Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13 'Accepted'

*perspektywa T.O.P'a*

Wszystko się unormowało.
Było stabilnie więc wreszcie mogłem wrócić do swoich czynności sprzed porwania TaeYeon.
Usiadłem za biurkiem i przejrzałem papiery.
W tonach kartek, wydruków i dokumentów odnalazłem teczkę.
Z ciekawością otworzyłem ją.
Był tam harmonogram prezesa SM.
Cała rozpiska.
Co robi, o której, gdzie, z kim i dlaczego.
Byłoby to szokujące odkrycie, gdybym nie przypomniał sobie od kogo to mam.
Zawartość tej teczki została skompletowana i dostarczona mi przez WuBina.
Menadżera TaeYeon.
Nie potrafiłem zrozumieć dlaczego mi to dał.
On mnie nawet nie znał.
Nie widziałem dla niego żadnych korzyści z pomagania mi.
Przeglądałem te kartki ze zdumieniem na twarzy.
Było tam dosłownie wszystko o Kim Young Minie.
Niezwykle pomocne jeśli chce się planować akcję...
Wtedy przypomniało mi się dlaczego trzymam w rękach te papiery.
Przed porwaniem TaeYeon zamierzałem porozmawiać z prezesem SM.
Wyciągnąć z niego, po dobroci bądź siłą, co złego miało stać się TaeYeon po powrocie do wytwórni.
Wyciągnąłem całą zawartość z teczki i przykleiłem kartki na ścianie żeby mi się nie zawieruszyły.
Spojrzałem jeszcze w stronę teczki.
Moją uwagę przykuł mały dopisek w tyle.
Przejrzałem mu się z bliska.
Numer telefonu.

*perspektywa TaeYeon*

Usiadłam na kanapie w salonie i powoli przeżuwałam kanapkę.
Tym razem sama sobie zrobiłam śniadanie, bo wspólne gotowanie z Seungrim, nie wyszło.
To było zbyt niebezpieczne wpuszczać go do kuchni.
Przy nim produkty w lodówce ulegały masowej autodestrukcji.
- Mogę? - GD przeskoczył przez oparcie kanapy i wylądował obok mnie z talerzem kanapek w ręku.
Blondyn spojrzał w moją stronę błagalnym wzrokiem.
- Bierz. - kiwnęłam głową a chłopak z zadowoleniem zabrał się za jedzenie.
Podczas, gdy G-Dargon pochłaniał śniadanie, ja, zrobiłam herbatę.
Nawet nie wiedziałam, że ci kawoholicy mają ją w domu.
Usłyszałam kroki i obróciłam się w stronę schodów.
Seungri schodził na dół z plikiem kartek w ręce i zawzięcie coś na nich kreślił.
Ubrał bluzę, buty i rzucając ciche 'do zobaczenia', wyszedł z domu.
- Gdzie on pojechał? - spytałam Smoka siedzącego na kanapie i oglądającego coś w telewizji.
- Każdy z nas ma swoje sprawy oraz zadania jakie daje nam T.O.P. - zaczął blondyn.
-Kontynuuj.
- To nie są tematy jakimi beztrosko wymieniamy się przy kawie. Nie dzielimy się wszystkim co robimy, Seungri właśnie to zaprezentował...

Umierałam z nudów.
Brak rozmowy, towarzystwa...Wszyscy zaszyli się w pokojach.
Zarzuciłam na ramiona swój beżowy kardigan i wyszłam z domu.
Drzewo, które rosło w rogu działki zrzuciło liście i usłało nimi trawnik.
Zajrzałam do małego składzika na narzędzia i odnalazłam grabie.
Obudziła się we mnie perfekcjonistka.
Nucąc cicho całkiem ładną balladę zaczęłam grabić liście.
Zebrałam liście na sporą kupkę i chciałam iść odłożyć grabie.
Ktoś mi przeszkodził.
Zderzyłam się z klatką piersiową T.O.P'a.
Tym razem bolało bardziej.
- To jest naprawdę jakiś pech... - westchnął chłopak i spojrzał na moją twarz.
Zacisnęłam powieki by nie zobaczył moich zaszklonych oczu.
Naprawdę mocno się uderzyłam.
- Gdzie Cię boli? - spytał prowadząc mnie za nadgarstek. - Usiądź. - dodał.
- Tutaj... - wskazałam czoło.
- Całkiem nieźle się uderzyłaś. - odparł brunet masując miejsce pulsujące bólem.
Sam jego dotyk sprawił, że zapomniałam o bólu.
Otworzyłam oczy by przyjrzeć się mu.
Był spokojny, ale zaciśnięte usta wskazywały na to, że czymś się niepokoi.
- To nic. - westchnęłam i wstałam.

Niestety nie było mi dane odłożenie grabi na miejsce.
- TaeYeon, czekaj. - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się powoli w stronę bruneta.
- To Ty je odniesiesz. - mruknęłam.
- Dzisiaj jest wyścig.
- Dlaczego mi o tym mówisz? - spytałam zaskoczona. T.O.P jedynie delikatnie się uśmiechnął.
- Ponieważ musisz tam być. - odparł chłopak i wziął ode mnie grabie.
Odniósł i zniknął.
Z pewnością wszedł tylnym wejściem.
Zamierzałam już ruszyć do domu, kiedy zobaczyłam jak T.O.P wyjeżdża z garażu.
- Już jedziemy?! - krzyknęłam do niego.
- Ja tak, mam do załatwienia sprawę. Ty czekasz na wyścig.
Uśmiechnął się cwaniacko i opuścił teren posesji.
Potrzebowałam chwili by zrozumieć, że to nie jego wyścig.
To w takim razie czyj?

*perspektywa T.O.P'a*

Zamknąłem się w budce telefonicznej.
Wykręciłem numer z teczki i czekałem aż osoba po drugiej stronie słuchawki odbierze.
- Dzieńdobry, kto mówi? - usłyszałem głos WuBina w aparacie.
Czyli to jednak jego numer.
- Ktoś komu zostawiłeś swój numer w teczce.
- Wiedziałem, że zadzwonisz. - facet był całkiem dobry jeśli chodziło o przewidywanie moich posunięć.
- Chcę się dowiedzieć więcej na temat prezesa... Dokładnie mi opowiesz co słyszałeś, jasne? - zignorowałem jego uwagę i przeszedłem do sedna.
- Zgoda.
- Ja wybieram miejsce, nie próbuj mi wywinąć numeru, bo skończysz marnie.
- Oczywiście... - wydukał mężczyzna.
Słyszałem lekkie drżenie w jego głosie.
Bał się, dobrze.
- Jeszcze dzisiaj sobie podyskutujemy... - spojrzałem na zegarek w telefonie. 19:39.
- Widzimy się o 22:30. - podałem mu jeszcze adres i wyszedłem z budki.
Wsiadłem do auta i ruszyłem w stronę toru na obrzeżach.
Nie mogłem spóźnić się na pierwszy wyścig przyjaciela.

Odnalazłem w tłumie chłopaków i TaeYeon.
- Cześć. - rzuciłem podchodząc do nich.
- Co Ci tyle zajęło? - spytał TaeYang przyglądając mi się uważnie.
- Nic, nie spóźniłem się.
- Co tu się właściwie dzieje? - TaeYeon rzuciła pytające spojrzenie YoungBae.
- Zaraz zobaczysz.
Stanęliśmy w bardzo dobrym miejscu, bo tuż za barierkami przy lini startu.
Blondynka pocierała ręce i z frustracją przyglądała się mi.
- Jesteś strasznie niecierpliwa. - skomentowałem a ta prychnęła.
- Chciałabym po prostu wiedzieć co się właściwie dzieje. - rzuciła dziewczyna i stanęła na palcach by lepiej widzieć.
Sam jedynie uniosłem wyżej brodę żeby mieć lepsze pole widzenia.
Na linię startu wyjeżdżali zawiodnicy.
Niektórych poznałem. Byli wśród nich choćby Ravi czy Yugyeom.
Moją uwagę przykuło biały Chevrolet.
- Corvette ZR1. - usłyszałem Daesunga po prawej stronie.
Zupełnie jakby czytał mi w myślach.
- Jedno z lepszych aut jeśli chodzi o wyścigi a cena nie jest kosmiczna. Całkiem nieźle. - skomentował szatyn.
Auta ustawiły się w jednym rzędzie i czekały na znak.
Raz...Dwa...Trzy.
Wystartowali a ja zauważyłem jedynie jak, na zakręcie, biały samochód obejmuje prowadzenie.
Uniosłem kącik ust mi górze.

*perspektywa TaeYeon*

Nie wierzyłam kiedy zobaczyłam Seungriego  wysiadającego z auta.
Był drugi.
- Dlaczego mi wcisnęliście kit o tym, że Seungriego tu nie ma przez wzgląd na jakieś zadanie?! - spojrzałam z wyrzutem na Smoka i TaeYanga.
Brunet tylko uśmiechnął się konspiracyjnie.
- Niespodzianka... - uśmiechnął się Seungri przeskakując barierki i przyjmując gratulacje od chłopaków.
- Yugyeom, jest bardziej doświadczony, ale to był świetny występ jak na początkującego kierowcę. - T.O.P klepnął najmłodszego w ramię.
Seungri wyszczerzył białe zęby.
Wyglądał na bardzo dumnego z siebie, cieszyłam się jego szczęściem.
- Gratuluję. - uśmiechnęłam się do niego a on zamknął mnie w uścisku.
- Dziękuję, nuna. - odwzajemniłam uścisk.
Chwilę później chłopak mnie puścił.
- Mimo wszystko, mogłeś mi powiedzieć od razu. - skrzyżowałam ręce pod biustem.
- To miała być niespodzianka.
- Udała Ci się. - uśmiechnęłam się delikatnie.
Patrzyłam jak TaeYang z GD ze śmiechem klepią Seungriego po plecach.
Radość wypisaną miał na twarzy.
Chciałabym kiedyś zobaczyć takie szczęście w oczach T.O.P'a.
Byłam pewna, że wyglądałoby cudownie.

*perspektywa T.O.P'a*

Siedziałem na ławce w parku na absolutnym pustkowiu.
Żadnych ludzi.
Powoli kończyłem papierosa.
Ostatni raz zaciągnąłem się i rozdeptałem butem niedopałek.
Zaczynała mnie boleć głowa.
Natłok emocji.
Być może nie okazałem tego, ale byłem dumny z Seungriego.
Chłopak miał swego rodzaju talent.
Wystarczyło dać mu to rozwinąć... Pozwolić na coś więcej niż amatorskie konkursy.
Na dobrą sprawę nikt nie wiedział o tym, że Seungri się ściga.
Powiedział tylko mi i do końca sam nie wiedziałem dlaczego.
Przez masę czasu byłem dla niego wredny i oschły.
Później się to zmieniło... Stał się częścią tej naszej ekipy.
Podobał mi się jego upór.
Nigdy się nie poddawał i przyjmował każde zadanie z dumą.
Szybko podnosił się po upadku.
Właśnie dlatego zmieniłem swój stosunek do niego.
- Witam. - przede mną wyrósł WuBin.
Skinąłem głową.
Pora dowiedzieć się czegoś więcej.

_____________________________________

Powracam z nowym rozdziałem!

Hehe no to się zaczyna rozkręcać akcja ^^

Włożyłam w rozdział mnóstwo serduszka ♡
Jeśli wam się podoba to zostawcie komentarz i gwiazdkę :*
Da mi to motywację.

Do kolejnego 💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro