Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1 1

- C-co? - wyszeptał, kiedy tylko skończyłem opowiadać mu sytuacje z Amelią. Wstał z kanapy zaczynając chodzić w kółko, z ustami zasłoniętymi dłonią. Zachichotał nerwowo, a ja zacisnąłem wargi wpatrując się w niego - Przecież.. Uważaliśmy.

- Nie wiem jak nas zobaczyła - powiedziałem, jednak on nie słuchał. Opuściłem głowę, czując się jakby to było moją winą oraz, że Niall jest na mnie wściekły - Może..

- Powinieneś wrócić do domu - przerwał mi, przystając plecami do mnie. Zacisnąłem dłonie w pięści. Dlaczego wyrzucał mnie w takiej chwili?

- Może powinniśmy to przedyskutować, znaleźć jakieś wyjście.. - wymamrotałem i widziałem jak kręci głową.

- Sam muszę to przemyśleć. Idź do domu Zayn - mruknął, na co wstałem gwałtownie, biorąc głęboki oddech. Podszedłem do Nialla, składając pocałunek na jego ramieniu. Skrzywiłem się, kiedy wzdrygnął się i odszedł na parę kroków.

Złapałem za swój plecak, wierzchem dłoni ścierając łzy próbujące spłynąć po moich policzkach. Zbiegłem po schodach, by zamknąć się w swoim samochodzie. Oddychałem spazmatycznie starając się chociaż trochę uspokoić.

Kiedy byłem w stanie, pojechałem do domu, gdzie przywitała mnie młodsza siostra.

Starałem się nie myśleć o tym w jakim bagnie siedzimy z Niallem i po prostu przytuliłem Doni. Ciemnowłosa dziewczynka, zaledwie sześć lat ode mnie młodsza, uśmiechnęła się szeroko.

- Myślałam, że dzisiaj zostajesz u swojej dziewczyny - powiedziała odsuwając się i biegnąc do kuchni, gdzie słyszałem przygotowywany popcorn.

- Zmiana planów - mruknąłem podążając za nią i przystając na widok mamy opróżniającej opakowanie kukurydzy do miski - Nie masz dyżuru?

- U mnie też zmiana planów - odparła uśmiechając się i podchodząc do mnie. Pocałowała mój policzek idąc z moją siostrą do salonu - Miałyśmy spędzić babski wieczór przy Bridget Jones, ale z przyjemnością spędzimy go też z tobą - Mama mrugnęła do mnie, a ja mimo paskudnego humoru, uśmiechnąłem się lekko pod nosem.

- Bardzo chętnie.

- Skoro jest nas więcej, zrobimy więcej popcornu. Doni, włóż film do odtwarzacza i poczekaj na nas - rzuciła mama łapiąc mnie delikatnie za przedramię i prowadząc znów do kuchni. Obserwowałem ją jak odgarniała ciemne włosy, niesfornie opadające jej na twarz, gdy sięgała po opakowanie popcornu do mikrofali - Co się stało Zayney? Pokłóciliście się? - spytała z jednej strony zmartwiona, a z drugiej gotowa dać mi wykład o tym, że ona nie jest mnie warta.

- Można tak powiedzieć - zacząłem opierając się plecami o wysepkę w kuchni, by stać naprzeciwko mojej rodzicielki - Ktoś.. ktoś się o nas dowiedział.

Patrzyłem jak mama marszczy brwi, skupiona na idealnym rozłożeniu ziarenek kukurydzy w opakowaniu zanim wrzuci je do mikrofalówki.

- I to coś złego?

- Tak, ponieważ jest chłopakiem - dodałem wiedząc, że nie mogę już dłużej kłamać. Zapadła cisza, przerywana tylko wystrzeliwaniem kukurydzy. Nienawidziłem ciszy, tej teraz i tej która towarzyszyła często mi i Niallowi - Powiedz coś - wyszeptałem prawie załamany na myśl, że kolejna osoba mnie dziś odtrąci.. Odwróciła się by mocno mnie przytulić i schować twarz w mojej szyi.

- Ważne jest tylko to byś był szczęśliwy Zayney - powiedziała głaszcząc mnie po plecach, a po chwili odsunęła się ścierając łzę - Ale jestem wściekła, że tyle czasu mnie okłamywałeś! - uderzyła mnie lekko w pierś, na co nie mogłem się nie zaśmiać. Uśmiechnęła się znów do mnie, układając dłoń na moim policzku - Nie ma nic złego w kochaniu kogoś tej samej płci. Cokolwiek się stanie, jakkolwiek ta osoba wykorzysta tę informacje, będę z tobą by cię wspierać synku.

Nie widziałem się z Niallem przez cały weekend, ignorował moje telefony, więc sobie po prostu odpuściłem.

W poniedziałek nie miałem zajęć ani z nim ani z Amelią, za to we wtorek nie mogłem oderwać od żadnego z nich wzroku. Dziewczyna siedziała wyprostowana, z pewnym siebie uśmiechem. Za to Niall siedział przybity, udając, że nie widzi mnie ani Amelii.

To bolało.

Kiedy po dzwonku wszyscy wyszli z klasy, podszedłem do jego biurka z zeszytem udając, że chce by sprawdził mi notatki.

Spojrzał na mnie oczami bez emocji, biorąc ode mnie zeszyt.

- Dzwoniłem.

- Cały weekend myślałam o tym wszystkim. Poprawiłem oceny Amelii i.. Powinniśmy przestać się spotykać. Zanim zaczniesz się wykłócać, tak będzie lepiej Zayn - mruknął nie patrząc na mnie - Nie dajmy nikomu innemu powodu czy szansy do szantażowania nas - powiedział spoglądając mi w oczy, a ja po prostu zabrałem mu swój zeszyt wychodząc szybko z klasy.

Wziąłem kilka głębokich oddechów, zanim wszedłem do pracowni chemicznej w której miałem następną lekcje.

Minął tydzień podczas którego Niall naprawdę się do mnie nie odzywał. Na zajęciach traktował mnie jak najzwyklejszego ucznia, a kiedy zażartowałem jak robiłem to dotychczas, posyłał mi dziwne spojrzenie, na pewno nie rozbawione.

Po kolejnej takiej lekcji, wyszedłem na korytarz otwierając swoją szafkę, o której drzwiczki się oparłem przymykając powieki.

- Hej Zayn - usłyszałem za sobą i skrzywiłem się, odwracając do dziewczyny, która zniszczyła mój związek - Wiesz mój ulubiony zespół ogłosił właśnie koncert - zaczęła wpatrując się we mnie z uśmiechem jakby nic się nie stało - A bilety są naprawdę drogie. Może ty albo twój ulubiony nauczyciel..

- Słucham? - sapnąłem otwierając szeroko oczy - Niall poprawił ci wszystkie oceny, a teraz chcesz pieniędzy? Co jest z tobą nie tak?! - zrobiłem krok w jej kierunku, na co odsunęła się mrużąc lekko oczy.

- Ze mną? To nie ja pieprzyłam się z nauczycielem - prychnęła, a ja rozejrzałem się po korytarzu czy przypadkiem nikt nie słyszał. Złapałem ją za ramię, na co pisnęła cicho - Zostaw mnie - warknęła - I zastanów się czy naprawdę chcesz tak sobie ze mną pogrywać - odepchnęła mnie by wziąć oddech i uśmiechnąć się znów - Sprzedaż biletów rozpoczyna się w przyszły wtorek - rzuciła tylko, odwracając się na pięcie swoich czarnych bucików i odchodząc.

Czy to się kiedyś skończy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro