Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24 'Loser'

*perspektywa T.O.P'a*

Załadowałem torbę z bronią do samochodu.
Zamknąłem bagażnik i wsiadłem do auta.
Odpaliłem i ruszyłem.
Pojazd wyjechał z terenu posesji a ja zamknąłem bramę.
Była czwarta na ranem kiedy wjechaliśmy na autostradę.
Mało samochodów jak na wiecznie zatłoczone autostrady.
Sprawnie zmieniłem biegi i przyspieszyłem.
Inne pojazdy zjeżdżały mi z drogi.
Chyba ludzie byli świadomi, że nie jestem przeciętnym kierowcą.
Byłem kimś więcej.
Męczyło mnie, że wpakowałem się w sytuację z której nie było wyjścia.
Tak jak sobie zaplanował Jeong Sik tak się działo.
Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy z tego jaki jest sprytny.
Poprawka, nie chciałem dopuścić do siebie takiej myśli.
Gdybym nie był taki dumny wszystko mogłoby się potoczyć inaczej.
Może bym tyle nie stracił.
Żałuję, że przyznałem się do zmian przed samym sobą dopiero teraz.
Kim jestem, skoro nie ma ani zimnego T.O.P'a ani dobrego przyjaciela SeungHyuna?
Zresztą nie mogę się już zadręczać pytaniami, na które nikt mi nie odpowie.
Życie napisało mi taki scenariusz i musiałem się z tym pogodzić.
Skupiłem swój wzrok na drodze.
Teraz liczyła się tylko prędkość i ja.

*perspektywa TaeYeon*

Nie miałam pojęcia, która jest godzina.
Straciłam rachubę, ale mój zmęczony organizm podpowiadał mi, że nadeszła pora snu.
Podeszłam do koca, który leżał w kącie pokoju.
Tylko tak mogłam się ogrzać.
Nie dostałam nic więcej. Spojrzałam na siebie. Moje ubrania były podarte, zlepione krwią i brudne.
Ciekawe czy będę jeszcze w stanie wyglądać tak jak kiedyś?
Burczało mi w brzuchu, ponieważ kolejny raz szłam spać głodna.
Schudłam i to sporo.
Czułam to i nawet nie potrzebowałam wagi.
Spojrzałam na talerz, na którym rano leżała sucha kromka chleba.
Nic już mi nie zostało.
Walcząc z łzami, skuliłam się na kocu i przykryłam jego skrawkiem.
Głód wcale nie był najgorszym co mnie tutaj spotkało.
Najgorszy był fakt, że straciłam całą nadzieję.
To miejsce, ci ludzie sprawili, że nie potrafiłam myśleć pozytywnie.
Jedyne co odczuwałam to strach.
Ostatnio zauważyłam, że nie bałam się samej śmierci, bo ona przyniosłaby mi ulgę.
Bałam się nieznanego.
Nie wiedziałam co będzie dalej i chyba przez to odczuwałam strach.
Mogłam skończyć inaczej, ale jednak byłam za głupia.
Zbyt uparta.
Chciałabym go jeszcze zobaczyć, ale wątpię, że będzie mi to dane.
Przytuliłam dłonie do klatki piersiowej i zagryzałam wargi.
Czy wycierpiałam już wystarczająco?
Czy kara będzie wystarczająca dopiero jeśli już go nie zobaczę?

Obudził mnie kopniak w brzuch.
Zawyłam z bólu i otworzyłam oczy.
- Wstawaj. - rozkazał zimnym tonem jakiś mężczyzna.
Nie rozpoznawałam żadnego z nich oprócz ich szefa.
Tego, który zafundował mi takie piekło.
Mam nadzieję, że kiedyś sam w nim skończy.
Powoli podniosłam się z ziemi i stanęłam na drżących nogach.
Mężczyzna złapał mnie za włosy i popchnął w stronę wyjścia.
Czułam się jak przedmiot, nie jak człowiek.
Zostałam rzucona na kolana i zamknięta w ciemnym pomieszczeniu.
Odgarnęłam brudne włosy z twarz i wstałam.
W tym samym momencie zaświeciło się światło.
On już tam stał.
Z nożem w ręce.
Momentalnie cofnęłam się pod ścianę.
- Nie bój się, zrobimy Ci tylko mały tatuaż.
Mój mózg wrócił do pewnego wydarzenia.
Ofiary pewnego seryjnego mordercy miały wycinane na skórze napisy.
Zawsze to było jego przesłanie dla innych ludzi.
Cholera, jak mogłam wcześniej tego nie skojarzyć.
Zaczęłam rozpaczliwie szukać drogi ucieczki.
Nie chciałam być częścią jego chorej gry.
- Nikt Cię już nie uratuje. - zaśmiał się szyderczo mężczyzna.
Za nim zdążyłam wykonać choćby ruch, złapał mnie i wstrzyknął coś w rękę.
Dalej nic nie pamiętam.

*perspektywa T.O.P'a*

Zatrzymaliśmy się na postoju.
TaeYang z Seungrim poszli zapłacić za paliwo i kupić coś do jedzenia a ja z GD poszliśmy zapalić.
Dae został w aucie.
Włożyłem na nos okulary i odpaliłem papierosa.
GD uśmiechnął się cwanie i uformował dym w kółeczko, po czym wdmuchnął w nie kolejne.
Powstrzymałem prychnięcie.
- Po prostu pal a nie popisuj się. - rzuciłem odchylając głowę w bok żeby wypuścić dym z ust.
- Zazdrościsz co?
- Czego? Może wzrostu? - zaironizowałem a blondyn prychnął pod nosem.
Pokręciłem ze śmiechem głową.
Zebrało mi się na sarkastyczność.
W milczeniu dopaliliśmy papierosy i ruszyliśmy w stronę samochodu.
Wsiadłem do środka.
- Dobrze, że skończyliście. Hot dogi by wystygły. - powiedział Seungri i wręczy mi bułkę.
Jak na stację benzynową to smak mojego posiłku był całkiem niezły.
Kiedy zjadłem, przekręciłem klucz w stacyjce i ruszyłem.
Chwilę później znów jechaliśmy autostradą.
Spojrzałem na zegarek.
Jeszcze tylko parę godzin i nigdy więcej nie będę  czuł się tak beznadziejnie.
Wraz ze spojrzeniem na jej twarz, wróci mój sens życia.
Wiedziałem o tym.
To było silne przeświadczenie, ona była moim sensem istnienia i całą egzystencją szczęścia.
Lepszym kawałkiem mnie.
Pytanie brzmiało: Czy ona mi wybaczy, że wpakowałem ją w takie gówno?
Czy będzie w stanie to zrobić?
A może znowu mnie zostawi.
Wcześniej nie brałem takiej opcji pod uwagę,  ale teraz wydawało mi sie to dość sensowne.
Znajomość ze mną nie przyczyniła się do niczego dobrego w jej życiu.
Chciałem wierzyć, że ona sądzi inaczej.

*perspekrywa TaeYeon*

Obudziłam się w ciemnościach.
Nic nowego.
Próbowałam się poruszyć, ale nastąpiła powtórka z rozrywki.
Znowu skrępowano mi kończyny.
Zrezygnowana przestałam się szarpać.
Kiedy już całkiem się wybudziłam i zaczęło do mnie docierać co stało się wcześniej, próbowałam pooglądać niektóre części ciała.
Bałam się, że on już mnie oznaczył w jakiś sposób.
No i się nie pomyliłam.
Moje obawy sie potwierdziły gdy mój wzrok padł na obojczyk.
Nawet w ciemności widziałam, że jest tam coś czego wcześniej na pewno nie było.
Czyli nie zostało mi wiele czasu.
On mnie niedługo zabije.
Nie wiedziałam co zrobić.
Czułam się jak bezbronne dziecko, które nie potrafi się samo obronić.
To miejsce i sytuacja w jakiej się znalazłam sprawiły, że doceniłam to co miałam kiedyś.
Czasy, w których byłam szczęśliwa wydawały mi się teraz odległe.
Jeśli mam skończyć martwa, chciałabym żeby on wiedział co do niego czuję.
Może to egoistyczne, ale nie mogłabym odejść bez takiego wyznania.
Odchyliłam głowę w tył.
Czy to naprawdę koniec?
Nie miałam już nawet siły płakać.
Przegrałam.

______________________________________

Yup wreszcie udało mi się coś  napisać! ^.^

Smutno mi, bo już niedługo koniec i mam wewnętrzny dylemat.
Pokochałam to opowiadanie jak własne dziecko i ciężko mi będzie je zakończyć :(

Dziękuję wam za to, że jesteście i czytacie ❤

Pozdrawiam i do następnego 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro