Rozmowa
Po powrocie do domu od razu udałam się do mojego pokoju. Musiałam się komuś wygadać. Spojrzałam na zegarek. Nie mogłam teraz zadzwonić do Tonny'ego. Za wcześnie.
Włączyłam mojego laptopa i weszłam na stronę 6obcy. Obojętnie mi było z kim będę rozmawiać. Mogłam nawet być suką tak jak kiedyś.
Obcy: km
Ty: k
Obcy: lat
Obcy: ?
Obcy: m
Ty: 19
Obcy: 19
Obcy: co tam
Ty: nic słucham muzyki :)
Obcy: o to podobnie jak u mnie
Ty: a co słuchasz?
Obcy: teraz to idę taxi 3 oglądać
Ty: to idź nie będę przeszkadzać :)
Obcy: nie no co ty
Obcy: nie przeszkadzasz
Ty: Jak się nazywasz? Ja Banani.
Obcy: Marcin
Obcy: opiszesz się albo dasz zdjęcie
Ty: białe włosy, okulary i piwne oczy
Obcy: mrr
Ty: :)
Obcy: a tak bardziej
Ty: niska dość szczupła i reszty ci nie powiem kochanie :*
Obcy: skarbie nie bądź tajemnicza:*
Ty: A co chcesz wiedzieć kotku
Obcy: wszystko misiaczku :*
Ty: oj nie wiem nie wiem. A jak ty wyglądasz?
Obcy: wysoki blondyn niebieskie oczy szczupły
Ty: przystojny?
Obcy: mówią ze tak
Obcy: a ja się nie znam na tym skarbie :*
Ty: Może prześlesz zdjęcie to ci powiem :*
Obcy: a powiesz więcej kotku:*
Ty: może a co chcesz wiedzieć
Obcy: a co chcesz powiedzieć
Obcy: jestem cały twój
Ty: sorry kotku nie jestem dziwką :)
Obcy: a czy ja o tym mówię
Ty: wiem co myślisz skarbie... Każdy tak myśli :)
Obcy: ty też misiu na to wychodzi :)
Ty: ja sprawdzam tylko takich jak ty... Szkoda mi ciebie
Obcy: oj jak przykro (to moja prawdziwa rozmowa,ale lekko pozmieniana xD )
Zaśmiałam się pod nosem. Jak można być takim głupkiem. Sama się z takim umawiałam... Wyciągnęłam mój pamiętnik porażek. Bo najlepiej zapisywać to co się nie udało prawda? Wpisałam datę i zaczęłam pisać.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę-powiedziałam beznamiętnie. Po chwili do mojego pokoju wszedł Mike. Był bardzo poważny. Ciekawe co mu nagadała Judy?
- Obiecuję ci minionku,że ten pieprzony dupek Calum będzie cię przepraszał na kolanach-powiedział z lekką nienawiścią przeznaczoną dla Cala.
- Ale przecież on mi nic nie zrobił... Nie pasuję do was Mike'a. Wiem,że znamy się bardzo krótko,ale będziemy się musieli się zerwać kontakt. Przepraszam, nie chcę się do was przywiązywać.- wszystko to co powiedziałam było kłamstwem. - Więc teraz Michael mógłbyś wyjść z mojego pokoju i zostawić mnie w spokoju-wyszeptałam patrząc na niego błagalnie.
- Czemu ty się każesz słońce? Po co to robisz?- blondyn pokręcił głową po czym zrobił coś czego się nie spodziewałam. Przerzucił mnie przez ramię i wyszedł z mojego pokoju.
- Kurwa!Michael puść mnie!!- wrzeszczałam na cały dom.Powoli zeszedł ze schodów i stanął jak wryty na przeciwko drzwi wejściowych.
- Co tak stoisz debilu!-powiedziałam po czym zostałam spuszczona z ramienia chłopaka.
- Banani?-zapytał bardzo dobrze mi znany głos.
- Mama?
..........................
Już na początku chcę przeprosić , że rozdział jest taki krótki. Postaram się pisać dłuższe. Składam obietnicę xD
Dziękuję,że jesteście :)
Wasza Marri
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro