Rozdział 13
Marzec 2018
Królowa Maria
Minęły dwa miesiące od tych wszystkich wydarzeń. Mój mąż, Franciszek zdecydował o przerwaniu studiów na jakiś czas. Nie chciałam, aby to robił, ale nie byłam też w stanie kierować krajem. Nie byłam też w stanie spełniać swych małżeńskich obowiązków. Nie potrafiłam znieść dotyku nikogo, a co dopiero mówić o dzielniu łoża ze swoim mężem. Przeniosłam się do swoich komnat, komnat królowej. Franciszek wiele razy pytał o powód, lecz ja nigdy nie mogłam tego wykrztusić. Wiedziałam, że w głębi serca obwinia mojego serdecznego przyjaciela, Paul'a, który jako jedyny wiedział co zaszło styczniowej nocy. Prawda jest taka, że modliłam się o jedno. Mój okres się spóźniał, a to nie napawało mnie optymizmem. Nie czułam się też najlepiej. Nie miałam jednak odwagi na badanie. Co jeśli jestem w ciąży?
- Wasza królewska mość, wasza królewska mość... - Szeptała jedna z moich dwórek, gdy się zamyśliłam.
- Przepraszam. - Uśmiechnęłam się mimo woli. - O czym rozmawialiśmy?
- O organizacji Highlands Games i uczestnictwie królowej.
Highlands Games... oczywiście. Co roczne zawody w Szkocji, które są organizowane nieprzerwalnie od wieków.
- W prawdzie myślałam, że można przełożyć te rozmowę. - Przyznałam wstając. - Nie czuję się najlepiej dzisiaj.
Od razu usłyszałam pytania o zawołanie lekarza, bądź króla. Gdyby jeden z nich mógłby mi pomóc. Wszystkie dwórki mnie zostawiły, a ja z całej bezsilności zaczęłam płakać. Nie może się okazać, że noszę w sobie dziecko gwałciciela. W komnacie pojawił się strażnik mojego sekretu, Paul.
- Wasza królewska mość - Zaczął zmartwiony zamykając drzwi. - Co się stało?
- Mam dość, ja... - Nie zdążyłam powiedzieć niczego więcej, bo drzwi się otworzyły, a w nich stanął sekretarz męża.
- Król prosi do jadalni.
***
W jadalni zostaliśmy sami, co jakiś czas wchodzili tylko służący z kolejnymi daniami. Nie miałam ochoty jeść, brałam tylko małe skrawki jedzenia, co zauważył mój mąż.
- Dziubiesz jak ptaszek. Nie jesteś głodna? - Spytał, a ja w odpowiedzi odsunęłam talerz.
- Myślę, że powinieneś wrócić na studia. Marnujesz się tu. - Powiedziałam, na co spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
- Moim obowiązkiem jest moja rodzina i królestwo. Studia nie są najważniejsze, jeśli ma się ogólne pojęcie o świecie. Co z twoją nauką?
- Co masz na myśli? - Spytałam.
- Nie pojawiasz się na swoich zajęciach. Twoi wykładowcy mi powiedzieli.
- Postanowiłam zrobić sobie przerwę.
- Rozumiem. - Kiwnął głową, ale jakby posmutniał.
Jednak nie chciałam spytać skąd ten wyraz twarzy. Miałam już wystarczająco dużo problemów.
- Dobrze się czujesz? - Spytał, ale moja potwierdzająca odpowiedź nie zmieniła miny Franciszka.
***
Po obiedzie udałam się na spacer po szkockich, zamkowych ogrodach. Deszcz wciąż padał, ale ja się tym nie przejmowałam. W sumie było mi to obojętne. Paul w końcu mnie znalazł pomiędzy żywopłotami.
- Myślę, że powinnaś iść do lekarza.
- Do lekarza? - parskęłam. - Czuję się wyśmienicie.
- Nie masz apetytu, humoru też nie. W dodatku rozmawiałem z twoimi dwórkami.
- I co w związku z tym? - Spytałam, na co strażnik rozejrzał się wokół, jakby ktoś nas szpiegował.
- Wiem, że nie masz...
- Nie mam? - Złapałam za słówko.
- Jesteś w ciąży, Marie? - Spytał, ale ja zerwałam się z miejsca idąc dalej. - Marie!
- Daj mi spokój. - Warknęłam.
- Pójdę do Francis'a. - Zapowiedział, co zatrzymało mnie w miejscu. Dopiero po momencie się odwróciłam i ponownie podeszłam do Szkota.
- I co mu powiesz? Spójrz, nie wiem czy jestem w ciąży. Jeśli jestem... to może... dziecko... to może nie być dziecko Franciszka.
- Dalej mu nie powiedziałaś. - Powiedział jakby wściekły, że dalej utrzymuję to w tajemnicy. - Pójdziesz dzisiaj wieczorem do Franciszka, jeśli nie to ja pójdę do króla.
- Szantażujesz mnie?! Swoją królową?
- Robię to dla swojej królowej.
- Zabraniam ci. Jako twoja królowa. Inaczej uznam to za akt zdrady.
- Marie, to nie może trwać.
***
Maj 2018
Moja figura zaczęła się zmieniać. Przytyłam. I byłam już pewna jaki był tego powód. Starałam się maskować poprzez ubrania, ale nie ukryło się to przed moimi dwórkami. W dodatku dzisiaj rusza proces trzech bandytów, którzy wpadli do zamku w styczniu. Sprawa toczy się o samo wdarcie, nie o gwałt.
- Franciszku, obawiam się, że musimy porozmawiać. - Oznajmiłam, wchodząc do gabinetu męża, który pilnie wypełniał dokumenty.
- Tak, moje miłości? - Wstał z miejsca i zaprosił na kanapę, gdzie zajęłam miejsce koło niego.
- Spodziewam się dziecka.
- Wiedziałem, że coś jest na rzeczy. - Ucieszył się, ale mi tylko napłynęły łzy do oczu. - Marie? Nie cieszysz się?
- Prawda jest taka, że... nie czuję się ostatnio najlepiej.
- Źle znosisz ciążę? Widziałem, że nie masz apetytu.
- Możesz zamknąć drzwi? Na klucz? Muszę coś ci powiedzieć i nie przychodzi mi to łatwo.
Franciszek był tak szczęśliwy. Od razu się rozpromienił. Nie mogłam tego psuć.
- Co się dzieję, kochanie?
- Nic. - Skłamałam. - Chcę chwilę odpocząć, zanim ogłosimy wielką nowinę...
- Który to tydzień?
- 17 tydzień. Około.
- 17?! Tydzień, czemu wiem dopiero teraz?!
- Musiałam się sama oswoić. - Skłamałam.
- Zatem nie ma na co czekać. - Przyznał. - Szkocja musi wiedzieć.
***
Październik 2018
W połowie września na świat przyszła nasza kolejna córka, Jej Królewska Wysokość, Księżniczka Freya Victoria Beatrice. Jest taka piękna ma piękne jasne loki i niebieskie mądre oczy jak Franciszek. Byłam pewna, że jest córką mojego męża.
- Jest taka piękna, taka podobna do ciebie.
Powtarzałam każdego dnia, jakby chcąc sama siebie przekonać.
***
Marzec 2019
Poszłam po dokumenty do gabinetu mojego męża. Zamiast nich w ręce wpadły mi jakieś notatki... przemyślenia. Nie pisało tam nic wprost o mnie, ale byłam przekonana, że o mnie w nich mowa. Z początku można było uznać, że to jakaś książka z przepisami, ale nie. Wszystko było w niej skrupulatnie opisane. Moje posiłki... to ile zjadłam... bądź nie...
- Marie? Znalazłaś? - Usłyszłam głos męża, nie odchodząc od notatek.
- Co to jest?
- Skoro już to znalazłaś... dobrze byłoby to skonfrontować.
- Nie będę o tym rozmawiać! - Krzyknęłam, chcąc wyminąć męża, ale ten mnie złapał w talii i nie pozwolił wyjść. Na ten gest niewoli wybuchnęłam płaczem, wtulając się w ramię męża.
- Wszystko będzie dobrze, Marie...
Szepnął mi do ucha.
----------
Rozdział krótki, ale przekazałam w nim to co chciałam. Obecnie będzie nieco skoków w czasie 😉 Wkrótce zaproszę na coś nowego.
Zapraszam do komentowania 😉
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro