Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Marzec 2018

Królowa Maria

Minęły dwa miesiące od tych wszystkich wydarzeń. Mój mąż, Franciszek zdecydował o przerwaniu studiów na jakiś czas. Nie chciałam, aby to robił, ale nie byłam też w stanie kierować krajem. Nie byłam też w stanie spełniać swych małżeńskich obowiązków. Nie potrafiłam znieść dotyku nikogo, a co dopiero mówić o dzielniu łoża ze swoim mężem. Przeniosłam się do swoich komnat, komnat królowej. Franciszek wiele razy pytał o powód, lecz ja nigdy nie mogłam tego wykrztusić. Wiedziałam, że w głębi serca obwinia mojego serdecznego przyjaciela, Paul'a, który jako jedyny wiedział co zaszło styczniowej nocy. Prawda jest taka, że modliłam się o jedno. Mój okres się spóźniał, a to nie napawało mnie optymizmem. Nie czułam się też najlepiej. Nie miałam jednak odwagi na badanie. Co jeśli jestem w ciąży?

- Wasza królewska mość, wasza królewska mość... - Szeptała jedna z moich dwórek, gdy się zamyśliłam.

- Przepraszam. - Uśmiechnęłam się mimo woli. - O czym rozmawialiśmy?

- O organizacji Highlands Games i uczestnictwie królowej.

Highlands Games... oczywiście. Co roczne zawody w Szkocji, które są organizowane nieprzerwalnie od wieków.

- W prawdzie myślałam, że można przełożyć te rozmowę. - Przyznałam wstając. - Nie czuję się najlepiej dzisiaj.

Od razu usłyszałam pytania o zawołanie lekarza, bądź króla. Gdyby jeden z nich mógłby mi pomóc. Wszystkie dwórki mnie zostawiły, a ja z całej bezsilności zaczęłam płakać. Nie może się okazać, że noszę w sobie dziecko gwałciciela. W komnacie pojawił się strażnik mojego sekretu, Paul.

- Wasza królewska mość - Zaczął zmartwiony zamykając drzwi. - Co się stało?

- Mam dość, ja... - Nie zdążyłam powiedzieć niczego więcej, bo drzwi się otworzyły, a w nich stanął sekretarz męża.

- Król prosi do jadalni.

***

W jadalni zostaliśmy sami, co jakiś czas wchodzili tylko służący z kolejnymi daniami. Nie miałam ochoty jeść, brałam tylko małe skrawki jedzenia, co zauważył mój mąż.

- Dziubiesz jak ptaszek. Nie jesteś głodna? - Spytał, a ja w odpowiedzi odsunęłam talerz.

- Myślę, że powinieneś wrócić na studia. Marnujesz się tu. - Powiedziałam, na co spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.

- Moim obowiązkiem jest moja rodzina i królestwo. Studia nie są najważniejsze, jeśli ma się ogólne pojęcie o świecie. Co z twoją nauką?

- Co masz na myśli? - Spytałam.

- Nie pojawiasz się na swoich zajęciach. Twoi wykładowcy mi powiedzieli.

- Postanowiłam zrobić sobie przerwę.

- Rozumiem. - Kiwnął głową, ale jakby posmutniał.

Jednak nie chciałam spytać skąd ten wyraz twarzy. Miałam już wystarczająco dużo problemów.

- Dobrze się czujesz? - Spytał, ale moja potwierdzająca odpowiedź nie zmieniła miny Franciszka.

***

Po obiedzie udałam się na spacer po szkockich, zamkowych ogrodach. Deszcz wciąż padał, ale ja się tym nie przejmowałam. W sumie było mi to obojętne. Paul w końcu mnie znalazł pomiędzy żywopłotami.

- Myślę, że powinnaś iść do lekarza.

- Do lekarza? - parskęłam. - Czuję się wyśmienicie.

- Nie masz apetytu, humoru też nie. W dodatku rozmawiałem z twoimi dwórkami.

- I co w związku z tym? - Spytałam, na co strażnik rozejrzał się wokół, jakby ktoś nas szpiegował.

- Wiem, że nie masz...

- Nie mam? - Złapałam za słówko.

- Jesteś w ciąży, Marie? - Spytał, ale ja zerwałam się z miejsca idąc dalej. - Marie!

- Daj mi spokój. - Warknęłam.

- Pójdę do Francis'a. - Zapowiedział, co zatrzymało mnie w miejscu. Dopiero po momencie się odwróciłam i ponownie podeszłam do Szkota.

- I co mu powiesz? Spójrz, nie wiem czy jestem w ciąży. Jeśli jestem... to może... dziecko... to może nie być dziecko Franciszka.

- Dalej mu nie powiedziałaś. - Powiedział jakby wściekły, że dalej utrzymuję to w tajemnicy. - Pójdziesz dzisiaj wieczorem do Franciszka, jeśli nie to ja pójdę do króla.

- Szantażujesz mnie?! Swoją królową?

- Robię to dla swojej królowej.

- Zabraniam ci. Jako twoja królowa. Inaczej uznam to za akt zdrady.

- Marie, to nie może trwać.

***

Maj 2018

Moja figura zaczęła się zmieniać. Przytyłam. I byłam już pewna jaki był tego powód. Starałam się maskować poprzez ubrania, ale nie ukryło się to przed moimi dwórkami. W dodatku dzisiaj rusza proces trzech bandytów, którzy wpadli do zamku w styczniu. Sprawa toczy się o samo wdarcie, nie o gwałt.

- Franciszku, obawiam się, że musimy porozmawiać. - Oznajmiłam, wchodząc do gabinetu męża, który pilnie wypełniał dokumenty.

- Tak, moje miłości? - Wstał z miejsca i zaprosił na kanapę, gdzie zajęłam miejsce koło niego.

- Spodziewam się dziecka.

- Wiedziałem, że coś jest na rzeczy. - Ucieszył się, ale mi tylko napłynęły łzy do oczu. - Marie? Nie cieszysz się?

- Prawda jest taka, że... nie czuję się ostatnio najlepiej.

- Źle znosisz ciążę? Widziałem, że nie masz apetytu.

- Możesz zamknąć drzwi? Na klucz? Muszę coś ci powiedzieć i nie przychodzi mi to łatwo.

Franciszek był tak szczęśliwy. Od razu się rozpromienił. Nie mogłam tego psuć.

- Co się dzieję, kochanie?

- Nic. - Skłamałam. - Chcę chwilę odpocząć, zanim ogłosimy wielką nowinę...

- Który to tydzień?

- 17 tydzień. Około.

- 17?! Tydzień, czemu wiem dopiero teraz?!

- Musiałam się sama oswoić. - Skłamałam.

- Zatem nie ma na co czekać. - Przyznał. - Szkocja musi wiedzieć.

***

Październik 2018

W połowie września na świat przyszła nasza kolejna córka, Jej Królewska Wysokość, Księżniczka Freya Victoria Beatrice. Jest taka piękna ma piękne jasne loki i niebieskie mądre oczy jak Franciszek. Byłam pewna, że jest córką mojego męża.

- Jest taka piękna, taka podobna do ciebie.

Powtarzałam każdego dnia, jakby chcąc sama siebie przekonać.

***

Marzec 2019

Poszłam po dokumenty do gabinetu mojego męża. Zamiast nich w ręce wpadły mi jakieś notatki... przemyślenia. Nie pisało tam nic wprost o mnie, ale byłam przekonana, że o mnie w nich mowa. Z początku można było uznać, że to jakaś książka z przepisami, ale nie. Wszystko było w niej skrupulatnie opisane. Moje posiłki... to ile zjadłam... bądź nie... 

- Marie? Znalazłaś? - Usłyszłam głos męża, nie odchodząc od notatek.

- Co to jest?

- Skoro już to znalazłaś... dobrze byłoby to skonfrontować.

- Nie będę o tym rozmawiać! - Krzyknęłam, chcąc wyminąć męża, ale ten mnie złapał w talii i nie pozwolił wyjść. Na ten gest niewoli wybuchnęłam płaczem, wtulając się w ramię męża.

- Wszystko będzie dobrze, Marie...

Szepnął mi do ucha.

----------

Rozdział krótki, ale przekazałam w nim to co chciałam. Obecnie będzie nieco skoków w czasie 😉 Wkrótce zaproszę na coś nowego.
Zapraszam do komentowania 😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro