21. Wieczór kawalerski
Chris
Dziewczyny pojechały, a po chwili i my wyszliśmy z domu. Czekały na nas przed nim... motocykle. Jonathan wiedział, że zawsze chciałem przejechać się Harleyem.
- Tadamm! Dziewczyny mogą sobie mieć limuzynę, a my mamy Harleye.
- Aha, czyli to o to chodzi? Że zorganizujesz lepszy wieczór od Leigh-Anne? - Spytał Richard.
- Tak, dokładnie o to chodzi.
- U dziewczyn jest jak widzę ostre chlańsko... - Mruknął Joel pokazując nam InstaStory Becky.
- My jeszcze nie wyjechaliśmy, a one są już pijane. - Zaśmiałem się.
- Trza to zmienić! - Postanowił Zabdiel. - Tak w sumie, to czym upiły się Becky i Jesy? Oparami?
- Jeśli piją w limuzynie, gdzie jest stosunkowo mały metraż na rozchodzenie się takich oparów, to... niewykluczone. - Wyjaśnił Johnny.
- Gościu, o czym ty do cholery gadasz?!
- Tak to jest, kiedy brat twojej dziewczyny jest po biol-chemie. - Mruknął Eric. - Możemy jechać?
Jonathan jechał przodem. Dotarliśmy do jakiegoś klubu. Weszliśmy do środka.
No tak. Czego ja się mogłem spodziewać po moim niedorobionym bracie.
Striptizerki. Miałem ochotę przybić mu piątkę. W twarz. Krzesłem.
- No więc tak braciszku będzie wyglądała ostatnia noc twojej wolności! - Jonathan rozłożył ramiona.
- Mhm, cudownie. Walkę z Leigh o najlepszą imprezę już przegrałeś.
- O co ci chodzi? Nie podoba ci się? Piękne kobiety, alkohol...
- Piękne kobiety są aktualnie po drugiej stronie miasta, a poza tym mówiłem: żadnych striptizerek.
- Chris, nie przesadzaj. Poza tym skąd wiesz, co właśnie robi Jade, hm?
- O nie, stary, teraz to przegiąłeś.
- Dobra, sorry, sorry, ale nie powiesz że nie mam racji.
- Nie, nie masz racji.
- Dobra, nieważne, siadajmy.
Wypiliśmy jedną kolejkę, drugą, trzecią.
- A więc, Johnny... - Joel zwrócił się do brata Perrie. - Jesteś ginekologiem, tak?
- No tak.
- A więc... od zawsze o tym marzyłeś? Oglądanie nagich kobiet? - Wybuchnęliśmy śmiechem.
- No... nie do końca. Ale dobrze płacą więc... - Wzruszył ramionami.
- Ty braciszku lepiej opowiadaj co z tobą i Sarah. - Poruszyłem brwiami.
- No... Spotykamy się, już teraz w realu. W życiu nie wpadłbym na to, że może to być siostra Leigh-Anne.
- No a coś więcej...? - Dopytywał Zabdiel.
- Stary, oni dopiero co zobaczyli się na żywo, nie są tobą i Jesy. - Zaśmiałem się.
- Co masz na myśli? - Zaciekawił się brat Richarda.
- Nawet nie próbuj, stary! - Wymierzył we mnie palec.
- To była wielka miłość od pierwszego włożenia! - Zaśmialiśmy się. - Aż Perrie, akurat jedyna trzeźwa ich uciszała.
- No to wszystko jasne, Jesy musiała zajść w ciążę prędzej czy później. - Zaśmiał się Joseph.
- W takim razie założę się, że z tobą i Becky było tak samo, braciszku. - Dźgnął Joela w żebra Luis.
- No... powiedzmy. - Wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
A dalej w sumie byliśmy już tak zalani, że nic nie pamiętam.
Pamiętam jak obudziłem się rano w wannie u nas w domu. Wstałem i z potwornym bólem głowy wyszedłem z łazienki, potykając się o zwłoki chłopaków. W salonie zastałem Richarda oglądającego TV.
- Król imprezy wstał? - Parsknął.
- A ty? Zero kaca, tak... nic?
- Nie piłem za dużo. Obiecałem Leigh-Anne się nie upić zbytnio no i być w stanie przypilnować rozładunku waszego tortu i zobaczyć czy ołtarz wygląda okej.
- Spoko. Alkohol to shit, łeb mi pęka.
- No, nieźle wczoraj zabalowałeś. - Zaśmiał się.
- Błagam, powiedz, że nie zrobiłem nic głupiego. - Jęknąłem.
- Zrobiłeś, i to mnóstwo głupich rzeczy.
- Yhhhhhhhhh... A... - potknąłem się o leżącego na podłodze Joela. - Co konkretnie?
- Pijany ty plus budynek pełen striptizerek to na pewno nie jest dobre połączenie. - Zaśmiał się.
- Że co?!
- Spokojnie, żadnej nie przeleciałeś. Chociaż mało brakowało.
- Nigdy więcej alkoholu, alko to shit.
- Lepiej oddzwoń do Jade, dobija się do ciebie od dwóch godzin.
- To która jest?!
- Trzynasta.
- Jezu... Jade mnie zabije... - Wybrałem numer do dziewczyny.
- Christopherze Bryant Vélez Muñoz, możesz mi powiedzieć dlaczego jest godzina pierwsza po południu, a ja dopiero dostaję od ciebie znak życia?!
- Słoneczko, spokojnie i nie krzycz...
- Możesz mi powiedzieć dlaczego na siedemnaście godzin przed ślubem obściskujesz się na Instagramie z jakąś laską?!
- Że co? Kochanie, ja naprawdę nie mam pojęcia o czym ty mówisz. - Spojrzałem na Richarda, który w zasadzie pokładał się ze śmiechu.
- Nie kochaniuj mi tu teraz! Masz za pół godziny być u nas w mieszkaniu albo żadnego ślubu nie będzie! - Warknęła, po czym się rozłączyła.
- O czym ona gada? - Jęknąłem. Wszedłem na Insta. No istotnie, było tam parę zdjęć które mogły nie spodobać się naszym dziewczynom.
- Co to w ogóle jest za laska? - Mruknąłem sam do siebie.
- Ma na imię Catalina. - Odpowiedział Richard kobiecym głosem.
- Powiedz mi... czy jest jeszcze jakiś powód, dla którego Jade może odwołać ślub?
- I to mnóstwo. Lepiej się ogarnij i jedź, bo ona jest tak wściekła, że sobie nie wyobrażasz.
*********************
W tym miesiącu mija 8 lat od założenia Little Mix. Ten czas leci...
No i wiem, że trochę spóźnione, ale jestem tak bardzo dumna ze statuetek Kids Choice Awards, które zdobyli chłopcy!
Kesha w mediach dla funu, no bo założę się że Chris jak się obudził w tej wannie to miał właśnie to w głowie XDD.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro