Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kropla jedenasta


-Ej... -Pociągnęłam Todorokiego za rękaw, odwracając jego uwagę od wieszaków z koszulkami i ekspedientki, która flirtowała z nim od kilku minut- Radzisz sobie sam, ta pani ci pomoże, więc ja mogę już iść, prawda?

Chłopak pokiwał przecząco głową i wrócił do „rozmowy" z blondynką. Przewróciłam oczami i rozejrzałam się po raz kolejny po sklepie. Nie było tu wielu ludzi, ale to zapewne przez to, że większość była jeszcze w szkole czy pracy. Spojrzałam na pobliski stojak z bluzami i zrobiłam kilka kroków w jego stronę. Przeleciałam leniwie wzrokiem po ubraniach i zatrzymałam wzrok na czarnej bluzie z typowymi trzema paskami na rękawach. Złapałam dłonią materiał bluzy i przeciągnęłam nią po całej długości rękawa. Wydaje mi się, że jest lekko znoszona, zapewne często była przymierzana... Może kupię coś Ryocie? Jesteśmy pokłóceni, ale chyba mogę zrobić mu mały prezent. Powinien go przyjąć... Zaczęłam przechadzać się między alejkami i oglądać rzeczy, które oferował ten sklep, sklep wybrany przez Shoto, który włączył mi serial, który fajny miał wyłącznie opis i w połowie, siłą zawlókł do galerii, w której byłam zmuszona wejść do tego pomieszczenia, na szczęście klimatyzowanego, ale to jedyny plus tej sytuacji. Oprócz tego jest to okropne. Po pierwsze, wolę zakupy internetowe, po drugie nie ma tu jak na razie nic ciekawego, a po trzecie już chyba od godziny tu siedzę i słucham, jak podrywa tą blondi, jawnie ma mnie gdzieś, ale jak próbuję wrócić do domu czy wyjść, zawsze mnie dopada. Raz wyręczyła go kierowniczka sklepu, która widoczne zna moją matkę i moją indywidualność. Powiedziała, że nie mogę używać mocy w sklepie, więc zostało mi opuszczenie tego miejsca, ale Shoto ciągle mi to uniemożliwiał.

-Pomóc w czymś? -Moje dokładne skanowanie w miarę ładnej bluz, przerwał właśnie ten głos... Spojrzałam na młodego chłopaka, na oko... Dwadzieścia lat- Szuka pani bluzy dla chłopaka?

-Nie. Dziękuję za pomoc, ale tylko się rozglądam.

Wyjaśniłam w bardzo grzeczny sposób i wyminęłam blondyna, by dojść do kolejnych wieszaków, tym razem z koszulkami. Poczułam na plecach intensywne spojrzenie, ale zignorowałam je i zaczęłam oglądać koszulki, które były całkiem ładne...

-Czy będzie pani przeszkadzała moja obecność? -Po raz kolejny mi przeszkodził- Chciałbym pomóc, gdyby miała pani jakieś pytania.

Jego wyjaśnienie miało sens, był uprzejmy i całkiem słodki. Może nie super gorący, ale słodki. Kiwnęłam głową i przełożyłam kolejny wieszak. Nic nie spodobało mi się na tyle, abym chciała kupić to bratu.

-O tej godzinie zapewne strasznie tu nudno.

Zagadałam, przyglądając się chwilę koszulce, którą akurat trzymałam. Zwykła czarna bluzka, z białym logiem na środku, ale w sumie całkiem tania i materiał przyjemny, a rozmiar też dobry, więc się opłaca. Przełożyłam ją przez ramię.

-Tak... Gdy nie ma klientów, nie mamy zbytnio nic do roboty... -Przyznał, odbierają ode mnie koszulkę i sprawdzając rozmiar- Musi być wysoki. -Przyznał z lekkim uśmiechem, a sam niski nie był- Po drugiej stronie powinno być więcej promocji. Jeśli planuje pani zrobić większe zakupy, opłacalnym byłoby tam pójść.

Kiwnęłam głową i podążyłam za młodym mężczyzną. Jezuuu... Tu jest jeszcze więcej rzeczy. Rozejrzałam się po okolicznych półkach i podeszłam do tej z butami. Nie wiem, jakie ma, a jakich nie posiada. Niestety nie zwracałam, aż takiej uwagi na to, co kupuję, więc raczej żadnych mu nie wezmę, ale może akurat zobaczę jakąś fajną okazję i akurat znajdę swój rozmiar.

-Wybiera pani przypadkowe rzeczy? Czy próbuję stworzyć zestaw?

-Skończysz z tą „Panią"? -Mruknęłam z lekkim zirytowaniem, ale zachowałam kulturę- To naprawdę niezręczne, nawet jak na takie okoliczności.

Mężczyzna kiwnął głową i uśmiechnął się delikatnie, przeszłam na spodnie. Niestety, ale dresów ma dużo. Chociaż w sumie... Zawsze narzeka, gdy podpierdolę mu jakieś spodnie, chociaż wyglądam w nich jak krasnal próbujący bujać się w jeansach na 1.80 wzrostu, ale... O! Te są fajne! Nie za bardzo podobają mi się te wielkie napisy na spodniach, a te są super, bo mają jedynie mały, biały druczek „adidas" na lewej nogawce, a na prawej w okolicach łydki, trzy poziome paski, otaczające całą nogawkę.

-Jeśli weźmiesz dwie pary spodni, wyjdzie taniej. -Spojrzałam na blondyna i kiwnęłam głową, ale znalezienie tu drugiej ładnej pary było trudne- Jeśli nie możesz się zdecydować, mogę przynieść takie same spodnie w innym kolorze. Biały?

***

Zapłaciłam za zakupy kartą i opuściłam sklep. Todoroki już z niego wyszedł, w sumie nie wiem gdzie, ale mało mnie to obchodzi. Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni i wybrałam numer do brata.

-Tak? -Mruknął, przygaszonym głosem- Mówiłem, że wrócę...

-Wiem, słyszałam. -Rzuciłam, zatrzymując się przed wystawą kolejnego sklepu- Kupiłam ci kilka rzeczy. Wysłać ci potem zdjęcie czy przymierzysz je później?

Po drugiej stronie panowała cisza. W sumie mogłabym wejść i kupić tę sukienkę, ale podejrzewam, że nie jest warta swojej ceny i szybko się zepsuje. Rozejrzałam się po galerii i nie zauważyłam niczego ciekawego, więc po prostu usiadłam na krawędzi fontanny.

-Potem je obejrzę. -Poprawiłam torbę, która prawie spadła- Wrócę wieczorem...

Dodał, przez co podniosłam pytająco jedną brew.

-Miałeś spać poza domem. -Powiedziałam, ale po dłuższym przemyśleniu tej sytuacji... Mogłam się tego spodziewać. Zapewne chciał uciec z domu, by nie spędzić ze mną zbyt wiele czasu, może obawiał się spotkania ze mną? Zawalił i zapewne teraz to do niego dotarło, prawdopodobnie głupio mu z tego powodu- Ja i tak śpię u Kyoua. -Dodałam po chwili- Więc jeśli chcesz spać u jakiegoś znajomego to...

-Nie... Jest okej. Po prostu chciałbym się z tobą spotkać... Masz czas? Za jakieś 20 minut? Możemy spotkać się w tym miejscu? Postaram się zdążyć!

Spojrzałam na zegarek. Jest 14:09, a my kończymy lekcje o 14:50.

-Nie musisz uciekać z lekcji. Poczekam.

Mruknęłam, zerkając na Todorokiego, który wystawił w moją stronę kawę z logiem zwiniętego w kłębek kota i napisem „PrrrNEKO". Niepewnie przyjęłam napój, obserwując mieszańca. On jednak miał mnie gdzieś i gapił się w swój telefon, przeglądając jakoś konwersację grupową.

-Dzięki. -Głos brata wyrwał mnie z transu- Porozmawiamy później, Aizawa wszedł do klasy.

Rozłączył się, a ja dopiero po chwili schowałam telefon do torby. Wolałam nie ryzykować, byłam za blisko wody, a czasami i mi zdarzały się takie błędy.

-Wziąłem ci karmelową. -Zaczął, chowając swoją komórkę do kieszeni bluzy- Lubisz słodkie kawy, nie? -Kiwnęłam głową i ostrożnie napiłam się napoju. Był już lekko ostudzony, ale przyjemne ciepło i tak rozchodziło się po moim wnętrzu- Podryw się udał? -Ponownie spojrzałam na mieszańca i podniosłam pytająco jedną brew. Wiem, o jaką sytuację mu chodzi, ale nie wiem, gdzie on widział podryw- Nie mów, że ten typ był tak „uprzejmy", by łazić za tobą i doradzać w wyborze dresów! -Prychnął z pogardą, ale nie wyglądał na szczególnie złego- Ranisz mnie Kira. Ja tu się staram i nic, a on wpieprza się, chuj wie skąd i już się ustawia na randkę! W sumie... Wolisz starszych?

-Nie! -Syknęłam wściekle- Porąbało cię do reszty? Zresztą nigdzie się z nim nie umówiłam, a ty nie byłeś lepszy idioto!

Prychnęłam i odwróciłam głowę w bok. Co za śmieć! Jak on w ogóle śmie zadawać mi takie pytania!? To nie jego sprawa, jakie są moje preferencje! Głupek i debil! Tak bardzo nim kurwa gardzę...

-Już, już kochanie. -Todoroki objął mnie ramieniem i mimo moich początkowych sprzeciwów nie dało się go ani odsunąć w normalny sposób, ani wstać- Złość piękności szkodzi, a ty nie za bardzo masz czym grzeszyć.

Moja pięść zupełnie przypadkowo spotkała się z jego szczęką i zupełnie przypadkowo miała doprowadzić do jego bliskiego spotkania z wodą. Niestety Shoto w ostatniej chwili ją zamroził, więc nie był mokry. Spojrzałam na chłopaka, który leżał na lodzie i wstałam z miejsca, sięgając po torbę.

-Wracam do domu, by mój wygląd nie odstraszył od ciebie potencjalnych partnerek na jedną noc. -Chciałam odejść, ale jego nogi niespodziewanie, zacisnęły się wokół moich bioder- Żegnam. -Powiedziałam ostro, ale on nawet na mnie nie spojrzał, więc jedną ręką spróbowałam zepchnąć jego giry, ale to też zdało się na nic- Chce iść do domu Bad Play!

Na jego usta wpełzł lekki uśmiech. Shoto powoli przeszedł do pozycji siedzącej. Jego dłoń spokojnie powędrowała w stronę mojej ręki, która usilnie próbowała oswobodzić moje ciało. Złapał ją w niemal czuły sposób, co było dla mnie przekomiczne. Dopiero gdy był pewny, że jego dłoń jest mocno spleciona z moją, zabrał nogi z moich bioder, ale zostały one ponownie objęte, tym razem ramieniem mieszańca. Przez ten czyn był o wiele za blisko...

-Gdzie ci się tak śpieszy skarbie? -Mruknął, składając delikatny pocałunek na mojej dłoni- Zostawisz mnie tu na pastwę napalonych kasjerek?

Podciągnęłam jego brodę do góry, by spojrzeć w jego oczy.

-Skarbie... Tobie się to podoba. Więc nie zachowuj się jak rozpieszczony gówniarz, bo to moja działka. -Chłopak poluźnił uścisk. Oooo! Czyżby ta metoda na niego działał? Zabrałam dłoń z jego brody i przeniosłam na policzek, pocierając go kciukiem, a to wywołało jego mruknięcie- Na pewno sobie poradzisz. Mam coś do zrobienia.

-Na pewno masz jeszcze czas. -Ma rację, ale nie chce go spędzać z nim- Muszę zajść tylko w jedno miejsce... Pójdź ze mną.

Westchnęłam przeciągle, w sumie muszę kupić fajki, więc nie ma większej różnicy... Chociaż właściwie nie chce, by wiedział, że palę.

-Dobra... Potem dajesz mi spokój.

Todoroki wstał i obejmując mnie ramieniem, poprowadził w stronę swojego celu... Widać, że nie jest zakochany. Po tylu związkach potrafię odróżnić miłość i zainteresowanie seksualnego, zwykłe pierdoły pokazują, o co chodzi... Na przykład to, że nie zaproponował noszenia mojej torby. W sumie i tak bym mu jej nie dała, bo nie jestem jakaś poszkodowana, ale po prostu widać jak go wychowali i jak mnie postrzega.

-Nad czym tak myślisz?

Posłałam mu poważne spojrzenie.

-Zastanawiam się, jak bardzo niewychowany jesteś i jak wiele osób byłoby skłonnych do pomocy przy twoim morderstwie, które z dnia na dzień staje się coraz realniejszym planem.

Powiedziałam na jednym tchu i minęłam Shoto, który zatrzymał się na chwilę.

-Czasami bywasz straszna...

-Sądząc po sposobie, w jaki to powiedziałeś, odpowiada ci to.

-Lubię zadziorne! -Posłał mi swój prowokujący uśmieszek i zatrzymał się przed sklepem z wyrobami tytoniowymi- Poczekaj tutaj kochanie.

Stałam chwilę przed sklepem, rozglądając się po pobliskich ozdobach, witrynach i ludziach. Robiłam dosłownie wszystko, by zająć czymś myśli i nie nudzić się tak strasznie pod jego nieobecność.

-Cześć piękna. -Spojrzałam na osobnika, który ośmielił się obdarzyć mnie tak beznadziejnym tekstem. Stał przede mną wyższy chłopak, na oko jakieś 1.70... Umięśniony i szeroki w barkach, ale nie wyglądał na starszego, a przynajmniej nie na wiele starszego. Miał jasne włosy i błękitne oczy- Co robisz sama w takim miejscy? -To galeria idioto- Potrzebujesz pomocy?

-Jedynie w pozbyciu się ciebie.

Prychnęłam i zmierzyłam go znudzonym spojrzeniem. Dlaczego tak często zagadują do mnie totalnie beznadziejni ludzie?

-Próbuję tylko pomóc kochanie.

Moja brew niebezpiecznie zadrżała, gdy jego dłoń znalazła się praktycznie na moim tyłku. Spojrzałam na jego obleśny uśmiech i krew, aż mnie zalała. Złapałam jego koszulkę i pociągnęłam go w dół, cały czas ciskając w niego piorunami.

-Posłuchaj mnie pasożycie, jeśli twoja ręka nie zniknie z moich pleców w ciągu trzech sekund, sprawię, że stracisz ją bezpowrotnie. Jeśli pod koniec mojej wypowiedzi, w trybie natychmiastowym nie zejdziesz z pola rażenia, zabije cię, a jeśli jeszcze kiedyś, do twojej pustej głowy wpadnie pomysł, że możesz podchodzić do mnie i udawać chuj wie kogo, oświecę cię. Jestem Kyouhaku do kurwy nędzy i nawet gdybym zajebała publicznie kogoś takiego jak ty, moi rodzice spokojnie doprowadziliby do tego, że świat uznałby to jako napaść seksualną z twojej strony i samoobronę z mojej, więc twoja rodzina całe życie zmagałaby się z odszkodowaniem, które musiałby mi wypłacić i świadomością tego, że byłeś zwykłą świnią i zmarłeś jako niedoszły gwałciciel. -Jego łapa już dawno zniknęła z mojego ciała, a sam blondyn wyraźnie był zmieszany i nie wiedział co zrobić. Prychnęłam i odepchnęłam go od siebie- Jeśli nie chcesz się przekonać czy naprawdę to zrobię, spadaj stąd. -Tak bardzo skupiłam się na plecach chłopaka, że nie zauważyłam Shoto, który stanął naprzeciwko mnie- I na co się gapisz?

Prychnęłam, chowając ręce do kieszeni bomberki i ruszyłam w stronę wyjścia.

-Jestem pod wrażeniem.

-He?

-Jestem zaskoczony tym jak dobrze, poradziłaś sobie z tym gościem.

Szkoda, że tak dobrze nie radzę sobie z tobą... Zresztą nieważne, mieliśmy umowę, więc teraz wracam do domu.

-Na razie...

-Odprowadzę cię! -Spojrzałam na niego jak na totalnego debila i chyba zrozumiał dlaczego- No tak. Podrzucisz mnie do domu?

Przewróciłam oczami, nie ufam mu i raczej nie chce, by wiedział, że mam słabości... Wygrzebałam swój telefon z torby i weszłam w mapę Google. Wystawiłam urządzenie w jego stronę, ale przyjął je dopiero po chwili.

-Wpisz adres i pokaż dom. -Uśmiechnął się i zrobił to, co powiedziałam. Przyjrzałam się miejscu jego zamieszkania i w sumie widziałam tylko bramę. Ponownie przewróciłam oczami i przesunęłam palcem po ekranie, naprzeciwko, dosłownie po drugiej stronie ulicy, był mały park. Tam go przeniosę. Westchnęłam, łapiąc jego rękaw i ciągnąc go w moją stronę. Chwilę później staliśmy na chodniku, za nami był niski murek, na którym co kilka metrów, były zamocowane belki drewna, imitujące ławki. Za nimi znajdowały się krzaki, które w pełnym rozkwicie wyglądały przepięknie, były na nich różnokolorowe i ogromne kwiaty, niestety gatunek nie był mi znany, ale jestem pewna, że nie jest to naturalny krzak, jeszcze dalej drzewa wiśni. Todoroki niespodziewanie podbiegł do krzaków i opróżnił swój żołądek, przez chwilę patrzyłam na to z obrzydzeniem, ale ostatecznie stworzyłam chusteczkę i butelkę wody z dodatkiem imbiru. Pamiętam, że gdy ja uczyłam się, używać mocy to też wymiotowałam i ojciec zawsze dawał mi taką wodę, mówić, że matce pomagała w ciąży... Gdy w końcu usiadł, wystawiłam w jego stronę najpierw chusteczkę- Nie skomentuję tego.

Mruknęłam, gdy wycierał usta. Odkręciłam butelkę i podałam mu ją, Shoto pociągnął kilka łyków i skwasił się zapewne na specyficzny smak.

-Fu imbir. -Zaśmiałam się cicho, naprawdę też za nim nie przepadam, ale jeszcze bardziej nie lubię wymiocin i ich smaku w ustach- Chociaż i tak dzięki...

Poklepałam go po ramieniu i wstałam z miejsca.

-Do jutra Szczoto. 

***

-Jestem ciekawa miny tej gówniary, gdy mnie zobaczy. 

Zaśmiałam się kpiąco, wprost do jego ucha. Poprawiłam jego bluzę na moich ramionach i weszłam do jego domu. 

-Witaj w domu Kyo... 

Dziewczyna zatrzymała się w przedpokoju, a jej oczy na mój widok zaczęły przypominać monety. Posłałam jej jeden z moich zwycięskich uśmieszków i spojrzałam na głowę kobiety, która wychyliła się z kuchni.

-Kira kochanie! -Kyou jest bardzo podobny do matki... Kobieta wytarła dłonie w ścierkę i mocno mnie przytuliła, a to wywołało jeszcze większe zaskoczenie u Amy- Dawno cię nie było złotko! Kyou mówić, że to przez nasze ostatnie problemy... Nie znosi tego zbyt dobrze...

Odsunęłam się od kobiety i odgarnęłam niesforne kosmyki z czoła. Spojrzałam prosząco na Kyoua, który dalej stał za mną, trzymając moją torbę. Po naszej "randce" wróciliśmy do mnie. Przebrałam się w ubrania, przygotowane na podróż i zabrałam swoje rzeczy, ale Kyou wolał spokojnie przejechać się samochodem, niż się teleportować. Mieliśmy sporo do obgadania... 

-Pójdę się wykąpać, możesz później dołączyć. 

Rzucił, ściągając z moich ramion bomberke. Chwilę później usłyszałam drzwi zamykane z impetem, czyli tak jak miał w zwyczaju... Pani Yuzumi posłała mi znaczący uśmiech, ale szybko zaprzeczyła ruchem głowy. 

-Chodź kochanie, napij się herbatki z mamą! -Zaśmiałam się pod nosem na to określenie, ale ruszyłam za kobietą- Amy! Jesteś gotowa!? -Dziewczyna wróciła do pokoju, ale całą drogę gromiła mnie wzrokiem, jednak niezbyt się tym przejęłam, bo Yuzumi już wlewała mi herbatę- Zaraz wychodzimy, więc będziecie mieli trochę prywatności! -Nachyliła się nad stołem z poważną miną i kazała mi zrobić to samo- Prawdę mówiąc zaplanowałam ten wyjazd. Za niedługo chyba rozstanę się z ojcem Amy, chce zobaczyć czy ten wyjazd zmieni coś w jego zachowaniu... -Szkoda mi tej kobiety... Jest świetną babką, a trafia na samych dupków- Zresztą Amy nie dałaby wam spokoju, podkochuje się w...

-Wiem o tym. -Upiłam łyka herbaty i opowiedziałam jej historię naszej rozmowy- Właściwie przyszłam tu, by pomóc Kyouowi. Strasznie go męczy!

Machnęłam ręką, odkładając pusty kubek na stół. 

-Mała szuja... -Syknęła pod nosem- Prawdę mówiąc strasznie mnie denerwuje, ale teraz to naprawdę przegięła. Gdyby nie to, że mojego syna nie było dzisiaj prawie cały czas w domu, jej ojciec chyba by go zabił. -Zmarszczyłam brwi, czekając na dalsze wyjaśnienia- Ta gówniara miała dzisiaj na 10:00. Mówiła, że odwołali jej lekcję angielskiego, bo pani się pochorowała, więc rano Kyou wyszedł zanim my wstaliśmy. -Zaczęła, nerwowo stukając paznokciami o blat i ostrożnie dobierając słowa- Ken, jej ojciec, ma dziwny nawyk. Zawsze rano idzie ją obudzić i spędzają kilka minut na rozmowie za zamkniętymi drzwiami. -Po moim kręgosłupie przebiegły dreszcze, czuję, że to będzie mocne- Dzisiaj powiedziała mu, że mój syn ją uwiódł, omamił i wpoił historyjki o miłości od pierwszego wejrzenia, a gdy nie chciała się z nim przespać, bo to za wcześnie jak dla niej, złamał jej serce. -Powiedziała to na wpół rozbawionym, na wpół pogardliwym tonem, a ja całkowicie to rozumiem- Oczywiście od razu powiedziałam, że to niemożliwe, bo mój syn, co prawda uprawia seks, ale od dłuższego czasu jest to jedna i ta sama osoba! -Oczywistym było, że mówi o mnie... Sam Kyou mówił, że naprawdę od dawna nie robił tego z nikim innym- Pff! Oczywiście mi nie uwierzył, a ja mam już dość słuchania o tym jakiego to mam źle wychowanego syna! Liczyłam, że się zmieni, a on co!? Nic kurwa nie robi, zero pomocy w domu! I jeszcze krytykuje mnie! -Tu zrobiła pauze na głębszy wdech, który pomógł jej ochłonąć- Krytykuje mnie za moje metody wychowawcze. To jest bezczelność. -Syknęła, odkładając kubek z impetem na blat- Przecież to moje dziecko ich utrzymuje. 

Naprawdę jestem wdzięczna tej kobiecie, że tak się przede mną otwiera. W sumie traktuję ją jak drugą matkę lub przyjaciółkę. Złapałam jej dłoń, by trochę ją uspokoić. 

-Spokojnie. Osobiście uważam, że ten mężczyzna nie jest godny, by tu mieszkać i mieć u boku tak wspaniałą kobietę. Zasługuje mama na kogoś lepszego. -Spojrzałam na zegarek i uśmiechnęłam się pociesznie do kobiety- Powinna mama już się zbierać.

-Faktycznie! -Szybko wstała, a jej włosy uciekły w wszystkie strony, szybko je poprawiła, zebrałam kubki i zaniosłam je do zmywarki- Amy! Idziemy! -Ponownie spojrzała na mnie- To ich ostatnia szansa. Jeśli znowu zaczną wylewać swoje żale i mieszać nas z błotem, to oficjalnie koniec! Zostawię ich w hotelu i opłacę tylko 1/3 rachunku! To ich oduczy!

-Kogo oduczy? -Obje spojrzałyśmy na dziewczynę stojąca w drzwiach- Chyba mama nie spiskuję za plecami ojca z tą panną lekkich obyczajów? 

Prychnęłam pogardliwie robiąc kilka kroków w jej stronę. 

-Nikogo tutaj nie obchodzi twoje zdanie, a tym bardziej to jak pięknie opisujesz swoją osobę. 

Syknęłam, odwracając się do Yuzumi. Pocałowała mnie w policzek, tak samo jak ja ją, wymieniłyśmy się krótkim pożegnaniem. Przy mijaniu Amy, dziewczyna ruszyła się w bok, jakby chciała szturchnąć mnie ramieniem, ale nie wzięła pod uwagę tego, że jestem silniejsza, a ona jest ciapą i skończyła na podłodze przez własną głupotę. Gdy wchodziłam do królestwa mojego ex, słyszałam jak jego matka wyjaśnia tej dziewczynce, że nie ma prawa się tak do mniej zwracać i ma wziąć pod uwagę, że to nie jest ich dom i szybko mogą stąd wylecieć za takie zachowanie, bo ja jestem członkiem jej rodziny. W duszy uśmiałam się po pachy. Zamknęłam drzwi, zrzuciłam z siebie ubrania i ułożyłam je na biurku, chwilę później cała goła stałam przed szafą Kyoua i wybierałam sobie jakąś piżamę. W sumie postawiłam na dobrze znany komplet. Czarne bokserki z Calvina Kleina i szarą bluzkę z wcięciem w kształcie serka. Weszłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi, brunet spojrzał na mnie i uśmiechnął się leniwie. 

-Widzę, że już znalazłaś sobie piżamkę... -Opierając dłonie na jego barkach, usiadłam na przeciwko niego i kiwnęłam głową z zadowoleniem- O czym gadałaś z moja matką? 

Streściłam mu naszą rozmowę, skomentował zachowanie tego gościa i zajęliśmy się czymś znacznie przyjemniejszym... 








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro