'kiss'
Regulus pocałował go głęboko, bezwstydnie chwycił za jego pośladki, powodując ciche westchnienie u drugiego chłopaka, który rozchylił swoje usta, nieświadomie zapraszając młodszego do środka.
Całowali się z przymkniętymi oczami, niemal na pamięć, ponieważ doskonale wiedzieli jak to robić. Szatyn pomrukiwał z aprobatą, a Black spijał jego dźwięki, ssąc jego dolną wargę, pozwalając sobie od czasu do czasu na użycie zębów. Czarnowłosy drgnął delikatnie, kiedy poczuł jak ciepła dłoń wsunęła się pod jego koszulkę i zetknęła się z nagą skórą, aczkolwiek ten się nie stawiał, zgadzał się na wszystko co by zrobił. Regulus nie mogąc wytrzymać, przycisnął go do najbliżej ściany, Frank w odpowiedzi oplótł go nogami, krzyżując łydki wokół bioder.
— Ściągnij to — wyszeptał szarooki, majstrując dłońmi na koszulce szatyna, który bezproblemowo zdjął daną rzecz.
Chwilę później to samo stało się z koszulą ślizgona. Gryfon syknął, kiedy zimne palce dotknęły jego boków, a za parę sekund jego plecy zderzyły się z twardym materacem.
— Regulus... — wyszeptał starszy, gdy na moment ich usta oderwały się od siebie.
Longbottom przyciągnął do siebie nastolatka, całując głęboko. Black klękał przed jego rozsuniętymi nogami, nie przerywając pocałunku, którego od razu zdominował, nie pozwalając na to, aby niższy odetchnął na sekundę.
Arystokrata niecierpliwie przejechał dłonią po wybrzuszeniu w jeansach drugiego. O mało nie parsknął śmiechem, kiedy usłyszał odgłos głośnie branego powietrza. Brązowooki uniósł swe biodra, aby czarnowłosy sprawnie mógł zsunął jego spodnie. Niższy zignorował równie duży problem młodszego, ponieważ zbyt czuł swój.
— Regulus... — wyszeptał Frank, kiedy ten oderwał się od jego ust.
— Tak? — spytał ochrypłym głosem Black.
— Po prostu mnie pocałuj.
no i koniec ;]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro