O trzech rycerzach
Pewnemu niewielkiemu kró-
lestwu zagrażało niebezpieczeń-
stwo, gdyż nieopoda znajdowała się chatka strasznej wiedźmy. Mieszkańcy dowiedzieli się o niej, gdy królewicz został przez nią otruty. Król podjął decyzję: wyśle rycerza, aby rozprawił się z tru-cicielką.
Rycerz wyruszył w nocy, kiedy wszyscy śpią. Wszyscy, ale nie
wiedźma.
Przekroczywszy próg jej małego domu, zdziwił się. Kobieta mieszała coś w swoim kotle. Gdy napotkała jego zdumiony wzrok, roześmiała się. Rozpoczęła pościg, trzymając w dłoni fiolkę śmiercionośnej trucizny, jednak rycerz zdołał zwiać.
Gdy nadszedła pora codzienne-go przemówienia królewskiego, monarcha zapytał:
- Czy zabiłeś wiedźmę?
- Nie. - odpowiedział pokornie, ze zwieszoną głową.
- Jak można być takim tchórzem! Skandal! Hańba dla twojego rodu! Skazuję cię na wygnanie! - krzyczał.
Król wysłał zatem kolejnego wojownika. Ten postąpił inaczej: przyszedł do trucicielki w ciągu dnia. Ta chciała go zabić - jak poprzedniego, ale mężczyzna z nią porozmawiał. Wiedźma przysięgła, że już nigdy nikogo nie uśmierci, a nawet zgodziła się pójść do króla. Przysięgła przed nim, że zawsze będzie służyć królestwu, a poddani nie będą musieli obawiać się o morderstwa dokonane przez nią. Król rzekł, iż przyjmuje jej przysięgę. Wypowiedziawszy obietnicę, rycerz i wiedźma poszli. Mimo przysięgi, władca pozostał nieufny. Kolejnemu wojownikowi rozkazał tak:
- Pójdziesz do lokum tej czarownicy i zadasz jej cios prosto w serce.
Rycerz wiedział, że lepiej będzie działać w nocy. Zaczekał na zmierzch i zakradł się do domku tajemniczej kobiety, która spała. Mężczyzna postąpił wedle woli monarchy, który podczas prze-mówienia chciał wiedzieć, czy wypełnił rozkaz należycie.
- Tak. Nie żyje - oznajmił z obojęt-nym wzrokiem.
Władca roześmiał się.
- Poddani, możecie być dumni ze swego króla! Dzięki mnie pozby-liśmy się naszego zmartwienia! Klaszczcie!
Nikt jednak nie bił braw. Każdy obdarzył go morderczym spojrze-niem, a zwłaszcza wojownik.
Tłum się rozszedł, narzekając na pychę króla, co poniektórzy powró-cili do sprzedawania towarów. W nich wszystkich rodziła się niena-wiść, z wyjątkiem rycerza.
W nim kryła się czysta chęć wendety.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro