę Ciebie, Jade, za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci." - Wsunął mi na palec obrączkę, wciąż patrząc mi w oczy.

- Ja, Jade, biorę Ciebie, Christopherze za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci." - Mówiłam, nie odrywając wzroku od jego tęczówek. Drżącymi dłońmi podniosłam obrączkę i włożyłam ją na palec Chris'a. Dziewczyny oddaliły się do ławki.

- Ogłaszam was mężem i żoną, możecie się pocałować.

Chris przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Już czułam spokój.

- Kocham cię, moja żono, Jade Amelio Thirwall-Velez.

*******

God, wiecie jak mi serce waliło jak pisałam ten rozdział? I tym oto sposobem Chrade jest małżeństwem! Nawet nie macie pojęcia, jak się jaram. Żeby uprzedzić wasze pytania, następny rozdział w poniedziałek!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro