Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

O trzech rycerzach

       Pewnemu niewielkiemu kró-
lestwu zagrażało niebezpieczeń-
stwo, gdyż nieopoda znajdowała się chatka strasznej wiedźmy. Mieszkańcy dowiedzieli się o niej, gdy królewicz został przez nią otruty. Król podjął decyzję: wyśle rycerza, aby rozprawił się z tru-cicielką.
       Rycerz wyruszył w nocy, kiedy wszyscy śpią. Wszyscy, ale nie
wiedźma.
      Przekroczywszy próg jej małego domu, zdziwił się. Kobieta mieszała coś w swoim kotle. Gdy napotkała jego zdumiony wzrok, roześmiała się. Rozpoczęła pościg, trzymając w dłoni fiolkę śmiercionośnej trucizny, jednak rycerz zdołał zwiać.
       Gdy nadszedła pora codzienne-go przemówienia królewskiego, monarcha zapytał:
- Czy zabiłeś wiedźmę?
- Nie. - odpowiedział pokornie, ze zwieszoną głową.
- Jak można być takim tchórzem! Skandal! Hańba dla twojego rodu! Skazuję cię na wygnanie! - krzyczał.
       Król wysłał zatem kolejnego wojownika. Ten postąpił inaczej: przyszedł do trucicielki w ciągu dnia. Ta chciała go zabić - jak poprzedniego, ale mężczyzna z nią porozmawiał. Wiedźma przysięgła, że już nigdy nikogo nie uśmierci, a nawet zgodziła się pójść do króla. Przysięgła przed nim, że zawsze będzie służyć królestwu, a poddani nie będą musieli obawiać się o morderstwa dokonane przez nią. Król rzekł, iż przyjmuje jej przysięgę. Wypowiedziawszy obietnicę, rycerz i wiedźma poszli. Mimo przysięgi, władca pozostał nieufny. Kolejnemu wojownikowi rozkazał tak:
- Pójdziesz do lokum tej czarownicy i zadasz jej cios prosto w serce.
Rycerz wiedział, że lepiej będzie działać w nocy. Zaczekał na zmierzch i zakradł się do domku tajemniczej kobiety, która spała. Mężczyzna postąpił wedle woli monarchy, który podczas prze-mówienia chciał wiedzieć, czy wypełnił rozkaz należycie.
- Tak. Nie żyje - oznajmił z obojęt-nym wzrokiem.
Władca roześmiał się.
- Poddani, możecie być dumni ze swego króla! Dzięki mnie pozby-liśmy się naszego zmartwienia! Klaszczcie!
Nikt jednak nie bił braw. Każdy obdarzył go morderczym spojrze-niem, a zwłaszcza wojownik.
      Tłum się rozszedł, narzekając na pychę króla, co poniektórzy powró-cili do sprzedawania towarów. W nich wszystkich rodziła się niena-wiść, z wyjątkiem rycerza.
       W nim kryła się czysta chęć wendety.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro