Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Chapter Two~

*POV YoonGi*

- HoSeok, proszę Cię, ćwiczyłeś to wczoraj. - westchnąłem cicho, siadając z nim na ławkę rezerwowych.

- Wiem, wiem, ale za dużo problemów ostatnio mam... - spuścił głowę.

- Co się dzieje? - położyłem dłoń na jego ramieniu, próbując dodać mu otuchy.

- Mam złe wyniki z nogą... Zostaję z wami do końca sezonu, później wyjeżdżam na trzy miesiące do szpitala za granicę... - spojrzał na mnie.

- HoSeok... Dlaczego dowiaduję się tego dopiero dzisiaj...? Nie dawałbym Ci takiego wycisku i nie kazał ćwiczyć więcej... Od kiedy to wiesz...?

- Pół roku... - odwrócił wzrok.

Zamarłem. Od połowy roku wie, że ma problemy i nie powiedział mi tego wcześniej? Czysta głupota! A co, jeśliby mu się coś stało? Byłbym odpowiedzialny za to, że przeze mnie chłopak ma coś ze zdrowiem. Nie chciałem stracić dobrego zawodnika, ale jego zdrowie jest w tym momencie najważniejsze.

- Posłuchaj... Teraz pójdziesz się przebrać, a ja skończę trening i odwiozę Cię do domu.

- Ale...

- Nie dyskutuj. Do szatni i za dwadzieścia minut widzimy się przy moim aucie, jasne? - spojrzałem na niego poważnie.

- Ech... Jasne... - pokiwał głową i wstał.

Zrobiłem to samo, gwiżdżąc do chłopaków.

- Drużyna! - krzyknąłem, by każdy usłyszał.

Chłopcy stanęli na linii.

- Słuchajcie, zaraz kończymy trening, bo muszę załatwić coś ważnego, dlatego ostatnia szybka runda i do szatni!

Wszyscy pokiwali głowami i zaczęli grać. Po chwili runda się skończyła. Chłopcy poszli do szatni, co sam też uczyniłem. Przebrałem się w swoim pomieszczeniu, następnie idąc do auta, gdzie czekał już HoSeok. Wpuściłem go, otwierając drzwi. Sam też wsiadłem i ruszyłem w stronę jego domu.
Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Wysiadłem, otwierając chłopakowi drzwi, by łatwiej mu było wysiąść.

- Dzięki, trenerze. - uśmiechnął się delikatnie, wysiadając.

Podprowadziłem go pod drzwi, pukając. Po chwili otworzyli mi jego rodzice.

- Dzień dobry, państwu.

- Czyżby Pan Min YoonGi? - kobieta uśmiechnęła się delikatnie. - Przyjechał Pan pochwalić naszego syna? - zachichotała.

- Tak, to ja... Ale nie dlatego przyjechałem. - spojrzałem na HoSeoka. - Mógłbym wejść i porozmawiać?

Kobieta pokiwała głową i wpuściła nas.

~~~*~~~

- HoSeok od dawna ma problemy... Ale zawsze stawiał wymówki, że jest dobrze, że może normalnie ćwiczyć...

- Hope jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale jego zdrowie jest dla mnie ważniejsze. - patrzyłem poważnie na kobietę.

- Dziękuję, że Pan go odwiózł... Mogłoby się coś jeszcze po drodze stać... - westchnęła cicho.

- Proszę z HoSeokiem jak najszybciej pojechać do lekarza... Nie może ćwiczyć, jak ma problemy ze zdrowiem... I nie zawiedzie mnie tym, że go nie będzie na boisku... W tym momencie zawiódł mnie dlatego, bo nie powiedział prawdy i ukrywał to przez pół roku. Wyobraża sobie to Pani? Przez ten czas już mógłby być zdrowy, a tymczasem może być jeszcze gorzej... Proszę z nim o tym porozmawiać, a na razie będę musiał zawiesić go... Jeśli będzie czuł się na siłach i lekarz na to pozwoli, to wróci, obiecam mu to, ale teraz ma się wyleczyć.

Kobieta ze łzami w oczach pokiwała delikatnie głową.

- Dziękuję Panu... - przytuliła mnie mocno.

Odwzajemniłem uścisk.

- Ja już będę się zbierać, a Ty HoSeok... - spojrzałem na niego. - Weź sobie to do serca, dobra?

- Tak. - uśmiechnął się delikatnie, co odwzajemniłem. Wyszedłem z domu, żegnając się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro