Rozdział 10 'Gotcha'
*perspektywa T.O.P'a*
Pierwszy raz od wielu dni udało mi się zasnąć.
Niestety mój sen nie trwał długo, ponieważ zjawił się G-Dragon i krzyknął mi "pobudka" do ucha.
- Czego? - warknąłem.
- Chodź, czip wysyła nam sygnał z Goyangu! -sztruchnął mnie blondyn a ja otworzyłem szeroko oczy.
A jednak to był dobry pomysł z tym czipem.
- Zaraz przyjdę. - rzuciłem a chłopak wyszedł.
Szybko wstałem i wyciągnąłem z szafy ubrania.
Ubrałem się i umyłem zęby.
Zawiązałem glany i wyszedłem z pokoju.
Skierowałem się do pokoju TaeYanga.
Zastałem tam całą czwórkę chłopaków wiszących nad ramieniem YoungBae.
- Co macie? - spytałem wchodząc i krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Samochód nadal jedzie więc tylko przychodzą mi nowe powiadomienia z zaktualizowaną lokalizacją. - odparł TaeYang a chłopaki odsunęli się od komputera robiąc mi miejsce.
Powstrzymałem się od lekkiego uśmiechu.
Jednak w jakiś sposób mnie szanowali.
Obserwowałem na ekranie jak auto się porusza.
Skręciło i stanęło.
Dziwne.
Nagle samochód stracił się z mapy.
TaeYang przeszukiwał dane by znaleźć ostatnią lokalizację.
- Jedna z opuszczonych dzielnic w Goyang. - brunet wydrukował adres.
- Mam Cię. - uśmiechnąłem się triumfalnie.
*perspektywa TaeYeon*
Jin okazał się nie być aż tak zły.
Czasami nawet się uśmiechał kiedy mu sarkastycznie odpowiadałam.
Niestety dużo częściej zaprzątałam sobie głowę tym co będzie dalej.
Bałam się.
Znowu, ten mój strach był już monotonny.
Wmawiałabym sobie, że wszystko będzie dobrze gdybym nie wiedziała, że to nieprawda.
Tliła się we mnie nadzieja, ale ona słabła z każdą godziną spędzoną w tym miejscu.
Mój umysł cały czas próbował oswoić mnie z myślą, że T.O.P mnie nie znajdzie.
Natomiast serce krzyczało, że muszę w niego uwierzyć, że nie mogę porzucić nadzieji.
Nie umiałam wybrać jednej słusznej opcji.
- Znowu się wyłączyłaś. - zauważył Jin wracając do pomieszczenia z jedzeniem.
- Wywnioskowałeś po? - rzuciłam mu pytające spojrzenie. Brunet podał mi hamburgera.
Ugryzłam kawałek.
- Patrzyłaś w jeden punkt. - odparł chłopak wyjmując z paczki napoje i frytki.
- Faktycznie to wiele wyjaśnia. - zironizowałam.
- Robisz tak za każdym razem jak o czymś myślisz. Patrzysz się gdzieś nieobecnym wzrokiem. - powiedział chłopak biorąc frytkę do ust.
Miło z jego strony, że pomyślał o czymś do jedzenia.
Suga przez jedzenie rozumie suchy chleb i wodę.
Napiłam się brzoskwiniowej herbaty.
- Dzięki. - rzuciłam do Jina i wrzuciłam do kosza opakowania po moim posiłku.
- Nie ma sprawy. - odparł chłopak.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie Suga, który zjawił się niewiadomo skąd i oznajmił, że Jin może już iść.
Brunet nie miał za bardzo nic do powiedzenia więc po prostu wyszedł.
Zostałam sama z blondynem.
- Zobacz. - rzucił mi jakiś wydruk, chyba z jakiegoś forum.
Przeczytałam cały.
- To jakaś wasza prywatna strona? - uniosłam brwi.
- Nieistotne jest pochodzenie tego artykułu. Powiedz mi co tam jest napisane. - mruknął Suga.
- T.O.P znowu na szczycie. Wygrywa w tegorocznym wyścigu ulicznym oraz zwycięża nad Min Yoongim w '속도'. - przeczytałam i uśmiechnęłam się.
Widziałam wściekłość w oczach blondyna.
- Rozumiesz o co chodzi?
- T.O.P jest po prostu najlepszy. - odparłam patrząc na niego z niewinną miną.
- A wiesz co za tym idzie?
- Nie. - zbliżył się do mnie. Wzdrygnęłam się.
- Że dzisiaj w nocy nie zaznasz spokoju. - szepnął mi do ucha. Spojrzałam na niego z obrzydzeniem.
- Jesteś potworem... - syknęłam.
- Szczególnie w łóżku. - odparł uśmiechając się cwanie Suga.
Chłopak wyszedł i zostawił mnie samą.
Boże, pomóż mi!
Czym sobie na to zasłużyłam?
Osunęłam się po ścianie.
Ah, no tak.
Swoim istnieniem.
*perspektywa T.O.P'a*
Naprawdę za chwilę ktoś może nie przeżyć następnego hamowania.
- Przestańcie mnie zmuszać do patrzenia na tyły! - warknąłem jadąc autostradą do Goyang.
Byłem wściekły.
Co chwila któryś z chłopaków zaczynał kłótnię z innym i tak powstawała zabawa pod tytułem : Wkurz T.O.P'a jeszcze bardziej, to może Suga nie ujdzie ze spotkania z życiem.
- Zamknąć mordy! - krzyknął GD co ,o dziwo, poskutkowało. - Nie dziękuj. - machnął ręką blondyn a ja przewróciłem oczyma.
Zna mnie i tak bym nie dziękował.
- Emm... T.O.P, bo ja chyba ten... - zaczął Seungri a TaeYang z Daesungiem zaczęli się dusić ze śmiechu.
- Co? - spytałem zdezorientowany zachowaniem tej trójki na tyłach.
- Ja muszę się odlać. - wydukał Seungri a TaeYang nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem.
- Jekiral... - zaklnął GD uderzając głową o szybę. Jego zachowanie tylko spotęgowało śmiech Daesunga i YoungBae.
- Masz minutę. - powiedziałem i zaparkowałem na poboczu. Seungri wybiegł z auta i schował się za banerem.
TaeYang nadal rzucał się po siedzeniach w spazmach.
Daesung się uspokoił a GD uderzał głową w siedzenie.
Stu osobowy gang siejący postrach.
Chyba sikający za banerem.
Powtórzyłem w myślach przekleństwo wypowiedziane przez Smoka.
- Jesteś pewny, że jesteśmy w dobrym miejscu? - spytałem TaeYang.
- Tak... Wysiadamy. - rzucił brunet. Wszyscy wygramolili się z auta a ja je przeparkowałem i ukryłem.
Udałem się do chłopaków wciskając na kluczykach przycisk zamknięcia.
- Chodźmy. - powiedziałem i ruszyliśmy w głąb czegoś w rodzaju bardzo starego parku.
- To wygląda jak miejsce z horroru. - skomentował Seungri.
- Uważaj na mordercze śmietniki. - zironizował GD kopiąc w kosz na śmieci, który spadł ze stelaża z trzaskiem.
- Może jeszcze zadzwońmy do Min Yoongiego, że się zbliżamy... Skończcie hałasować. - rzuciłem przez ramię do dwójki idącej za mną.
Chłopaki się uciszyli, mniej więcej, bo Seungri prawie wylądował w oczku wodnym przez nieuwagę.
Wyszliśmy z parku i dotarliśmy do opuszczonej dzielnicy.
Nieźle to sobie wymyślił Suga.
TaeYang porównał lokalizację z czipa i tę w swoim telefonie.
- To tu. - brunet wskazał brodą budynek po lewej.
Stan wręcz fatalny.
Przynajmniej z zewnątrz.
Wyciągnąłem pistolet.
GD i TaeYang zrobili to samo.
- My idziemy przodem. Wy nas osłaniajcie. - powiedziałem do Seungriego i Daesunga.
Ruszyłem przodem trzymając w ręce pistolet.
Byłem gotowy na oddanie strzału.
Doszliśmy do frontowych drzwi.
- Na tyły. - oznajmiłem i ruszyłem za dom.
Były tam jeszcze jedne drzwi.
Pociągnąłem za klamkę.
Zamknięte.
TaeYang wyjął wytrychę i pogrzebał w zamku.
Kilknął.
No to wchodzimy...
_____________________________________
Kryzys twórczy. Nijak nie umiałam wymyślić zakończenia rozdziału ;-;
Mam nadzieję, że następny będzie lepszy.
To wszystko przez iKON!
Taka nowa faza...Usłyszałam i zobaczyłam B.I (♡.♡) w 'Born Hater' i tak jakoś wyszło ;')
Gwiazdka + kometarz = motywacja ❤
Do kolejnego 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro