Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19 'Bad'

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem :)

*perspektywa T.O.P'a*

Nie chciałem sprawić jej przykrości tym cholernym pytaniem.
Nie chciałem by płakała przeze mnie.
Chciałem żeby po prostu była ze mną szczera.
Przewróciłem się na plecy i wbiłem wzrok w sufit.
Już dzisiaj dowiem się czy ona ze mną zostanie.
Mógłbym mówić, że mi to obojętne, ale skłamałbym.
Zbyt twardo stąpałem po ziemi żeby próbować oszukać samego siebie.
Ciągłe udawanie, że wszystko jest mi obojętne  nic nie da.
Inni myślą, że jest dobrze, ale to nie sprawi, że  będę czuł się lepiej.
Tylko przy niej czułem, że jest dobrze.
Jakbym odnalazł dawno stracony sens życia.
Nie wiem kiedy, ale zacząłem się obawiać, że znowu go stracę.
Nigdy więcej nie chciałem być cieniem samego siebie.
A przy niej byłem tamtym SeungHyunem.
Pokazałem jej tak wiele, musiałem jedynie to przypieczętować czymś naprawdę ważnym.
Wystarczyło mi kilka sekund i już wiedziałem co powinienem zrobić.
Podniosłem się z łóżka i przeszukałem pokój w celu odnalezienia teczki.
Odnalazłem ją w jednej z szuflad mojego biurka.
Zanim jednak zabrałem się za otwarcie teczki, chciałem znaleźć jakąś koszulkę.
Wyszarpałem z szafy szary t-shirt i naciągnąłem ubranie na nagi tors.
Wróciłem do biurka i otworzyłem teczkę.
Znalazłem hormonogram prezesa SM i z zadowoleniem stwierdziłem, że ma on dzisiaj całkiem spokojny dzień.
Byłoby naprawdę niemiło, gdyby ktoś mu go zepsuł.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
Byłem zły, fakt.
Tyle iż sęk w tym, że on był dużo gorszy.

Wypiłem kawę do końca i zerwałem się z miejsca.
Seungri spojrzał na mnie z nad miski.
- A Tobie co się stało? - spytał zdziwiony brunet, zeskrobując czekoladowe płatki z brzegów miski.
- Roznosi mnie ... Gdzie jest ten TaeYang?
Każ tu takiemu coś zniszczyć to zniknie na trzy godziny. - przeczesałem palcami włosy i znów spojrzałem na zegar.
- Nadal się zastanawiam, skąd Yugyeom wytrzasnął takiego wirusa.
- Jest w tym dobry, aczkolwiek mógł mnie uświadomić wcześniej, że wirus potrzebuje kilku godzin do aktywacji.
Mam nadzieję, że wszystko się zepsuje do powrotu Kim Young Mina. - powiedziałem a Seungri kiwnął głową.
Na dole pojawiła się TaeYeon.
Wyglądała źle, jej widok napełnił mnie troską.
Skarciłem się w myślach.
Ona tego nie potrzebuje, przestań T.O.P.
- Macie może coś przeciwgorączkowego? - spytała zachrypniętym głosem blondynka.
Ułamek sekundy wystarczył bym znalazł się obok niej.
Przyłożyłem dłoń do jej czoła.
Było ciepłe.
Spojrzałem na w oczy dziewczyny, które były lekko spuchnięte.
Odgarnąłem kosmyk włosów z twarzy dziewczyny i odsunąłem rękę od jej czoła.
Czułem się winny.
Szybko znalazłem lek przeciwgorączkowy i oddelegowałem TaeYeon spowrotem do łóżka.
- Jasna cholera... - westchnąłem cicho i wyjąłem kubek z szafki, po czym nastawiłem wodę na herbatę.
Seungri przeszedł obok mnie i lekko szturchnął barkiem.
Odwróciłem się do chłopaka, ale on zniknął w wyjściu posyłając mi konspiracyjny uśmiech
Kręcąc głową wróciłem do parzenia herbaty.

*perspektywa TaeYeon*

Mogłam jedynie sobie pogratulować inteligencji.
Powinno być dla mnie jasne, że nie przesiaduje się przy otwartym oknie.
Szczególnie, kiedy jest już listopad.
Nakryłam się kołdrą i ułożyłam głowę na poduszce.
Spojrzałam na tabletkę, którą trzymałam w dłoni.
Nawet nie mam jak jej popić.
Jęknęłam z frustracji i wygrzebałam się z łóżka.
W momencie gdy moje stopy dotknęły ziemi, otworzyły się drzwi.
Spojrzałam w tamtą stronę.
- Połóż się. - usłyszałam delikatny głos T.O.P'a.
Chłopak usiadł na moim łóżku i podał mi kubek z gorącą herbatą.
Z wdzięcznością przyjęłam napój i małymi łyczkami popiłam tabletkę.
- Dziękuję. - szepnęłam patrząc na bruneta.
Jego kąciki ust praktycznie niezauważalnie zdarżały.
- Nie ma za co. Jeśli będziesz się gorzej czuła, to masz mi o tym powiedzieć. - powiedział stanowczo chłopak a ja lekko kiwnęłam głową.
Nie zasłużyłam sobie na to co dla mnie robił.
Powinnam zostać pozostawiona sama sobie.
Tylko to mi się należało.
Odstawiłam kubek na szafkę i położyłam się.
Brunet przykrył mnie kolejnym kocem i skierował się w stronę drzwi.
- Odpoczywaj. - jego ciepła barwa głosu spowodowała, że moje powieki same się zamknęły.
Drzwi cicho stuknęły za chłopakiem a ja zapadłam w sen.
Miły sen.

*perspektywa T.O.P'a*

Prowadziłem samochód z łatwością wyprzedzając inne auta, które wlokły się niesamowicie.
Przynajmniej według mnie.
Dojechanie na miejsce na pewno zajmie nam sporo czasu więc trzeba było się spieszyć.
Dzisiaj nie było już czasu na odłożenie akcji.
Musiałem działać.
Przez myśl nie chciał mi przejść scenariusz odejścia TaeYeon, ale musiałem brać też taką opcję pod uwagę.
Przynajmniej będę miał wtedy pewność, że jest bezpieczna.
Wystarczy odpowiednio zastraszyć prezesika i problem z głowy.
- Czemu nie ma z nami Seungriego? - zaczął GD a ja westchnąłem cicho.
Tłumaczyłem mu to jakieś dziesięć razy, ale najwyraźniej nic nie trafiło do Smoka.
- Gdybyś nie zniknął z TaeYangiem to byś wiedział. Po za tym tłumaczyłem Ci to już. - mruknąłem.
- Raczej nie moja wina, że TaeYang miał tyle radości z podłączania wirusa. - rzucił blondyn bawiąc się swoją kominiarką.
- W to akurat nie wątpię.
Później GD zamilknął i wpatrywał się w szybę.
Zapadał zmrok.
Od razu zrobiło mi się lżej.
Wszystko wydawało się być łatwiejsze, kiedy mknąłem przez noc.
Każdy problem wydawał się być odległy a każdy nerw nagle stawał się uśpiony.
Czułem, że mogę wszystko.
A nie mogłem.

Upewniłem się, że wszyscy mają kominiarki i wszedłem na teren posesji Kim Young Mina.
GD bawił się pistoletem a Daesung z TaeYangiem cicho o czymś dyskutowali.
- Okej. Gdyby prezes chciał rzucić się do ucieczki, Dae i YoungBae pilnują bramy.
Dragon... - rzuciłem karcące spojrzenie blondynowi, który natychmiast zaprzestał zabawy pistoletem. - Trzymasz go. Resztę 'procedur' znacie. - powiedziałem a wszyscy sikneli głowami.
Daesung z TaeYangiem zniknęli gdzieś przy wejściu na teren szefa SM.
GD schował się w cieniu za kolumną.
Sam wdrapałem się na niski parapet i przylągłem do szyby aby pozostać niezauważonym.
Chwilę później usłyszałem jak auto wjeżdża na teren posesji.
Doskonale.
Nie widziałem mężczyzny, ale byłem pewny iż był w szoku.
Otwarta brama przy takiej ilości zabezpieczeń w jakie zainwestował nie wróży nic dobrego.
Kroki niosły się echem po betonie.
Był już blisko.
Usłyszałem brzęk kluczy.
Wtedy GD przyłożył pistolet do skroni mężczyzny i przeładował broń.
Zszedłem zwinnie z parapetu i podszedłem do Kim Young Mina.
Był przerażony.
- Żadnych fałszywych ruchów. Oddaj telefon, teczkę. - wyciągnąłem dłoń a mężczyzna podał mi to o co prosiłem. Skinąłem na Dragona.
Blondyn przeszukał mężczyznę, który nadal wpatrywał się we mnie rozszerzonymi ze strachu oczami.
- Czysty. - oznajmił Smok.
- Czego ode mnie chcecie? Mogę wam dać pieniądze... - wydukał prezes a ja parsknąłem śmiechem.
- Dostaniesz ich więcej za TaeYeon, prawda?
Kim Young Min zastygł w przerażeniu, wyglądał jakby został obnażony ze wszystkich swoich tajemnic.
- Odpowiadaj. - warknąłem.
- Nie ma TaeYeon, nie ma zysku. - powiedział mężczyzna z cynicznym uśmiechem. Postanowił grać odważnego?
Zmiana frontów?
Ja mu już pokażę.
- Daję Ci trzydzieści sekund na satysfakcjonującą mnie odpowiedź. W przeciwnym razie mój kolega poczęstuje Cię kulką w łeb. - rzuciłem.
Zacząłem odliczać.
Twarz mężczyzny momentalnie się zmieniła.
Wiedział, że nie żartuję.
- Chciałem ją sprzedać! - krzyknął prezes, gdy doliczyłem do dwudziestu ośmiu.
- Grzeczny chłopiec. - zakpiłem. - Kontynuuj.
- Przyszedł do mnie jakiś typ i zaoferował piękną sumę pieniędzy za oddanie TaeYeon pod jego skrzydła. Zgodziłem się, bo to grzech nie przyjąć takiej sumy. Ot co cała historia. - mruknął Young Min.
Zmarszczyłem brwii.
- Jak się nazywał ten mężczyzna?
- Nie pytałem, wystarczyło, że dał umowę i zaliczkę. - pieprzony materialista.
- Coś jeszcze?
- Nie. - nie chciał rozmawiać, świetnie.
Zamachnąłem się i uderzyłem mężczyznę w twarz.
Moja pięść trafiła idealnie w nos.
Mężczyzna upadł pod wpływem uderzenia.
- Może jednak jest coś jeszcze? - spytałem, mierząc go pogardliwym spojrzeniem.

*perspektywa TaeYeon*

Chodziłam w kółko po pokoju.
T.O.P długo nie wracał i zaczęłam się martwić.
Nie masz o co... On sobie potrafi poradzić w każdej sytuacji.
Nie potrafiłam się jednak przekonać.
Bałam się, że coś mu się stało.
- Czy możesz przestać? - spytał Seungri i zmusił mnie bym usiadła.
Spojrzałam na niego z wyrzutem.
- Nie, nie potrafię.
- Martwisz się o niego... - mruknął brunet a ja zaczęłam protestować. - Przestań się wypierać, bo jedynie utwierdzasz mnie iż mam rację. - zaśmiał się Seungri a ja zamilkłam.
Nie było już sensu się sprzeciwiać.
Co chwilę zerkałam na zegarek.
Nie byłam w stanie się uspokoić, siedziałam jak na szpilkach.
- Niedługo wróci. - powiedział uspakajająco Seungri.
Westchnęłam.
Wspaniale, nie dość, że nie wracał to jeszcze musiałam powiedzieć mu o swojej decyzji.
Tego było zbyt wiele.
Cholerna sprzeczność uczuć kiedy chcesz a jednocześnie nie chcesz, boisz się i żałujesz.
Jestem pełna sprzeczności.
Tak bardzo nie chcę go stracić a jednak wiem co powinnam zrobić.
Czy chciałabym żeby coś było między mną a SeungHyunem?
Oczywiście, ale to niemożliwe.
Wiem, że robię sobie nadzieję i ranię się, ale to dotyczy tylko mnie.
On nie będzie cierpiał, będzie szczęśliwy.
Przecież jego szczęście stało się moim szczęściem.
Nawet nie wiedziałam kiedy, ale tak się stało.
Jeśli jemu będzie lepiej to być może, w jakimś stopniu, mi samej też będzie lepiej.
Może.

Nerwowo zagryzałam dolną wargę.
Nadal nie wracał a ja mimo, że próbowałam to nie potrafiłam odpędzić pesymistycznych myśli.
Martwiłam się.
Tylko po co, skoro to jedynie pogłębiało moje zranienia.
Nic już nie miało sensu.
Rozum kazał mi postąpić wbrew sercu.
Drzwi na dole trzasnęły.
Podniosłam się z łóżka niczym oparzona.
Wrócili?
Kusiło mnie zejść i sprawdzić, ale wolałam tego nie robić w szczególności, że T.O.P kazał mi odpoczywać.
Przyłożyłam ucho do drzwi.
Usłyszałam kroki i przyciszone głos.
Odeszłam cicho od drzwi i usiadłam spowrotem na łóżku.
Chwilę później do pokoju wszedł SeungHyun.
Wyglądał na rozzłoszczonego, ale kiedy zobaczył mój wyraz twarzy od razu jego mina się zmieniła.
- Coś się stało? - spytał chłopak przyglądając mi się uważnie.
- Podjęłam decyzję.
Brunet patrzył na mnie wyczekująco.
Ostatni raz widzę te cudowne czekoladowe oczy.
Przepraszam, może kiedyś mi wybaczysz co Ci zrobiłam swego czasu.
- Odchodzę. - zamknęłam oczy by nie rozpłakać się.
- Świetnie. - rzucił chłopak i natychmiast wyszedł.
Dziękuję za wszystko, SeungHyun.

_____________________________________

Nie bijcie!
To jest po prostu siła wyższa i ona musiała odejść :(

Chciałabym zadać wam kilka pytań :
1. Czy chcielibyście jakieś fanfiction po tym?
2. Kogo najbardziej nie lubicie w aktualnym opowiadaniu?
3. Kogo najbardziej lubicie?
4. Rozdziały mają być krótsze czy dobrze jest tak jak jest?

Kochani, dziękuję za tyle oddanych głosów na to opowiadanie i za każdy komentarz ♡

Gwiazdka + komentarz = motywacja 💕

Do następnego :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro