Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wspomnienia

Powoli szłam przez korytarz na stołówkę. Nie lubiłam tego miejsca. Kojarzyło mi się z dawnym życie. Z tym co jak najbardziej pragnęłam zapomnieć, ale utrudniało mi to parę osób. Szkolna elita. Byłam z nią bardzo zżyta. Byłam najważniejszą osobą w niej. Byłam szkolną królową. Można tylko dopowiedzieć, że ubierałam się jak dziwka, malowałam się jak dziwka i całą sobą byłam nią. Do dnia dzisiejszego nie rozumiem jak mogłam się na to zgodzić.

Trzy lata wcześniej

- Hej laleczki-powiedział nieznany chłopak. Amber uśmiechnęła się szeroko i rzuciła się na chłopaka. Mocno go pocałowała i popatrzyła na mnie.

- Ali to Dominic, a ten za nim to Jamie.-wskazała na dość przystojnego bruneta. Miał niebieskie oczy pełne usta i był bardzo umięśniony. Skądś znałam tych chłopaków. Tylko skąd?

Szkolna elita...

Później się tylko potoczyło z górki.

- Mała będziesz moją dziewczyną?- zapytał Jamie. Jak zawsze uśmiechał się tak słodko

- Pewnie skarbie- powiedziałam całując go w usta.

- Tylko mam do ciebie małą prośbę skarbie...

Ubieraj się bardziej skąpo. Jaka ja byłam głupia.

- Ślicznotko mogłabyś tamtej małej dziewczynce powiedzieć,że jest nic nie warta.-spojrzałam na mojego chłopaka. Mówił poważnie. Nie lubiłam robić tego co mi każe,ale tak bardzo go kochałam. Podeszłam do dziewczynki. Miała może 11 lat.

- Ty mała su...- nie zdążyłam dopowiedzieć zdania gdy intensywnie zielone oczy popatrzyły na mnie. Jezu, to moja siostra.

- Co ty robisz ze swoim życiem Alison. Nie jesteś już moją siostrą. -powiedziawszy to Judy walnęła mnie w twarz. Moja biologiczna siostra dała mi w twarz.

- Małe dziecko dało ci w twarz? Naprawdę? Nawet suką nie potrafisz być- zaśmiał się odchodząc- Koniec z nami dziwko.- powiedział tak spokojnie jakbym go nigdy gonie obchodziła.

Bo była to prawda. Byłam wtedy taka naiwna. Od tamtego dnia jeszcze nigdy nie byłam w stołówce.

Dotarłam do niej i otworzyłam powoli drzwi. Wchodząc czułam wzrok wszystkich na sobie.

- Oo kogo ja widzę- przede mną pojawił się Dominic- Jeszcze masz czelność się tu pokazywać suko.

- Tak i bądź cicho bo ja jestem tą co może was zniszczyć. Więc ty nie masz prawa się do mnie odzywać.-powiedziałam dość zdziwiona moją nadprzyrodzoną odwagę względem jego. Nigdy mu się nie postawiłam. Kupiłam jabłko i wyszłam z tego dziwnego pomieszczenia

...........

- Judy gotowa?-zapytałam dzwoniąc na dzwonek. Mogłam spokojnie wpisać kod, ale wolałam sprawić chłopcom przyjemność.

- Kto tam-zapytał głos Caluma

- Policja- powiedziałam spokojnie.

- My nic nie zrobili...

- Idioto otwieraj! Tu Banan i Judy.- po chwili w naszą stronę szedł Mike z Luke'iem. Otworzyli furtkę i przywitali się z moją siostrą. Była naprawdę szczęśliwa

- Hej - uśmiechnęłam się do nich.

- Bananku mam do ciebie prośbę. Nie strasz Ashtona i Caluma policją. Obaj teraz biegają po domu i wrzeszczą jak...- nagle usłyszałam pisk o którym mówił Luke.

- Jak wy ze sobą wytrzymujecie?- zaśmiała się Judy.

- Lata praktyki młoda. Uwierz mi codziennie zadaję sobie to pytanie.- odpowiedział Mike patrząc na mnie.

- Ale o samym sobie nic nie powie. Kto wymyślił zespół? Nie pomyślałeś o konsekwencjach- zaśmiał się Luke- Chodźcie ich znaleźć!

Pobiegliśmy w stronę domu. Stanęliśmy na środku salonu i postanowiliśmy rozdzielić się jak w Scobby Doo. Ja poszłam z Mike'iem, a Judy z Luke'iem.

Jak określi to blondyn idziemy w stronę zanieczyszczenie. Nie mam pojęcia o co mu chodziło, ale powoli zaczęłam rozumieć. Szliśmy w stronę pokoi chłopaków.

- Wchodzimy właśnie do pokoju Ashtona ,więc uważaj na skarpetki. Jest ich tam pełno.- powoli otworzyliśmy drzwi. Na początku tak jak ostrzegał chłopak zauważyłam pełno skarpetek. Pokoik nie był zbyt duży. Ściany były pomalowane na szaro, a meble były czerwono-czarne.

- Tu ich nie ma- powiedziałam wychodząc za drzwi. - Kogo ten pokój?

- Mój... jak chcesz możemy zajrzeć, ale ich na pewno nie będzie. - pokiwałam głową i poszłam w stronę drzwi. Były czarne, a na nich widniał czerwony krzyżyk.

- Gotowa?
.........
Hej!
Cieszę się, że jest was coraz więcej i mam nadzieję, że będzie jeszcze więcej <3
Komentujcie 🌟🌟🌟

Marri








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro