'fucking cigarettes'
Longbottom niechętnie wstał z łóżka, ze sobą od razu chwycił czarny koc, opatulając się nim. Skrzywił się na twarzy, kiedy poczuł nieprzyjemne kręcenie w głowie przez to, że uniósł się za szybko. Starał się cicho stawiać kroki po zimnych drewnianych panelach. Pomimo że ciemność panowała za oknem nie przeszkadzało to, aby jego partner zniknął z ich wspólnego łóżka i powędrował na taras.
— Łazisz jak koń — wypalił na stracie Black, kiedy brunet zaledwie wystawił swoją głowę. — Słychać cię w całym domu, wiesz?
— Dlaczego znikasz? — mruknął Frank, ignorując uszczypliwości kochanka. — Jest zimno, a ty w samych dresach bez koszulki — westchnął cicho, podchodząc szybko.
Zdjął ze swych ramion koc i ułożył go na nagich ramionach chłopaka. Niższy burknął coś pod nosem i przytulił się do nałogowca, który ułożył swój podbródek na ramieniu, nie przestawiając palić.
— Regulus, wróć do środka — wyszeptał brązowooki, cofając się, aczkolwiek trzymając mocno w pasie drugiego.
Czarnowłosy niechętnie zgasił papierosa w popielniczce i pozwolił się prowadzić. Ujął jego dłoń i podzielił się kawałkiem materiału.
Longbottom jako pierwszy wszedł do sypialni, ciągnąc za sobą zmęczonego Blacka, którego ostatnią czynnością byłoby stawianie się niższemu. Starszy otoczył ich kołdrą, kiedy położyli się wspólnie na łóżku. Regulus wręcz automatyczne ułożył swą głowę na ramieniu chłopaka, przytulając go. Frank natomiast złożył parę przelotnych pocałunków na czole młodszego i zgadzał się niemo na wszystko co zrobiłby tamten.
— Nie zostawiaj mnie więcej samego — szepnął brunet. — Wiesz, że budzę się niedługo po tym, jak znikniesz na dłuższy czas.
— Nie mogę ci tego obiecać, słońce — odparł równie cichym głosem czarnowłosy. — Jest jak jest.
— Pieprzone papierosy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro