Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21. Wieczór kawalerski

Chris

Dziewczyny pojechały, a po chwili i my wyszliśmy z domu. Czekały na nas przed nim... motocykle. Jonathan wiedział, że zawsze chciałem przejechać się Harleyem.

- Tadamm! Dziewczyny mogą sobie mieć limuzynę, a my mamy Harleye.

- Aha, czyli to o to chodzi? Że zorganizujesz lepszy wieczór od Leigh-Anne? - Spytał Richard.

- Tak, dokładnie o to chodzi.

- U dziewczyn jest jak widzę ostre chlańsko... - Mruknął Joel pokazując nam InstaStory Becky.

- My jeszcze nie wyjechaliśmy, a one są już pijane. - Zaśmiałem się.

- Trza to zmienić! - Postanowił Zabdiel. - Tak w sumie, to czym upiły się Becky i Jesy? Oparami?

- Jeśli piją w limuzynie, gdzie jest stosunkowo mały metraż na rozchodzenie się takich oparów, to... niewykluczone. - Wyjaśnił Johnny.

- Gościu, o czym ty do cholery gadasz?!

- Tak to jest, kiedy brat twojej dziewczyny jest po biol-chemie. - Mruknął Eric. - Możemy jechać?

Jonathan jechał przodem. Dotarliśmy do jakiegoś klubu. Weszliśmy do środka.

No tak. Czego ja się mogłem spodziewać po moim niedorobionym bracie.

Striptizerki. Miałem ochotę przybić mu piątkę. W twarz. Krzesłem.

- No więc tak braciszku będzie wyglądała ostatnia noc twojej wolności! - Jonathan rozłożył ramiona.

- Mhm, cudownie. Walkę z Leigh o najlepszą imprezę już przegrałeś.

- O co ci chodzi? Nie podoba ci się? Piękne kobiety, alkohol...

- Piękne kobiety są aktualnie po drugiej stronie miasta, a poza tym mówiłem: żadnych striptizerek.

- Chris, nie przesadzaj. Poza tym skąd wiesz, co właśnie robi Jade, hm?

- O nie, stary, teraz to przegiąłeś.

- Dobra, sorry, sorry, ale nie powiesz że nie mam racji. 

- Nie, nie masz racji.

- Dobra, nieważne, siadajmy.

Wypiliśmy jedną kolejkę, drugą, trzecią.

- A więc, Johnny... - Joel zwrócił się do brata Perrie. - Jesteś ginekologiem, tak?

- No tak.

- A więc... od zawsze o tym marzyłeś? Oglądanie nagich kobiet? - Wybuchnęliśmy śmiechem.

- No... nie do końca. Ale dobrze płacą więc... - Wzruszył ramionami.

- Ty braciszku lepiej opowiadaj co z tobą i Sarah. - Poruszyłem brwiami.

- No... Spotykamy się, już teraz w realu. W życiu nie wpadłbym na to, że może to być siostra Leigh-Anne.

- No a coś więcej...? - Dopytywał Zabdiel.

- Stary, oni dopiero co zobaczyli się na żywo, nie są tobą i Jesy. - Zaśmiałem się.

- Co masz na myśli? - Zaciekawił się brat Richarda.

- Nawet nie próbuj, stary! - Wymierzył we mnie palec.

- To była wielka miłość od pierwszego włożenia! - Zaśmialiśmy się. - Aż Perrie, akurat jedyna trzeźwa ich uciszała.

- No to wszystko jasne, Jesy musiała zajść w ciążę prędzej czy później. - Zaśmiał się Joseph.

- W takim razie założę się, że z tobą i Becky było tak samo, braciszku. - Dźgnął Joela w żebra Luis.

- No... powiedzmy. - Wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.

A dalej w sumie byliśmy już tak zalani, że nic nie pamiętam.

Pamiętam jak obudziłem się rano w wannie u nas w domu. Wstałem i z potwornym bólem głowy wyszedłem z łazienki, potykając się o zwłoki chłopaków. W salonie zastałem Richarda oglądającego TV.

- Król imprezy wstał? - Parsknął.

- A ty? Zero kaca, tak... nic?

- Nie piłem za dużo. Obiecałem Leigh-Anne się nie upić zbytnio no i być w stanie przypilnować rozładunku waszego tortu i zobaczyć czy ołtarz wygląda okej.

- Spoko. Alkohol to shit, łeb mi pęka.

- No, nieźle wczoraj zabalowałeś. - Zaśmiał się.

- Błagam, powiedz, że nie zrobiłem nic głupiego. - Jęknąłem.

- Zrobiłeś, i to mnóstwo głupich rzeczy.

- Yhhhhhhhhh... A... - potknąłem się o leżącego na podłodze Joela. - Co konkretnie?

- Pijany ty plus budynek pełen striptizerek to na pewno nie jest dobre połączenie. - Zaśmiał się.

- Że co?!

- Spokojnie, żadnej nie przeleciałeś. Chociaż mało brakowało.

- Nigdy więcej alkoholu, alko to shit.

- Lepiej oddzwoń do Jade, dobija się do ciebie od dwóch godzin.

- To która jest?!

- Trzynasta.

- Jezu... Jade mnie zabije... - Wybrałem numer do dziewczyny.

- Christopherze Bryant Vélez Muñoz, możesz mi powiedzieć dlaczego jest godzina pierwsza po południu, a ja dopiero dostaję od ciebie znak życia?!

- Słoneczko, spokojnie i nie krzycz...

- Możesz mi powiedzieć dlaczego na siedemnaście godzin przed ślubem obściskujesz się na Instagramie z jakąś laską?!

- Że co? Kochanie, ja naprawdę nie mam pojęcia o czym ty mówisz. - Spojrzałem na Richarda, który w zasadzie pokładał się ze śmiechu.

- Nie kochaniuj mi tu teraz! Masz za pół godziny być u nas w mieszkaniu albo żadnego ślubu nie będzie! - Warknęła, po czym się rozłączyła.

- O czym ona gada? - Jęknąłem. Wszedłem na Insta. No istotnie, było tam parę zdjęć które mogły nie spodobać się naszym dziewczynom.

- Co to w ogóle jest za laska? - Mruknąłem sam do siebie.

- Ma na imię Catalina. - Odpowiedział Richard kobiecym głosem.

- Powiedz mi... czy jest jeszcze jakiś powód, dla którego Jade może odwołać ślub?

- I to mnóstwo. Lepiej się ogarnij i jedź, bo ona jest tak wściekła, że sobie nie wyobrażasz.

*********************

W tym miesiącu mija 8 lat od założenia Little Mix. Ten czas leci...

No i wiem, że trochę spóźnione, ale jestem tak bardzo dumna ze statuetek Kids Choice Awards, które zdobyli chłopcy!

Kesha w mediach dla funu, no bo założę się że Chris jak się obudził w tej wannie to miał właśnie to w głowie XDD.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro