Idiota
- Może cię odprowadzimy?- spytał Ashton uśmiechając się. Miał cudowne dołeczki.
- A przypadkiem nie jest to dla was za niebezpieczne?
- Jest - powiedział Calum.- Ale Mike może. Pójdziesz odprowadzić naszego gościa po czym kupisz mu banana. Prawda Michael?
- Tak- powiedział Mikey ubierając czarne okulary. Podał mi drugą parę. Wyglądaliśmy jak tajni agenci. Pożegnałam się z chłopakami dając każdemu mój numer po czym wyszłam z blondynem z domu.Szliśmy w ciszy aż do momentu gdy chłopak zaczął śpiewać do nosem American Idiot. Byłam fanką Green Day, więc do głosu Michaela przyłączył się też mój.
- Ciszej dzieci- zawołała jakaś staruszka gdy szliśmy przez park.Przez chwilę byliśmy cichutko jak myszki, ale ta chwila nie trwałam długo.
- Aż tak ryczymy?-zapytał blondas śmiejąc się dźwięcznie.
- Na to wygląda. O już jesteśmy.- powiedziałam dość zdziwiona.Ten czas tak szybko minął.- Wejdziesz?
- Jeśli masz w domu banany i twoja siostra nie zabiję cię na moich oczach mogę wejść.
Wygrzebałam z plecaka zwój kluczy i otworzyłam drzwi. Wpuściłam chłopaka po czym zawołałam moją siostrę:
- Judy mamy gościa!!
Po parunastu sekundach dziewczyna była na dole i stała jak wryta patrząc na Mike'a
- MICHAEL CLIFFORD!!! O BOŻE MICHAEL CLIFFORD JEST W MOIM DOMU!!- ryknęła. Podbiegła do chłopaka i mocno go przytuliła. Prawie udusiła.
- Mała przyzwyczajaj się za niedługo cały zespół będzie w tym domu. Możesz za to podziękować twojej ślicznej siostrze która zainspirowała nas swoim imieniem.- powiedział uśmiechając się do mnie.- A teraz mam do was pytanie. Co macie do jedzenia?
- Banany?- powiedziałam lekko speszona. To prawda w domu nie ma nic innego niż różnych produktów zrobionych z bananów.- Jeśli chcesz zamówimy pizze...
- Jeszcze się pytasz! JA DZWONIĘ !!!
Po dziesięciu minutach Mikey zdobył pizze. Mówiąc ''zdobył '' mam na myśli zadzwonił do swojego przyjaciela, który ma pizzerie i poprosił o dwie pizze.
- Gdzie są wasi rodzice?-spytał Michael wchłaniając w siebie piąty kawałek pizzy
- W Londynie. Mają jakiś ważny projekt czy coś takiego. W każdym razie zostawili mnie na pastwę mojej najukochańszej siostrzyczki -powiedziała uśmiechając się do blondyna. Coś mi się zdaję,że była w nim zakochana. Później się ją o to zapytam. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Luke'a.
- Hej Lukey już się za mną stęskniłeś?-zapytałam śmiejąc się do słuchawki
- Gdzie jest ten idiota!!- ryknął do słuchawki. Musiałam odsunąć komórkę od ucha.
- Siedzi sobie i gada z moją siostrą. Mam go odesłać do domu?
- Tak. Aha powiedz mu, że ma godzinę. Później go nie wpuścimy do domu-powiedział po cym się rozłączył
- Słyszałeś Mike?-powiedziałam lekko rozbawiona. Chłopak lekko pokiwał głową. Powoli zaczął stawać z kanapy gdy moja siostra powiedziała:
- Możesz zostać u nas! Banani chętnie użyczy ci łóżka.
- Bardzo kusząca propozycja, ale na dzień dzisiejszy będę musiał z niej zrezygnować. Oni mówili naprawdę, że mnie nie wpuszczą. Już raz mnie nie wpuścili... Bani odprowadzisz mnie do parku?
- Mogę też?- spytała z nadzieją Judy
- Mała dzisiaj nie, ale obiecuję ci,że jak kiedyś ( czyt. NIEBAWEM XD) przyjdziemy wszyscy zapraszam cię na lody.-powiedział uśmiechając się do niej szeroko. Dziewczyna pokiwała głową i pożegnała się z nim.
Powoli wyszliśmy z mojego domu i udaliśmy się w stronę parku.
- Czy twoja siostra nie jest we mnie zakochana?- zapytał blondyn uśmiechając się łobuzersko
- Też to zauważyłam... Muszę jej ciebie wybić z głowy. Mam nadzieję,że nie będzie na mnie zła.
- Jeśli coś będzie się działo dzwoń. Będę jak najszybciej dobra?
-Okej, a teraz uciekaj bo naprawdę cię nie wpuszczą do domu-powiedziałam i przytuliłam chłopaka na pożegnanie.
- Znamy się dopiero jeden dzień, a już cię naprawdę lubię. Przyjdziesz jutro?
- Zobaczę. Nie obiecuję, ale się postaram. I zabiorę ze sobą Judy.Pa Michael.
- Pa- powiedział po czym odszedł w stronę latarni parku.
.....
- Judy!!
-Co jest siostrzyczko?-zapytała się schodząc po schodach.
- No...bo ech, czy... ty się kochasz,eee w Mike'u?-spytałam cicho.
- No może troszkę... Ale przyznaj,że jest przystojny-zaśmiała się wesoło. Odetchnęłam z ulgą. Bałam się, że znów się pokłócimy. Nie lubiłam naszych kłótni.Może nie było ich dużo, ale nie odzywałyśmy się do siebie bardzo długo.
- No może.Co ty na to żeby odwiedzić jutro tych idiotów.Chwila wróć przystojnych idiotów- obie zaśmiałyśmy się
- Opowiesz co dziś u nich robiłaś?
- Tak, ale zrób tą twoją bananową gorącą czekoladę, a wszyciutko ci opowiem- uśmiechnęłam się do siostry i poszłam z nią do kuchni.
.....................
Hej, dziękuję,że jesteście ze mną!
Gwiazdki i komentarze (proszę dajcie)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro