Rozdział 1
Rok 2016
Maria
Od zawsze uwielbiałam szum morza. Bardzo mnie uspokajał. Na całe szczęście miałam go tu codziennie jako mieszkanka Gdańska. Mogłam przyjść nad morze i odetchnąć od całego zgiełku. Każdemu może się wydawać, że życie współczesnej nastolatki jest proste. Było, lecz z licznymi wjazdami pod górkę. Dzieciństwo spędziłam w Starych Szkotach, które były dzielnicą miasta Gdańsk. Skąd ta urocza nazwa? Otóż w XVI wieku mieszkańami wsi byli głównie mennoici, Żydzi i Szkoci. Skąd ci ostatni tutaj? Szkocja podupadła po wojnach z Anglią. Może być to niewarygodne, ale swojego czasu w Rzeczypospolitej mieszkało sto tysięcy Szkotów! Moi przodkowie przybyli z tego królewstwa. Nic więc dziwnego, że moja babcia była związana ze Szkocją, chociaż nigdy jej na oczy nie widziała. Miała zdrowego bzika na punkcie tego kraju. Szczególnie teraz, gdy ogłosił odłączenie od Zjednoczonego Królestwa. Była podekscytowana tym jakby rodził się jej kolejny wnuk. Jednak ja miałam inne zmartwienia. Bardzo tęskniłam za rodzicami. Byli dobrze wykształconymi ludźmi, stąd te ciągłe delegację. Dbali bardzo również o edukację moją i moich młodszych sióstr, Elżbiety i Katarzyny. W szkole uczyłyśmy się angielskiego i niemieckiego, ale miałyśmy masę zajęć dodatkowych. Niemal codziennie miałam dodatkowy francuski i hiszpański. Ponad to kilka razy w tygodniu uczęszczałam do emerytowanych nauczycielek, na lekcję gry, na pianinie i skrzypcach. Rodzice uważali, że powinnyśmy również ładnie tańczyć - stąd przynajmniej dwie lekcje tańca w tygodniu, ponad to ja uczęszczałam na zajęcia grupy teatralnej, Eliza postanowiła zająć się malarstwem, a Kasia jeszcze bardziej poświęcała się tańcu.
- Maryśka? A co ty tu robisz?
Usłyszałam ten znajomy głos. Spojrzałam w górę, podnosząc wzrok z znikającego za horyzontem słońca. Był to mój przyjaciel, Cyprian. Miał na sobie białą bluzkę i niebieskie szorty. Mimo końca maja w Polsce było wystarczająco ciepło.
- Myślę, mam chwilę odpoczynku. Jutro wraz z rodzicami jedziemy odwiedzić babcię.
- Nie chcesz tam jechać?
Spytał, siadając koło mnie.
- To nie tak. Pamiętasz jak ci mówiłam o tym jak moi przodkowie przybyli do Polski ze Szkocji?
- Nie bez powodu w szkole nazywają cię Szkotką.
Uśmiechnął się.
- W każdym razie moja babcia liczy na to, że któreś z jej wnucząt zostanie człowiekiem z koroną na głowie. Szkocja szuka dziedzica, a ona jakimś sposobem jest przekonana, że to któreś z nas zostanie królem lub królową.
- Królowa Maria, ładnie brzmi. Masz nietuzinkowe nazwisko.
Powiedział śmiejąc się, na co rzuciłam w niego odrobiną piasku.
- To nie jest śmieszne. Szczerze mówiąc wątpię, aby ktokolwiek przyszedł i zapukał do drzwi domu w Starych Szkotach, mówiąc, że szuka mnie, Marii Stuwart. Jako spadobierczynie szkockiej korony.
Moje spolszczone nazwisko brzmiało jakby pisał je analfabeta, w oryginale brzmiało Stuart, ale przed wiekami zostało przetłumaczone na Stuwart. Na moje oko wyglądało trochę niezgrabnie i dlatego podpisywałam się oryginałem jako Maria Stuart, to samo było z moimi siostrami Elżbietą i Katarzyną Stuart. Nazwisko było francuskim odpowiednikiem szkockiego Stewart.
- Wyobrażałaś sobie siebie, kiedykolwiek, jako królową?
Spytał całkiem poważnie.
- Cypiran, ja ledwo wiem, co chciałabym robić po liceum, które niebawem zacznę. Całe moje życie po szkole to życie w książkach, pomiędzy słownikami z języka hiszpańskiego i francuskiego, z przerwami na grę na pianie i skrzypcach, gdzie oderwaniem jest teatr albo wyjście na miasto ze znajomymi.
- Rodzice przez całe życie kształcą cię na prawdziwą królową nauk.
- Lubię się uczyć, ale czasem mam ochotę wszystko rzucić.
- Nie martw się. - Powiedział, całując mnie w policzek, wstając i podając mi rękę, otrzymując się zarzem z piachu, którym w niego rzuciłam. - Odprowadzę cię do domu, zaczyna robić się późno, królowo.
***
Wróciłam do domu tuż przed kolacją. Moich sióstr jeszcze nie było.
- Marysia? - Zawołał tato z salonu, słysząc otwierane drzwi.
- Tak, to ja.
Poczułam dobiegające z kuchnii zapachy. To oznaczało, że mama przygotowuje jeszcze kolację.
- Mamo? Pomóc ci? - spytałam, wchodząc do kuchni.
- Nie, ja już kończę. Kolacja będzie za dwadzieścia minut. Powiedz siostrom.
- Eliza i Kasia są w domu? - spytałam zaskoczona, wychodząc z kuchni.
Dziwne, sądziłam, że skoro nie ma ich butów, w których codziennie chodziły to oznacza, iż po prostu ich nie ma.
Poszłam na pierwsze piętro naszego domu i zapukałam do pokoju Elizy.
Na pozwolenie młodszej siostry otworzyłam drzwi. Razem z nią była Kasia.
- Oh... a co to za narada wojenna?
- Dostałyśmy list, ty również.
Powiedziała Kasia, podając mi kopertę zadresowaną do mnie. Zanim ją otworzyłam, spojrzałam skąd przyszła. Szkocja. Czułam jak zamarłam na chwilę.
- Babcia sobie robi żarty?
Spytałam siostry, po czym przeniosłam wzrok na list w języku angielskim.
" ZAPROSZENIE
Z przyjemnością zapraszam pretendetkę do tronu Szkocji, Marię Stuart, na bal z okazji rozpoczęcia lata 22 czerwca 2016 roku w Zamku Balmoral.
Pierwsza Minister Szkocji
Nicola Sturgeon"
Na zaproszeniu był także dopisek
"W najbliższym czasie do państwa domu przybędzie wysłanik szkockiego rządu, aby omówić szczegóły."
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro