Paparazzie
Dokładnie minął tydzień od naszego wspólnego pisania piosenek. Napisaliśmy 6 tekstów, które były naprawdę dobre. W poniedziałek chłopcy wylecieli do Londynu. Mieli tam do załatwienia parę wywiadów i sesji. Przez cały tydzień nie powiem co się działo, bo nie pamiętam. Już rozumiem co oznacza definicja WRAK CZŁOWIEKA. Przez te pięć dni doskonale się o tym przekonałam. Ale dziś mieli przylatywać. Dokładnie o godzinie 13 miałam być na lotnisku. Najgorsze było to,że musiałam być nierozpoznawalna. Ubrałam się w białą zwiewną sukienkę ( u góry) i czarne szpilki. Moja już blond włosy rozpuściłam, aby opadały spokojnie na ramiona. Zrobiłam do tego lekki makijaż i założyłam czarne okulary ray ban. Wyszłam powoli z domu po drodze zabierając kluczki do mojego czarnego porsche. Wsiadłam do niego i pojechałam na lotnisko, które znajdowało się na drugim końcu Sydney. Droga dłużyła mi się naprawdę niesamowicie. Co chwilę stawałam na czerwonym świetle. W końcu dojechałam do mojego celu. Pierwsza rzecz jaka mnie zszokowała po wejściu na lotnisku to tabun nastolatek kierujący się w tą samą stronę co ja. Nagle usłyszałam piski. Spojrzałam na górę, gdzie znajdował się. Zobaczyłam wysokiego blondyna, który szybkim krokiem w stronę widny. Podbiegłam tam szybko, ale po drodze zostałam zatrzymana przez ochroniarza.
- Gdzie się panienka wybiera?- spytał
- Ona jest z nami- powiedział bardzo mi znajomy głos. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Michael'a. Wyrwałam się ochronie i rzuciłam się w ramiona przyjaciela. Mocno go przytuliła.
- Tęskniłam za tobą- wyszeptałam cicho
- Ja za tobą też minionku.- powiedziawszy to objął mnie ramieniem. Podeszliśmy do reszty chłopaków. Obok nich stały trzy dziewczyny.
- Banani- krzyknął Ashton i mocno mnie przytulił.Po chwili reszta zespołu wyściskała mnie po czym znów trafiłam do Mike'a, który mocno objął mnie w pasie.
-Ban poznaj Arz, Brayane i Mali. - powiedział Luke całując w policzek czarnowłosą. Mali zapewne była siostrą Caluma, a Bray dziewczyną Asha.
- Ej idziecie do fanek! Zaraz rozwalą drzwi- zaśmiała się dźwięcznie Brayana i odepchnęła od siebie Irwina. Dopiero teraz uświadomiłam sobie,że przez cały czas za nami stoi prasa.
Gdybym jeszcze wiedziała,że tak to się skończy
.......................
Hej bananki :) Dawno mnie tu nie było. Mam teraz różne sprawy z którymi muszę się pogodzić. Jest mi z tym bardzo trudno, ale żyję się dalej. Mam nadzieję,że rozdział się podoba i będzie mi bardzo miło jeżeli skomentujecie. Dziękuję paru osobą,że zmotywowały mnie do napisania tego rozdzialiku. ( tak mówię o tobie Magnusie xD )
Okej do zobaczenia w środę i miłego weekendu.
Wasza Marta
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro