Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

'trees'

Uwielbiali drzewa.

To była taka dziwna fascynacja, która łączy ich przez lata.

Działały na nich uspokajająco, dzielili z nimi wiele wspomnień. Pierwszy pocałunek, wyznawanie sekretów czy też zwyczajne obgadywanie innych.

— Harry będzie miał rodzeństwo — oznajmił Black.

— Nie gadaj — zszokował się Frank.

— To się nie odzywam.

Longbottom trzepnął go w ramię, lecz arystokrata nie odrywał od niego wzroku i tkwił w ciszy. Szatyn położył głowę na kolanach, które przyciągnął do swojej klatki piersiowej. Plecami czasem ocierał się o korzeń drzewa, co niezmiernie potrafiło go zirytować.

— Dlaczego tak na mnie patrzysz?

— Ponieważ jesteś piękny.

Frank zaśmiał się cicho, nie ukrywając również i swego zapeszenia, gdyż nieczęsto Regulus go komplementował, lecz jeśli to robił, wiedział, że to najszersze z jego serca.

— Gwiazd naszych wina.

— Gwiazd twoja wina — mruknął Black, wprawiając drugiego chłopaka z stan niewiedzy. — Moje imię pochodzi od gwiazdy, kretynie. Jestem twoją winą.

— Nie musisz starać się być romantyczny, obydwoje wiemy, że nie jesteś w tym ekspertem — rzekł rozbawiony brązowooki.

— Nie staram się być romantyczny — prychnął młodszy.

— Oczywiście, że starasz, znam cię jak nikt inny, nie zaprzeczaj nawet, poza tym, przecież cię nie wyśmieję, jak powiesz mi coś miłego.

— Zbyt wiele razy to zrobiłeś, abym ponownie dał się nabrać.

— Powiedziałeś, że mam piękne oczy jak te martwego jelenia...

— To nie był komplement?

— Muszę odciąć ci dostęp do internetu.

regulus: porównuje franka do martwego zwierzęcia

frank: śmieje się

regulus: bierz moje słowa na poważnie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro