Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16 'Soul'

*perspektywa TaeYeon*

Zostały mi trzy dni.
Tylko trzy i ani dnia dłużej.
Usiadłam zrezygnowana na łóżku.
Biłam się z myślami i za każdym razem przegrywałam.
Wiedziałam co powinnam zrobić.
Cały czas powtarzałam sobie, że muszę odejść.
Nie mogłam teraz liczyć się ze swoim zdaniem.
Byłam egoistką, ale chciałam naprawić zniszczone relacje.
Swoim odejściem skrzywdzę tylko siebie a to mi się należy.
Wzięłam głęboki wdech.
Decyzję będę musiała podjąć dopiero za trzy dni.
Może chociaż dobrze wykorzystam ten czas, który mi został.
Zebrałam się w sobie i ruszyłam do łazienki.
Spojrzałam w lustro.
Podkrążone i zaczerwienione oczy, spierzchnięte usta i podrażniony nos od ciągłego wycierania.
Wyglądałam jak cień samej siebie.
Nie mogłam tak się pokazać, okazałabym słabość.
Przemyłam twarz lodowatą wodą, która ukoiła moje zmęczone oczy i czerwony nos.
Wytarłam twarz ręcznikiem i rozejrzałam się w poszukiwaniu czegoś do zatuszowania zaczerwienień.
Odnalazłam kosmetyczkę i wyjęłam z niej puder oraz pomadkę ochronną.
W myślach dziękowałam HoRi za dostarczenie tych kosmetyków.
Zakryłam cienie pod oczami i wszelkie zaczerwienione miejsca.
Na usta nałożyłam pomadkę i ponownie spojrzałam w lustro.
Było dobrze, chociaż bywało lepiej.
Związałam włosy w luźnego warkocza i przerzuciłam go przez ramię.
Ubrana, zeszłam po schodach.
Udawaj, że wszystko jest okej.

*perspektywa T.O.P'a*

Może lepiej by było gdybym dostał kurwicy,ale nie, bo po co.
Prośba TaeYeon jedynie zmotywowała mnie do działania.
Musiałem postarać się bardziej.
Udowodnić jej, że wcale nie chce tam wracać.
Chciałem wpłynąć na jej decyzję i dlatego postanowiłem walczyć jeszcze zacięciej.
Tylko, czy właściwie mi się to opłaci?
Nie była moim więźniem... Po prostu miałem nadzieję, że zrozumie iż jej życie nie jest lepsze od mojego.
Dlaczego więc chciała wrócić?
Co zrobiłem nie tak?
Miałem ochotę rwać sobie włosy z głowy.
Byłem bezsilny i nie chciałem jej tu trzymać na siłę.
Liczyłem, że teraz przekonała się do mojego stylu życia.
Pomyliłem się.
Nienawidziłem się mylić.
Może stąd we mnie tyle woli walki.
Zsunąłem się z łóżka na podłogę i odpaliłem papierosa.
Nie miałem w zwyczaju palić w domu, ale dzisiaj zrobiłem wyjątek.
Zapach tytoniu mnie uspakajał, dlatego nie przeszkadzało mi palenie w swoim pokoju.
Powoli wypuściłem dym z ust, formując go w kółeczka.
Relaksująca zabawa.
Musiałem chociaż na chwilę skupić się na czymś innym, przyjemnym.
Rozsadzało mnie od środka, ale nie zamierzałem się na nikim wyżywać.
Nie to było moim priorytetem a duszenie w sobie emocji miałem opanowane do perfekcji.

Zapukałem w drzwi,które chwilę później otworzyła mi HoRi.
- Co Ty tu robisz? - spytała zdziwiona brunetka.
- Jest Yugyeom? - odparłem pytaniem na pytanie.
Zdziwiona dziewczyna kiwnęła głową i wpuściła mnie do środka.
- Jest u siebie. - rzuciła dziewczyna i zniknęła w kuchni.
HoRi nigdy nie była zbyt ciekawska i zazwyczaj czekała aż ktoś sam jej coś powie.
Yugyeom zawsze bardzo dobrze o niej mówił pod tym i wieloma innymi względami.
No tak, przecież ją kochał.
Wszedłem na piętro i otworzyłem drzwi do pracowni chłopaka.
Blondyn siedział przy biurku i coś szkicował.
- Po co dzwoniłeś?
- Chodź, siadaj. - ponaglił mnie ręką chłopak.
To musiało być ważne.
Spojrzałem na Yugyeoma wyczekująco.
- Słyszałem, że masz jakąś akcję z prezesem SM. Masz tu coś co Ci się może przydać. - chłopak podał mi pendrive.
- Co tu jest?
- Wirus, padną wszystkie kamery i zabezpieczenia. Na nieszczęście pana prezesa skrzynka z całą elektryką znajduje się na zewnątrz. - uśmiechnął się blondyn a ja posłałem mu zaskoczone spojrzenie.
- Jak stworzyłeś coś takiego?
- Jestem w tym dobry, nie ma za co. - odparł z uśmiechem chłopak.
Lubiłem go i byłem zadowolony, że to właśnie z nim związała się HoRi.
I on i ona mieli szczęście.
W przeciwieństwie do mnie.
Ja nigdy go nie miałem.

*perspektywa TaeYeon*

Siedziałam na kanapie w salonie z kubkiem zielonej herbaty.
Byłam szczęśliwa, że nie było T.O.P'a.
Nie byłabym w stanie spojrzeć mu w oczy.
Nie wytrzymałabym i napewno bym się rozpłakała.
A to wcale nie było mi potrzebne.
Wystarczająco bolała mnie głowa po nieprzespanej nocy i litrach wylanych w poduszkę łez.
Tylko właściwie czemu tak bolało mnie zachowanie SeungHyuna?
Dlaczego przez niego płakałam?
Może dlatego, że żałowałam.
Żałowałam, że go straciłam.
- Wyglądasz jak siedem nieszczęść... Co jest, nuna? - spytał Seungri siadając obok mnie na kanapie.
- Chyba się przeziębiłam. - skłamałam. Znowu.
- Przeziębiłaś? TaeYeon... - wywrócił oczyma Seungri.
Nie uwierzył mi.
- Nic mi nie jest. - posłałam mu słaby uśmiech.
Wiedziałam, że gdybym mu powiedziała o wszystkim, to byłoby mi lżej.
Tylko nie mogłam.
Wykorzystałabym go do swojej ulgi.
Egoistyczne.
- Nie chcesz, nie mów. - westchnął brunet i włączył telewizję.
Cieszyłam się, że nie naciskał.
Zasłużyłam żeby dusić w sobie wszystkie emocje, w końcu nie miałam z tym problemu przez kilka ładnych lat.

Seungri wpadł na genialny pomysł i postanowił zabrać mnie na bieganie.
Ucieszyłam się, bo miałam ogromną ochotę rozruszać mięśnie.
Zbyt długo już nie trenowałam a byłam przyzwyczajona do ciągłej aktywności fizycznej.
- I jak? - spytał Seungri otwierając butelkę wody i wypijając ją duszkiem.
- Spociłeś się bardziej niż ja. - powiedziałam z satysfakcją i poprawiłam kucyk.
Upiłam jedynie pare łyczków wody, bo nie chciałam dostać kolki w drodze powrotnej.
- Dlaczego T.O.P zachowuje się tak... obojętnie? - spytałam nagle.
Miałam ochotę uderzyć się w twarz za zadane pytanie.
Ku mojemu zaskoczeniu, dostałam odpowiedź.
- Nigdy mi o tym nie opowiadał, ale on jest zraniony...
 Wiesz, raz zraniony człowiek zamyka się w sobie i zachowuje się jakby go nic nie obchodziło.
Boi się, że ktoś znów to zrani.
Tak właśnie zachowuje się T.O.P. - odparł z lekkim smutkiem Seungri.
Odpowiedział mi zupełnie poważnie, podzielił się swoimi obserwacjami.
Kiwnęłam jedynie głową.
Zraniony? SeungHyun zraniony?
Nie pasowało mi to do niego.
- Dziękuję. - brunet spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale nic nie powiedział.
Seungri wytarł mokre włosy i postanowiliśmy wracać.
Teraz będzie mi jeszcze trudniej odejść.
Los zbyt długo mi sprzyjał.

*perspektywa T.O.P'a*

Usiadłem zmęczony na kanapie.
Dzisiejszy dzień wykończył mnie zarówno psychicznie jak i fizycznie.
Dlatego, kiedy pojawił się Smok z butelką wina na mojej twarzy zagościł delikatny uśmiech.
- Coś ciekawego się działo? - spytałem zanurzając usta w winie.
- Po za telefonem Minho, nic. - odparł chłopak pijąc z gwinta.
- A po co dzwonił?
- Wyścig, jest organizatorem. - powiedział blondyn.
Spojrzałem na zegar i przetarłem oczy.
- Minho w szczytowej formie... - skomentowałem.
- Na to wygląda, ale facet jest na poziomie, zasłużył by do niej wrócić. - rzucił blondyn kończąc butelkę wina.
Spojrzałem w stronę barku,  dając do zrozumienia Smokowi gdzie ma iść.
Chłopak w milczeniu wstał i odkorkował kolejne wino.
- Nie ma słodkiego? - spytałem patrząc na etykietkę.
- Nie, dwa małe pijaki, czytaj Seungri i Daesung, wypili. - powiedział chłopak i podał mi butelkę.
Oszczędziłem sobie kieliszka.
Napiłem się i skrzywiłem.
Gorzkie... Zdecydowanie za gorzkie.
Po trzeciej, ewentualnie czwartej,  butelce zmuliło mnie.
GD chrapał na dywanie.
Przymknąłem powieki i pozwoliłem sobie odpłynąć.

_____________________________________

Tak bardzo jestem zadowolona z napisania tego rozdziału!
Musiałam spisać swoje pomysły, bo bym nie wytrzymała.
Teraz muszę się skupić na nauce, niestety ;-;

Z weselszych informacji:
Dwa rozdziały pod rząd ^^
Mam nadzieję, że się cieszycie ♡
Na pewno nie zamierzam zawiesić tego opowiadania ( jakby ktoś był ciekawy ;) )

Komentarz + gwiazdeczka = motywacja ♥

Do kolejnego ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro