Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Baletnica


Pamiętam, gdy zobaczyłem ją pierwszy raz.
Poczułem się jakby zatrzymał się czas.
Miała na sobie zwiewną, sukienkę białą
A na twarzy maskę nieśmiałą.
Pamiętam jak do mnie z podeszła z uśmiechem,
A ja czekałem z zapartym dechem
Na to co zrobi. I powiedziała:

,,Przeszłością się nie martw, kochanie,
Bo co się stało, już się nie odstanie.
Martw się decyzjami, które podejmujesz,
Bo każdym złym wyborem swe życie marnujesz.
Nie myśl o przyszłości, bo ona daleko.
Daleko, daleko za górą, za rzeką.
Myśl o tym, co robisz w każdej chwili.
Bo każda dobra decyzja twe życie umili."

Po tych słowach odwróciła się i skręciła w ulicę.
I tak właśnie poznałem moją ukochaną - baletnicę.
Kilka razy ją jeszcze widziałem.
Aż w końcu się zebrałem i odpowiedziałem:

,,Ja się przeszłością nie martwię, kochanie.
I masz rację – co się zdarzyło to się nie odstanie.
Ale ja wiem co w przyszłości zrobię."
Powiedziałem jej to i przyciągnąłem ku sobie.

I po tych wszystkich z nią spędzonych latach,
Nabrałem nowego podejścia do świata.

Pamiętam wieczór jeden szczególnie,
Gdy baletnica wtuliła się we mnie potulnie.
I powiedziała do mnie cicho:

,,Zawsze będę przy tobie.
W szczęściu, nieszczęściu, zdrowiu, chorobie.
Nawet jeśli ty byś zapomniał o mnie,
Ja nigdy o tobie."

Wtedy nie rozumiałem tych słów znaczenia.
Nie rozumiałem też, że świat nam się zmienia.

Dzień później samochodem jechaliśmy,
O smutnych i wesołych rzeczach mówiliśmy.
Rozmawialiśmy o wszystkim, o czym dało się gadać.
Kilka minut później, deszcz zaczął padać.
Baletnica była w okno zapatrzona – na krople spływające.
Mi – oczy się zamykały już śpiące.
Chwilę później głośny krzyk usłyszałem.
I już wiedziałem, co nam zgotowałem.
W jednej sekundzie się pojazd przewrócił.
Szarpnęły mnie pasy, samochód się na dach odwrócił.
Poczułem mocne w głowę uderzenie.
A potem – tylko ciemność i zapomnienie.

Obudziłem się w szpitalnym łóżku,
Zupełnie nieświadomie, poczułem ból w moim serduszku.
I poczułem jak odchodzi ma ulubienica.
Moja mała, nieśmiała, baletnica...

Kilka dni później odbył się pogrzeb dziewczyny.
Cała jej rodzina miała smutne miny.
Zgasło me jedyne światło w sercu,
I poczułem, że nie odnowi się już więcej.

W naszym pustym domu zaległa cisza.
Moje szczęście się skończyło i ucięła się klisza.
Wziąłem do ręki nasze wspólne zdjęcia.
Ale nie widziałem już baletnicy i księcia.
Jedyne co widziałem – to stare wspomnienie.
Przeszłość, której już nigdy nie zmienię.
A najgorsze to – że to moja wina.
Minęła jedna i druga godzina.
A ja nasze zdjęcia oglądałem.
Przy jednych płakałem, przy innych krzyczałem.
Tych najpiękniejszych znieść nie mogłem i w piecu spaliłem.
Nawet nie miałem pojęcia jak bardzo się zmieniłem.
A potem, na sam koniec, przyszły łzy.
I pomyślałem, że nie ma już czegoś takiego jak ,,my".
Pomyślałem, że sam zostałem.
Pomyślałem, że życia nie miałem.
Bo co to za życie jak jest się samemu?
Z poczuciem winy ciążącym na sumieniu?

Kolejne dni to były niekończące się koszmary.
Czułem, jakby moją głowę opętały czary.
Nic nie jadłem, nic nie piłem.
Z nikim nie rozmawiałem, nic nie zrobiłem.
Na zawsze zamknąłem się w sobie.
Nie miałem pojęcia co zrobię...

Pewnego dnia wziąłem broń i poszedłem na ulicę.
Miałem nadzieję, że gdzieś tam jeszcze zobaczę moją baletnicę.
Po śmierci podobno się ludzie spotykają.
Gdzie na zawsze szczęśliwi zostają.
Przyłożyłem więc lufę do czoła,
I usłyszałem jak wołam:

,,Jak mogłaś mi to zrobić, kochanie?
Wiesz przecież, że co się stało – to się nie odstanie.
Teraz sam na świecie zostałem...
Ale nigdy o tobie nie zapomniałem!
Tęsknię za tobą tak bardzo, że zabić się mogę,
Mogę zginąć, żeby spotkać cię i wyruszyć w nową drogę.
Pójdziemy przez lasy, rzeki i góry!
Nie będziemy się martwić przeszłością w ogóle!"

Więc stałem tam sam, na tej czarnej ulicy.
Na próżno wołając do mojej baletnicy.
Już miałem za spust pociągnąć, ale usłyszałem dźwięk znajomy.
Był wszędzie, dochodził z każdej strony.
I wtedy ją zobaczyłem - moją tancerkę.
Uśmiechnęła się, złapała mnie za rękę
I tak powiedziała:

,,Ja zawsze będę przy tobie.
W życiu czy śmierci, zdrowiu, chorobie.
Tęsknię za twoim ciepłem całą moją osobą.
Pragnę znów być bezpieczna w naszym domu z tobą.
Ale wiesz, że nie mogę...
Masz do przebycia jeszcze długą drogę.
Wiele decyzji do podjęcia.
Bądź znowu podobny do mojego księcia.
A ja - czasem ci pomogę.
Pomogę zamienić się w tamtą osobę,
Którą kiedyś byłeś.
Zanim się zmieniłeś."

Odwróciła się delikatnie i pobiegła przed siebie,
A ja przez chwilę poczułem, że jest bezpieczna w niebie.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem tylko czarną ulicę.
Pomyślałem, że kiedyś jeszcze spotkam moją baletnicę...


_________
Zachcęcam mocno do napisania swojej opinii w komentarzu,
Nieważne czy pozytywna czy negatywna - pozwoli mi to się rozwinąć bardziej :)))

Dziękuję wszystkim za miłe słowo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro