Chłopacy ( cz. I)
- Chodźmy stąd.- powiedziała Arz, gdy chłopacy poszli dawać autografy i robić zdjęcia.- Bani jedziesz z nami do domu chłopaków?
- Mogę- odpowiedziałam niepewnie. Uśmiechnęłam się do dziewczyn i poszłam w stronę mojego auta. Nagle za mną usłyszałam dźwięk fleszy. Odetchnęłam głęboko i przyspieszyłam trochę kroku. W szybki tempie przeszłam do samochody i jeszcze szybciej odpuściłam parking lotniska. Dojechałam do domu chłopaków przed dziewczynami. Wpisałam kod i weszłam na ich posesję. Usidłam na murku i poczekałam na dziewczyny. Nagle zadzwoniłam do mnie Michael.
- Hej minionku dojechałaś?- spytał lekko podenerwowany. Ciekawe co się stało?
- Tak. Miałam trochę problem z prasą, ale żyję- zaśmiałam się delikatnie. W słuchawce usłyszałam, jak chłopak odetchnął z ulgą.
- Och to dobrze. Dziewczyny zaraz będą. To do zobaczenia za godzinkę skarbie.- od razu po rozłączeniu Mike'a na podjazd wjechał samochód którejś z dziewczyn.
- Och, Banani żyjesz- krzyknęła Brayn. Podeszła do mnie i lekko objęła mnie ramieniem.- Zatrzymali nas ci idioci od prasy. Zaczęli nas wypytywać o ciebie. Nic nie powiedziałyśmy.
Weszłyśmy razem do środka i usiadłyśmy na kanapie. Postanowiłyśmy poczekać na chłopców.
................
Bardzo przepraszam,że rozdział jest taki do dupy, ale no cóż. Nie wyrabiam się na ten dzień. Zawieszam środy. W ten dzień nie będzie rozdziału. Jedynie w sobotę. Chyba wytrzymacie gdzieś około 3-4 miesiące xD ?
Widzimy się w sobotę
Wasza Marta <3 ( Michael tańczący dla was )
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro