Rozdział 12 'Winner'
*perspektywa T.O.P'a*
Mój samochód szedł łeb w łeb z samochodem Minho.
Poczułem nieprzyjemny dreszcz na karku.
Nie chciałem przegrać.
Ja nie przegrywam.
Daesung poinformował mnie ile jeszcze trasy zostało do końca.
Nie chciałem jeszcze przyspieszać, nie w momencie kiedy auto Minho właśnie rozpędzało się do maksymalnej prędkości.
Zostało pół kilometra do mety.
Trzymałem swoje tempo, nie dawałem mu uciec.
Ostatni zakręt. Przycisnąłem pedał gazu i wyprzedziłem Minho.
Z zadowoleniem przejechałem linię mety jako pierwszy.
Wsiadłem z auta. Rozległy się krzyki, brawa i gwizdy.
Podszedł do mnie Minho.
- Gratuluję wygranej, prezentujesz ten sam wysoki poziom od ładnych paru lat. - uśmiechnął się brunet i uścisnął mi dłoń.
W ten sposób zachowują się kierowcy na poziomie.
Nie odstawiają cyrków, nie trzaskają drzwiami samochodu i nie naburmuszają się niczym trzylatki.
- Dzięki. Nie martw się, stary. Jutro nie będzie mnie na torze, wyścig u Kusha jest twój. - klepnąłem go w ramię na co ten uśmiechnął się i odszedł do swojego teamu.
Przecisnąłem się przez tłum i odnalazłem moją ekipę.
Zauważyłem brak TaeYeon.
- Gdzie ona jest? - spytałem zdenerwowany.
- Zemdlała, jest wycięczona po tym co zafundował jej Yoongi. - westchnął TaeYang.
Nie uspokoił mnie. - Jest w domu z Seungrim, uspokój się. - dodał brunet widząc jak zaciskam szczenkę.
Wypuściłem powietrze z płuc.
Trochę mi ulżyło.
- Idziemy po nagrodę i wracamy. - rzuciłem i skierowałem się po odbiór należności za wygrany wyścig.
*perspektywa TaeYeon*
Leżałam na łóżku.
Bolała mnie głowa.
Seungri zamówił coś do jedzenia.
Byłam mu wdzięczna, że sam nie próbował gotować.
Wzięłam głęboki wdech.
Chciałam zostać na wyścigu, zobaczyć jak T.O.P wygrywa.
Jak się uśmiecha...
Chłopak ze swojej pasji czerpał szczęście.
Uwielbiałam patrzeć na to, jak się cieszy z tego co robi.
To było mi takie bliskie...
Ehhh.
Obróciłam się na drugi bok.
- Lepiej się czujesz? - spytał Seungri wchodząc do pokoju.
- Mam kłamać? - uśmiechnęłam się słabo i podniosłam się na łokciach.
Chłopak podał mi szklankę wody.
Wypiłam duszkiem napój.
- Dzięki. - odparłam i odstawiłam naczynie na komodę.
- Jedzenie będzie za chwilę. -chłopak wstał z krzesła i potarł twarz rękami.
Wydawał się być zmęczony.
- Wyglądasz gorzej ode mnie... - skomentowałem.
- Jak zawsze bardzo miła. - westchnął brunet i spojrzał na telefon. - HoRi zaraz będzie. - zawiadomił chłopak.
- HoRi? Kuzynka T.O.P'a?
- Tak. Przywiezie coś do jedzenia... T.O.P zasugerował żebym po nią zadzwonił. - odparł Seungri opierając się o ścianę.
Pozostało mi czekać.
Obudziłam się czując jak ktoś mnie szturcha.
Otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam T.O.P'a.
- Wstajemy... - powiedział chłopak nadal mnie dugając.
- Jescze pięć minut... - mruknęłam i obróciłam sie do niego tyłem.
- Nie, musisz się obudzić. - poczułam jego dłoń na swoim ramieniu. Miał delikatne ręce.
Podniosłam się i odgarnęłam włosy z twarzy.
Spojrzałam na chłopaka siedzącego na skraju mojego łóżka.
Był wyjątkowo spokojny a przynajmniej na takiego wyglądał.
- Wstaniesz czy mam Cię stąd wynieść? - spytał brunet przyglądając się mi.
Wstałam i podeszłam do szafy po czym wyjęłam z niej szary t-shirt i leginsy.
Ruszyłam do łazienki.
Umyłam twarz i zęby.
Przebrałam się i poskładałam ubrania służące mi za piżamę.
Wyszłam z łazienki i zderzyłam się z barkiem T.O.P'a.
- Wszystko okej? - spytał chłopak patrząc jak masuję sobie łuk brwiowy.
- Jasne... - wydukałam zamroczona.
- Chciałem zapukać czy długo jeszcze tam będziesz siedziała... - chłopak chwycił mnie za podbródek i przyjrzał się uważnie miejscu, gdzie się uderzyłam. - Na szczęście to nic takiego. - oznajmił T.O.P puszczając moją twarz.
Lekko kiwnęłam głową. Brunet podał mi bluzę.
- Na zewnątrz jest zimno. Idziemy. - nie było sensu pytać gdzie.
Założyłam bluzę i ruszyłam za chłopakiem.
*perspektywa T.O.P'a*
Wystukując rytm piosenki jechałem ulicą.
Widziałem kątem oka jak dziewczyna wypatruje innych samochodów.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Oczy Ci zaraz wypłyną... Wątpię, że zobaczysz tu jeszcze jakieś auto.
Blondynka spojrzała na mnie z ukosa.
- Dlaczego?
- To dawno zapomniana trasa. - TaeYeon wyjrzała przez okno.
- Ładnie tutaj. - skomentowała dziewczyna.
Miała rację, było ładnie.
Szczególnie z samego rana, kiedy Seul jeszcze spowijała mgła a słońce wznosiło się powoli coraz wyżej.
Dojechałem do mojego ulubionego miejsca.
Wysiadłem z auta a TaeYeon zrobiła to samo.
Usiadłem na ławce a ona oparła się o barierkę odgradzającą drogę od całkiem sporego obniżenia terenu.
Wyciągnąłem papierosa i odpaliłem. Powoli wypuściłem dym z ust.
- Nałóg? - spytała dziewczyna obracając się do mnie.
- Nie wiem. - odparłem zaciągając się kolejny raz.
- Nie uważasz, że powinieneś z tym skończyć? - zapytała TaeYeon i wróciła do podziwiania widoków.
- Niby po co?
- Dla siebie. - spojrzałem na nią.
Przez Ciebie zacząłem palić...
Wsiadłem do auta i odparłem głowę o fotel.
Byłem cały mokry... Dosłownie.
Wracałem z TaeYangiem od Kena.
Trzeba było uzupełnić zapsy naboi.
W każdym razie, złapał nas taki deszcz, że do auta biegliśmy niczym sprinterzy.
- Jedziemy.
- Chyba zgubiłem kluczyki... - TaeYang przejrzał kieszenie, ale nic tam nie znalazł.
- Nie no to chyba jakiś żart. -stwierdziłem zrezygnowany i wbiłem wzrok w siedzenie.
YoungBae przeszukał cały samochód i nic nie znalazł.
We mnie rosła frustracja.
Jak wogóle można zgubić kluczyki mając je cały czas przy dupie?
Przestałem mordować wzrokiem w lusterku tył głowy TaeYanga,gdy ten zaczął krzyczeć ze szczęścia.
- Mam. Znalazłem w kałuży. - oznajmił brunet i wreszcie odpalił auto.
Pokręciłem głową nad jego głupotą i roztargnieniem.
- Wyglądasz jakbyś miał mnie zaraz zabić, chyba że to twój naturalny wyraz twarzy.
- Nie, przybrałem minę niewierzącą w ludzkość. - odparłem z uśmiechem.
- Z mojego powodu? - posłałem mu spojrzenie pod tytułem: Odpowiedź sobie sam.
Chłopak zamilkł co pozwoliło mi chwilę pomyśleć i wywnioskować, że cała ta sytuacja była po prostu śmieszna.
Dalszą część drogi spędziłem uśmiechając się pod nosem.
*perspektywa TaeYeon*
Spacerowałam po ogródku jak zawsze o czymś myśląc.
Tym czymś, albo bardziej kimś, był T.O.P.
Dlaczego znów pokazał mi coś, na co nie zasłużyłam?
Potrafił przejrzeć ludzi na wylot więc niemożliwe było, żeby nie wiedział jaką osobą jestem.
Może nie chciał wiedzieć.
Usiadłam na ławce.
Tak wiele pytań a brak jakiejkolwiek odpowiedzi.
Już sama nie wiedziałam co mam robić.
Czy zostać, czy wracać.
Żadna opcja nie była dobra, ale żadnej też nie potrafiłam odrzucić.
Potarłam ręce żeby je ogrzać.
Doskonale wiedziałam co powinnam zrobić.
Zasłużyłam na odejście.
W tym momencie zdecydowałam.
Musiałam mu powiedzieć i poprosić o odejście ...
Tylko nie dzisiaj.
_____________________________________
Niech was nie zwiodą pozory, ponieważ to tylko cisza przed burzą.
Bardzo się cieszę, że to opko ma już ponad 30 gwiazdeczek ☆
Oby tak dalej!
Zachęcam również do komentowania!
Uwielbiam czytać, że komuś podoba się moje opowiadanie, to bardzo motywujące.
Także schemat nadal taki sam :
Gwiazdka + kometarz = motywacja 💙
Do kolejnego ;*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro