Rozdział 25 'Unforgiven evil'
Przeczytajcie notkę pod rozdziałem, WAŻNE ;)
*perspektywa TaeYeon*
Życie jest grą, którą każdy musi przejść sam w zupełnie inny sposób.
Czasami jednak gdy upadasz i wpadasz w zasadzkę zastawioną przez los ktoś musi Ci pomóc.
Podać Ci rękę i dać wsparcie.
Musisz zaufać tej osobie.
Uwierzyć, że może Ci pomóc chociaż twój umysł mówi, że jesteś na dnie.
Słyszysz 'Nie masz szans. To koniec'.
Próbujesz walczyć, ale szarpiąc się z losem, ranisz samego siebie.
Z drugiej strony masz serce, które nieustannie podtrzymuje w tobie nadzieję.
Pokazuje Ci, że nie wszystko stracone.
Chociaż twoje szanse są niewielkie to nie możesz się poddać.
Nie możesz odpuścić.
Teraz musisz uważnie posłuchać rozumu i serca.
Wsłuchać się w ich rady i wyciągnąć wnioski.
Zrozumieć je.
Znaleźć w nich sensowne rozwiązania.
Przemyśleć na spokojnie każdy wariant.
Gorzej jeśli twój czas dobiega końca a Ty nadal nie wiesz co wybrać.
Kiedy nie masz czasu na trzeźwe myślenie.
Musisz zadecydować.
Wybór należy do Ciebie.
Tylko pytanie brzmi: Czy będzie on słuszny?
*perspektywa T.O.P'a*
Została godzina.
Nie potrafiłem wytrzymać w fotelu.
Z każdym przejechanym kilometrem czułem narastające napięcie.
Z jednej strony był lęk.
Nie miałem pojęcia co wymyślił Jeong Sik i w jakie bagno mogłem się wpakować.
A z drugiej ogromna ulga i radość.
To dla niej robiłem to wszystko.
Chciałem powiedzieć jej, że już jest dobrze i zawsze będzie.
Złożyć obietnicę, której tym razem dotrzymam.
Bez niej byłem nikim.
Potrzebowałem jej.
To nie ulegało wątpliwości.
Spojrzałem po śpiących chłopakach.
Zazdrościłem im, że mogą teraz spać spokojnie a w ich głowach nie toczy się bitwa.
Byli silniejsi ode mnie, bo nie mieli słabości.
Przyznaję, że miłość pokazuje nasze słabości, ale przez to, że je poznajemy, jesteśmy silniejsi.
Ze wszystkiego płynie jakaś lekcja.
Każdy dzień uczy nas czegoś nowego.
Niezależnie od tego ile masz lat, pieniędzy, jak wyglądasz.
Człowiek uczy się przez całe życie.
Błąd popełniasz kiedy uważasz, że wiesz już wszystko.
Nigdy nie masz pewności czy los nie zgotuje Ci sytuacji, z którą sobie nie poradzisz.
Nie wiesz tego, nikt nie wie.
Właśnie ja popełniłem ten błąd.
Myślałem, że nic się nie zmieniło, że już nic mnie nie zaskoczy.
Popatrzcie jak skończyłem.
Jak ostatni idiota.
Do tej pory myślałem, że obojętnością można walczyć ze wszystkim.
Tylko, że to nieprawda.
Bo niby dlaczego nie mógłbym zostawić jej na pastwę tego psychopaty?
Co mnie powstrzymuje?
Tutaj odpowiedź jest tylko jedna.
Miłość.
Nic innego nie jest w stanie tak Cię zmienić jak miłość.
Umiejętność kochania jest jedną z najwspanialszych rzeczy jakie potrafimy jako ludzie.
I mówię to ja, Choi SeungHyun.
Czasem słabość to po prostu niewybaczone zło.
Coś co z biegiem czasu stało się twoim czułym punktem.
Tak się stało z TaeYeon.
Niewybaczyłem podjętej przez nią decyzji i teraz straciłem ją.
Poczułem się słaby.
Sytuacja w jakiej się znalazłem idealnie opisuje to stwierdzenie.
Pod postacią słabości kryje się niewybaczone zło.
Mój mózg powinien odpocząć, bo zaczynam myśleć zbyt fizoloficznie.
Jeszcze chwila i nie będę wiedział jak trzymać pistolet.
Szturchnąłem łokciem Seungriego.
- Co jest? - spytał zaspanym głosem chłopak, przecierając oczy.
- Za dwadzieścia minut będziemy na miejscu. Daj mi się już zdrzemnąć.
- Dobra. - ziewnął brunet i uszczypnął się w policzek. Zjechałem na pobocze i zmieniłem się miejscami z Seungrim.
Oparłem głowę o fotel i zamknąłem oczy.
Nie umiałem zrelaksować się, ale musiałem zasnąć.
Odpocząć.
Natłok emocji i zmęczenie to zdecydowanie zła mieszanka.
Mogłem pozbyć się chociaż jednego czynnika tak źle wpływającego na moją psychikę.
Skupiłem swoje myśli na wspomnieniu zza czasów kiedy byłem z nią tak blisko.
Jeszcze będzie tak samo.
Zrobię wszystko żeby było.
*perspekrywa TaeYeon*
Zaprowadzono mnie do małego, jasnego pomieszczenia, które okazało się być łazienką.
Moje oczy musiały przyzwyczaić się do światła zanim zarejestrowały obraz.
Dano mi dziesięć minut więc jak najszybciej weszłam pod prysznic i zmyłam z siebie cały brud.
Szorowałam się tak dokładnie aż poczułam pieczenie na skórze.
Starałam się pozbyć wszystkich złych wspomnień za pomocą mydła i gąbki.
Wytarłam się szybko ręcznikiem i wysuszyłam włosy.
Dostałam nawet nowe ubrania, które pośpiesznie na siebie nałożyłam.
Wymyłam zęby i znalazłam w sobie siłę aby spojrzeć w lustro.
To nie byłam ja.
Osoba w lustrze to nie była Kim TaeYeon.
Wyglądem przypomnałam śmierć.
Siniaki, oparzenia, okaleczenia, wory pod oczami i wyblakłe tęczówki.
Czułam jakbym spojrzała na inną osobę.
Przygaszone oczy tak szczęśliwej niegdyś dziewczyny.
Zasłoniłam usta ręką.
Chwilę później wyciągnięto mnie z pomieszczenia i zaprowadzono do innej części budynku.
Nie byłam tam jeszcze.
Szłam cicho ze spuszczoną głową, wiedząc, że przegrałam.
Nie było ratunku, ucieczki czy pomocy.
Nie było już niczego.
Mówią, że zejście do piekieł jest proste, ale dużo trudniejsze jest wydostanie się z nich.
Mają rację.
Sama się przekonałam.
Jeśli kiedykolwiek będę mogła wynagrodzić SeungHyunowi to co zrobiłam, poruszę niebo i ziemię żeby to zrobić.
Przepraszam, dziękuję i kocham Cię.
*perspektywa T.O.P'a*
Młody brunet przemierzał przecznicę po przecznicy.
Spieszył się.
Wzywała go jego najlepsza przyjaciółka.
Dla niej był w stanie rzucić wszystko, co aktualnie robił, po to żeby z nią być i ją wysłuchać.
Kim TaeYeon była dla niego najważniejszą osobą na świecie.
Chłopak dotarł pod apartament dziewczyny i otworzył drzwi.
Miał klucze i nie potrzebował domofonu.
Wystarczyło zaufanie dziewczyny.
Uśmiech nie schodził z twarzy chłopaka do momentu aż zobaczył wyraz twarzy swojej przyjaciółki.
- Coś się stało? - spytał brunet wchodząc do mieszkania blondynki.
Dziewczyna spojrzała na niego chłodno.
Nigdy nie patrzyła na niego w taki sposób.
- Klucze. - oznajmiła władczym tonem TaeYeon.
Chłopak otworzył ze zdziwieniem usta.
Blondwłosa popędziła go ruchem ręki.
- Ale TaeYeon... - wydukał brunet.
- Oddaj klucze. - młody SeungHyun położył przedmiot na dłoni przyjaciółki.
- Świetnie a teraz wyjdź. - TaeYeon spojrzała na niego z obojętnością i wskazała mu drzwi.
Chłopak miał ochotę uszczypnąć się w policzek żeby sprawdzić czy nie śni.
- Dlaczego? - spytał.
- Nigdy nie byłeś mi potrzebny. - te słowa wystarczyły.
Brunet wyszedł i trzasnął drzwiami.
A więc taka była prawda.
Obudziłem się gwałtownie i uderzyłem głową w szybę.
- Spokojnie. - usłyszałem głos Seungriego.
Polecam włączyć piosenkę.
Opuszczony hangar to zdecydowanie najlepsze miejsce na kryjówkę.
Wszyscy omijają takie miejsca szerokim łukiem.
GD rozjerzał się uważnie jakby szukał snajperów.
Wydawało mi się, że nie przesadzał.
Czułem na sobie czyjś wzrok.
Miałem dziwne przeświadczenie, że ktoś nas obserwował.
- Jest wybite. - zauważył Seungri wskazując na okno nad małym zadaszeniem.
- Idziemy. - rzuciłem i podciągnąłem się na krawędzi blachy.
Chwilę później całą piątka byliśmy w budynku.
- Okej, hangar jest ogromny i proponuje się rozdzielić. - powiedziałem a TaeYang kiwnął głową. - GD, weź ze sobą Daesunga i TaeYanga. - dodałem a blondyn ruchem ręki pokazał, którą część hangaru bierze.
Ruszyłem w przeciwnym kierunku a Seungri pobiegł za mną.
Młody chyba doznał lekkiego szoku.
Zazwyczaj działałem z GD, ale tym razem postanowiłem dać szansę na wykazanie się Seungriemu.
Po za tym, on czuje się podobnie do mnie.
Stracił przyjaciółkę i mimo, że się do tego nie przyznał, to wcale nie jest szczęśliwy.
Jego również rozrywają emocje.
Mam w nim wsparcie.
Wychyliłem się zza zakrętu, mierząc do potencjalnych przeciwników.
Na szczęście nikogo tam nie było.
- Mam wrażenie, że słyszę coś. - szepnął brunet nasłuchując uważnie.
Wystarczyło mi usłyszeć jej słaby głos by ruszyć przed siebie z zamiarem zabicia każdego kto stanie mi teraz na drodze.
*perspektywa TaeYeon*
Mężczyzna przechodził się przede mną z uśmiechem, bawiąc się pistoletem.
Siedziałam zrezygnowana na krześle.
Wiedziałam, że to koniec.
Za chwilę moja historia się skończy.
Być może nie poznałam w życiu wszystkiego, ale nauczyłam się jednej bardzo ważnej rzeczy.
Nigdy nie zostawiaj ukochanych osób, nigdy ich nie krzywdź.
Nawet jeśli ktoś będzie kazał Ci postąpić inaczej, powiedz 'nie'.
Teraz to wiedziałam.
Trochę za późno.
Za późno przyznałam się do wszelkich zmian, które zaszły w moim życiu.
Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że jednak jest inaczej.
Lepiej.
Bałam się, że jeśli nie naprawię tego co zniszczyłam wcześniej, to nie będę mogła żyć w inny sposób.
Po raz kolejny zostawiłam osobę, która była całym moim światem.
Żadne słowa nie były w stanie oddać tego co czułam.
I dopóki nie poczujecie oddechu śmierci na swoim karku a w waszej podświadomości nie pogodzicie się z końcem, to nie będziecie wiedzieć jak się czułam.
Kiedyś byłam silna a potem spotkałam jego i wszystko się zmieniło.
- Jak Ci się podoba perspekrywa śmierci? Boisz się? - spytał z kpiącym uśmiechem brunet.
- Po co mam odpowiadać skoro sam doskonale wszystko wiesz? - rzuciłam obojętnym tonem.
Nie pokazuj emocji do końca.
Nie możesz.
Mężczyzna włożył pocisk do magazynku.
W tym samym momencie usłyszałam strzały padające zza zamkniętych drzwi.
- Ah, jednak wszystko poszło zgodnie z planem.
*perspektywa T.O.P'a*
Nie brałem pod uwagę żadnej innej opcji niż strzał.
Szedłem i zabijałem każdego, kto stanął mi na drodze.
Załatwiłem dwóch strażników pilnujących drzwi, zza których dochodziły głosy.
Seungri kiwnął głową na znak, że mnie osłania.
Kopniakiem otworzyłem drzwi.
To była chwila, sekunda.
Spojrzałem na nią.
Przerażoną, wychudzoną i smutną.
Poczułem wściekłość.
Doskoczyłem do dziewczyny i wymierzyłem w Jeong Sika, który jedynie parsknął śmiechem.
Seungri zaszedł mężczyznę od tyłu i przyłożył mu pistolet do głowy.
- Jeśli zaczniecie strzelać ona zginie. - oznajmił ze spokojem mężczyzna trzymając palec na spuście pistoletu.
Patrzyłem na tego potwora z mordem w oczach i jedyną słuszną opcją wydawało mi się zabicie go.
Czemu jeszcze tego nie zrobiłem?
- Zabiję Cię, powoli i bardzo boleśnie. - wysyczałem nadal mierząc w niego bronią.
Zapłaci mi za to, co jej zrobił.
Śmierć to śmierć, ale sprawię iż będzie ona bolesna.
Strzelę tam gdzie boli najbardziej.
A potem go dobiję.
- Nie zdążysz. - odparł całkiem spokojnie mężczyzna.
- Co... - nie dokończyłem. To był ułamek sekundy i on szczelił.
Później sam wymierzyłem mu strzał prosto czoło wraz z Seungrim, który zrobił to w tym samym momencie.
Wszystko działo się jak przez mgłę.
Patrzyłem na krew barwiąca materiał koszulki dziewczyny.
Rozpaczliwie przyłożyłem ręce starając się zatamować krwawienie.
Blondynka zbladła, jej oczy zaczęły się zamykać.
- Patrz na mnie! - wykrzyczałem starając się jej pomóc. - Potrzebuję Cię, nie możesz mnie zostawić. - powiedziałem dławiąc się łzami.
Nawet nie wiedziałem kiedy przestałem je tamować.
- Kocham Cię, SeungHyun. Przepraszam... - wyszeptała dziewczyna a jej powieki się zamknęły.
Z mojego gardła wyrwał się krzyk mieszany ze szlochem.
To się nie działo naprawdę.
To nieprawda... Proszę, ona nie może mnie zostawić.
Błagam...
_________________________________________
To był ostatni rozdział...
Historia dobiegła końca :c
Podziękowania złożę wam w epilogu, który pojawi się niedługo ;*
Nie zdradzę jakie będzie zakończenie, bo tak będzie ciekawiej ;)
Jestem dumna z tego co powstało i cieszę się, że zdobyło to całkiem spore zainteresowanie ;3
Pozdrawiam, kochani 💕
Ps. Wyczekujcie epilogu ^_^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro