Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Chapter Three~

*POV JeongGuk*

Siedziałem na łóżku, patrząc w ekran laptopa i szukając informacji o YoonGim. Tego nie można było nazwać miłością, a obsesją. Tak, mam obsesję na jego punkcie i wiem to doskonale, ale życie bez tego jest nudne. Wszedłem na stronkę, gdzie najczęściej wchodzę, by dowiedzieć się jak najwięcej o mężczyźnie moich marzeń. Rozszerzyłem oczy, gdy zobaczyłem zdjęcie YoonGiego, jak wpuszcza jednego członka drużyny do swojego auta. Zbliżyłem się bardziej do ekranu, mrużąc oczy. HoSeok jedną nogę miał grubszą. O co tu chodzi? Zjechałem niżej stronki, czytając informacje.

- Trener koszykówki Min YoonGi... Bla, bla, bla... Problemy ze zdrowiem?! - krzyknąłem, zapominając, że jest trzecia w nocy.

Po chwili słyszałem kroki i marudzący głos mojej siostry. Weszła bez pukania.

- Możesz się nie drzeć? Wiesz chociaż która jest godzina? - mruknęła, patrząc na mnie z mordem.

- SeolJae... Wiem, ale zapomniałem o tym... Mam ważniejsze rzeczy do roboty, niż spanie, więc z góry nie oceniaj. - mruknąłem.

Dziewczyna tylko westchnęła i poszła do siebie.
Przewróciłem oczami, zamykając laptopa i odkładając go na komodę obok łóżka. Położyłem się, przymykając oczy. Nie byłem zmęczony i nie miałem ochoty spać. Dręczyła mnie ta informacja, związana z HoSeokiem. Nigdy wcześniej nie skarżył się nawet na zawroty głowy, które też mogły zaszkodzić. Nie śledziłem tylko YoonGiego, ale często czytałem o drużynie i co się z nimi dzieje, bądź jak tam u chłopaków. Zasnąłem, myśląc o tej informacji.

~~~*~~~

Stałem półprzytomny w kuchni, robiąc śniadanie i dwie kawy.

- Co na śniadanie...? - zapytała SeolJae, wchodząc do pomieszczenia.

- Płatki. - mruknąłem sennie, mierzwiąc swoje włosy.

Sięgnąłem łyżeczki, po czym zalałem ciepłym mlekiem nasze śniadanie. Postawiłem na stole wcześniej przygotowane kawy, następnie podając płatki.

- Dzięki... - mruknęła cicho, ziewając.

Po paru minutach stałem przy zlewie, myjąc miski i kubki.

- Kookie... - dziewczyna wyszeptała słodko, obejmując mnie od tyłu i wtulając się w moje plecy.

Oho, szykują się kłopoty. Zawsze, kiedy Jae zaczynała się przymilać, nazywając mnie zdrobniale, to oznaczało, że albo coś chciała, albo zrobiła.

- Co tym razem? - spojrzałem na nią zza ramienia.

Dziewczyna uśmiechnęła się słodko.

- Bo wiesz... Dzisiaj są urodziny mojej koleżanki, a ona... Na zaproszeniu napisała, że...

- Czy ja dobrze rozumiem? Jakaś impreza i potrzebny ktoś pełnoletni? - przerwałem jej.

- Mamy przyjść z chłopakami, a nie wiedzą, że jesteś moim bratem i możemy...

- Czekaj, stop. - zmarszczyłem brwi.

- Kookie, proszę... - wyszeptała cicho.

- Dobra. Kiedy to, ile trwa, gdzie? - westchnąłem.

- Yay! - przytuliła mnie mocno. - Jutro od dwudziestej, zapewne do północy i u niej w domu... - wyszeptała.

- Dobra. - przewróciłem oczami.

~~~*~~~

- Ona chce, żebym poszedł z nią na urodziny koleżanki...

- Po co masz tam iść? - chłopak zachichotał, patrząc na mnie.

- Bo w zaproszeniu było, że ma przyjść z chłopakiem, a ta dziewczyna nie wiem, iż jestem bratem SeolJae... - mruknąłem.

- I Ty się zgodziłeś? - zaczął się śmiać.

- Postawiłem swój warunek. - przewróciłem oczami, uśmiechając się.

-Jaki? - uśmiechnął się.

- Nie będzie odstawiać takich numerów, jak wczoraj. - uśmiechnąłem się.

- A jak znowu coś zrobi? - zaśmiał się.

- Ląduje u rodziców. Nie będę z nią mieszkać. - zaśmiałem się.

- I bardzo dobrze, może się czegoś nauczy.

- A czego może się nauczyć?

- Tego, że starszego brata się słucha. - zaśmialiśmy się oboje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro