'morning'
Longbottom otworzył swoje zaspane oczy i pierwsze co dostrzegł to fale ciemnych kosmyków włosów na swoich oczach. Ułożył usta w dziubek i falą powietrza starał się je odpędzić. Kiedy z niechęcią dostrzegł, że to nie działa, uniósł swą dłoń i samodzielnie odgarnął kłaki.
Uśmiechnął się delikatnie, gdy poczuł jak silna dłoń mocniej przyciąga go do siebie. Z cichym mruknięciem schował się w zagłębieniu szyi chłopaka, który go obejmował, uprzednio złożył parę szybkich muśnięć na żuchwie czarnowłosego.
— Dzień dobry — były gryfon usłyszał ochrypły głos, z którym budzi się od dłuższego czasu.
— Dzień dobry — odparł cicho, przytulając się do chłopaka. — Musimy dziś o szesnastej być u Potterów.
— Jestem zmęczony, nie chce mi się... — wyszeptał Regulus, odchylając głowę do tyłu, aby pocałować krótko chłopaka. — Nie możemy zostać tutaj? — spytał sennie.
— Też bym chciał, ale nie możemy, wiesz o tym, ostatnio się nie pojawiliśmy, więc wypada w końcu tam się zjawić — wytłumaczył mu Longbottom. — Jeszcze pomyślą, że mi coś zrobiłeś.
— Wiedzą, że nic bym nie zrobił mojemu słońcu — mruknął zaspany. — Która jest godzina?
— Chyba dwunasta.
— To możemy jeszcze spać parę godzin — przyciągnął szczelniej chłopaka.
Frank chciałby już wypominać mu, że naprawdę nie mogą, muszą się ubrać, zjeść coś oraz odpisać na list Lily, która była ewidentnie smutna, że nie chcą do nich zajrzeć. Z ich tempem te proste czynności mogą potrwać na spokojnie trzy godziny. Aczkolwiek kiedy leżał, był tak czule przytulony...
— Tak, możemy spać parę godzin.
witam w selekcji mojego nowego otp
będzie to zbiór oneshotów, raz dłuższe, raz krótsze
co ile rozdziały? a bo ja wiem * wzrusza ramionami * polecam dodać do biblioteki, jeśli się spodoba albo do listy lektur
ps. w większości to niemagiczne au, lata doprawdy różne, raz 70 raz 2020 ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro