Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 'Say it'

*perspektywa TaeYeon*

Metalowy płot...Bez jakichkolwiek szans na przejście.
Usiadłam zrezygnowana na trawie za domem.
Nie obchodziło mnie to,że była mokra i zimna.
Jedyne czego chciałam to wrócić do SM,które było moją rodziną jakby nie patrzeć.
Jeszcze Beakhyun...Miała być sensacja a jest beznadzieja.
Ten związek miał być inny.
Kogo ja chcę oszukać...
Wcale go nie kocham. To nie jest miłość.
Kiedy na siebie patrzymy to jest to wymuszona uprzejmość.
Nic więcej.
Chciałam mieć kogoś kto by mnie pokochał. Zawsze.
Ale za każdym razem kiedy było to możliwe, traciłam tą szansę.
Poczułam jak łzy napływają mi do oczu.
Brawo ... Pokaż im jaka jesteś słaba.
Otarłam rękawem słone krople i wstałam z ziemi.
Przeszłam się jeszcze po ogrodzie szukając jakiegokolwiek wyjścia z posesji.
- Mogę autograf? - usłyszałam za sobą i prawie zderzyłam się z czekoladowowłosym chłopakiem. Kąciki ust miał uniesione do góry.
Cofnęłam się.
- Nie bój się. Nic Ci nie zrobię. - wydawał się przyjazny.
- Nie boję się.- odparłam patrząc na niego nieufnie.
- Przestraszyłem Cię?
- Trochę...Co Ty tu właściwie robisz? - chłopak znów się uśmiechnął.
- Mam coś dla T.O.P'a. - odwrócił się w stronę drzwi wejściowych. - A przy okazji, jestem Ken. - rzucił obracając głowę przez ramię.

Przystojny,całkiem miły i napewno nie taki oziębły jak T.O.P.
A mimo to, nie miał tej charyzmy co mój oprawca.
- Czekaj! - chwyciłam go za ramię. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. - Zabierz mnie stąd... Zapłacę Ci i moja wytwórnia też.
Czekoladowowłosy spojrzał na mnie ze współczuciem.
- Chciałbym pomóc, śliczna... Niestety lubię swoją twarz i ogólnie życie. Wolałbym nie narażać się T.O.P'owi. - odparł chłopak i zniknął w drzwiach wejściowych.
On naprawdę był jedyną moją nadzieją.
To byłby grzech nie wykorzystać tego w jakiś sposób.
Mój wzrok padł na granatowego Nissana GT-R.
Nawet jeśli jest zamknięty, warto spróbować.
Podeszłam do auta i otworzyłam drzwi.
Prychnęłam.
Nie zamknął samochodu.
Wpakowałam się do tyłu i skuliłam.
Teraz pozostało mi jedynie czekać aż przyjdzie.
Później będę się martwić co dalej.

Drzwi samochodu się otworzyły i wsiadł Ken.
W ręce trzymał spory plik banknotów.
Interes to jednak interes i jest ważniejszy niż choćby moja wolność.
Dlatego nie chciał się narażać T.O.P'owi.
Czerpał zysk z dobrych relacji.
Samochód ruszył a ja miałam ochotę krzyknąć ze szczęścia.
Auto wyjechało z posesji i ruszyło dalej wąską drogą.
Ken wystukiwał smukłymi palcami rytm piosenki EXO.
Moje serce zadrżało. Od dwóch tygodni nie byłam tak blisko wolności.
Spojrzałam znów na chłopaka.
Ciekawe czy był szczęśliwy.
Czy miał kogoś kogo mógł kochać z wzajemnością.
Po co ja do tego wracam skoro mnie to tak boli...
Ku mojej uciesze Ken zatrzymał się na stacji. Zatankował i poszedł zapłacić.
Natychmiast wysiadłam z auta i pobiegłam przed siebie.
Pech chyba chciał, że czekoladowowłosy zatrzymał się na jakimś uboczu.
Przeszłam przez jezdnię i skręciłam w prawo.
Bajecznie.
Ciemna uliczka.
Kręcąc głową ruszyłam przed siebie.
Szłam powoli,ostrożnie.
Oddychałam prawie bezgłośnie.
- Czy Ty naprawdę myślałaś, że mnie przechytrzysz? Jesteś niesamowicie naiwna i musisz się jeszcze wiele nauczyć. - zza rogu wyłoniła się męska sylwetka.
Chciałam uciekać, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
Mężczyzna zdjął kaptur.
Wszystko wróciło do punktu wyjścia.

*perspektywa T.O.P'a*

- Nie dziwię się ,że uciekła. - skwitował TaeYang. Nadal miał do mnie żal i w pełni mi się to należało.
Nie potrafiłem nawet na niego spojrzeć.
Miał rozwalony łuk brwiowy i złamany nos, dzięki mnie.
Przyjacielowi.
Sam czułem, że zawiodłem.
- Ja też. Byłem okropny, ale to minęło. Przepraszam. - wstałem i spojrzałem na każdego z chłopaków.
- Co się stało, to się stało. Jesteśmy przyjaciółmi i dlatego sobie wybaczamy. - GD uniósł kieliszek.
- Za lojalność. - stukneliśmy się kieliszkami.
- Ken dostarczył broń i sprzęt do włamania się do układu kamer.
- Najpierw trzeba się jakoś włamać na teren rezydencji. - rzucił Seungri.
- To akurat będzie proste, bo ma dość niski garaż z tyłu domu. Wystarczy podsadzić jednego z nas na płocie i już będzie na dachu.
- Sprytnie. - uśmiechnął się kącikiem ust Daesung.
- To skoro wiemy już tyle... Kiedy akcja? - spytał GD bawiąc się kieliszkiem.
- Jest aktualnie mnóstwo wyścigów i to z dużą stawką... - wtrącił Daesung.
- Za tydzień. - oznajmiłem.
Ekipa przyjęła to z uśmiechem na ustach.
- Zdajesz sobie sprawę z tego ,że za tydzień ścigasz się z Min Yoongim?
Zaklnąłem pod nosem.
- W sobotę?
- Dokładnie.
- No szlag. - potarłem twarz rękami.
- Proponuję Ci jednak stawić się na tym wyścigu. Sam wiesz jaki jest Yoongi. - pokiwałem głową. Daesung miał rację.
Nie mogło mnie nie być na torze w sobotę.
To nie ulegało wątpliwości.
Wyszedłem z domu i usiadłem na murku przed garażem.
Wyciągnąłem paczkę papierosów i zapaliłem jednego.
Wypuszczałem dym z płuc i myślałem.
Co musiałbym zrobić żeby ona się przekonała o tym,że ja robię to dla jej dobra.
Zgniotłem niedopałek butem.
Muszę się odstersować.
Mój genialny mózg podsunął mi jeden pomysł.
Klub.

Prowadziłem samochód delikatniej niż zawsze.
TaeYeon siedziała obok mnie rzucając mi ukradkowe spojrzenia.
Chyba była zdziwiona.
Cieszyłem się tym,że znalazłem coś, czym mogę przekonać ją do tego, że moje życie jest lepsze.
- Gdzie jedziemy?
- Liczysz na odpowiedź? - zamilkła i zaczęła bawić się rękami.
Nie czułem żadnych wyrzutów sumienia przez to , jak ją traktowałem.
Nie zrobiłem jej żadnej krzywdy.
Tyle wystarczy.
Nie muszę wokół niej skakać.
- Mógłbyś mi jednak powiedzieć skoro kazałeś mi się tak ubrać. - powiedziała blondynka wskazując na swoją rozkloszowaną, czarną sukienkę.
Muszę podziękować HoRi, że pomyślała o czymś bardziej eleganckim.
- Mógłbym. - pokiwałem głową.
Uniosła brwi.
- To nie oznacza, że Ci powiem. - zaśmiałem się.
Dziewczyna założyła ręce na piersiach i już się do mnie nie odezwała.
Dotarliśmy pod miejsce naszej zabawy wcześniej niż reszta.
- Klub? - blondynka otworzyła usta ze zdumienia.
- Chodź.
Wysiadłem z auta i pomogłem wysiąść TaeYeon. Była w szoku.
- Posłuchaj. Jesteś tu ze mną i się mnie trzymasz. Gdyby ktoś się do Ciebie przywalał to jakby co jesteś moją dziewczyną. - powiedziałem jej do ucha. Pokiwała głową a ja wziąłem ją za rękę.
Ochroniarz od razu mnie wpuścił. Muzyka grała głośno. Skierowałem się do wynajętej loży dla mnie i chłopaków.
Reszta mojej ekipy pojawiła się parę minut po mnie.
- To co, pijemy? - spytał z szerokim uśmiechem Dragon.
- Ja zawsze. - uśmiechnąłem się pod nosem.
- Przegrywy TaeYang i Daesung nie piją. - zaśmiał się Seungri i wypił drugiego shot'a.
Po trzeciej kolejce shotów mieliśmy już wybitnie dobry humor.
Nawet nie zwróciłem uwagi na brak TaeYeon.

_____________________________________

Mój słodki Jezu nie mogę przestać słuchać 'Lotto' <3
Rozdział pisany pod wpływem chwili , można by rzec.
Podoba się?
Komentarz,follow i gwiazdka mile widziane :D

Do następnego 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro