Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Szkocja
Miesiąc później

Maria

Mieliśmy sierpień, a pogoda w Szkocji, mimo jej położenia była piękna. Noc była ciepła i mimo że z mężem spaliśmy przy otwartym balkonie, nie pomogło mi to w śnie. Tym bardziej, że rankiem miała odbyć się koronacja. Franek, bo tak zwykłam mówić na mojego męża, wydawał spać się jak zabity. Wstałam z naszego małżeńskiego łóżka i udałam się w kierunku barku. Może wino pomoże mi usnąć, wstałam najciszej jak mogłam, aby nie obudzić męża. Wyciągnęłam butelkę wina oraz kieliszek, aby nalać sobie trochę trunku. Zamiast zachować zasady dobrego wychowania, nalałam cały kielich i razem z nim wybrałam się na balkon. Widziałam stamtąd pięknie oświetlony Edynburg, na latarniach powiewały flagi Szkocji. Wzięłam łyk wina i poczułam jak moje oczy, zaczynają się szklić.

- Marie, co ty robisz? Czemu nie śpisz? - Usłyszałam za sobą głos męża, który w kolejnej chwili zabrał mi nadal cały  kieliszek wina. - Pijesz?

- Nie mogę spać.

- Nie jestem pewna czy to ci pomoże.

Zauważył, odkładając lampkę wina na mały stoliczek.

- Może nie.

- Myślisz, że nie widzę znikającego w sypialnianym barku alkoholu. Nie znika co prawda w dużych ilościach, ale wystarczająco często, abym to zauważył.

- Nie będę o tym rozmawiać.

Oznajmiłam, chcąc wyminąc męża, ale ten złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.

- Tak się składa, że jesteśmy małżeństwem. Twoje problemy są moimi problemami.

- To wszystko jest jednym wielkim błędem.

Wyznałam, odchodząc z odcisku męża i podchodząc spowrotem do balkonu, skąd widziałam ulicę Edynburga.

- Co masz na myśli?

- Nigdy nie miałam być królową. Nigdy. W całych tych... zawodach chciałam tylko dopiec twojej siostrze. Udowodnić, że jestem lepsza niż ona. Całe dnie spędzamy nad konstytucją, prawie, etykieciem... Bóg wie nad czym jeszcze. Głowa mi od tego pęka.

- Powinniśmy wrócić do tego jutro, teraz powinnaś spać. Rano koronacja.

- Powinnam spać, ale nie mogę.

- Dam ci coś na spanie, dobrze?

Spytał, obejmując mnie lekko ramieniem i prowadząc do środka.

Gdy usiadłam na naszym małżeńskim łożu, widziałam jak Francis nalewa do szklanki wody oraz przygotowuje tabletkę.

- Jak ty biedny ze mną wytrzymasz? Twoją żoną jest największą histeryczka w Szkocji, a może nawet na świecie.

Stwierdziłam, na co zobaczyłam lekki uśmiech na jego twarzy.

- Jesteśmy małżeństwem od ponad dwóch miesięcy, a ja ani razu nie pokazałem, że tracę cierpliwość do ciebie. Dlatego, że wierzę, iż kiedyś się dogadamy.

- To miłe z twojej strony, ale wiedz, że widzę jak się starasz.

Odrzekłam, biorąc z rąk męża tabletkę oraz kilka łyków wody, gdy do mnie podszedł.

- Ile chciałabyś mieć dzieci? - Spytałam, a Francuz przeskanował mnie wzrokiem.

- Jesteś w ciąży?

Odpowiedział pytaniem na pytanie, szczerze ucieszony.

- Nie, pytam po prostu.

- Ósemkę.

- Ile?! - Myślałam, że niedosłyszałam.

- Wiem, że się nie zgodzisz. Muszę mieć z czego schodzić.

- Rozumiem. - Uśmiechnęłam się.

- Połóż się, przykryje cię, nie zauważysz, gdy uśniesz.

Dopiero po kilku minutach, zaczynałam czuć działanie leku. Przytuliłam się do męża.

- Zasypiam. Mam nadzieję, że dobudzisz mnie rano.

- Dostosowałem dawkę, spokojnie.

W ostatniej chwili przed zaśnięciem, zaczęło mnie zastanawiać skąd akurat Franciszek miał tu tabletki na bezsenność.

***

W dzień koronacji ubrano mnie w długą, obszerną czerwoną ze złotymi elementami suknię, w której trudno było mi się poruszać. W dodatku gorset był okropnie mi dokuczał, lecz stwierdzono, że to dla tego, aby pokazać doskonałą figurę młodej królowej. Oprócz ukazania mojej figury, suknia bardzo dokładnie odsłaniała ramiona i dekolt. Dół sukni był tak obszerny przez warstwę krynoliny.

- Moja miłość jest gotowa? Wyglądasz pięknie.

Spytał Franciszek, wchodząc do komnaty, przyodziany w koszulę, futro oraz kamizelkę, która pasowała do mojej sukni.

- Dziękuję, tobie również to pasuje.

Uśmiechnęłam się do męża, gdy jedna z dam zakładała mi kolczyki. Gdy to zrobiła, wstałam sprzed toaletki i wyszłam na balkon, z którego na ulicach Edynburga było widać tłumy ludzi.

- Jesteśmy teraz najciekawszą parą królowską na świecie. Król i królowa o takich samych uprawnieniach.

***
***
***

Kościół był pełen gości, większość tych ludzi nawet nie znałam. Byli to aktorzy, politycy, artyści, członkowie innych rodzin królewskich, były również nasze rodziny.
Nie ma już odwrotu. Jestem teraz królową. Muszę zapomnieć o Marii i wpuścić do swojego życia Królową Marie.

***

Na całe szczęście wszelkie uroczystości skończyły się przed południem i przed szesnastą mogłam się przebrać w bardziej współczesną sukienkę. To samo mój mąż, który założył po tym wszystkim niebieską koszulę.

- Mieliśmy porozmawiać, skarbie. Odłożysz telefon?

Spytał, na co odłożyłam swój telefon na szafkę nocną.

- Wiem, że ta sprawa cię przerasta, ale picie wina po nocach to nie rozwiązanie. Wolałbym, abyś mnie budziła w nocy, ilekroć miałabyś otworzyć barek.

- Jesteś dla mnie taki dobry.

Stwierdziłam, gładząc jego policzek, a następnie składając pocałunek na jego ustach.

- Myślisz, że damy radę? Damy radę utrzymać Szkocję w dobrych rysach? Damy jej potomka?

- Szkocja dostanie od nas nie jednego potomka. Jestem tego pewien, gdy tron będzie bezpieczny, Szkocja będzie stabilna, a moja królowa szczęśliwa. Przynajmniej tak sądzę. - Powiedział, przechylajac się do mnie na tyle, że musiałam się położyć na łóżku. - Teraz przysięgnij, że gdy nie będziesz mogła spać to mnie obudzisz, zanim wstaniesz.

- Przysięgam.

Uśmiechnęłam się, chcąc pocałować męża, ale ten podniósł głowę, abym nie mogła sięgnąć jego ust. Nierozumiałam co robi.

- Przemyśl to, zanim przysięgniesz. Nie przysięgasz teraz tylko przed swoim mężem, ale i królem.

- Mam nadzieję, że wrazie czego odwiedziesz mnie od tego pomysłu. Ufam ci, Francis.

Powiedziałam, gdy ktoś zapukał do drzwi, a my pośpiesznie wróciliśmy do pozycji siedzącej.

- Wejść.

Rozkazałam, spokojnym tonem.

- Wasze królewskie mości, w gabinetach czeka konstytucjonalista.

Oznajmił lokaj.

Zostałam królową przez co muszę od tej chwili poznać tysiące poprawek dziennie odnośnie Konstytucji w Szkocji. Mimo, że kraj oficjalnie odłączył sie od Wielkiej Brytanii to trzeba było nadać poprawki konstytucji. Co do kwestii Wielkiej Brytanii... nie mam jej. Przestała istnieć i teraz znana jest jako Zjednoczona Anglia, Walia i Irlandia Północna. Wypatrywać tylko momentu, aż dwa ostatnie regiony się odłączą, a mapa Wysp Brytyjskich zostanie podzielona jak przed wiekami.

- Obowiązki wzywają. - Uśmiechnął się do mnie mąż, podając mi rękę, którą ujęłam i zeskoczyłam z łóżka.

Obydwoje mieszkaliśmy w Edinburgh Castle, z którego widoki były piękne, zresztą jego wnętrza również zapierały wdech.

- Wasza królewska mość. - Zawołał doradca mojego męża, doganiając nas, gdy się zatrzymaliśmy. - Czy wasze królewskie mości, chciałby zobaczyć stoły na dzisiejszy bankiet?

- Idź Franciszku, ja je zobaczę. - Zwróciłam się do męża, a następnie do doradcy. - Zaraz przyjdę.

***

- Jej Królewska Wysokość, Królowa Marie III.

Zapowiedziano mnie, a w ten przy stole lokaje stanęli wręcz na baczność. Na stołach oprócz pięknie ustawionej zastawy, znalazły się kwiaty symbolizujące Szkocję - czyli szkocki oset. Bankiet miał się odbyć dzisiejszego wieczoru, a udział w nim miały wziąć inne królewskie, książęce a także cesarskie pary.

- Jak tu pięknie, jak mi się tu podoba.

Byłam zachwycona wyglądem sali, dlatego do głowy przyszedł mi mały pomysł.

- Scott, o której te przyjęcie dobiegnie końca?

- Myślę, że o dziesiątej wieczorem się skończy. - Oznajmił, chyba nie rozumiejąc skąd moje pytanie.

- Dobrze, po przyjęciu szybko się przebiorę i zejdę, aby pomóc w sprzątaniu razem z królem Franciszkiem. - Powiedziałam, widząc wielkie zdziwienie w oczach wszystkich. - Gdzie będę siedzieć z królem?

- Tutaj, Madame. - Wskazał jeden ze służących, stojąc najbliżej miejca, gdzie miałam siedzieć. Podeszłam tam i spojrzałam na wszystko z tamtej perspektywy. - Świetnie, będziemy widzieć  wszystkich. Jest doskonale. Gdzie trafią kwiaty po kolacji?

- Najprawdopodobniej zostaną wyrzucone. 

Odrzekł Scott.

- Rozumiem. Mógłbyś przysłać do moich gabinetów ogrodnika? Mam pomysł.

***

Poszłam do swoich gabinetów, czekając aż przyjdzie ogrodnik.

- Wasza Królewska Mość, Sir Micheal Richardson.

Powiedział lokaj, gdy za nim do komnaty wszedł ogrodnik. Miał siwe włosy, pomarszczoną twarz i nieco niepewności, spowodowane najpewniej tym, że go wezwałam.

- Królowo Marie - Przywitał się ze mną ogrodnik, ujmując moją dłoń i składając na jej dłoni pocałunek.

- Napije się pan czegoś? Kawy? Herbaty?
Proszę usiąść.

Wskazałam na piękną, wersalkę na czterech nogach i parę krzeseł.

- Prosiłbym o herbatę.

- Bardzo dobrze. - Uśmiechnęłam się, biorąc dzwoneczek do dłoni, dzięki któremu po chwili pojawił się lokaj. - Proszę, o dwie herbaty i o poinformowanie króla Franciszka, aby na mnie nie czekał.

- Oczywiście, M'am.

- Na początku chciałabym podziękować za te piękne bukiety na stole.

- To moja praca, Wasza Królewska Mość.

- Owszem, ale pomyślałam, że te kwiaty będą nadal świeże, gdy przyjęcie się skończy. Stąd pomysł, że może można by podobierać jeszcze jakieś kwiaty z pałacowych ogrodów, a następnie wysłać do szpitala dziecięcego w Edynburgu.

Objaśniłam, a w tym samym momencie lokaj przyniósł tacę z herbatą i ciastkami, za co podziękowałam. Znów zostałam sama z ogrodnikiem.

- Czy Madame myślała nad jakimiś konkretnymi kwiatami?

- Wierzę, w pańskie zdolności florystyczne. Długo się pan tym zajmuję?

- Gdy byłem małym chłopcem, mieszkałem z rodzicami w Holandii. Wokół naszego miejsca zamieszkania było mnóstwo łąk z tulipanami. Miłość do kwiatów została.

- A jak długo pan tu pracuje?

- Wkrótce będzie pięćdziesiąt lat od kiedy zacząłem tu pracę jako jeden z początkujących ogrodników.

- Pracował pan tu przez większość panowania Elżbiety II. Wiem, że proponowanała pracownikom dalszą pracę dla angielskiej korony. Dlaczego pan został?

- Ponieważ Szkocja to mój dom. Elżbieta była bardzo dobrą królową, ale wierzę, że u boku młodej pary królewskiej Szkocja rozkwitnie. Poza tym w tym miejscu poznałem swoją żonę.

- Serio? W tym zamku?

- Tak, pracowała tu jako jedna z pokojówek. Obecnie zajmuje się wnukami w domu.

- Rozumiem.

Rozmowa z królewskim ogrodnikiem była bardzo miła, jednak musieliśmy skończyć, gdy przyszła jedna z pokojówek, którą przysłał Franciszek. Chciał mi przypomnieć o zbliżającym się bankiecie.
Pożegnałam się z ogrodnikiem i czym prędzej popędziłam do komnaty.  W sumie to pędziłam do czasu, gdy nie wyróciłam się na dywanie. Na szczęście wokół nie było nikogo, a komnata była wystarczająco blisko, abym poszła do niej niezauważona. Weszłam do środka, gdy on siedział, pisząc coś w jakimś zeszycie.

- Jesteś już, zaraz powinniśmy się szykować.

- Doprowadzę tylko moje kolana do porządku.

Poszłam równie szybko do łazienki i wodą obmyłam kolana, póki krew nie zaschła.

- Omówiłeś konstytucję?

- Owszem, ale zdziwiono się, gdy królowa nie przyszła.

- Musiałam omówić kilka spraw. Przepraszam. - Rzekłam, siadając na kolanach męża. - Jutro pojedziemy do szpitala, wręczyć dzieciom kwiaty. Natomiast jeszcze dziś po kolacji, pomożemy służbie sprzątać.

***

Bankiet trwał i trwał, byłam szczęśliwa, gdy pomogłam posprzątać. Miło było się umyć po całym dniu. Od razu poczułam się lżejsza. Zaciekawił mnie jednak zeszyt na biurku. Otworzyłam kawałek i już po kilku chwilach wiedziałam, że to pamiętnik. Nie myślałam nigdy jednak, że mój mąż prowadzi takie coś. Może to jest niezgodne, ale nie mogłam się powstrzymać od przeczytania choć jednego wpisu.

"Marie jest taka piękna i czarująca. Bardzo ją kocham, mimo że ona wciąż stara pojąć sytuację, w której się znaleźliśmy. Widzę jak się głubi w tym wszystkim i to ja chcę jej podać pomocną dłoń, nie dlatego, że jest moją żoną, a dlatego, że chcę być jej przyjacielem. Kimś komu może zaufać. Kto zawsze przy niej będzie. Nie dlatego, że przysięgałem to przed ponad tysiącem gości i milionom przed telewizorem, a dlatego, że przysięgałam to jej. Mam nadzieję, że pewnego dnia pokocha mnie tak jak ja ją [...]"

Wpis był o wiele dłuższy, ale odłożyłam szybko zeszyt, słysząc kroki Franciszka.

***

Następnego dnia odwiedziliśmy podopiecznych szpitala dziecięcego w Edynburgu. Pan Richardson świetnie spisał się, dodając do bukietów szkockiego osetu równie piękne żółte tulipany. Żółte, które były symbolem nadziei. Dzieci, które tam spotkałyśmy były tak wesoło, mimo różnych przeżyć.
Nie zdawały sobie sprawy, że rozmawiają z królem i królową, od razu bezprecedensowo przechodziliśmy na "ty". Słyszałam chyba od nich tak wiele pytań, między innymi czy będziemy mieć dzidziusia, czy odwiedzimy ich jeszcze, czy chodzę w takich dużych sukniach jak
księżniczki z bajek.

Gdy w końcu wróciliśmy do zamku i do swojej sypialni, mogłam odpocząć. Podobało mi się te spotkanie, jednak czułam się wyczerpana. Od rana kręciło mi się w głowie.

- Dobrze się dzisiaj czujesz? Nie wyglądasz dziś najlepiej.

Zauważył Francis, dołączając do mnie na balkonie.

- To nie jest to, co chcę usłyszeć żona od swojego męża.

Uśmiechnęłam się słabo

- Martwię się, Marie.

Powiedział, gdy na niego spojrzałam i momentalnie zasłabłam, wpadając w jego ramiona.

***
Zapraszamy do komentowania i wyrażania swoich opinii pod spodem. Jak myślicie? Czy Maria pokocha kiedyś Franciszka? Co najbardziej Wam się podobało?

Pozdrawiam
Lady_Katia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro