8
Co on robi w Londynie? Z tego co wiem, ani on, ani Alice nie mają rodziny gdzieś poza Haull.
- Cześć, jestem Luke. Co taka piękna panna robi sama w Londynie?- spytał. Czy on właśnie flirtował ze mną? A jego "dziewczyna" nie ma nic przeciwko?
Właśnie sobie zdałam sprawę z tego że on nie poznał mnie. Swojej byłej dziewczyny. Przecież to tylko zmiana koloru włosów, kilka kolczyków na twarzy i soczewki. Aż tak się zmieniłam?
Chciała bym się smucić, bo mnie nie poznał, ale niestety czuje do niego tylko i wyłącznie nienawiść i obrzydzenie.
- Dała byś się wyciągnąć na kawę?-Ledwo co powstrzymałam śmiech.
Zgodzić się czy nie?
W sumie, wydobędę z niego trochę informacji...
- W sumie... Czemu nie? A kiedy ci pasuje?- spytałam przesłodzonym głosem
- Jutro o trzynastej? Daj mi swój numer, umówimy się gdzieś...
- Wiesz, mój telefon jest w naprawie... I nie mam zastępczego...- kłamałam jak z nut. Mam nadzieje ze nie zauważył czarnego Iphona* wystającego z kieszeni...
- Oh, okey. Bądź w "London Cafe"** koło Big Bena o trzynastej. Pasuje ci?
- Jasne. Do zobaczenia.- z wielkim obrzydzeniem lekko pocałowałam go w policzek i szybkim krokiem oddaliłam się od chłopaka.
Po pół godzinnym spacerze, wróciłam do domu. W progu od razu pojawił się Luis.
- Gdzie byłaś? Co robiłaś? Jak wróciłaś? Ktoś cie podwiózł? Jadłaś coś? Jesteś głodna?- zasypał mnie pytaniami
Od kiedy ty się mną przejmujesz?
- U babci. Jadłam śniadanie i obiad. Wróciłam pieszo, a do babci pojechałam autobusem.
- Nie oszukuj mnie. Wiem że babcia z dziadem wracają dopiero jutro.
- Eh... Byłam na spacerze.
- Dobra siadaj do stołu robię ci naleśniki.
- Dzięki ale nie jestem głod...- zaburczało mi w brzuchu- ...na.
- Własnie słyszę.- Powiedział wyraźnie rozbawiony- za kilka minut bądź na dole. A, właśnie mama prosiła żebyś do niej zadzwoniła.
- Eh... Dobra może do niej zadzwonię.
- Nie może tylko "Tak kochany braciszku. Zadzwonię do mojej kochanej mamusi"
- Chciałbyś- mruknęłam pod nosem
Szybkim krokiem udałam się na górę i rzuciłam się plackiem na łóżko, krzycząc różne cenzurowane słowa.
Po prostu jestem na nią lekko zła/ obrażona, wiec postanowiłam do niej nie dzwonić.
Po dziesięciu minutach spędzonych na rozmyślaniu, marudzeniu i użalaniu się nad sobą, zeszłam na dół w celu zjedzenia mojego śniadanio- obiadu. Przystąpiłam do czynności, ale cały czas czułam czyjś wzrok na moich plecach. Zirytowana obróciłam się do źródła moich nerwów.*** Obróciłam się i co zobaczyłam?
Alice.
Tą Alice.
*I-Phona- bez hejtów. Wiem ze "ajfony" się pojawiają we wszystkich ff, ale sama mam ten telefon i chciałam żeby Angela tez go miała:)
** London Cafe- nazwa wymyślona
*** Ah, ta poezja
OoO
Hej! Jak obiecałam- jest rozdział. Pod tym rozdziałem zadawajcie dalsze pytania do bohaterów i do mnie na temat książki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro