Rozdział 2
Pov. Hana
Już miałam startować gdy nagle na lini startu dojechał jeszcze jeden zawodnik. Kim był? Nie ważne i tak z nim wygram nikt nie ma ze mną szans dzisiaj do pościgania wybrałam swoje nowe audi r8
A ubrałam to
Już za minutę mamy wystartować. Jakaś łaska stanęła na środku i odpieła stanik na ten sygnał ruszyłam. Miałam dość dużą przewagę (no jak zwykle chłopcy podziwiali widoki) .Byłam już prawie na mecie gdy nagle jakiś cwaniak próbuje mnie wyprzedzić , ale niestety dojechaliśmy do ostrego zakrętu, a on zwolnił.
Ja za to przyśpieszyłam , zrobiłam idealnego drifta i WYGRAŁAM! !!!!
ZWYCIĘŻA Black Angels ! !!!!!- krzyczy organizator a ja wyskakuje na dach i olewam wszystkich szampanem. Kiedy widzę kto wychodzi z samochodu który próbował mnie wypszedzić zamurowało mnie ..... MÓJ BRAT co on tu robi ?? Już chce do mnie podejść z chłopakami , ale nagle słychać syreny policyjne szybko wsiadam do wozu i odjeżdżam .
- Część Justin co u ciebie - pytam właściciela braru który przyszedł do loży VIP.
- A nic . To co zawsze ? -oczywiście odpowiadam .
Dziś nam ochotę się upić . Moje marzenia nie będą jednak spełnione bo to mnie podchodzi brat i jego zespół.
- Wstawaj wracamy do domu -warkną Harry
- A niby czemu?
- Bo my ci tak mówimy - powiedział już trochę zdenerwowany Lou
- Mówić to wy sobie możecie . Nie skorzystam z oferty powrotu do domu.
- Skorzystasz - uśmiechnął się chytrze Liam i Harry
Jeden złapał za jedną rękę a drugi za drugą pomimo to , że próbowałam się wytrwać byli silniejsi. Wsadzili mnie do samochodu i dojechaliśmy.
- A teraz panienka mogła nam łaskawie wytłumaczyć czemu pali , piję skoro jest jeszcze niepełnoletnia.
- Nie
- Denerwujesz nas . Mamy się tobą zaopiekować i cię jakoś wychować . Od dziś rzadnych wyścigów , imprez i papierosów . - krzykną Nailler.
- Nie ma mowy krzyknęłam. Nie, nie zabierzecie mi tego co kocham, nie wyścigi - wydarłam się na nich.
Krzyczeli coś jeszcze , ale ja ich nie słuchałam i poszłam do swojego pokoju . Umyłam się, ubrałam piżamę i poszłam spać .
Rano
Wstałam o godzinie 10.00 no bo zapomniałam wyłączyć budzika.
Szybko się Ubrałam i zbiegłam do kuchni zjeść i wziąść tabletki . Po prostu głowa mi pękała.
- Co kac dopadł .
- Oczywiście mamusiu - odpowiedziałam do Harr'ego.
- Hana uspokoj się - krzykną Ni
- Musimy porozmawiać
- A więc słucham was uważnie
-Polecisz z nimi do Londynu - powiedziała mama
Ja tylko siedziałam jak wmurowania i analizowałam słowa wypowiedziane przez rodziców .Po chwili
- Nie ma mowy nigdzie z nimi nie jadę tu jest mi dobrze. Mam przyjaciół swoje samochody .Nie i koniec - krzynęłam
-jutro jedziecie idź się pakować.
- STOP!!!! Mam jeden warunek.
-Jaki ? - zapytali chłopcy
- Mogę zabrać swoje samochody.
Mama po dłuższej chwili namysłu z godziła się na 3 pojazdy Po minie Niall'a i chłopaków mogłam odczytać niezadowolenie bo wiedzieli co mam zamiar robić . Natomiast ja szczęśliwa ,że dopiełam swego poszłam się spakować i powiedzieć o tym przyjaciołom .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro