Rozdział 9
Kwiecień 2017 r.
Królowa Maria
Wraz z mężem skończyliśmy orędzie, w którym składaliśmy wielkanocne życzenia mieszkańcom Szkocji, którzy gorączkowo oczekiwali na narodziny royal baby. Zainteresowanie sięgało zenitu podobnie jak w 2013 i 2015 roku, gdy urodził się Książę George i Księżniczka Charlotte. Wtedy jeszcze była Wielka Brytania.
Królewskie krawcowe śpieszyły się z szyciem wyjściowych ubranek dla przyszłego króla bądź królowej.
Do pałacu przybyły również krawcowe, aby dokończyć ostatnie elementy do naszych strojów, które miałam zabrać w podróż do Anglii, która już w przyszłym tygodniu. Będzie to pierwsze spotkanie po odłączeniu się Szkocji.
Uzgodniliśmy również, że wraz z początkiem maja na kilka dni odwiedzimy Polskę. Ostatni raz byłam tam przed naszym ślubem.
***Polska***
W ostatnie godzinach kwietnia 2017 roku wyglądowaliśmy w Gdańsku i oczywiście udaliśmy się do Nowych Szkotów. Babcia czekała na nas oczywiście z kolacją.
- Nie trzeba było, babciu. - Oznajmiłam z uśmiechem, gdy mąż trzymał mnie w talii. - Jadłam w samolocie, Franciszek również.
- Serio? W takim razie wszystko da się do lodówki i będzie na śniadanie. Kasiu? Elizo? Pomożecie mi poskładać?
Na słowa babci, dopiero wtedy w salonie pojawiły się moje dwie siostry. Elżbieta była wyraźnie ucieszona naszym spotkaniem, co innego Katarzyna. Obydwie oddały nam pokłon, a następnie młodsza z nich rozłożyła ręce i mocno przytuliła mnie wraz z mężem.
- Jestem taka szczęśliwa, że was widzę. Mogłabym z wami porozmawiać na osobności? - Spytała Eliza.
- Oczywiście.
Uśmiechnęła się do siostry, gładząc jej kosmyki włosów.
- Może jutro? - Zaczął mój mąż po szkocku. - Maria powinna się teraz położyć i odpocząć.
- Widzisz jaką mam opiekunkę?
Zwróciłam się do siostry, a następnie udaliśmy się do naszej sypialni. Po kąpieli z chęcią położyłam się do łóżka.
- Chodź, kochanie. - Szepnęłam, przykrywając się kołdrą. - Chcę się do ciebie wreszcie przytulić.
- Już. - Pocałował mnie w czoło, a następnie to samo zrobił z brzuchem, uśmiechnął się. - Kopie?
- Oczywiście, wojownik jak tatuś. Wolałbyś córkę czy syna?
- Co to za pytanie?
Nie rozumiał, głaszcząc moje włosy.
- Proste.
- Dla mnie to bez różnicy. Zależy mi tylko na tym, abyście byli zdrowi. Ty i dziecko.
Oznajmił, gdy ktoś zapukał do pokoju, a po chwili weszła tu Elizabeth.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale ktoś czeka na Marie na dole.
- Dobrze, już idę.
Wstałam i narzuciłam na siebie szlafrok.
Następnie zeszłam na najmłodszą siostrą do salonu, a ta wskazała mi schody do piwnicy. Nie rozumiałam dlaczego ktoś miałby czekać w piwnicy, ale poszłam tam.
- Halo? - Zawołałam, gdy znalazłam się na samym dole.
- Wiedziałem, że przyjdziesz.
Usłyszałam za sobą i aż podskoczyłam.
- Cyprian? Co ty tu robisz?
- Dowiedziałem się o waszym przyjeździe. Musiałem ciebie zobaczyć. - Oznajmił, pochodzące jeszcze bliżej i całując mnie nagle w usta.
- Co ty robisz? Nawet nie wiesz jak bar...
Ucięłam w połowie zdania, gdyż zobaczyłam cień osoby, stojącej prawdopodobnie na schodach. Kiedy się odwróciłam, zauważyłam Franciszka. Był wściekły i przeraziłam się, bo od tej strony jeszcze go nie znałam.
- Marie, proszę idź do naszej sypialni.
Powiedział dość opanowanie, chociaż widziałam jak zaciskał pięści.
- Ale Fran...
- Powiedziałem idź do sypialni, proszę.
Powtórzył, piorunując mnie wzrokiem.
Nie chciałam dłużej przeciągać cierpliwości Franciszka i z opuszczoną głową przystałam na jego prośbę.
Gdy siedziałam w sypialni moje myśli... bałam się tego co być może dzieję się w piwnicy. Nie czekałam długo aż mąż wróci.
- Jesteś na mnie zły? - Spytałam, mając jednak nadzieję na zaprzeczenie.
- Nie jestem na ciebie zły, ponieważ wiem, że nie miałaś z nim kontaktu.
- Wiesz? Nie rozumiem.
- Muszę ci coś wyjaśnić. - Westchnął, na co spojrzałam na niego. - Pisał do ciebie wiele razy. Mnóstwo listów.
- Żadnego nie dostałem.
- Wiem. - Potwierdził, bawiąc się rękoma. Nawet na mnie nie spojrzał. - Wiem to, ponieważ zadbałem, abyś ich nie dostała.
- Co? Franciszku, dlaczego miałb...
Mówiłam, nieco nie rozumiejąc zachowania Franciszka.
- Nie chciałem cię stracić. Wiem, że jestem egoistą. Przepraszam.
- Jesteś głupcem myśląc, że mnie stracisz. - Wstałam, biorąc dłonie męża w swoje. - Będzie to trochę nieczułe co teraz powiem. Doskonale wiesz, że najważniejsza jest Szkocja. Nie wiem jak bardzo byśmy się pokłócili. Nigdy nie będziemy mogli się rozstać. Wiemy o tym obydwoje.
- Zdaję sobie z tego sprawę.
- Co z nim? - Zadałam wreszcie pytanie, odnoszące się do niespodziewanego gościa w piwnicy.
- Nie obawiaj się. Nic mu nie jest, a teraz chodźmy spać. Powinnaś teraz dużo odpoczywać.
- W zasadzie to...
- Tak?
Spytał, łapiąc moje spojrzenie.
- Jak myślisz, o czym chciała porozmawiać moja siostra?
- Nie wiem, ale z pewnością dowiemy się rankiem.
Po chwili wraz z mężem leżeliśmy w łózku, pogrążeni w ciemności. Już po kilku minutach słyszałam miarowy oddech Franciszka. Jednak ja nie mogłam spać. Niepokoiłam się tym co chce mi powiedzieć Elżbieta oraz tym co się stało na dole, gdy już poszłam. Nie jestem pewna czy powiedział mi prawdę. Może to źle, że nie jestem na niego zła?
Powinnam być zła, że zatrzymywał moje listy. Jednak byłoby to stanowczo nie fair. Ja czytam jego każdy list zanim wyślę go do właściwej osoby. Oficjalnie tego nie wiedział, ale pewność miałam, że się domyślał. Byłam pewna, że mąż również mnie pilnuje. Nie chodziło mi tu tylko o zatrzymywanie mojej korespondencji, ale także o to, iż gdy straże bacznie mnie obserwują, gdy męża nie ma koło mnie.
Na same takie myśli, uśmiecham się do siebie. Dlaczego? Ponieważ to śmieszne. Jesteśmy małżeństwem, jesteśmy Szkocją. Szpiegujemy się nawzajem.
To smutne, że tacy jesteśmy. Nawet nie wiem dlaczego zaczęłam płakać. Nie płakałam głośno, jednak już po kilku chwilach ze swojej poduszki podniósł się Franciszek, zapalając lampkę nocną.
- Dlaczego moja miłość płaczę? Coś się stało, Marie?
Pytał się obejmując mnie jedną ręką, a drugą glaskając moje włosy.
- Jesteśmy nienormalnym małżeństwem. Jaki dom stworzymy dla naszego dziecka?
- Nie jestem pewien o czym mówisz, kochanie.
- Żyjemy razem, a szpiegujemy się jak obce wywiady. Przecież reprezentujemy jeden kraj j jedne ideę. Skończymy z tym, proszę?
Mówiłam, zanosząc się płaczem, a mąż przytulił mnie mocniej.
- Uspokój się, proszę. - Powtarzał, gładząc moje włosy. - Marie, wszystko co robię, robię dla twojego bezpieczeństwa.
- To znaczy? - Spojrzałam w jego niebieskie jak ocean oczy.
- Obydwoje jesteśmy młodzi. To wszystko spadło na nas jak grom z jasnego nieba. Rozumiem, że dla ciebie musi to być szczególnie trudne. Chcę tylko powiedzieć, że jesteś młoda...
- I nawina. - Dokończyłam.
- Nie, nie o tym mówię. Wiem jak bardzo impulsywna jesteś. Nie chciałabym, abyś później żalowała takiej decyzji. Dlatego muszę mieć cię nieco pod kontrolą.
- Napiłabym się... czegoś mocniejszego
- Nie wolno ci...
- Wiem.
***
Następngo ranka, gdy chciałam porozmawiać z siostrą tak jak prosiła mnie poprzedniego wieczoru, ta wprost mi powiedziała, że to już nie ważne. Dziwne to wszystko.
****
Lipiec 2017 rok
Tłumy wiwatowały przed Spire Murrayfield Hospital w Edynburgu. Wiedzieli, że Szkocja zyskała dziedzica tronu. Musieli poczekać jeszcze kilka minut, aby dowiedzieć się czy zyskali chłopca czy dziewczynkę. Niemniej jednak ich niewiedza przyśpieszała naszą gospodarkę. Wydawali mnóstwo pieniędzy na gadżety z Royal Baby. Zakłady bukmacherskie również ustawiali wieści o narodzinach zwariowali niczym Anglicy, cztery lata temu w Londynie, gdy rodzić się miał prawnuk królowej
Elżbiety II, Książę George.
- Nie uważasz, że powinnaś zostać jeszcze w szpitalu razem z dzieckiem? Poród był zaledwie przed kilkoma godzinami.
- Ludzie oczekują pary królewskiej i ich potomka.
Mówiłam patrząc się w swoje lustrzane odbicie, spoglądając czy kolczyki są dobrze zapięte.
- Masz wory pod oczami. Powinnaś odpocząć, a nie pozdrawiać tłumy.
- Frida, zaraz mnie pomaluje. Będę wyglądać jakbym była zrelaksowana.
- Nie podoba mi się to, skarbie.
Stwierdził mąż, na co przerzuciłam wzrok na niego.
- Wiem, ale już postanowiłam. Moja decyzja jest niezmienna w tej kwestii.
Uśmiechnęłam się do pielęgniarki, która wwiozła nasze małżeństwo w malutkim łóżkeczku.
- Księżniczka, Wasze Królewskie Mości.
Zaprezentowała, podając naszą córkę mężowi, który bał się, że uszkodzi te małą istotę.
- Ludzie teraz się nie dowiedzą jak ma na imię księżniczka. - Poinformowałam doradcę, który stał w drzwiach. - Teraz niech się cieszą z następczyni tronu.
***
Zamek Balmoral
Od razu po porodzie udaliśmy się do naszego zamku w Balmoral, który stawał się naszą rezydencją na czas letni. Było to coś nowego w historii, gdyż do tej pory w zamku lato spędzała brytyjska rodzina królewska. W tym roku zgodziliśmy się, aby Anglicy spędzali z nami wakacje w Balmoral. Prawda jest taka, że to ja na to nalegałam, ze względu na wiekową królową, która ma tu nie jedno wspomnienie. Wtedy również mieliśmy oficjalnie ogłosić imię szkockiej księżniczki tronu.
Królowa Maria III i Król Franciszek chcą ogłosić imiona swojej córki. Jej Królewska Wysokość, Księżniczka Szkocji Diane Marie Rose.
Moi doradcy szczególnie się burzyli, gdy chciałam nadać córce na imię Diane. Mówili, że Szkotom zbyt przypominałoby to zmarłą tragicznie angielską Księżną Walii, Dianę. Ja jednak nie widziałam w tym sprzeczności. Mąż widząc, że nie pójdę na ustępstwa, zdołał ich przekonać.
Południem mieliśmy się spotkać z Brytyjczykami na obiedzie. Staraliśmy się żyć w przyjaznych warunkach.
----------
Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Jak Wam się podoba wybór imiona dla szkockiej księżniczki? Czy Francis dobrze zrobił ograniczając korespondencje Cypriana?
Zapraszam do głosowania na moją osobę, poniżej:
http://my.w.tt/UiNb/ignnGvTIrA
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro