Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18 'Cry'

*perspektywa TaeYeon*

Otworzyłam zaspane oczy i przewróciłam się na drugi bok.
Było mi tak dobrze pod ciepłą pierzyną, że zapragnęłam leżeć w łóżku cały dzień.
Później ścisnęło mnie w gardle.
Został mi jeden dzień.
Myślami wróciłam do chwili na zabawie, kiedy HoRi powiedziała mi o swoich obserwacjach.
Nie wierzyłam,to było zbyt piękne by było prawdziwe.
Byłam mu obojętna.
Wiedziałam o tym.
Co by mógł czuć do takiej okropnej osoby jak ja?
Nienawiść, żal czy złość.
Może nawet wszystko naraz.
Chciałabym żeby słowa HoRi były prawdą.
Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę szafy.
Wyciągnęłam ubrania.
Szybka poranna toaleta, lekki makijaż i byłam gotowa.
Otworzyłam okno.
Zimny wiatr owiewał mi twarz.
Było przyjemnie.
Już listopad, nawet nie zauważyłam jak szybko minął ponad miesiąc odkąd tu jestem.
Zostać czy odejść?
Po raz kolejny zadawałam sobie pytanie, na które odpowiedź znałam.
Czułam się beznadziejnie, nikomu nie potrzebna i niechciana.
Na swoje życzenie straciłam osobę, która była dla mnie wszystkim.
SeungHyun, jeśli odejdę... Wybaczysz mi to, co Ci kiedyś zrobiłam?

Wyszłam na dwór.
Potrzebowałam się przewietrzyć.
Od natłoku myśli bolała mnie głowa.
- Liczyłaś na prywatność? - obejrzałam się za siebie.
Mój wzrok spoczął na Seungrim, idącym w moją stronę.
- Już nie mam na co.
- Czy powiesz mi łaskawie co Ci się dzieje? - spytał chłopak krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Niebawem sam zobaczysz. - odparłam smutno.
- Nie chcę, brzmisz jakby to miało być coś strasznego.
- Nie będzie. - powiedziałam, starając się brzmieć przekonująco. Prawda była taka, że tylko ja na tym ucierpię.
Seungri nie potrzebnie by się nade mną litował.
Nie należało mi się jego współczucie.
Usiadłam na ławce.
Brunet zajął miejsce obok mnie.
- Spójrz na mnie. - poprosił.
Popatrzyłam na chłopaka.
- Seungri, o co Ci chodzi?
- Dotychczas myślałem, że nie potrzebuję przyjaciół... To nieprawda. Wiem, że może zabrzmi to abstrakcyjnie i dziwnie, nie znamy się zbyt długo, ale bądź moją przyjaciółką.
Proszę - brunet patrzył na mnie z nadzieją w oczach a ja miałam ochotę wybuchnąć płaczem.
Wybrał złą osobę.
Nie mogłam być jego przyjaciółką, nie zasłużyłam na to.
- Ja...
- Obiecaj mi, że będziesz kiedy ja będę Cię potrzebował, bo ja jestem, właśnie gdy mnie potrzebujesz.
Nie mogłam mu powiedzieć nie.
Nie byłam w stanie.
Przyjaźń istnieje również na odległość.
- Obiecuję. - pokiwałam głową a Seungri z uśmiechem przytulił mnie do siebie.
Byłam podła.
Obiecałam mu coś, czego nie dam rady spełnić.
Starałam się ze wszystkich sił tamować łzy.
Jestem zła.

*perspektywa T.O.P'a*

Ze znudzeniem przeglądałem listę zawodników, których zaprosił Minho.
Poziom był bardzo dobry, ale ja nie miałam najmniejszej ochoty się dzisiaj ścigać.
Nie potrafiłem zebrać myśli i przestać zastanawiać się co jeszcze mogę zrobić by została.
By mnie nie zostawiała.
Egoistyczne.
Chciałem ją zatrzymać, ale bezsensu byłoby to robić na siłę.
Patrzyłaby na mnie jak na początku.
Z nienawiścią i żalem.
Nie potrafiłbym jej zmusić siłą do zostania.
Co się ze mną stało?
Od kiedy właściwie liczę się z czyimś zdaniem?
Pokręciłem głową.
Ostatnio za często popadam w refleksję.
Moje uczucia są sprzeczne, nie potrafię myśleć.
Jestem rozkojarzony i nie wiem co jeszcze mógłbym zrobić.
Jakby cała ta sytuacja wysysała ze mnie energię do życia.
Położyłem się na kanapie i przymknąłem oczy.
Może to wszystko jest jakimś złym snem?
Idiotyzm.
Rozchyliłem powieki i wbiłem wzrok w szybę.
Tego wszystkiego jest zbyt wiele, przytłacza mnie to.
Za dużo myślę,
Zbyt wiele chcę,
Za mocno czuję,
Za mało śnię.

Drżąc z zimna czekałem aż rozpocznie się wyścig.
Minho pojawił się punktualnie, ale ja już zdążyłem porządnie zmarznąć.
Nagle wybuchnęło zamieszanie.
Ktoś rzucił hasłem o trudnościach ze startem.
Postanowiłem porozmawiać z organizatorem.
Złapałem zdezorientowanego bruneta za ramię.
- Co się dzieje?
- Sam nie wiem, coś się zepsuło, ale za cholerę nie wiemy co. - odparł chłopak i za chwilę zniknął w tłumie.
- Jeszcze tylko tego brakowało... - mruknąłem do Daesunga.
- Dopiero co wrócił do rajdów i teraz coś takiego. Szkoda mi go.
Spojrzałem po innych zdezorientowanych zawodnikach.
- Idę coś sprawdzić. - oznajmiłem.
Ruszyłem w stronę toru.
Przeczucie kazało mi tam iść.
Szedłem powoli środkiem toru.
Mniej więcej w połowie drogi natknąłem się na grupę ludzi.
Ekipa Minho.
Przepchnąłem się przez nich, ale jeden z nich mnie zatrzymał.
- Co?! - wyrwałem mu ramię rozdrażniony.
Szatyn wskazał na drogę.
Cała była usłana gwoździami.
Były one różnej wielkości, ale każdy z nich wyglądał na cholernie ostry.
Bez najmiejszego problemu przebiłyby oponę.
Nagle mnie olśniło.
Gwoździe były umieszczone na takiej odległości, że auta byłyby już całkiem dobrze rozpędzone.
Gdyby z taką prędkością wpadły na ten odcinek i złapały gumę...
Przez myśl przebiegł mi obraz raz po razie zderzających się samochodów.
Ogień, krew i wrzask.
Otrząsnąłem się z zamyśleń.
Chwała temu kto znalazł te gwoździe.
- Boże, jak dobrze, że nie wystratowaliśmy. - obok mnie pojawił się Minho, którego natychmiast odciągnąłem na bok.
- Ktoś ewidentnie chciał spowodować wypadek. Nikt normalny nie rozsypuje gwoździ na torze tak sobie od niechcenia. - spojrzałem na bruneta.
Był ewidentnie wystraszony.
Doskonale wiedziałem o kim pomyślał Minho.

Polecam puścić sobie piosenkę iKON 'Apology'

*perspektywa TaeYeon*

Wyciągnęłam rękę przez okno.
Zimne powietrze smagało mnie po dłoni.
Niestety, T.O.P jechał na tyle szybko, że byłam zmuszona schować rękę do środka.
Zasunęłam szybę, zostawiając jedynie małą przestrzeń dla nocnego powietrza.
SeungHyun wyglądał na mocno zamyślonego.
Nawet nie chciałam się odzywać.
Wiedziałam, że to nic przyjemnego zostać wyrwanym ze swoich myśli.
Spojrzałam na twarz chłopaka.
Zaciśnięte usta, skupiony wzrok i ten blask w jego pięknych oczach.
Ciemne włosy miał zaczesane do tyłu co dodawało mu swego rodzaju powagi.
Nie oszukujmy się, był przystojny.
Nawet bardzo.
- Wypalisz mi zaraz dziurę w twarzy. - odezwał się T.O.P a ja, zażenowana tym, że mnie przyłapał, spuściłam wzrok.
Moje policzki z pewnością wyglądały jak dwa dorodne buraki.
Dziękowałam, że zostawiłam sobie rozpuszczone włosy, bo w przeciwnym razie nie miałabym gdzie ukryć wypieków.
Czemu tak na mnie działał?
Nigdy się nie peszyłam, gdy ktoś przyłapał mnie na wpatrywaniu się w niego.
Zupełnie inaczej było z SeungHyunem.
Byłam głupia.
Wyobrażałam sobie rzeczy, które nie mogłyby mieć miejsca.
Może byłoby inaczej gdybym go nie zostawiła, ale teraz już niczego nie zmienię.
Nie wiem po co zrobił to wszystko, ale musiał w tym mieć interes.
Być może jakiś zakład albo chciał coś sobie udowodnić.
Różnie mają mężczyźni.
Szczególnie kiedy zostają potraktowanie w taki sposób, jak ja potraktowałam T.O.P'a.
Nie zasługiwałam na jego spojrzenie a co dopiero jakiekolwiek uczucie.
Pewnie on myślał podobnie.

Usiadłam na parapecie i podłożyłam pod plecy poduszkę.
Okno było otwarte na oścież.
Zgasiłam światło i wróciłam z kocem na parapet.
Odkryłam się miękkim materiałem i odetchnęłam świeżym powietrzem.
Uwielbiałam jego specyficzny zapach po deszczu.
Dzień się kończył.
Jutro wieczorem będę musiała wypowiedzieć na głos podjętą decyzję.
Musiałam naprawić to co zniszczyłam swego czasu.
T.O.P będzie szczęśliwy kiedy się mnie pozbędzie.
Chociaż jego zdołałam już przeprosić.
Teraz tylko przypieczętuję moje przeprosiny odejściem.
Odetnę mu kulę u nogi jaką dla niego jestem.
Próbowałam się pocieszyć myślą, że chociaż on będzie szczęśliwy.
Tylko on, bo ja z pewnością nie.
Nie wyobrażałam sobie żyć bez niego... Nie chciałam.
Był kimś, dzięki komu czułam się bezpieczna.
Zależało mi na nim i dlatego tak bardzo mnie bolało to, co musiałam zrobić.
Opuszczenie tego miejsca nie było dobrą alternatywą.
Jednak podjęłam już decyzję.
Musiałam zranić się tak dogłębnie jak niegdyś zraniłam T.O.P'a.
Postąpić wbrew sobie.
- Nie śpisz? - podskoczyłam słysząc niski głos T.O.P'a obok siebie.
Nawet nie zauważyłam kiedy wszedł.
- Nie umiem. - obróciłam się przodem do chłopaka.
Jego włosy mieniły się w księżycowym świetle.
- Za dużo myślisz... Mogę Cię o coś zapytać? - posłałam brunetowi zdziwione spojrzenie, ale kiwnęłam głową.
- Dlaczego, mnie zostawiłaś?
Poczułam się jakby T.O.P mnie uderzył.
Mocno, prosto w serce.
Nie potrafiłam mu odpowiedzieć.
Tak bardzo go skrzywdziłam.
Łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
Jedna wyznaczała drogę kolejnej.
Cichy szloch wyrwał się z mojego gardła.
Nie potrafiłam powstrzymać łkania.
Nie obchodziło mnie to, że chłopak patrzy na moje łzy, oznakę słabości.
Moje serce krawawiło.
Był dla mnie tak ważny a ja wyrządziłam mu taką krzywdę.
Nagle brunet zrobił coś czego się absolutnie nie spodziewałam.
Zdjął mnie z parapetu i mocno do siebie przytulił.
Wtuliłam głowę w jego klatkę piersiową.
Jedną ręką trzymał mnie mocno przy sobie a drugą, delikatnie głaskał po włosach.
Zacisnęłam dłonie na materiale jego bluzy.
Tak bardzo nie chciałam go stracić.
Życie bez niego będzie dla mnie udręką.
Tak bardzo go potrzebowałam.
Chciałam by przy mnie był.
By zamknął mnie w swoich ramionach i nie puszczał.
Potrzebowałam jego głosu, dotyku, spojrzenia... Wszystkiego.
Bałam się go stracić, tak bardzo się bałam.
Moim ciałem targnął szloch.
- Zawsze chciałem Cię chronić, nawet gdy tego nie potrzebowałaś. Tylko tyle. - wyszeptał mi do ucha brunet i pocałował mnie w czubek głowy.
Przytuliłam zapłakaną twarz do bluzy chłopaka.
Bicie jego serca uspakajało mnie.
Był jak cudowne lekarstwo na wzystko.
Czy kiedyś mi wybaczysz, SeungHyun?

_____________________________________

Weekend!
Nowy rozdział!
Chwila oddechu i potem znowu cały tydzień sprawdzianów i innych rzeczy ;-;

Jak się podoba rozdział? :))

Komentarz + gwiazdka = motywacja ❤

Do kolejnego 😍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro