Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14 'Remember me?'

*perspektywa T.O.P'a*

Spojrzałem na mężczyznę.
Wyglądał na lekko wstrzaśniętego miejscem spotkania.
- Chcę wiedzieć wszystko co wiesz. - rzuciłem.
- Dobrze... Więc tego dnia postanowiłem iść do swojego biura.
Kiedy chciałem zamknąć za sobą drzwi, usłyszałem głosy.
Zdenerwowany i przerażony.
Zostawiłem szczelinę i podsłuchałem naprawdę krótki urywek rozmowy. - WuBin urwał rozglądając się dookoła.
- To tylko wiatr... Kontynuuj.
- Usłyszałem jedynie to: - Nie uważa Pan, że jeśli TaeYeon stanie się coś złego...
- Przestań. Nie mów tak głośno. Nie interesuję mnie co się z nią stanie, liczy się jedynie zysk.
- To nieludzkie.
- Niech ona tylko wróci z tego koncertu, podpisze gdzie trzeba i załatwione. - zakończył mężczyzna i czekał na moją reakcję.
Nie potrafiłem złożyć słów w sensowną wypowiedź.
- Dlaczego mi pomagasz? -powiedziałem wreszcie.
- Bo pamiętam Cię. - zamurowało mnie.
- Co... - wydukałem.
- Byłeś blisko z TaeYeon. Jeszcze przed debiutem pomagałeś jej,  odbierałeś z treningów i po prostu przy niej byłeś.
A później...
- Później ona się zmieniła i zniknęła z mojego życia. - dokończyłem.
- Jak wiele przecierpiałeś a jednak nadal chcesz ją ratować. Pragniesz odzyskać dziewczynę, którą znałeś. - naprawdę tak łatwo było mnie przejrzeć?
On chyba miał jakiś dar patrzenia w głąb ludzi.
- Tej dziewczyny już nie ma.
- Ona też tak o Tobie myśli. - odparł mężczyzna i wstał z ławki. - Pomogłem Ci a teraz Ty pomożesz jej, przypomnieć sobie kim naprawdę jest.
Zaczął się oddalać
- Ale po co?! - krzyknąłem za nim. - Nie masz z tego żadnych korzyści.
WuBin odwrócił się.
- Zobaczyłem w Tobie dobro, mimo że inni go nie widzą.
Pomoc nie polega jedynie na własnych korzyściach. - ukłonił mi się i odszedł zostawiając mnie samego w stanie lekkiego szoku.

*perspektywa TaeYeon*

Przewróciłam się na drugi bok i powoli otworzyłam oczy.
Coraz bardziej zaskakiwała mnie pogoda w Seulu.
Połowa października i takie słońce, naprawdę niespotykane.
Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę szafy.
Wyjęłam z niej czarny, długi sweter i jeansy.
Szybka poranna toaleta i byłam gotowa.
Zawiązałam trampki po czym wyszłam z pokoju.
Schodząc po schodach zderzyłam się z zaspanym Seungrim.
- Heeeeej... - ziewnął brunet. - Przyszłaś zrobić coś do jedzenia?
- Tak, ale Ty...- wycelowałam w niego palcem. - Lepiej zostań w salonie.
Ruszyłam do kuchni.
Wyciągnęłam potrzebne składniki i postanowiłam zrobić omlety.
Coś innego.
Smażyłam ostatniego omleta, kiedy do kuchni wszedł T.O.P.
Zrobił sobie kawę i jak szybko wszedł tak i wyszedł.
Wzruszyłam ramionami i ściągnąłam z ognia patelnię.
Zaraz po tym jak postawiłam na stole talerz z jedzeniem, zjawili się wszyscy oprócz T.O.P'a, który chyba żyje powietrzem.
- Co to jest? Bo było zajebiste... - spytał GD.
- Omlet. - odparłam myjąc patelnię.
Cała czwórka spojrzała na mnie takim wzrokiem jakbym im oznajmiła, że niebo jednak jest czerwone.

Znów gdzieś wszystkich wcięło.
Usiadłam przy wyspie kuchennej i leniwie mieszałam łyżeczką w herbacie.
Coraz częściej myślałam o tym, by poprosić T.O.P'a o powrót.
Wiedziałam, że nie miał żadnych podstaw do tego by to zrobić, ale chciałam spróbować.
Musiałam.
Było dla mnie jasne, że nie zasłużyłam na to co mi dawał i pokazywał.
Dlatego musiałam odejść i to względnie jak najszybciej.
Zmusiłam się do pójścia za rozumem, który cały czas przypominał mi ile zrobiłam złego.
Musiałam to naprawić, odejść i wszystko naprawić.
Tylko, że ja wcale nie miałam ochoty odchodzić, czym sama byłam zaskoczona.
Przecież tak bardzo chciałam się stąd wydostać.
Czułam, że dłużej tak nie wytrzymam.
Jeśli czegoś nie zrobię, rozerwie mnie od środka.
Trzeba było podjąć decyzję.
Szybko.
Wiedziałam, że czego nie wybiorę i tak zaboli.
Miało mnie zaboleć, tak jak ludzi, których swoim postępowaniem skrzywdziłam.
Zasłużyłam.

*perspektywa T.O.P,a*

Znów to okropne uczucie bezsilności.
Nie byłem w stanie na nią patrzeć.
Nie miałem pojęcia jak przypomnieć jej o tym kim była.
Cały czas zastanawiałem się, gdzie zniknęła tamta dziewczyna.
Może właśnie dlatego nie potrafiłem nic wymyślić.
Za bardzo skupiłem się na przeszłości i przez to, nie byłem w stanie iść do przodu.
Pomyśleć o tym, co wydarzy się w przyszłości.
Ona była inna, ale przecież ciągle nie będzie taka sama.
Teraz mogłem jedynie sprawić, by dziewczyna przypomniała sobie o tym co było w niej dobre, piękne i delikatne.
Chciałem odzyskać osobę, która już nie istniała.
A przecież mogłem pomóc jej zmienić się w inną TaeYeon.
Taką, która mimo wszystko ma w sobie jeszcze kawałek dziewczyny z przeszłości.
Jedynie fragment, na którym będzie można postawić nowe fundamenty.
Lepsze fundamenty.

Światła, błysk fleszy i jej dumna, rozpromieniona twarz.
- Czemu zawdzięczam sukces? Sobie, osiagnęłam sukces dzięki swojej pracy i walce.
Pamiętam jak napisałam piosenkę na przesłuchanie... Zupełnie sama.
To była tylko dodatkowa motywacja.
Wiedziałam, że kiedy odniosę sukces będę zawdzięczała go sobie.
- Osiągnęłaś tak wiele... Chcesz komuś podziękować?
- Osobom, które mnie zostawiły.
Samotność okazała się bardzo pomocna.

Wyłączyłem telewizor.
To Ty mnie zostawiłaś.

Wyszedłem z pokoju.
Teraz albo nigdy.

Odnalazłem ją w ogródku.
- TaeYeon. - powiedziałem a ona odwróciła się.
W jej oczach widziałem, że wyrwałem ją z zamyślenia.
- Co? - spytała nerwowo naciągając rękawy swetra.
Biłem się z myślami.
Musiałem to zrobić, chciałem ją odzyskać.
Powoli sięgnąłem do kieszeni w spodniach.
Wyjąłem zdjęcie, które było wszystkim co mi po niej zostało.
Po jej uśmiechu i radości.
Podałem dziewczynie zdjęcie.
Wpatrywała się w nie z szokiem, jej twarz pobladła.
Wiedziałem, że to był dla niej wstrząs.
Jednak nie mogłem postąpić inaczej, nie chciałem.
Wpatrywałem się w nią wyczekująco.
Podniosła wzrok, nadal ściskając zdjęcie w dłoni.
Jej dolna warga drżała.
Wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać.
- SeungHyun... - wyszeptała dziewczyna. Milczałem. TaeYeon była na skraju całkowitego rozklejenia się.
- Minęło tyle lat, myślałam, że już nigdy Cię nie zobaczę, że... - zacięła się i wybuchnęła płaczem.
Coś we mnie pękło, nie potrafiłem patrzeć na nią z obojętnością.
Podszedłem do niej i objąłem.
Wtuliła się we mnie niczym małe dziecko rozpaczliwie szukające bezpieczeństwa.
Przejechałem ręką po jej włosach, głaszcząc uspakajająco.
Zawsze była delikatna.
Ciałem blondynki targał rozpaczliwy szloch.
Przytuliłem ją mocniej.
Poczułem, że ona w tym momencie zrozumiała wszystko.
- Nie płacz. - szepnąłem jej do ucha, jeżdżąc dłonią po plecach. Chciałem ją uspokoić.
Nie mogłem patrzeć jak cierpi.
- Przepraszam... - wydukała blondynka znów zalewając się łzami.
Teraz już byłem pewny.
Odzyskałem fragment tamtej dziewczyny.

_____________________________________

Stęskniliście się za T.O.Pem i TaeYeon?
No to proszę :))
Mam ogromną nadzieję, że rozdział wam się podoba ♡

Dziękuję bardzo za ponad 400 wyświetleń i 70 głosów ♡
Dla mnie, jako pisarki-amatorki, to jest coś naprawdę niesamowitego ;D

Mam taki zamysł żeby po zakończeniu tego ff napisać kolejne. Macie jakieś sugestie, pomysły?

Nadal komentujcie i gwiazdkujcie, daje mi to ogrom motywacji ^^
Schemat pamiętacie ;)

Do kolejnego ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro